Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 26 października 2014

Od Darkness "Nowe życie"

Po utracie wszystkiego czego miałam, chciałam ze sobą skończyć ale... Coś trzymało mnie przy życiu... Nie wiem co, ale po prostu jeszcze dlatego żyję. Jakiś mój wewnętrzny głos kazał mi iść dalej przez życie. Pamiętam jeden z dni, kiedy byłam jeszcze w mojej ojczystej Norwegii... Jedyna z nocy... Najdłuższa z nocy... Polarna noc. Ta najpiękniejsza, która trwa najdłużej... Piękne zorze, które nazywałam też nocnymi tęczami, przecinały niebo. Śnieg padał na moją czarną sierść, a Immortal tuż obok wtulał się we mnie... Przypominając sobie tę noc ciągle płaczę. I jego ostatnie słowa przed śmiercią "Bądź silna. Nie poddawaj się. Zawsze będę blisko Ciebie..." ciągle siedzą mi w głowie. Przez długie dni i tygodnie (jeśli nie miesiące) szłam przez las.
Nie wiem ile przeszłam, ale na pewno bardzo dużo. Już na pewno przekroczyłam granice mojej ukochanej ojczyzny i kierowałam się na południe. Z każdym krokiem na południe czułam, że robi się co raz cieplej. Aż w końcu pewnego słonecznego dnia doszłam tu. Wilki, które napotkały były pierwszymi, jakich spotkałam w ciągu mojej wędrówki. Zaprowadziły mnie do swojej Alphy. Po rozmowie z nią zgodziła się mnie przyjąć. Lekko się ucieszyłam. Może teraz spotkam nowych przyjaciół...

Od Tiffany ''Spotkanie cz 2'' (cd.Cole)

- Jestem Tiffany - przytaknęłam głową.
- Nigdy wcześniej Cię nie widziałem... Jesteś nowa? - dopytał z pełnią humoru w głosie.
- Nie, jestem tu już od dawna. Jeszcze na siebie nie wpadliśmy - zaśmiałam się.
- Widocznie - nie wiedział co powiedzieć.
Wyrwałam go z tej niefortunnej sytuacji.
- A co robisz w wolnym czasie? - zapytałam ponownie.
- Ja? Właściwie nic mi nie chodzi o głowie. Na pewno pójdę gdzieś pochodzić i się poszlajać - westchnął.
- Ja też. Ostatnio nie mam żadnych przygód... - medalion ma mojej piersi zaczął mocno świecić.
- Co jest?! - pomyślałam.
Basior wstał i poczłapał w kierunku lasu.
- Może pójdziesz ze mną? - odwrócił się.
W oczach miał pełno nadziei.
- A gdzie? - odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy.
- Lubisz przygody, hę? - wyprężył dumnie pierś.
- Tak - przyznałam.
- Więc chodź za mną - kiwnął łapą.
Bez wahania poszłam za miłym basiorem.

<Cole?>

Od Desoto'a ''Rodzicielskie obowiązki cz 1'' (cd. Nasari/Tsume/chętny)

Bawiłem się z moją małą córeczką , Sereną. Była jeszcze malutka. Układałem z nią puzzle z kory, zrobione przeze mnie. W krzakach pojawił się Tsume.
- Hej, Des - powiedział wesoło.
Mała podskoczyła z miejsca jak sprężyna i podbiegła do Tsu. Odruchowo, jak każde szczenię w jej wieku, przytuliła Tsume'a.
- Dzień dobry - puściła nogę Tsume'a.
- Witaj - odpowiedział Serenie.
- Przepraszam Tsu - przeprosiłem go.
- Nie ma za co. Jest jeszcze mała - nie wkurzył się nawet trochę.
Rozmawiałem tak z Tsume'em o męskich sprawach. Gadaliśmy chyba z dziesięć minut. Usłyszałem głos Nasari:
- Desoto? Chodź na obiad!- wrzasnęła.
- Muszę iść Tsu...Do ju... - przerwałem i wyciągnąłem oczy niemalże na wierzch.
- Co się stało? - zapytał pewien podejrzeń.
- Nie ma SERENY! - odwróciłem się nerwowo i przewaliłem przypadkowo basiora na ziemię.
- SERENA! - krzyczałem.
- Ucisz się, bo będziesz miał przechlapane od Nasari! Ty idź jej szukać, ja zagadam Nassy - wymyślił dobry pomysł.
- Okej - wbiegłem w krzaki.

<Tsume? Nasari? chętny?>

Od Damien'a ''Fajna jesteś, wiesz? cz 3'' (cd.Anastasia)

Zaprowadziłem ją w piękne miejsce. Był to Różowy Las. Po raz pierwszy w moim krótkim życiu znalazłem waderę, która naprawdę mnie rozumie. Słucha, śmieje się ze mną i nawet troszczy. Usiedliśmy pod różowym drzewem. Drzewo mało różowe kwiaty i jasno-brązowy kolor pnia. W istocie są to dwa drzewa, zrośnięte w jedno. Dziura między nimi przypomina serce. Opowiadaliśmy sobie długo miłe rzeczy.
- Wiesz, ładnie dziś wyglądasz.... - przechwalałem ją.
- Naprawdę? - zarumieniła się i zachichotała po cichu.
Tak siedzieliśmy pod drzewem i wymienialiśmy się hipotezami i przemyśleniami na przyszłość.
- Ana? - zapytałem.
- Tak? - wadera odwróciła nerwowo głowę, ale spotkała się z moimi ustami.
Pocałowaliśmy się.

