Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 21 listopada 2018

Od Asgrima "Zamek z duszą" cz. 3

Listopad 2021r. 
Obudziło mnie dzikie wycie. Zerwałem się z miejsca gotowy ochrzanić kogoś, komu zachciało się ćwiczyć swój upiorny śpiew tuż przed moją jaskinią. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że nie znajdowałem się we własnej grocie, tylko w tym cholernym zamku, którym tak zachwycałem się wieczorem. Co ja w nim widziałem?!
Następne co usłyszałem to okropny wrzask, na którego dźwięk mimowolnie się skrzywiłem. Moje i tak szybko bijące serce jeszcze bardziej wzmogło swoją pracę. Myśli krzyczały, że coś jest nie tak, że powinienem uciekać. Jednak ciało miało w poważaniu, czy coś mi się stanie. Nie potrafiłem nawet ruszyć ogonem, o łapach nie wspominając.
Nagle coś zajaśniało, a ja odzyskałem możliwość poruszania się. Instynktownie obróciłem łeb w stronę, z której nadbiegło niebieskawe światło. To był błąd. Cholerny błąd. Nie chciałem tego widzieć. Choć z drugiej strony krótkie życie w nieświadomości nie było wcale lepsze.
Obserwowałem jak ze ścian wynurzają się ogromne, pobłyskujące na błękitno zjawy. Jak szczury, które dotychczas leżały na ziemi teraz powstają i idą w moją stronę. Jak z korytarza prowadzącego do schodów nadchodzi szkielet.
Wszystkie postacie otworzyły w jednej chwili swoje straszne gęby, a budynkiem wstrząsnął niemożliwy do zrozumienia, tubalny wrzask. Cegły znajdujące się obok moich łap podskoczyły. Chciałem uciec z krzykiem, znaleźć się jak najdalej stąd. A jednak nie potrafiłem ruszyć się ani o odległość wróbla, a gdy otwierałem pysk, nie wydobywał się z niego żaden odgłos.
W momencie, kiedy nawiedzeni mieszkańcy zamku znaleźli się niebezpiecznie blisko, odzyskałem czucie w łapach. Nie czekałem ani chwili dłużej, zerwałem się z miejsca i pobiegłem tak szybko jak jeszcze nigdy.
Obolałe mięśnie dawały o sobie znać, ale nie zważałem na nie. Musiałem znaleźć wyjście. Szybko.
Niestety, jak na złość, wszystkie ściany wydawały się takie same. Żałowałem, że nie zwróciłem większej uwagi na charakterystyczne rzeczy, które mogły pomóc mi się odnaleźć. Ślizgałem się po pokrytej wodą podłodze, czując tuż za sobą obecność stworzeń wyjętych z opowieści grozy. Nie wiedziałem, czy naprawdę za mną podążały, czy to była jedynie wina mojej wzmaganej strachem wyobraźni. Zresztą, czy to było ważne?
Gdy wbiegłem w kolejny ślepy zaułek, zachciało mi się wyć. Byłem przerażony. Wiedziałem, że moim ciałem wstrząsają dreszcze, ale jedyne co czułem w tamtej chwili to troska o własne życie. Odwróciłem się najszybciej jak umiałem i ruszyłem biegiem w stronę, z której nadszedłem. Musiałem stąd uciec. Po prostu musiałem.
Mrok rozświetliło bladoniebieskie światło, a wraz z nim nadszedł kolejny tubalny wrzask, który wstrząsnął ziemią. Widziałem kątem oka zbliżającą się postać, która zdawała się mieć ludzkie kształty. Czułem na sobie jej groźne spojrzenie. Czego ona ode mnie chciała?!
Do moich nozdrzy dostał się zapach lasu. Idealna, kojąca woń starych, jesiennych i przemoczonych liści, która wskazywała mi drogę do wyjścia niczym najlepszy drogowskaz. Odetchnąłem z ulgą i przyspieszyłem.
Moi przyjaciele nie zostali jednak na długo w tyle. Moja sierść stawała dęba, gdy odczuwałem ich obecność tuż za sobą. Miałem ochotę się poddać, poprosić o szybką śmierć i pewnie bym to zrobił gdyby nie przeczucie, że to już blisko, może za kolejnym zakrętem znajdę wyjście z tej pułapki.
STÓJ.
Nagle głośne słowo uderzyło w mój biedny, zlękniony umysł. A moc jego była tak wielka, nakaz sformułowany tak dosadnie... Musiałem zrobić to, co mi kazał. Jego właściciel był silniejszy i taki wilczek jak ja nie mógł po prostu go zignorować.
- Tak? - spytałem, odwracając się. Moje nogi uginały się z emocji i zmęczenia, ale stałem mężnie. No może pomijając wstrząsające ciałem drżenie.
Następny nakaz nie został sformułowany jasno. Mogło się zdawać, że istota, która go nadała, potrzebowała chwili na nabranie mocy. A może nie był on tak ważny...
W każdym razie, czując całym sobą, co powinienem zrobić, podniosłem łeb i odszukałem wzrokiem górującą nad wszystkim postać. Przyglądałem się jej z uwagą i nie potrafiłem nie dostrzec, jak była piękna.
Była człowiekiem lub przynajmniej istotą o ludzkiej sylwetce. Widziałem jak jej cudownie długie, prawie białe włosy delikatnie powiewały, jakby na przekór silnemu wichrowi, który poruszał moim futrem. Podziwiałem jej idealną twarz w kształcie owalu, przyglądałem się pełnym, ciemnoniebieskim ustom i prostemu noskowi. Jednak tym, co wzbudziło mój najszczerszy zachwyt były prawie czarne oczy, w których lśniła obojętność. Owszem, jej spojrzenie mogło doprowadzić do zamarznięcia pożaru. Owszem, dostrzegałem jej nienawiść względem mnie. Lecz w tym momencie czułem tylko zachwyt nad jej urodą oraz radość, że patrzy tylko na mnie.
Co widzisz?
Na mój pysk wkroczył wręcz błogi uśmiech.
- Czyste piękno...
Kobieta uśmiechnęła się zalotnie, co przyprawiło mnie o palpitacje serca. Na Eydis, jaki ona miała uśmiech... W życiu nie widziałem piękniejszego i pewnie już nigdy nie zobaczę.
Podobam ci się?
Chciałem krzyczeć, że tak. Móc ją dotknąć. Marzyłem, żeby złożyła na moim pysku pocałunek, który tak często widywałem podczas wizyt w mieście.
Niebieska posłała mi buziaka, jakby czytała w moich myślach, co nawet by mnie nie zdziwiło. Odpowiedziałem kolejnym uśmiechem i zacząłem zmieniać swoją postać. Wiedziałem, że moje wilcze ciało jest zbyt plugawe dla tej cudownej kobiety. Musiałem być człowiekiem.
Gdy tylko to zrobiłem, postać obdarzyła mnie cudownym uśmiechem, który zaparł mi dech w piersiach. Przyglądałem się jej niebieskawej twarzy, nie potrafiąc wypuścić powietrza z płuc. Gdy się zbliżyła, poczułem jak klatka piersiowa zaczyna promieniować bólem.
Spójrz na mnie.
Nie potrzebowałem większej zachęty. Nadal nie nabierając powietrza, spojrzałem prosto w czarne oczy kobiety, która unosiła się w powietrzu tuż przede mną. Musiałem tylko pochylić głowę i...
Czerń oczu zdawała się pochłaniać świat. Granatowe usta rozciągały się w zalotnym, lecz przerażającym uśmiechu. Spojrzałem szybko na nie i zemdliło mnie. Ta piękna zjawa miała ostre niczym igły zęby pokryte czymś czerwonym. Gdy tylko zwróciłem wzrok w stronę jej oczu, zrozumiałem, co to było.
Nie ruszaj się.
Z mojego gardła wydobył się wrzask.

