Złośliwiec McLonin zaprowadził naszą piątkę do pomieszczenia, tak
zwanego stołówką z bezczelnym uśmiechem. Każdemu wręczył szczotę do kibla
i wiadro z płynem rozcieńczonym wodą. Mi te urocze podarunki wręczył
jako ostatniemu i PRZYPADKIEM tak ku**a PRZYPADKIEM wylał trochę cieczy
na mnie... I W DODATKU GDZIE?! NA PEWNO NIE NA KROCZE ... PFFF, NA PEWNO.
Facet zaśmiał się, a we mnie aż gotowały się mroczne plany do jego
osoby.
- Ups, wybacz - zarechotał kapral, nadal bawiąc się tym zasranym batem dla konia.
- Och, no tak...WYBACZAM - ostatnie słowo wywarczałem.
- Nie tym tonem, bo dowalę ci więcej roboty - nadal cieszył się jak ostatni debil.
- Aż się palę do tej roboty - wysyczałem bez zaciśnięte zęby.
- A to wspaniale! - zaklaskał - A teraz koniec tej gatki szmatki! Do roboty! Jazda!
McLonin stanął sobie w progu do tego ogromnego pomieszczenia i
mierzył nas surowym wzrokiem. Ja i moi znajomi oczywiście niechętnie
wzięliśmy się za mycie podłogi, ale jednak pracę zaczęliśmy z jednak
dobrym humorem. Lucyfer wodą na suchej podłodze namalował żółwia i
podpisał "Pracuj wolno dla Hitlera, znaczy się McLonina".
- Coś was bawi? - skomentował Alister.
***
Po paru godzinach nudnego zajęcia, które kończyłem wraz z Lucyferem
już zmęczeni od cholernego bólu, odczuwalnego wszędzie. Pomijając
dolnego kumpla. On zawsze czuje się świetnie. A to nie ten temat!
Czyścić swoją część podłogi skończyli Eric, Roy i Izaac. Pozostałem sam z
Luckiem.
- F**k! Rzygi - krzyknął Lucyfer na caluśkie pomieszczenie.
- Ym. Bywa - wzruszył ramionami kapral. Ja spiorunowałem go wzrokiem, ponieważ nikt poza tym typkiem się nie śmiał.
- Dajecie, zaraz będzie po wszystkim - pocieszył nas Roy.
Skończyliśmy tą brudną robotę tak samo wolno jak wolno zaczęliśmy, a
potem jeszcze niechętnie wstaliśmy prostując nieczułe już
nogi. Zostawiliśmy przedmioty przed nogami McLonina i dumnie, gęsiego
zaczęliśmy przechodzić koło mężczyzny, lecz mi musiał drogę zagrodzić
ten zasrany bat.
- Co do tej roboty na razie pomysłów mi brak, więc ci się upiekło - zmrużył na mnie oczy.
- Przykre - prychnąłem ironicznie i na do widzenia dostałem batem w
niższe części pleców, tam gdzie jest kość ogonowa. Podskoczyłem nie z
bólu, ale z zaskoczenia. Czyżby kapral był... NIE NA PEWNO NIE. Poza tym
nie zapominajmy o mojej partnerce.
"Mam Sorę, wybacz księdziuniu!" - przeleciało mi przez głowę.
- Do zobaczenia - powiedział czterdziestolatek z narastającym entuzjazmem.
Nie chciałem dłużej być w zasięgu jego wzroku i nie mówiąc nic potruchtałem do swoich towarzyszy.
<C.D.N>
P.S. Dla ciekawskich postacie wyglądają tak
Alister McLonin
Eric Hydrogen
Izaac Vein
Roy Anew
Lucyfer Hollow
Uwagi: Duuużo literówek. "Na pewno" piszemy osobno. Cenzuruj przekleństwa. Nie pisz ich tak dużo i pozbądź się niegrzecznych określeń, dlatego też dostajesz mniej pkt. Następnym razem nie uznam. -.-
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
środa, 11 marca 2015
Od Etera "Nie mam pojęcia co się stało"
Obudziłem się
nad jakimś wodospadem.
Nie wiem dlaczego bo, jak zasypiałem byłem
jeszcze w jaskini... zacząłem iść przed siebie, szedłem przez las, potem
przez pole.
Nagle zobaczyłem kogoś, to była wadera, pobiegłem, ale
zaczęła uciekać, jak gdyby chciała się ze mną bawić w chowanego lub
berka.