<Anastasia? Sory, że długo...>

Od Cole'a "Spotkanie cz.1" (cd. chętna wadera)

Strasznie się nudziłem. Polowania straciły swój urok, samotności też już za wiele... Ehh... Pół dnia myślałem co tu zrobić by ta koszmarna nuda zniknęła. Poszedłem nad jezioro by zaspokoić pragnienie. Wtedy wpadł mi do głowy dobry pomysł by na chwilę się czymś zająć. Uniosłem łapy do góry. Nad jeziorem pojawiła się wielka wodna kula. Przerobiłem ją by wyglądała jak smok. Wprawiłem wodnego smoka w ruch. Nagle wyczułem że ktoś za mną stoi. Smok zmienił się w deszcz i całkowicie spadł do jeziora. Odwróciłem się i zobaczyłem dość wysoką i ładną waderę. Przyglądała mi się bacznie, ale uśmiechała się szeroko. Po chwili podeszła do wody i usiadła obok mnie.
- Cześć. - usłyszałem jej miękki i delikatny głos.
- Hej...? - odezwałem się niepewnie. - Jestem Cole, a ty?

<Wadero?>

Od Desari "Lekcja Uśmiechania cz.9" (Cd. Tamorayn)

Byłam zaskoczona urokiem groty, którą mi pokazał. Rozglądałam się zaciekawiona ścianom jaskini, później zerknęłam na Rayn'a. Czułam się głupio w jego towarzystwie, wiedziałam, że darzy mnie uczuciem ważniejszym niż przyjaźń. Nie odwzajemniałam tego.
- Tu jest pięknie, kiedy odkryłeś to miejsce? - spytałam, chcąc utrzymać rozmowę.
- Całkiem niedawno, przez przypadek. - odpowiedział uśmiechnięty. - Zapraszam dalej. - dodał prowadząc mnie w głąb jaskini. Szliśmy powoli, w milczeniu. W końcu mój przewodnik przerwał ciszę.
- Wiesz, cieszę się, że tu dołączyłem... Że poznałem Ciebie. - mówił spokojnie.
- Wzajemnie... - mruknęłam.
- Hej, stało się coś? - zatrzymał się słysząc smutek w moim głosie.
- Nie, po prostu... Może lepiej już pójdę. - obróciłam się natychmiast i ruszyłam w kierunku wyjścia. Ze spuszczoną głową i położonymi uszami maszerowałam przed siebie. Tamorayn spróbował mnie zatrzymać wypowiadając moje imię, ale nie ustępowałam. "Nie chcę zmarnować niczyjego życia przez głupią miłość wobec mnie." powtarzałam w duchu, gdy wynurzałam się z wody.

<Rayn? Wybacz, że tak długo>

Od Lucy "Fala 'dobrych' wspomnień cz. 3" ( cd. Naaz/Kiiyuko )

- A co chcesz wiedzieć? - spytałam uśmiechnięta. W końcu uratował mi życie.
- Wszystko. - odwzajemnił uśmiech.
- No cóż... Jak już wiesz Lucy jestem. Zwiedzam sobie świat. I szukam kogoś, kto znajduje się prawdopodobnie tutaj. Znasz może Desari Valentine? - złożyłam ręce z tyłu pleców i maszerowałam tanecznym krokiem.
- Valentine? Znaczy się Des? - zdziwił się na dźwięk jej pełnego imienia i trochę też moim aktualnym sposobem kroku.
- Czyli nie zdradziła naszego nazwiska. - prychnęłam.
- Jesteście siostrami?! - rozszerzył jeszcze bardziej swoje śliczne oczka w zaskoczeniu.
- No chyba jaja sobie robisz! Ja i ten potwór rodzeństwem... To dłuższa historia. Wiesz może gdzie ona teraz jest?
- Emm... Tak, mijałem ją niedawno. - to zdanie poprawiło mi humor na tyle, że znów na mojej twarzy zabłysnął uśmieszek.
- Naaz... Trochę dziwne imię. - zachichotałam cicho, powodując, że basior się zawstydził.
- Ale w sumie słodkie. - dodałam, rozweselając go. Wtedy zobaczyłam Desari. Przechadzała się spokojnie z jakimś wilkiem o czerwonych ślepiach i rozmawiała z nim. Zaraz, zaraz... Ona umie się uśmiechać?! Podeszłam szybko do niej dziękując wcześniej mojemu bohaterowi.
- Siemka Des. - powiedziałam z szerokim uśmiechem i iskrzącymi zemstą oczami.
- Vi?! - jej wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Teraz rządziło nią zażenowanie i złość.
- A to kto, nowy Kochaś? - zaśmiałam się. W sumie nie miała ich za dużo, bo aż jednego, ale moim głównym zamiarem była rozmowa z nią sam na sam, chciałam tylko, żeby sobie poszedł. I rzeczywiście, zniesmaczyłam Jed'a, czy Mercy'ego... I tak dla mnie został już Kochasiem. Des natychmiast pociągnęła mnie w ustronne miejsce zapominając o swoim towarzyszu.
- Co Ty tu robisz?! - wydarła się.
- Przyszłam po Naszyjnik. I motor. I kasę. I resztki godności. - odpowiedziałam spokojnie.
- Tego ostatniego nigdy nie miałaś. - mruknęła.
- Tęskniłam za tymi tekstami. - zaśmiałam się cicho, ona przewróciła oczami i położyła ręce na biodrach.
- Ale do rzeczy. Proszę no, nie mam się gdzie zatrzymać. Na pewno dasz radę mnie tu wkręcić. Zawsze wpakowałaś się na wysokie stanowisko. - mruczałam zrezygnowana.
- Nie. Odeszłaś do Kovu, a gdy się Tobą znudził to chcesz wrócić? Mam już nowy dom. - była stanowcza, przybiła mnie tymi słowami.
- To było dawno... Zapomnijmy o tym... - wpatrywałam się w ziemię, jakbym szukała tam odpowiednich słów do przeprosin. Dziewczyna wyciągnęła z portfela mały pliczek podrobionych pieniędzy, które mi podała.
- 4 tysiące? Nie kupię sobie nawet koła za tyle. - burknęłam.
- Nie żartuj, dasz radę. Zawsze możesz prosić Fate'a o "pracę". Pomogłam Ci. Teraz zjeżdżaj. - warknęła i wróciła do Kochasia. Schowałam sfałszowane banknoty do kieszeni i poszłam wkurzona.
- Sama się tu wkręcę. - postanowiłam i dogoniłam Naaz'a.
- Można tu dołączyć? - zamruczałam słodko szczerząc ząbki.
- Jasne. Zaprowadzę Cię do Kiiyuko. - zamachał ogonem prowadząc mnie do Alfy. Spacerowaliśmy chwilkę, zatrzymując się obok jej jaskini.
- To tutaj. - powiedział zadowolony.
- Dziękuję Ci, mój Książę bez rumaka. - zaśmiałam się, pocałowałam go w policzek i ruszyłam do wnętrza groty.

