Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 28 czerwca 2015

Od Syriusza "Co ja tu robię?" Cz. 3 (cd. Rafael)

Wyszedłem z Rafaelem z jaskini. Zaczął oprowadzać mnie po terenach. Sporo tego było. Po jakimś czasie łeb zaczął mnie boleć. Domyśliłem się, że to jakieś moje wspomnienia powracają do mnie. Miałem rację.
***
 "Dwa czarne szczeniaki bawiły się przed jaskinią. Były to dwa basiory. Jeden starszy i jeden młodszy. Pojedynkowali się. Starszy wygrywał za każdym razem, a młodszy domagał się rewanżu. Po jakimś czasie do szczeniaków podeszła wadera. Zapewne ich matka. 
- Syriusz, Regulus ojciec was wzywa.
Po chwili wadera odeszła, a szczeniaki pobiegły szukać ojca. Znaleźli go w lesie.
- Ojcze, wzywałeś nas? - Spytał się młodszy.
- Owszem. Od dzisiaj będę uczyć was polowania.
Starszy z braci parsknął śmiechem, a ojciec spiorunował go wzrokiem.
- Syriusz, skoro uważasz to za zabawne, upoluj tamtego zająca. - Basior wskazał łapą zająca, stojącego pod krzakiem."
***
Otworzyłem oczy. Ujrzałem, że Rafael patrzył na mnie zaskoczony.
- Co się stało? - Spytałem.
- Straciłeś przytomność.
- Wspomnienie do mnie powróciło.

Od Mizuki "Prawdziwa historia pełna krwi" cz. 4

Po całym dniu biegu przywódca wilków zarządził postój a ja odzyskałam przytomność. W pierwszej chwili chciałam zerwać się i uciec, lecz doszłam do wniosku że lepiej zaczekać na lepszą okazję. Pilnowały mnie dwa basiory, widać było że byli bardzo znużeni. Postanowiłam zaczekać aż usną. Nie musiałam długo czekać, gdy tylko usnęli po cichu wstałam i zrobiłam parę kroków. Po chwili jednak usłyszałam znajomy głos, należał on do wilka który mnie uratował.
-Gdzie panienka się wybiera?- powiedział, mimo że znałam jego głos to się wystraszyłam i już chciałam zacząć piszczeć ale wilk szybkim ruchem złapał mnie za pysk. -Chyba nie chcesz ich obudzić?- powiedział wilk patrząc się na strażników
-Puszczaj mnie!- powiedziałam szeptem odpychając basiora łapą- wiedź że prędzej czy później i tak z tond ucieknę!
-Nie radzę ci tego robić, mamy 10 tropicieli którzy z łatwością cię wytropią i..- przerwałam basiorowi w samym środku zdania
-Masz rację, ale jeśli pozbędę się zapachu nie znajdziecie mnie tak łatwo- powiedziałam robiąc minę zwycięscy
-Jak chcesz to zrobić?- spytał zdziwiony
-Pięć minut drogi z tond znajdują się mokradła, jeśli upaćkam się w błocie mój zapach zniknie- powiedziałam jeszcze bardziej pewna siebie
-Słuchaj mam do ciebie prośbę, pójdź z nami w jedno miejsce a tam odpowiedzą ci na wszystkie pytania- powiedział
-Dlaczego miałabym ją wypełnić?- powiedziałam odchodząc
-Nie zapomnij że uratowałem ci życie- dodał
Po tych słowach zatrzymałam się nieruchomo, on miał rację jestem mu winna przysługę, tak przecież wychowali mnie rodzice.
-Niech ci będzie- dodałam od niechcenia
-Dobrze, a teraz idź spać rano ruszamy.
Z samego rana ruszyliśmy dalej, byłam zmuszana do biegnięcia przez kilka godzin bez przerwy. Wilki zawiązały mi liny na brzuchu, szyi i pysku, każdą linę trzymał inny wilk. Powiedzieli że to niby po to żebym nie uciekła. Pomimo tego że byłam zmęczona wpadłam na pomysł jak posprawiać wilkom trochę kłopotów. Skoro wilki trzymały za linę to: jeśli przyśpieszę oni też, jeśli zwolnię oni też. Postanowiłam wykorzystać sztuczkę jak upaść by nie zrobić sobie krzywdy. Upadłam na ziemię a oni za mną, kilka wilków które biegły za nami nie zdążyły się zatrzymać i wpadły w nas. W wyniku upadku wszystkie liny pękły. Gdyby nie to że nienawidziłam tych wilków pewnie wybuchłabym śmiechem, a tak z opanowaniem wstałam i otrzepałam się z kurzu i pyłu. Ich przywódca był mega zdenerwowany.
-Co to niby miało być!?- wykrzyknął do nas
Wszystkie wilki spojrzały się na mnie, wtedy ich przywódca podszedł do mnie. Dopiero wtedy zorientowałam się jaki on jest wielki i potężny
-Co ty wyprawiasz?- spytał
-Po prostu się pot kłam- powiedziałam odwracając wzrok
-Niech wam będzie, zarządzam 30 minutową przerwę- dodał odchodząc