Ciągle uciekała, ja biegałem, to było dziwne ale to wyglądało
jakby byśmy byli rodzeństwem. Ale moja rodzina mnie nie chcę znać, dobra
miałem 2 siostry i 3 braci, ale... to nie możliwe, w rodzinie z dzieci
byłem ja, siostra Sarami i Erenta, Afrojac i Smain oraz ja, czarna owca w
rodzinie. Moja zaginiona siostra nie żyje, każdy tak mówił, więc... nie
wiem kto to był, ale fajnie się bawiło.
(tam się bawiliśmy:)
W końcu krzyknąłem:
- Zaczekaj!
Nic nie odpowiedziała. Powtórzyłem:
- Zaczekaj!!
Usłyszałem jedynie ciche, bardzo ciche "chodź, chodź za mną", więc poszedłem.
Szliśmy i szliśmy, nagle byliśmy w pięknej jaskini była w połowie z wody, w połowie z kamienia, było tam pięknie.
Zapytałem:
- Powinieneś to wiedzieć...
- No ale nie wiem.
- Naprawdę nie pamiętasz?! Czy tak mało dla ciebie znaczyłam?! - wykrzyknęła nagle.
- Proszę przypomnij mi...
- To ja, Armii! Pamiętasz już?!
- Yyyy... - wydusiłem błądząc wzrokiem po okolicy, patrząc wszędzie, tylko nie na nią.
- Widzę że muszę powiedzieć w prost.
- No jakbyś mogła... - odparłem patrząc tym razem w jej oczy, starając się coś z nich wyczytać.
- Armii! Byliśmy nierozłączni... Zawsze się liczyłeś tylko ty i ja... Zawsze razem, zawsze przy mnie, nigdy nie opuszczę cię, a ty mnie... Nie pamiętasz tej piosenki?!
- No nie za bardzo...
- Mam ci ją tu całą zaśpiewać?! Jak możesz tego nie pamiętać?! Śpiewaliśmy to 100 razy co dnia!
Zawstydzony milczałem. Czułem się z tym bardzo głupio.
- Dobra sam tego chciałeś!
- Czego?
- Byliśmy nierozłączni... Zawsze się liczyłeś tylko ty i ja... Zawsze razem, zawsze przy mnie, nigdy nie opuszczę cię, a ty mnie... Zawsze razem, zawsze w mym, sercu pozostaniesz... jak i ja w twym... - zaśpiewała. Wzruszyło mnie to... ale dalej nie wiedziałem. Miałem nadzieję że ta lampka mi się zaświeci i przypomnę sobie kim ona jest, ale nic.
- Może inaczej. Pamiętasz coś z twojego dzieciństwa? - zapytała.
- No trochę. A tak dokładniej?
- Gdzieś tak 5-7 miesięcy?
- No coś tam pamiętam. - mruknąłem próbując sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów.
- Powiedz co pamiętasz.
- Więc pamiętam rodziców, rodzeństwo... - wyliczałem.
- Ale przyjaciół.
- No nie miałem. - mruknąłem.
- Przypomnij sobie, wejdź w środek, do tej małej zakładki...
- Z przyjaciół... hmmm... yyy... Mój przyjaciel Neskuik...
- A przyjaciółki? - zapytała patrząc na mnie wyczekująco.
- Yyyy...
- Może taką, która była twoim bardziej kumplem?
- No była taka jedna, grałem z nią w piłkę, itp. a co?
- Zaświeciła lampeczka?
- To ty...! Nie wierzę... to nie możliwe... - wydukałem pozytywnie zaskoczony.
- Tak, to ja, Armii.
- Wow! - wykrzyknąłem - Ale naprawdę?
- Tak, to ja!
- Ale ty byłaś taka... no w bluzie... nie malowałaś się i w ogóle...
- Zmieniłam się przez te półtora roku...
- Nie wiem co powiedzieć. - odrzekłem.
- Nic nie mów.
- A ty skąd się tu wzięłaś? - zapytałem mimo jej poprzednich słów.
- Nieważne...
- Masz watahę?
- No tak.
- Fajnie cię spotkać po latach.
- Dzięki. - uśmiechnęła się wadera.
- Dobra, muszę iść. Jest już późno.
- Oki.
- A tak w ogóle wiesz skąd ja się tu znalazłem?
- No tak... - mruknęła.
- Powiesz?
- Wiesz co? Muszę iść. Jest już późno. Pa! - zakrzyknęła pospiesznie "odchodząc" biegiem.
- Pa.
I się rozeszliśmy...
Uwagi: TYTUŁUJ OP. JAK NALEŻY! "Chodź" a "choć" to zupełnie inne słowa i zauważ to. Cudzysłowie piszemy przy użyciu ", a nie '. "Jakbym" piszemy razem. "Wierzyć", bo "wierzę". Raczej nie chodzi tu o wieżę czy wieżowiec.