<Naaz, Kii? I wybacz Percy za zniekształcenie imienia. ^^`>

poniedziałek, 20 października 2014

Od Naaz'a "Taki sobie zwyczajny dzień cz. 1" (cd. Ice)

Obudziłem się o czwartej rano. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, że tak wcześnie wstałem, ale czułem, że to może być niezwykły dzień. Pochodziłem po jaskini, żeby rozprostować łapy, po czym wyszedłem na zewnątrz rozejrzeć się po okolicy. Oczywiście dużo widziałem. Na prawdę gdyż mgłę dało by się kroić nożem i jeszcze ten śnieg w dodatku, po prostu kocham taką pogodę! Nagle jakiś cień przebiegł mi przed oczyma, rozglądałem się w poszukiwaniu owej istoty, ale to na nic. Odwróciłem się, żeby wejść do jaskini i prawie dostałem palpitacji serca.
- Bu! - przed wejściem do mojej jaskini stała biała z niebieskimi detalami Ice, która mnie wystraszyła.
- Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - zapytałem zdziwiony.
- Wędruję i podziwiam widoki - odpowiedziała uśmiechając się.
- Hmm... To może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałem.
- Dobry pomysł - powiedziała.
- Chodź pójdziemy na klif, do wschodu jeszcze jest trochę czasu ale za nim tam dojdziemy to będzie akurat - uśmiechnąłem się.
Idąc przez las, aż do klifu nie odzywaliśmy się do siebie, sam nie wiem dlaczego. Gdy doszliśmy Ice zajęła miejsce na klifie a ja obok niej.
- Ice... em... hmm... ładna jesteś - powiedziałem i spuściłem wzrok czekając na reakcję wadery.

<Ice?>

Od Naaz'a "Opowiedz coś o sobie przyjacielu cz.2" (cd. Tsume)

- Moja historia nie jest tak ciekawa, jak twoja i nie wiem czy jest sens opowiadania jej.
- Dalej opowiadaj - popatrzył się z uśmiechem w moją stronę.
- No dobra powiem, ale też mniej więcej, bo nie chcę Cię zanudzać - popatrzyłem na kumpla.
- Byłem szczeniakiem gdy moja matka odeszła. Zostałem ja, ojciec i moja siostra. Wszystko toczyło się idealnie do czasu gdy do stada dołączyli zdrajcy. Ja wówczas wyglądałem jak biała kulka futra, która według nich nadawała się jedynie na szalik. - wywróciłem oczami. Oczywiście ojciec nie podejrzewał, że za bandą wygłodniałych wilków stoi jeszcze większa banda oszustów. Jeśli Tasha - moja siostra nie powiedziała ojcu, jak jest naprawdę to moje zdanie się nie liczyło... nigdy się nie liczyło, byłem nikim. Gdy wszystko wyszło na jaw, było już za późno. Zamordowali najpierw ojca, a później Tashe. Ja sam uciekłem, gnałem jak najdalej się dało nie zwracając uwagi na to co się dookoła mnie dzieje. Pewnego dnia miałem wszystkiego dość, położyłem się wygodnie na skraju lasu nie zwracając uwagi na to, że byłem widoczny dla ludzi. Nie wiem co się działo przez kilka godzin gdyż spałem, spałem jak zabity. Ocknąłem się dopiero w jakimś domu przykuty łańcuchami do ściany, zdałem sobie sprawę, że to może być mój koniec ale jednak przeżyłem. Człowiek który miał mnie w domu testował na mnie jakieś napoje czy co tam to było... wychowałem się u niego, mam połowę życia zmarnowane... półtora roku siedzieć u jakiegoś szaleńca. Wypuścił mnie po takim okresie w zamknięciu... Nie wiedziałem co mam robić, jak się zachować... nie umiałem nawet dobrze polować ani się bronić... Kolejne półtora roku błądziłem nie mając już sił na dalsze życie. Przed dołączeniem do tej watahy, gdzie czuję się jak w domu walczyłem wiele razy z przeciwnościami losu i wilkami. Ostatnią walkę z wilkiem stoczyłem kilka dni przed dołączeniem do was, walczyłem wtedy z szamanką która rzuciła na mnie jakiś urok i dlatego wyglądam tak jak wyglądam... ale to tam nieistotne. Teraz przynajmniej cieszę się życiem.