<C.D.N.>

Od Youmiko "Nazywam się Youmiko..." cz. 1

Szłam wiele godzin. Moji rodzice przeszli przez tęczowy most (umarli). Jako jedyna z całej mojej watahy przeżylam porzar. W pierwszy dzień głodowałam. Próbowałam znaleść coś do jedzenia lecz nieudało mi się. Idąc dalej napotkałam basiora. Próbował mnie zabić. Schowałam się w krzakach. Na szczęście udało mi się uciec. Na następny dzień znalazłam padlinę. Czymprędzej wziełam się do jedzenia. Byłam tak głodna że bym zjadła konia z kopytami heh. Szłam i szłam, na dodatek był mróz. znalazłam jakąś opuszoną lisią norkę. Pomyślałam sobie że czemu by się w niej nie zdrzemnąć. Mój sen okazał się być koszmarem. Widziałam momęt kiedy drzewa się waliły, cały las płoną. Na moją matkę spadło drzewo. Szybko zawróciłam i krzyczałam " Mamo!" z łzami w oczach. Matka resztkami sił wykrztusiła
- Youmiko pamiętaj że cię kochamy. Trzymaj ten naszyjnik. On będzie cię chroniłłł....-
i umarła. Z płaczem uciekałam. W tym momęcie się obudziłam. Był środek nocy. Wyszłam z lisiej nory i szłam dalej i dalej. Nastał świt. Idąc zaówarzyłam waderę. Zrozumiałam że jestem na terenach Watachy. Ucieszyłam się namyśl że bym mogła tu zostać. Jednak dręczyła mnie myś " co jeśli mnie nieprzyjmą? Co jeśli mnie zabiją? ".
Zdobyłam się na odwagę i się zapytałam Wadery.
Nie otrzymałam odpowiedzi lecz myślę pozytywnie...

<C.D.N.>

Od Mizuki "Pierwsze spotkanie" cz. 4 (cd Shayd)

Pobiegłam jak najdalej było to możliwe, czemu on chcę się zaprzyjaźnić akurat ze mną jest przecież tyle innych wader. Ja się nie nadaję na bycie przyjaciółkom, ale z drugiej strony był on zupełnie jak Ren, tak samo głupi i rozgadany. Właśnie dlatego nie chciałam by podzielił jego los. Nie chciałabym znowu stracić przyjaciela. Dalej już tylko szłam i myślałam nad słowami Rena i Shayda. Idąc tak minęłam kilka wilków.
-Widzisz to ona- powiedział szeptem jeden do drugiego
-Lepiej może z tond chodźmy- powiedział drugi wilk gdy zobaczył że na nich się patrzę.
Wróciłam do jaskini i mimo że było bardzo wcześnie ucięłam sobie drzemkę. Przyśnił mi się Ren i chwila w której widziałam jak ginie. Obudziłam się i zaczęłam płakać, na szczęście szybko przestałam. Wyszłam z jaskini, była już późna noc. Poszłam na spacer i wtedy wyczułam energię Shayd'a. Czaił się w krzakach, po chwili wyskoczył ja tylko się cofnęłam a on spadł na ziemię.
-Nie potłukłeś się?- spytałam upokarzająco
-Nie, ale dzięki za troskę- powiedział wstając
-Kiedy ci się w końcu to znudzi?

<Shayd?>