Poczułem na swoim ciele czyjąś łapę. Niemal od razu zerwałem się na równe nogi. Wyglądało na to, że zemdlałem ze strachu.
- Zostaw mnie! Proszę! - wyskomlałem, czując jak do moich oczu napływają łzy przerażenia. Nie chciałem umierać, tak bardzo nie chciałem. Jak mogłem dać się tak zwieść tej okropnej, pięknej kobiecie?
- As, to tylko ja. Spokojnie. - usłyszałem czyiś głos. Nie był on jednak taki, jak tej kobiety. Słyszałem jej słowa, a nie odczuwałem w umyśle.
- Kto...? - spytałem, podnosząc dłonie i ocierając oczy.
Do moich uszu dotarło ciche westchnięcie. Skierowałem wzrok w stronę, z której nadeszło i mrugając oczami zaczynałem rozpoznawać drobną, wilczą sylwetkę.
- Tori, twoja partnerka. Uspokój się, to był tylko sen.
Słowa samicy sprawiły, że moje serce się uspokoiło, oddech zaczął powoli wracał do normy. Jednak to dotyk długiego, miękkiego futra wywołał na mojej twarzy uśmiech.
- To tylko ty... - powiedziałem i nie zważając na cisnące mi się do oczu łzy ulgi, pochyliłem się i wtuliłem się w rudą sierść wilczycy. Pachniała naszą watahą, lasem, w którym polowała i wrzosami, które kochała.
Po jakimś czasie odsunęła się i mierząc mnie ciepłym spojrzeniem błękitnych oczu, spytała:
- Co ci się śniło?
W odpowiedzi pokręciłem głową. Nie chciałem o tym rozmawiać. Mroczny zamek i koszmarne postacie były przerażające, lecz mógłbym o tym powiedzieć bez obaw. Jednak jeśli moja partnerka dowiedziałaby się o mojej prawie-zdradzie podczas snu... Wtedy chyba wolałbym wrócić do niebieskiej zjawy, może chociaż miałbym jakieś minimalne szanse na przeżycie...

Uwagi: "(...) podniosłem łeb i odszukałem wzrokiem górującej nad wszystkim postaci." - powinno być raczej "podniosłem łeb i odszukałem wzrokiem górującą nad wszystkim postać". Literówki.