*Tak wyglądałem przed urokiem*
ScreenShooter

- I taką historią właśnie Cię zanudziłem, tak, wiem nic ciekawego.

< Tsume ? >

sobota, 18 października 2014

Od Naaz'a "Fala 'dobrych' wspomnień cz. 2" (Lucy)

Szeroko otwieram oczy gdy widzę postacie, które gnają w naszą stronę.
- Tędy! - krzyczę i popędzam waderę w stronę wodospadu.
- I tak im nie uciekniemy - mówi zrezygnowana.
- Biegnij, nie marudź.
Gdy wadera uciekła dość daleko, stanąłem na środku drogi starając odstraszyć nieprzyjaciół. Sam się trochę bałem, ale nie chciałem tego pokazywać. Zacząłem warczeć i atakować. Po niedługim czasie oni odeszli, więc wróciłem do wadery ponawiając pytanie.
- Kim jesteś i co tutaj robisz?
- Jestem Lucy i uciekałam przed nimi a ty kim jesteś? - odpowiedziała lekko zdenerwowana.
- Jestem Nazz i właśnie ocaliłem Ci ogon - powiedziałem.
- Dzięki za ratunek - westchnęła i ruszyła w stronę wodospadu.
- Zaczekaj, a może opowiesz mi coś o sobie? - zapytałem z nadzieją.

<Lucy?>

Od Tiffany ''Marzenia cz 2'' (cd.Behemoth lub Kiiyuko)

Właśnie znajdowałam się za wielką polanką. Byłam rozkojarzona w moich porywistych, i niemożliwych marzeniach. Wąchałam sobie pomarańczowego kwiatka (to mój najlepszy kolor), gdy na skraju wzgórza stał jakiś basior. Wstałam z tego malutkiego ''składowiska'' kwiatów i poczłapałam do nieznajomego.
- Hej... Kim jesteś? - zapytałam podchodząc bliżej.
- Witaj, jestem Behemoth. A ty? - odpowiedział tajemniczym głosem.
- Jestem Tiffany. Należysz już do Watahy Magicznych Wilków? - dopytałam.
- Nie... A jest tu jakaś wataha? - podniósł brew.
- Tak, właśnie do niej należę! - zaśmiałam się.
- Faktycznie. A zaprowadzisz mnie do Alfy? Chyba tu dołączę... - rozglądał się po dalszych terenach.
- To chodź za mną! - machnęłam łapą.
Szliśmy zielonym lasem, i przez park. Behemoth rozglądał się w rożne strony. Te tereny WMW były przecudowne! Tak rozmawialiśmy sobie i śmialiśmy, gdy na naszej drodze stanęła Kiiyuko.

<Behemoth? Kiiyuko?>

czwartek, 16 października 2014

Od Lucy " Fala 'dobrych' wspomnień cz. 1" (cd. Chętny Ktoś)

Biegnę. Jak szybko uciekać może wycieńczona dziewczyna w poturbowanych trampkach z bagażem poczucia winy i złych wspomnień? Kalkulowałam wynik, czułam na karku zimny oddech moich prześladowców. Właściwie czemu chcę uniknąć wyroku Śmierci? W końcu i tak mnie złapią, nie mam nawet gdzie się ukryć. Myślałam o tym przemieszczając się niepewnie, chwytając za pnie drzew w celu utrzymania równowagi. Za mną coraz szybciej mknęły posłańce demonów. Modliłam się o ratunek, gdy nagle wpadłam na jakiegoś wilka. Tak dawno nie widziałam żadnego magicznego psowatego!
- Kim jesteś i co tutaj robisz? - spytał zdezorientowany.
- Z chęcią odpowiem Ci na te pytania, ale mam ważniejszą sprawę na głowie... - wysapałam wskazując pędzące za mną postacie.

<Kto będzie tak miłym magicznym psowatym i mnie uratuje?>

wtorek, 14 października 2014

Od Behemotha "Marzenia cz.1" (cd. chętna wadera)

Chmury były zawsze śmieszne. Kłębiaste, puszyste i towarzyszące mu na co dzień. Lubił patrzeć w niebo, odchylać głowę do góry i wyobrażać sobie, że jest ptakiem, a wszystkie te przyziemne problemy są daleko od niego, tak daleko, że musiałby lecieć przynajmniej 3 godziny w dół, aby je poczuć. Wyobraźnia to był jego narkotyk.
Kiedy był szczeniakiem marzył o tym, żeby na powrót mieć rodziców i siostrę.
Kiedy miał dwa lata marzył o ciepłym kącie i przyjaznej duszy.
Teraz nadal lubił marzyć, zatapiać się w wyobrażeniach i kolorować, ubarwiać szarą, bezdenną masę, jaką była rzeczywistość. Ale różnica polegała na tym, że nie wierzył, iż te marzenia kiedykolwiek się spełnią. Bo nigdy życie nie było dla niego łaskawe, a jedną istotą na której mógł polegać był on sam.
Polana kończyła się łagodnym zboczem pełnym krwawiących maków. Sam ich zapach kojarzył się z czerwienią. Postąpił krok. Potem kilka. Wreszcie zaczął biec, tak szybko, jak tylko mógł, ścigał się z wiatrem czochrającym jego sierść, uciekał w cień przed plamami słońca. Zwolnił, gdy wyrósł przed nim mur drzew. Usłyszał cichy śmiech, obrócił głowę skupiając uwagę na otaczającym go obrazie.
Był czujny, a jednak mimo to nie potrafił zlokalizować źródła dźwięku.

