Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 14 marca 2019

Od Lind "Skupienie..." cz. 1

Marzec 2023
Skupienie... Skupienie... Potrafię to. Dam radę... Zmieniam formę... Zmieniam for... Dlaczego banjo Tinga zamilkło?
- Co ty tak siedzisz Pierzasta? - usłyszałam głos Odmieńca.
Nie odpowiedziałam, ani nie otworzyłam nawet oczu. Zacisnęłam mocniej powieki i próbowałam za wszelką cenę nie rozkojarzyć się. Czułam, że już prawie to rozgryzłam. Zmieniam formę... Zmieniam formę ... Dlaczego nadal jestem wilkiem?!
- Piłaś tamtą deszczówkę? Mam lecieć po kogoś? - kontynuował mój towarzysz z wyraźnym niepokojem. Zaczekał chwilę na reakcję, która nie nastąpiła. 
Zmieniam formę... Zmie...
- Ty żyjesz Pierzasta? Powiedz coś! 
I... dałam się złamać. Wypuściłam głośno powietrze z płuc, otworzyłam oczy i obróciłam głowę by spojrzeć na Tinga z wyrzutem. 
- Uff, jednak żyjesz - podsumował.
- Zapomniałeś, że noszę Medalion Nieśmiertelności? - spytałam z zażenowaniem i irytacją.
- Czemu udawałaś, że padłaś ofiarą Meduzy? - mruknął, jakby nie słyszał poprzedniego zdania. 
- Kogo? - zmieszałam się.
- Nieważne. Dlaczego tak siedziałaś? Nad czymś myślałaś?
- Ja... próbowałam zmienić się w człowieka - westchnęłam, przypomniawszy sobie, iż moje starania nie przyniosły żadnego efektu. 
- Doprawdy? - Strażnik Wichury poprawił ułożenie zakrywającej mu pysk czaszki . - Mówiłaś, że nie potrafisz.
- Chcę się nauczyć - westchnęłam. - Ale jak widać nic z tego - potrząsnęłam głową. 
- Ile razy już próbowałaś? 
- Raz... i zaraz spróbuję ponownie. 
Jednakże, zaraz po zamknięciu oczu znów usłyszałam głos Tinga:
- Czekaj, czekaj. Może robisz coś źle w takim razie?
- Co mogę robić źle? - burknęłam. - Jak trudna może być zmiana w człowieka? Wszyscy dookoła robią to ot tak, bez problemu!
Spróbowałam znów skoncentrować się na wyznaczonym sobie zadaniu. Szkoda tylko, że Odmieniec ani myślał mi na to pozwolić i gadał dalej:
- Ja tam nie wiem, ale skoro nie masz żadnego doświadczenia... pewnie popełniasz gdzieś błąd - wyjaśnił.
- Niemożliwe - rzuciłam, nadal nie uchylając powiek. - A teraz zamknij wreszcie pysk, próbuję się skoncentrować!
Zaraz pokażę temu Odmieńcowi, że nie ma racji. Robię wszystko dokładnie tak, jak trzeba. Muszę się tylko skupić i wszystko pójdzie jak należy... Wszystko pójdzie jak... 
- Nie masz dzisiaj warty? 
- Nie mam dzisiaj warty! - warknęłam. - Daj mi spokój!
Skupienie... Skupienie...
- Wydawało mi się, że wspominali o... 
- SIEDŹ CICHO!!! - ryknęłam, stając na równe łapy. - Jesteś jedynym powodem dlaczego jeszcze mi się nie udało zmienić!!! 
Na chwilę w jaskini zapadła cisza. Na bardzo krótką chwilę.
- Hm... Nie powiedziałbym - mruknął Odmieniec niewzruszony.
Miałam ochotę rzucić w niego czymś dużym. Najlepiej głazem. Odruchowo rozejrzałam się po jaskini. Jak na złość, nie było tutaj nic większego od mojej torby. Westchnęłam i zaszurałam zębami. Podeszłam do wyjścia, żeby sprawdzić, czy jeszcze pada. Niestety za progiem jaskini w dalszym ciągu czekał mnie dosłownie wodospad. Usiadłam przy brzegu kałuży, która powstała z napływającej do środka "wody". Dobrze chociaż, że ten nowo powstały staw znalazł ujście gdzieś na zewnątrz. W przeciwnym razie obawiałabym się zupełnego zalania mojego domu. Wpatrzona we wzburzoną, połyskującą na niebiesko taflę, zaczęłam trochę uspokajać nerwy. Zaczęłam rozmyślać, na co mi ta cała umiejętność zmiany w człowieka.
Ludzie to po prostu chude, łyse małpy, które mają patyki zamiast nóg. Na nic mi się to nie przyda. Na pewno jako wilk biegam szybciej, skaczę dalej. Te śmieszne istoty nie mają nawet pazurów, ani ostrych kłów. 
Powoli udawało mi się przekonać samą siebie, że moja obecna postać jest znacznie lepsza w każdej możliwej dziedzinie. Nie usunęło to jednak gorzkiego smaku porażki. Myślałam, że będę zmieniać w człowieka samą łatwością, z jaką przychodzi to Joelowi, Magnusowi, czy Leah, a tu... niespodzianka. Warknęłam pod nosem. Nienawidziłam takich niespodzianek. Odgarnęłam posklejane kosmyki włosów, które opadły mi na pysk. 
 Postawiłam sobie dwa kluczowe pytania - "Jak oni to robią?" oraz "Jak JA mogę to zrobić?'. Oparłam się o kamienną ścianę. Może... Może... Może należy skumulować w sobie magiczną moc, jak przed użyciem żywiołu? To nie brzmi głupio, nie zaszkodzi spróbować. Do trzech razy sztuka!
Wstałam, odsunęłam się nieco od wyjścia i wbiłam pazury w ziemię. Przybrałam pozę jak do ataku, po czym zastosowałam obraną wcześniej taktykę. 
Zmieniam formę! Teraz! - powiedziałam powiedziałam w myślach ostatni już raz.
Wtem zabrakło mi tchu. Świat dookoła zaczął wirować. Zachwiałam się i upadłam na ziemię. Zesztywniałam. Nagle całe moje ciało zaczął stopniowo obejmować straszny ból. Od czubka nosa, aż po końcówkę ogona. Miałam wrażenie, że coś rozrywa mi nogi, wykręca kości, wyrywa stawy. Ciemność przed oczami, w uszach szum i pisk. Chciałam zawołać pomocy, ale nie mogłam wydać żadnego dźwięku. Mogłam najwyżej czekać w nadziei, że ta nagła agonia zniknie tak szybko, jak się pojawiła. Kiedy to nie nastąpiło, zdałam sobie sprawę, że po pysku ciekną mi gorące łzy. Nie wiedziałam gdzie jestem, czy ktoś przybiegł mi na pomoc, czy nie. Ile czasu już minęło? Minuta, godzina, a może tylko sekunda? 
Zrobiło się straszliwie zimno.


