Kwiecień 2018
Martwiłam się o Zirael, bo od dłuższego czasu nie wracała. Może coś
jej się stało? Kręciłam się po mojej jaskini bez celu. Bałam się wyjść,
mogłabym kogoś skrzywdzić... Tak jak prawie... Na samą myśl przeszły
mnie dreszcze. Przez jakiś czas się jeszcze wahałam. W końcu, gdy nie
zjawiła się po godzinie, postanowiłam jej poszukać.Było ciemno, a ja nie wiedziałam gdzie mogę zacząć. Trzęsłam się. Zobaczyłam zjawy i podążyłam za nimi, choć nie bardzo byłam pewna swej szybkiej decyzji. Biegliśmy przez las i polanę. Dotarliśmy do jakiegoś jeziora i tam poczułam zapach Ziri. Wadera była tutaj z dobre dwie godziny temu. Przeszłam się po okolicy i zastałam leżącą przy starym przewalonym pniu Ziri.
- Zirael, obudź się! - musiała się mocno uderzyć, bo nie reagowała na moje krzyki. Bałam się, że stało się jej coś poważniejszego... Nie dałam rady jej podnieść i czułam też, że mogę zaraz znów zmienić się w straszną bestie... Położyłam się obok mojej przyjaciółki i trwałam przy niej póki nie zasnęłam...
***
Obudziłam się zanim słońce wzeszło na niebo. Wadera nadal się nie ruszała.- Ziri, ocknij się... Proszę... - mówiłam przez łzy. Nagle poczułam, że coś się ruszyła. Ogarnęła mnie radość i miałam więcej siły, więc wzięłam ją na plecy i ruszyłam do... Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że nie bardzo wiem, gdzie jesteśmy. Drzewa... Wszystkie drzewa wyglądały tak samo. Zdałam się na przeczucie. Biegłam w byle jaką stronę, by tylko dotrzeć do szpitala.
- Wiesz, z tobą to nie da się dnia normalnie przeżyć... Ale ja to lubię. Ciebie też. - mówiłam do wadery, choć tak naprawdę to chyba do siebie, bo Zirael była nieprzytomna. - Jak dobrze, że mnie masz, a ja mam ciebie. Razem będziemy się wspierać. Obiecuję ci...
Reszta tej drogi bez celu minęła w rozkosznym milczeniu, tylko Zirael czasem coś tam mruknęła. Ku mojemu zdziwieniu dotarłyśmy bez najmniejszych problemów do szpitala. Tam Astrid - trochę zmartwiona pechem Ziri, przywitała nas... to znaczy mnie i zabrała moją towarzyszkę. Po sekundzie coś walnęło mnie w głowę.
Obudziłam się znów pod pniem przy Zirael. Było około drugiej w nocy. Wadera była nie przytomna, ale coś mruknęła.
- Nie wiem jak to się stało, Ziri... Przed chwilą byłyśmy u Astrid... Razem... - mówiłam - Obudź się, proszę!
Wyruszyłam, tylko w inną stronę niż wcześniej. Drzewa były strasznie wysuszone. Nie jest to możliwe, bo jest przecież wiosna... Ziri mamrotała, lecz ja nie zwracałam na to uwagi. Zrobiło się cicho...
- Luram... Luram... - wołał ktoś z oddali.
Nagle miałam wizję... Przedstawiała ona smukłą waderę o turkusowych oczach, szarej sierści i z runami takimi jak moje, tylko były one pomarańczowe. Na uszach miała czerwono-pomarańczowe przebarwienia. Ja też posiadałam przebarwienia... Jednak po chwili straciłam przytomność...
Zbudziłam się koło przyjaciółki... Znowu...
- To się robi nudne - warknęłam.
- Co się robi nudne? - powiedziała ochrypniętym głosem Zirael.
- Ty żyjesz! - krzyknęłam ze szczęścia i przytuliłam się do zaskoczonej wadery. - Jak ja się o ciebie bałam... Chodźmy do szpitala.
- Po co do szpitala? - zapytała.
- Jak to po co? Uderzyłaś się w głowę i... - nie skończyłam bo wadera rozpłynęła się w powietrzu. Poczułam, że wszystko wokół zaczyna znikać, a ja sama spadałam w dół...
Uderzyłam z mocną siłą w ziemię...
- To znowu był sen... - zdenerwowana wymamrotałam
- Nie wiem co tu się dzieje Miniru, ale cały czas wracam do tego samego momentu... - powiedziała zmartwiona Zirael
- Ty też?! Czekaj... Jesteś kolejnym złudzeniem?
- Nie... Ale tutaj dzieje się coś dziwnego... Na dodatek widzę jakieś cienie...
- Zjawy... - szepnęłam do siebie.
- Wytłumaczysz mi?
- Ale co? - udawałam Greka... Po chwili jednak postanowiłam jej powiedzieć... - Zjawy... To stworzenia, które przeważnie widzę tylko ja... Są to może wymysły mojej wyobraźni... Tak twierdziłam do teraz. Może to coś poważniejszego... No... Nie pamiętam...
- Czego nie pamiętasz?
- Dosłownie to nie wiem... Kiedyś na pewno dziadek wspominał o tych cieniach, albo ktokolwiek z mojej byłej watahy... Powinnam Ci teraz opowiedzieć moją historię? - zapytałam się nie wiedząc co mam robić...
- Nie wiem... Ale zabierajmy się stąd. Głowa mnie boli... - wstałyśmy z ziemi i wyruszyłyśmy w drogę powrotną.
<Zirael?>
Uwagi: Na końcu op. powinnaś również pisać, do kogo je kierujesz! Ponadto od połowy zaczęły się pojawiać literówki czy braki w przecinkach oraz kilka powtórzeń.