<Dokończy ktoś? Może jakieś piękne suczki? Behemoth byłby rad.>

Od Sarai "Jak dołączyłam do watahy? cz.1" (cd. Percy)

Idę przez las nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół mnie. Wszędzie zakochane pary biegające razem lub całujące się. Gdy tak szłam, nagle wpadam na innego wilka:
- Bardzo cię przepraszam - wyjąkałam zakłopotana.
- Nic się nie stało - odpowiedział basior - Skoro na siebie wpadliśmy, to powiedz jak masz na imię. Nigdy nie widziałem Cię w tych okolicach.
- Mam na imię Saraia. Nigdy nie widziałeś dlatego, że dopiero tutaj przybyłam. Skoro ja wyjawiłam Ci swoje imię, to ty przedstaw mi swoje.
- Mam na imię Percy, często nazywają mnie Jared. Miło mi cię poznać.

<Percy?>

Od Kiiyuko "Jak dołączyłam do watahy? [Moonlight] cz.2" (cd. Moonlight)

    - Co my? - zapytałam z uśmiechem robiąc krok na przód przed pozostałych członków swojej watahy, by skupić jej uwagę na sobie.
    - Słyszałam twoje wczorajsze życzenie, które wypowiadałaś do księżyca i zamierzam je spełnić.
    - C-co? J-jakim cudem je usłyszałaś? - spojrzała na moje plecy, w poszukiwaniu długich piór, na których mogłabym się wzbić w powietrze - P-przecież nie masz skrzydeł...
    - Tak, to prawda, ale raz na jakiś czas pojawiają się. - wyjaśniłam.
    - Ah... Śledziłaś mnie? - zrobiła krok w tył wyraźnie zaniepokojona.
    - Oczywiście, że nie...
    - A co w takim razie tam robiłaś?
    - Po prostu chciałam się odrobinę przelecieć... Kiedy ty wymawiałaś życzenie, ja akurat leżałam sobie na chmurze.
    - Chwila... Leżałaś? - po raz kolejny była w szoku.
    - Tak... Kiedyś mieszkałam "na chmurze", ale nie chcę już tego wspominać.
    Reszta mojej watahy przysłuchiwała nam się w zaciekawieniu, więc między innymi dlatego nie chciałam przyznawać tego publicznie, iż nie jestem Wilkiem Ziemskim.
    - To chciałabyś dołączyć do naszej wspólnoty i otrzymać najwspanialszą rodzinę, jaką sobie tylko marzysz? - zapytałam uśmiechając się sympatycznie.

<Monnlight? Dość długo mi to zajęło, bo wiesz... Szkoła, nauka, zadania domowe...>

Od Kiiyuko "Impreza w klubie cz.6" (cd. Rafael)

    - Mam wszystkiego dosyć... - mruknęłam.
    - Wszystkiego to znaczy czego?
    - Innych wilków, ludzi, miejsc, dni i nocy, kłopotów i wszystkiego innego, a najbardziej mnie samej.
    - Dlaczego? - zapytał basior.
    - Po prostu... Mam dosyć... Dosyć obowiązków... Dosyć zmartwień... Dosyć kłopotów...
    - Chcesz popełnić samobójstwo? Jesteś przecież jeszcze taka młoda! Dziwię się aż, czemu w wieku 2 lat jesteś Alfą we watasze. - przeraził się Rafael.
    - Nie mogę, jestem nieśmiertelna... I nie mam dwóch lat. - odparłam podnosząc się z ziemi i nie patrząc mu w twarz.
    - A ile?
    - 4. - burknęłam.
    - Naprawdę? Nie wyglądasz na tyle! - nadal się nie mógł mi nadziwić.
    - Mam to uznać za komplement czy poniżenie za starość?
    - Oczywiście, że komplement... Dlaczego wyglądasz tak młodo?
    - Posiadam pewien naszyjnik, dzięki któremu zyskałam wieczną młodość...
    - Mówiłaś coś, że jesteś Alfą w jakiejś watasze... Mogłabyś mi powtórzyć, jak się nazywa?
    - Wataha Magicznych Wilków... - przewróciłam zirytowana oczami.
    - Co proszę?! - wykrzyknął robiąc okrągłe jak spodki oczy.
    - O co znowu chodzi? - rzekłam odwracając się w jego stronę twarzą.
    - Słyszałem o tej watasze... W najbliższej okolicy podobno nie ma lepiej zorganizowanej i większej. Czy to prawda, że jesteście niezwyciężeni? - odpowiedział merdając ogonem z zachwytem jak szczeniak. Zaczęłam cicho chichotać.
    - Sama nie wiem... Dlaczego się tak o to dopytujesz?
    Wygląda na to, że dzięki niemu odzyskałam dobre samopoczucie...
 
<Rafael? Sory, że tak długo. Nie wiedziałam, co odpisać. xd>

Od Patrici "Jak dołączyłam? [Origa] cz. 2" (Cd. Origa)

Zobaczyłam waderę. Była bardzo ładna. Miała złotą sierść, czarne przednie łapy i czarne końcówki uszu. Jeśli już chodzi o jej uszy to miała na nich czarne wzorki, a włosy były lekko różówawe. Była śliczna. Zaczęłam iść w jej stronę. Chyba mnie nie zauważyła, ale wyczuła moją obecność, widocznie mnie ujrzała, albo usłyszała. Szłam dalej. Wyglądała jakby rozważała czy odejść. Zaczęłam biec. Szybko wyłoniłam się z krzaków i usiadłam.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej. - powiedziała i zaczęła mi się przyglądać.
- Co tak się patrzysz? - spytałam i przekrzywiłam łeb. Wyszło to mało sympatycznie, więc wywaliłam jęzor, by nie pomyślała sobie, że jestem taka wredna, że aż nie lubię jak ktoś mi się przygląda. Wadera zachichotała. Uśmiechnęłam się. Wróciła do "normalnej" pozy.
- Jestem Origa. - przedstawiła się
- Patricia. - wykonałam takie ruchy jakbym kłaniała się zdejmując niewidzialny kapelusz.

