wrzesień 2020
Krążyłam w okół terenu watahy, by sprawdzić czy jest tu
jakieś jedzenie.
- Nic, zero, pustka! - krzyknęłam z zawodem w głosie.
Latałam przez dobre dwie godziny, lecz jak nic nie było, tak nie ma.
Wylądowałam na szczycie Góry by odpocząć. Zauważyłam coś ciekawego.
Mianowicie jaskinię, ale nie smoczą. Co robić? Wchodzić czy nie? Wchodzę.
- Ale tu ciemno - syknęłam - Halo, czy ktoś tu jest?!
Po jaskini rozeszło się echo. Wzdrygnęłam się. Nagle poczułam ból. Upadłam. Potem była tylko ciemność...
*3 godziny później
Otworzyłam oczy. Moje ciało było sparaliżowane, ale to pewnie tymczasowo. Starałam się wstać, lecz za każdym razem upadałam.
Po dłuższym czasie wstałam. Zakręciło mi się w głowie.
- Bona? - usłyszałam głos za plecami.
- Kto mówi?! - krzyknęłam.
- To ja, Baltica - moja siostra stałą za mną, a ja jej nie poznałam. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
Nie widziałam jej przez dwa lat. Zaczęłam płakać.
- Bona, musimy stąd uciekać. On tu jest! - krzyknęła jak najciszej umiała.
Zaczęła wychodzić na zewnątrz, a ja za nią. Zleciałyśmy z Góry.
- Ale kto tu jest? Chodzi ci o tatę? - spytałam przerażona. Moja przyszywana mama mówiła, że to on zabił mojego lisiego tatę.
Strach sprawił, że moje mięśnie się spięły. Biegłam przed siebie, nie patrząc co i jak. Moja siostra mnie zatrzymała.
- Bona, musimy poszukać Felisiti! Ona wie wszystko o naszej rodzinie! -
zaproponowała Baltica. Ruszyłyśmy naprzód. Biegłyśmy przez las.
Biegnąc walnęłam głową o gałąź, która była nisko osadzona. Syknęłam i
pobiegłam dalej. Zaczęło się robić ciemno, więc zatrzymałyśmy się, aby
przespać się na drzewie.
Wskoczyłam na gałąź i poszłam spać...
* rano
Przeciągnęłam się i nagle spadłam. W ogóle zapomniałam, że spałam na
drzewie. Wstałam i otrzepałam się z mokrych liści. Obudziłam Baltice i
poszłyśmy dalej szukać Feli.
Zauważyłam zająca, więc zaczęłam za nim biec.
- Ej,wracaj tu! - krzyczałam za nim. Po dłuższym czasie go złapałam.
Zajadałyśmy się nim jak byśmy nie jadły od roku. No trochę było w tym
prawdy, ale my nie jadłyśmy od dwóch dni.
* sześć godzin później
Szłyśmy przez sześć i było już ciemno.
- Serio, jest już tak ciemno, a dopiero popołudnie - narzekałam, lecz
Baltica dała i znak by być cicho. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
Zawróciła i poszła nad strumyk, a ja za nią.
<C.D.N.>
Uwagi: Nadal źle zapisujesz tytuł op. Całę mnóśtwo literówęk (tak, zapisałam to celowo, bo dokładnie takie błędy popełniasz). Góra to nazwa miejsca. "Zauważyłam" piszemy przez "ż". Źle zapisujesz Spacje przy wypowiedziach. "Stąd" piszemy razem i przez "s". "Naprzód" piszemy razem. "Szłyśmy przez sześć i było już ciemno." - sześć czego? Szyszek? Gruszek? Brakowało o informacji na końcu op., że to nie koniec serii.