Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 21 czerwca 2015

Od Blue "Terytorium wilków" cz. 1 (cd. chętny)

Wiał delikatny wietrzyk. W koło rozbrzmiewał melodyjny śpiew ptaków, które przysiadły na pobliskim drzewie. Byłam zła na samą siebie. Już od kilku dni chodziłam głodna, a to wszystko przez moją niezdarność, bo gdy natrafiła się okazja żeby zabić kulawą sarnę, potknęłam się o wystające z ziemi korzenie. Sama nie wiem jak mogła mi wtedy uciec. Byłam zbyt zmęczona żeby ją gonić, bo gdy już wstałam, ona zdążyła  zniknąć z resztą stada za drzewami. Jedyne co dobrego przydarzyło mi się tamtego dnia to to, że udało mi się znaleźć strumyk. Gdy już się napiłam, położyłam się na ziemi otoczona krzakami. Szkoda tylko, że było to terytorium innych wilków. Niestety gdy wstałam, było już za późno na ucieczkę, a obudziło mnie pobliskie wycie wilka. Nie wiedziałam, czy jest on tylko jeden, czy jest ich może więcej. Nie wiedziałam co się stanie. Gdy wędrowałam przez lasy, przeważnie omijałam terytoria innych watah. Zawsze dobrze radziłam sobie sama. Można powiedzieć, że byłam samowystarczalna. Niestety w krótkim czasie sytuacja się zmieniła. Byłam wycieńczona, głodna i przede wszystkim zmęczona. Podświadomie potrzebowałam watahy - jak każdy wilk. Mimo to jak zobaczyłam przed sobą ślepia i sierść, pokazałam kły i rzuciłam się na przeciwnika - co mogło jednak być moim największym błędem. W końcu skąd mogłam wiedzieć czy nie jest on ode mnie silniejszy i czy przypadkiem nie przyszedł tu z kimś jeszcze...

<chętny?>

Od Midnight'a "Dołączenie?!" cz.1 (cd. Rafael lub Kiiyuko)

Chodziłem sobie tu i z powrotem. Co robiłem? Nie wiem... to po prostu było w mojej naturze. Czasami biegałem, pałętałem się gdzie można było. To było ogólnie moje życie. Aż wreszcie...
Jadłem sobie spokojnie zajączka, którego upolowałem tak z 3 dni temu. Wysuszyłem ją w dobrej temperaturze i nieźle smakował. Aż wreszcie usłyszałem szelest... Byłem wyszkolony do takiej sytuacji. Szedłem dalej, tylko że załadowałem kuszę. Nagle kroki... Ten ktoś nie wiedziałem, że wiem co zrobić. Odskoczyłem w bok i strzeliłem dwa razy w tył i wlazłem za drzewo. Zaraz... co mnie boli? Popatrzyłem na prawy bok. Rozcięcie na 2 cm. 
- WYCHODŹ! - usłyszałem głos.
- Spoko - pomyślałem. Wylazłem co sprawiało masę bólu. Był tam wilk ogólnie czarny z obrożą kolczastą. Miał tylko jedną wbitą ku mojemu zdziwieniu.
- Idziemy! - krzyknął.
- A jeśli umrę to co? A nie pomyślałeś również że strzała jest zatruta? - powiedziałem lekko zirytowany. Tak naprawdę nie była, ale zawsze można powiedzieć... Ale co tam, idziemy.
<Rafael albo Kiiyuko?>

Uwagi: wypowiedzi pisz od nowej linii.