<Origa?>

Od Tsume'a "Piekło się otwiera cz. 12" (cd. Kiiyuko)

Spojrzałem na nią unosząc brew.
- Oczywiście, że chce, ale teraz są ważniejsze rzeczy na głowie, nieprawdaż? Po za tym.. .- zaciąłem się - Spadłem dobrowolnie.
- Coraz bardziej mnie zadziwiasz. Dlaczego? - wadera była tym widocznie zaintrygowana.
- Nie mam ochoty o tym mówić, po za tym to nie czas i i miejsce na to, czyż nie? A teraz się pospieszmy - rzekłem, idąc szybszym krokiem.
- Racja - wilczyca również się ruszyła.
____________
Zamiast spotkać Michała i Gabriela na wschodnim wejściu, był Rafael i Symiel.
- Zachariaszu, cóż tu robisz!? - krzyknął Symiel. A ja instynktownie przyłożyłem mu łapę do buzi, w sumie jak zawsze (jak jeszcze byłem w Niebie) Kiiyuko patrzyła na mnie zdziwiona.
- Cicho - wyszeptałem - Mamy wieści.
- Złe czy dobre?- zapytał (tradycyjnie) dumnie Rafael.
- Złe - Kii mocno przeciągnęła ten wyraz, ale po momencie mówiła już normalnie - Lewiatan planuje zamach na Niebiosa, przy okazji chcę zniszczyć Ziemie i wszystko co kocha na niej.
Symiel nabrał ze świstem powietrza do płuc.
- Nie wymawiaj tego okropnego imienia! - rozkazał Rafael - Jak chcesz się tu dostać?
- Dobrze wiesz - warknąłem.
- Upominałem cię, abyś nas nie opuszczał, a jak żeś nie posłuchał to teraz giń! - Rafał również na mnie warczał. Jak za dawnych lat. Kłótnia za kłótnią.
- Jak się zwracasz do swojego brata?! - ryknąłem zapominając, aby być cicho.
- Tak jak powinienem! - krzyknął mi w pysk.
Symiel i Kiiyuko próbowali nas powstrzymać. Tuż za nami dobiegło wyraźne "Tam jest! Łapać go!!". Prychnąłem, powiedziałem zaklęcie, które znają tylko archaniołowie do otwierania wrot, ale jak widać nie byłem sam, pierwsza powiedziała Kii.
- Haziona levio!
Drzwi się otworzyły nim Rafael i Symiel, kazali im się zamknąć. W mgnieniu oka byliśmy już w połowie drogi do Ziemi.

<łapaj moją wene Kii :P>

Od Tsume "Walka o względy cz. 3" (cd. Sora)

Zacząłem kląć pod nosem.
- Znajdę sku... - odwróciłem się do Sory, a zza krzaków wyszła Desari.
- To było kino akcji - zadrwiła że mnie Des. Nie ma sensu na odpowiadać.
- Sora, przepraszam, że tak wyszło, ale... - nie zdążyłem wytłumaczyć, gdyż wadera pocałowała mnie.
- Wiem i zapewne będziesz go szukał i tej całej Łaski - powiedziała między pocałunkami.
- Kocham cię - odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w oczy. Od strony Des wydobył się dźwięk podobny do "fu".
- Ja cb też - wyszeptała Sora - Jeśli masz teraz mnie opuścić, może jeszcze tej nocy skorzystamy?
Uśmiechnąłem się smutno, a zarazem promienie.

<Sorcia może czas na Toboe'a? :D>

poniedziałek, 13 października 2014

Od Origi "Jak dołączyłam? cz.1'' (cd.chętny/a)

Szłam przez las, a na ramieniu siedziała mi Ilia i coś "gdakała" mi nad uchem. Westchnęłam. Wtedy zobaczyłam jakieś nowe tereny, które widziałam pierwszy raz na oczy.
Tutaj jeszcze nie byłam - pomyślałam. Śmiało na nie weszłam. Może są tutaj jakieś rośliny? Zwierząt przecież nie zjem! Obwąchałam kilka pobliskich drzew. To chyba tereny jakiejś watahy. Usłyszałam nagle jakieś szmery w krzakach. Ktoś mnie zauważył. Niedobrze. Sówka zahuczała, co było najgorszym posunięciem. Teraz na pewno wiedzą, że weszłam na tereny obcej watahy!

<chętny/a?>

sobota, 11 października 2014

Od Shadow'a "Walka o względy cz.2" (cd. Tsume)