Naucz się prawidłowo pisać wypowiedzi, by nie wyglądało to tak:
ona>> -Może inaczej. pamiętasz coś z twojego dzieciństwa?
ja>> -No trochę. A tak dokładniej?
ona>> -Gdzieś tak 5 - 7 miesięcy?
ja>> -No coś tam pamiętam.
ona>> -Powiedz co pamiętasz.
ja>> -Więc pamiętam rodziców, rodzeństwo...
ja>> -No trochę. A tak dokładniej?
ona>> -Gdzieś tak 5 - 7 miesięcy?
ja>> -No coś tam pamiętam.
ona>> -Powiedz co pamiętasz.
ja>> -Więc pamiętam rodziców, rodzeństwo...
Tylko tak:
- Może inaczej. Pamiętasz coś z twojego dzieciństwa? - zapytała.
- No trochę. A tak dokładniej?
- Gdzieś tak 5-7 miesięcy?
- No coś tam pamiętam. - mruknąłem próbując sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów.
- Powiedz co pamiętasz.
- Więc pamiętam rodziców, rodzeństwo... - wyliczałem.
- No trochę. A tak dokładniej?
- Gdzieś tak 5-7 miesięcy?
- No coś tam pamiętam. - mruknąłem próbując sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów.
- Powiedz co pamiętasz.
- Więc pamiętam rodziców, rodzeństwo... - wyliczałem.
Wojna
Wygraliśmy wojnę 47 (w tym 14 należało do WMW) postami do 3!
Otrzymaliśmy odznaczenie:
No więc teraz możemy składać broń... Na czym to będzie polegać? Chcesz oddać? No dobra, piszesz mi w tej sprawie na priv. i przedmioty znikają, otrzymujesz połowę stawki, którą kosztowały. Nie chcesz oddawać? Ok, tylko że wtedy nie można broni używać w normalnych op., no chyba że wojna się powtórzy.
Właśnie, mam jeszcze takie malutkie pytanko... Podobał wam się ogólny zarys wojny? Mam na myśli to, że mogliście się wyszaleć mordując w op., wilki mogły przeklinać itd., co jest niedozwolone normalnie. Chodzi o to, że za jakiś czas (czyli za kilka miesięcy) może wybuchnąć KOLEJNA WOJNA, tym razem pokojowa: czyli Alfy są w całkowitym rozejmie. Wtedy to będzie PRAWDZIWA konkurencja, a nie to co teraz: ZKWMW pisze 10 dziennie, a WCN 1 tygodniowo.
Warunki starcia podam później, jeśli zdecydujecie się na powtórkę z wrażeń.
W czasie późniejszym (lub wcześniejszym) pojawi się również ankieta, czy warto organizować maratony międzywatahowe... Co to? Już tłumaczę. Będzie chodziło w tym o to, że np. raz na 2 miesiące będzie można pisać op. razem ze wszystkimi członkami ZKWMW na temat np. pokonania jakiegoś niebezpieczeństwa grożącemu wilkom. Co to konkretniej będzie jeszcze pomyślimy.
Otrzymaliśmy odznaczenie:
No więc teraz możemy składać broń... Na czym to będzie polegać? Chcesz oddać? No dobra, piszesz mi w tej sprawie na priv. i przedmioty znikają, otrzymujesz połowę stawki, którą kosztowały. Nie chcesz oddawać? Ok, tylko że wtedy nie można broni używać w normalnych op., no chyba że wojna się powtórzy.
Właśnie, mam jeszcze takie malutkie pytanko... Podobał wam się ogólny zarys wojny? Mam na myśli to, że mogliście się wyszaleć mordując w op., wilki mogły przeklinać itd., co jest niedozwolone normalnie. Chodzi o to, że za jakiś czas (czyli za kilka miesięcy) może wybuchnąć KOLEJNA WOJNA, tym razem pokojowa: czyli Alfy są w całkowitym rozejmie. Wtedy to będzie PRAWDZIWA konkurencja, a nie to co teraz: ZKWMW pisze 10 dziennie, a WCN 1 tygodniowo.
Warunki starcia podam później, jeśli zdecydujecie się na powtórkę z wrażeń.
W czasie późniejszym (lub wcześniejszym) pojawi się również ankieta, czy warto organizować maratony międzywatahowe... Co to? Już tłumaczę. Będzie chodziło w tym o to, że np. raz na 2 miesiące będzie można pisać op. razem ze wszystkimi członkami ZKWMW na temat np. pokonania jakiegoś niebezpieczeństwa grożącemu wilkom. Co to konkretniej będzie jeszcze pomyślimy.
Pozdrawiam, Kiiyuko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)