Szum deszczu i wycie wiatru, ale jakby cichsze. Widok kamiennej ściany, ale jakby mniej wyraźny. Zapach tej samej jaskini, ale dziwnie przytłumiony. To samo twarde podłoże, ale coś było z nim nie tak. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Nabrałam łapczywie wielki haust wilgotnego powietrza. Czułam się jakby wszystko mnie piekło od środka. Najgorszy ból w dużej mierze zniknął. Doskwierało mi za to zimno. Obróciłam się na bok. Spróbowałam zebrać myśli i zrozumieć co przed chwilą się wydarzyło i dlaczego. Bez skutku. Byłam zbyt skołowana. Chwilę tak jeszcze leżałam bez ruchu, czekając aż świat przestanie tańczyć mi przed oczami. Oparłam przednie łapy o ziemię, żeby wstać, ale znów zastygłam, tym razem z szoku. Nie miałam już przednich łap, a dwie, długie LUDZKIE kończyny! 
- U... udało mi się... - wydukałam, w mig przypominając sobie moje próby zmiany formy. - Udało mi się! - powtórzyłam na cały głos.
Spojrzałam w kąt jaskini, gdzie zwykle przesiaduje Ting. Z jakiegoś powodu było teraz znacznie ciemniej. Ledwo dostrzegłam sylwetkę Odmieńca.
- Udało mi się - powiedziałam jeszcze raz, roześmiana jak szczenię.
- ... To ty Pierzasta? - wydusił mój towarzysz.
- Ja! - pisnęłam radośnie i spróbowałam usiąść jak człowiek. 
Tymczasem mój towarzysz wstał z miejsca. Ewidentnie nie wiedział, jak ma reagować.
- Wyglądam jak człowiek, prawda? - spytałam.
- Tak myślę... - mruknął bez przekonania.
Dopełzłam na czworaka do swojego posłania, by ściągnąć z niego nakrycie. Teraz rozumiałam, dlaczego dotychczas było mi tak niewyobrażalnie zimno - ludzie nie mają grubego futra. Owinąwszy się miękką narzutą, zaczęłam oglądać zmiany, które we mnie zaszły. Nadal miałam długie, potargane włosy, jednak kosmyki stały się gładsze. Ich odcień przypominał teraz raczej jasny blond, niż biel śniegu. Przejechałam dłonią po głowie. Nie miałam już ani jednego pióra. Całkiem ciekawe uczucie. Wysunęłam spod nakrycia nogę. Z tej perspektywy nie wydawała się być taka chuda. Rysowały się na niej silne mięśnie. Chyba będę musiała sprawdzić, na co mnie stać w tej formie. Następnie wyciągnęłam przed siebie rękę i pomachałam długimi palcami. Szczególnie zaintrygował mnie wyjątkowo długi kciuk. Przypomniałam sobie, że Ting ma podobny. Podobno bardzo przydaje się do podnoszenia różnych przedmiotów. Niewiele myśląc, sięgnęłam po moją torbę. Owinęłam palce wokół paska i przyciągnęłam skórzany worek do siebie. Podniosłam klapę i wzięłam do ręki jeden z rubinów wyłowionych z Jeziora. Spróbowałam przytrzymać go, używając tylko dwóch palców. Mając do dyspozycji tak skonstruowaną dłoń, nie było to żadne wyzwanie. Odłożyłam drogi kamień na bok i wyjęłam z torby Błękitne Oko. Z fascynacją przekładałam wisiorek między dłońmi i owijałam wokół palców łańcuszek. Bawiłam się całkiem dobrze i dopiero po chwili dostrzegłam, że usiadł koło mnie mój współlokator. 
- Na co się tak patrzysz? - spytałam, poprawiając narzutę, którą byłam owinięta. 
- Na ciebie, Pierzasta - odparł Odmieniec.
- Wiesz co, powinieneś wymyślić mi inny tytuł, jeśli akurat jestem w formie ludzkiej - Powstrzymałam śmiech. Nadal miałam doskonały humor.

<C.D.N>

Uwagi: brak