    Bolało jak cholera, ale się powoli podniosłem. Tsume miał najwyraźniej niezły ubaw.
    - Z czego się tak ryjesz jak powalony wieprz?! - wrzasnąłem.
    - Z twojej głupoty... Nie dasz mi rady. - dalej rechotał, zupełnie, jakby usłyszał najlepszy na świecie żart.
    - Kto się śmieje ten się śmieje ostatni... - wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.
    - Taaak?... No co ty nie powiesz? - zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
    - Tak naprawdę, to nie przyszedłem tu po Sorę...
    - A po co? - spoważniał i przestał się głupio ryć, zastanawiając się, co mam na myśli.
    - Na czym ci zależy najbardziej na świecie? - syknąłem krążąc dookoła Tsume'a.
    - Na Sorze...
    - Nie wiesz chyba, o co mi chodzi...
    - No nie za bardzo. Wiem tyle, że jesteś strasznym idiotą i nie powinienem ci wierzyć.
    Prychnąłem.
    - Czyli nie zależy ci na życiu watahy? Ani innych wilków? Oj, jak smutno... - syknąłem z wrednym uśmieszkiem.
    - Jesteś za głupi, żeby zniszczyć naszą watahę... - odparł już niepewny tego, co mówi.
    - Czyżby? Zastanów się dobrze...
    - Nie muszę się zastanawiać, bo ja to wiem.
    - No to wychodzi na to, że to TY jesteś głąbem. - zaćwierkałem radośnie.
    - Nadal nie wiem, o co ci chodzi...
    Rozwinąłem skrzydła i jeszcze przemówiłem do niego z uśmiechem:
    - Kii pewnie już szuka tego medalionu... Bez niego nie ma mowy o wizycie w Niebie przed śmiercią, wiesz? Czyli twojego ojczulka już nic, ani nikt nie zatrzyma... A ty bez tego naszyjnika nie odzyskasz Łaski, czyli już NIKT wam nie pomoże.
    Nim zorientował się, o co mi chodzi oraz co kilka godzin wcześniej zrobiłem, ja byłem już wysoko na niebie, lecąc w stronę obłoków z medalionem Kii w łapie. Tsume nawet jeżeli by chciał, to nigdy by mnie nie dogonił, bo moje skrzydła osiągają niesamowitą prędkość. Już przegrał.

<Tsu? Nie ma mowy o tym, że go dogonisz: Shadow jest szybszy>

piątek, 10 października 2014

Od Patricii "OMG! Ja się zakochałam!" cz. 3 (Cd. Kai)

Zaczęłam zrywać piękne, fioletowe kwiaty. Łąka była duża, a kwiatów pełno zwłaszcza tych ładnych. Co jakiś czas odwracałam głowę w stronę Kai'a, ale jak tylko on obracał głowę w moją stronę odwracałam wzrok na kwiaty. Jak już mówiłam było tutaj pełno kwiatów, jak i liści. Z Kai'em tak się zabraliśmy do tego, że nawet nie zauważyliśmy jak mijały godziny. Wszystkie nasze "zdobycze" kładliśmy na 2 osobne kupki. Jedna na wrzosy, druga na liście. W końcu kiedy kupki były takie wielkie jak my, uznaliśmy, że starczy. Usiedliśmy między kupkami i wzięliśmy się do robienia bukietów. Kiedy na niebo wchodziły już pierwsze gwiazdy skończyliśmy. Zaczęliśmy je liczyć. Było 50 małych bukiecików i 15 dużych.
- Padam z łap. - westchnęłam i położyłam się na (w tym miejscu prawie samej trawie, niby dużo uzbierałam kwiatów, ale i tak łąka była ich pełna) trawie. Kai położył się koło mnie.
- Sam bym tyle nie zrobił. Dzięki za pomoc. - przymknął oczy
- Kurza twarz. Ty mi dziękujesz?! To ja ci dziękuje, że dzięki tobie miałam takie zajęcie. - powiedziałam - I super towarzystwo. A więc: dziękuję. - powiedziałam po czym spojrzałam na basiora. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć.

<Kai?>

Od Kiiyuko "Piekło się otwiera cz.11" (cd. Tsume)

- Chwila... Syna Śmierci? - uniosłam brwi nic nie rozumiejąc. 
- Długo by gadać... - mruknął - Możemy już iść?
- Tak, tak, oczywiście... Byle szybko, bo możemy nie zdążyć na czas.
- Właśnie! - powiedział idąc szybkim krokiem przed siebie. Ruszyłam za nim, próbując dotrzymać mu kroku.
- Tylko... Jaki mamy plan?
- Oczywiście powiedzieć Michałowi i Gabrielowi o "zgrai z piekieł" i ich planie. Dalej nie wiadomo, bo nie wiemy, co na to poradzą i jakie dadzą rozkazy. - wyjaśnił krótko i zwięźle. No bo w sumie, po co się przesadnie wysilać?
- Jasne... A co z tobą i z Łaską? Nie chcesz jej odzyskać?

<Tsume? Nie wiedziałam co dalej napisać xd>

wtorek, 7 października 2014

Od Kai'ego "OMG! Ja się zakochałam! cz.2" (cd. Patricia)

Zamyśliłem się na "sekundkę", po czym zapytałem:
- Co robisz w taki piękny jesienny dzień na Wrzosowej Łące?
- Postanowiłam się przejść, bo tak jak mówiłeś, mamy piękny dzionek. A co ty porabiasz? – uśmiechnęła się sympatycznie. Całkiem urocza jest…
- Wyszedłem pozbierać trochę liści i wrzosów, by cieszyć się nimi jak dzieciak. - wybuchnęliśmy zgodnym śmiechem.
- A może chcesz ze mną pozbierać trochę tych kwiatów? – wskazałem łapą na pole niezliczonych fioletowych roślin, kołyszących się delikatnie na jesiennym wietrze.
- Mam chwilę wolnego, więc tak. Nie mam w sumie nic ciekawszego do roboty.
- Spoko, ułożymy z nich kilka ładnych bukietów, dołożymy trochę liści, i będziemy mieli piękny jesienny bukiet.
- Co potem z nimi zrobimy?
- Możemy nimi przyozdobić jaskinie, bądź zanieść do Kii, żeby wymyśliła dla nich jakieś praktyczne zastosowanie. – wyjaśniłem.
- Super pomysł. – krótko zapauzowała, a następnie kontynuowała - Zbierać teraz liście czy wrzosy?
- Jak wolisz, mi to obojętne.
- No to w takim razie ja zaklepuję kwiaty! – roześmiała się głośno i popędziła do miejsca, w którym upatrzyła najładniejsze okazy, a ja zabrałem się za szukanie żółtych, pomarańczowych i brązowych liści. 

<Pati?>

Od Desari ''Odejść czy zostać cz.15'' (cd. Percy)

Siedziałam po turecku, słuchając jego opowieści. Milcząca wpatrywałam się w ogień, rozcierając zimnymi dłońmi ręce, w celu ogrzania się. Deszcz i chłodny wiatr utrudniał mi dodatkowo to zadanie. Gdy basior skończył, nasze spojrzenia znów się na krótko skrzyżowały.
- Współczuję Ci z powodu utraty watahy... Wiem, jak to jest, kiedy tracisz kogoś, kogo kochasz. - spuściłam głowę.
- Desari... Mogłabyś mi powiedzieć, kim był ten człowiek, z którym rozmawiałaś? - spytał, podczas gdy ja przeczuwałam najgorsze, że mógł słyszeć naszą rozmowę, mógł mnie znienawidzić za to, że utajniłam tak ważne informacje o sobie.
- Ja... Nie mogę Ci powiedzieć. - zacisnęłam pięści, zdenerwowana.
- Czy Ty Nas słyszałeś? - dodałam szybko.
- Nie. - mruknął cicho. Poczułam się trochę głupio, że myślał, że mu nie ufam. Zaufałam mu już dawno, ale to było dla mnie za trudne. Nastała cisza przerywana grzmotami i mocnymi podmuchami wiatru. Zmarznięta mimowolnie usiadłam bliżej ognia i tym samym bliżej Percy'ego. Krople wody w coraz większych ilościach dostawały się do jaskini, a ognisko zaczęło gasnąć. Raczej nikt z nas nie chciał wychodzić na zewnątrz w taką pogodę, a mokre już drewno nie zapłonęłoby tak szybko, więc postanowiłam przetestować nowe zdolności. Wyprostowaną dłoń skierowałam w stronę słabych płomieni i wymówiłam pod nosem swoją starą mantrę, której już od dawna nie używałam. Ogień wzrósł znacznie, przypalając mi końcówki włosów, po czym zgasł pozostawiając po sobie tylko dym i moc, która odepchnęła nas delikatnie do tyłu. Przestraszona osunęłam się na ścianę jamy. Samiec patrzył na mnie zaskoczony. Zerknęłam na niego całkowicie czerwonymi, załzawionymi oczami i wybiegłam.
- Te ataki zdarzają się coraz częściej, jestem coraz silniejsza... Mój Ojciec z każdym dniem jest bliżej, muszę odejść. - Biegłam w kierunku swojej groty, nie wiedziałam, czy Percy ruszył za mną. Przemoczona do suchej nitki przesunęłam głaz prowadzący do środka i złapałam szybko torbę oraz kilka przypadkowych książek, jakie wpadły mi w ręce. Z jaskini wyszłam równie prędko, jak weszłam. Na pożegnanie musnęłam palcami jedną z jej ścian i zniknęłam. Pojawiłam się dopiero przed granicą naszego stada. Tam zatrzymałam się, żeby przygotować się mentalnie do dalszej drogi i powstrzymać łzy oraz kłótnię, która kłębiła się w mojej głowie.

<Percy? Nie daj jej odejść, trzeba ciągnąć tasiemca. :I>

Od Anastasii "Fajna jesteś... Wiesz? cz.2" (cd. Damien)

Położyłam uszy i spuściłam wesoły, nieśmiały wzrok.
- Ta-ak uważasz? - wyjąkałam.
- Nawet nie fajna - powiedział po chwili, a ja spojrzałam na niego - TYLKO CUDOWNA.
Zachichotałam zmieszana, a pyłek z kwiata wleciał mi do nosa i zaczęłam kichać. Po całym tym ataku katary zaczęliśmy się śmiać. Złapał mnie za łapę i pociągnął dalej.
- Gdzie teraz panie przewodniku? - uśmiech nie schodził mi z pyska.
- Niespodzianka - zerknął uwodzicielsko na mnie.
Oh, jak ja kocham jego głos, taki męski, taki opiekuńczy i taki odważny i pewny.
- Mmm... No dobrze, panie przewodniku - znowu się zaśmiałam.

<Dam?>

Od Tamorayna "Jak dołączyłem do watahy" cz. 2 (Cd. Ajax)

- Koleś, spokojnie. Przepraszam, że wszedłem ci w drogę, ale nie zauważyłem cię. - uśmiechnąłem się - A tak w ogóle jestem Tamorayn.
- Ajax. Też cię nie zauważyłem, więc sorry. - powiedział - Wiesz gdzie jesteśmy? - spytał Ajax
- Tak. - odpowiedziałem
- To gdzie? - spytał energicznie
- Na Wrzosowej Łące. Na terenie Watahy Magicznych Wilków. - uśmiechnąłem się - Chcesz dołączyć, jak tak to zaprowadzę cię...
- Co ty Alfa jesteś? - przerwał mi. Zacząłem się śmiać.
- Nie, chciałem powiedzieć, że zaprowadzę cię do Alfy. - powiedziałem nadal ze śmiechem
- Czemu tak się chichrasz? - spytał Ajax
- Ech... bo pomyślałeś, że Alfą jestem. A ja się raczej nie nadaje. - przekrzywiłem głowę - To co, zaprowadzić cię do Alfy?

<Ajax?>