Kirke powoli odwróciła się i wyszła z jaskini. Podniosłam się i
uczyniłam to samo. W milczeniu brnęłyśmy przez Góry, a moją głowę
zaprzątały tysiące myśli. Jaka była jej przeszłość? Opuszczono ją?
Odebrano jej pamięć? Jakim cudem straciła skrzydła? Jak ktoś mógł być
tak podły? To wszystko mnie przerastało, a na domiar złego korciło mnie,
by spotkać się z Draken’em.
Biedna Kirke. Kiedy straciła Kasume, musiało jej być okropnie… - pomyślałam. - I jeszcze te skrzydła.
- Słuchaj... - zaczęłam. - Bolało cię to?
- Nie pamiętam - odpowiedziała - I chyba akurat tego nie chcę pamiętać… -
poczułam jak wiatr szeleści każdym źdźbłem trawy. W końcu stanęłyśmy
przed Mrocznym Lasem.
- Jesteś pewna? - spytała.
- Mamy inne wyjście?
- Ja mam, ale nie zostawię cię w tym samej - uśmiechnęła się lekko i weszłyśmy do lasu.
Zagłębiałyśmy się coraz dalej w las. Mijałyśmy kolejne, martwe drzewa.
Przeszłyśmy obok miejsca, w którym zobaczyłam Drake’a. Po przejściu
jeszcze kilkunastu kroków, poczułam się bardzo dziwnie. Jakby coś się ze
mną działo… Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam, mój punkt
widzenia stał się jakby… wyższy? Spojrzałam w dół, a to, co zobaczyłam
sprawiło, że o mało nie zemdlałam ze strachu. Miałam nogi.
- CO TO JEST? - wydarłam się na cały las. - CO SIĘ ZE MNĄ STAŁO?!
Uniosłam przednią łapę, aby obejrzeć jej stan. Problem tkwił w tym, że to nie była łapa.
- I DLACZEGO JA MAM RĘCE? - wykrzyczałam. Przeniosłam wzrok na Kirke,
która stała obok mnie. Ona również była inna. Była człowiekiem. - Co tu
się, do cholery, wyprawia?
<Kirke?>
Uwagi: "Góry" w WMW to nazwa miejsca, więc powinnaś ją zapisywać z wielkiej litery.
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
wtorek, 19 lipca 2016
Od Mizuki "Upadłe bóstwo, czy po prostu demon?" cz.3 (C.D. Valka)
Po nie długim biegu udało mi się dogonić Valkę, a raczej to ona się wróciła. Szła z nosem bardzo blisko ziemi.
- Valka? Valka, co ty robisz? - zapytałam ze zdziwieniem.
Wilczyca olała moje pytanie i szła dalej. Po chwili podniosła z ziemi tajemniczy koszyk. Wtedy już zrozumiałam, uciekając przede mną zgubiła tą ważną rzecz. Jej zachowanie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przestała się mnie bać, a nawet zaczęła si stawiać. Chciałam zostawić ją w spokoju i pozwolić jej odejść. Jednak Emilia miała inny plan. Ziemia się zatrzęsła, ptaki odleciały a ziemie okrył mrok jakby była noc. Emilia pozbawiła równowagi Valkę i szybko na nią naskoczyła.
- Nie! Przestań! - krzyczałam biegnąc w ich stronę.
W połowie drogi odbiłam się od niewidzialnej przeszkody.
- Emilia, zdejmij tą barierę! - Wydarłam się.
Emilia udawała jednak że mnie nie słyszy. Próbowałam rozwalić barierę. Używałam lodu i ognia, jednak wszystko na nic. Niebo stało się jeszcze ciemniejsze, ptaki ucichły, wszystko... jakby umarło. Nagle koło Emili pojawiło się kilka innych demonów. Każdy z nich zaczął się psychopatycznie śmiać. Bezradnie patrzyłam jak jeden z nich wszedł do ciała Valki. Nie wytrzymałam, poczułam nagły przypływ nie znanych mi emocji i siły której nigdy nie posiadałam. Moje oczy zmieniły kolor na czarny, a moje futro zaczęło świecić dziwnym czarnym światłem. Z niewiadomych przyczyn na moim ciele pojawiło się wiele ran, z których zaczęła lecieć krew. Dookoła mnie powstał pentagram, utworzony z mojej krwi.
- Emilia! To rozkaz, zdejmij barierę! - Wydarłam się na całe gardło
Zgodnie z moim rozkazem bariera znikła, istoty znikły a natura znowu odżyła. Podeszłam do Emilii i spojrzałam jej w oczy.
- Dosyć tego! Możesz mi powiedzieć do diabła, coś ty odwaliła!? - Powiedziałam spoglądając na Valkę.
- Chciałam Cię chronić... - Wydukała.
- "Chronić"? Według Ciebie "to" jest ochrona!? Sama umiem o siebie zadbać. Nie zrobisz już nic bez mojej zgody, rozumiesz?
- Tak, pani - Po tych słowach Emila weszła w moje ciało i zasnęła.
Moja czarna aura zniknęła, oczy wróciły do normalnego niebieskiego koloru, jednak rany nie zniknęły. Zaczęłam kaszleć krwią. Dopiero teraz zauważyłam jaki wielkie mam obrażenia: Pocięte łapy, brzuch, ogon oraz głowa z której cały czas kapała krew. W tamtym momencie nie miało to dla mnie znaczenia. Ostatnimi siłami doczłapałam się do wilczycy. Nachyliłam się nad nią i wyszeptałam jej do ucha:
- Nie proszę Cię o wybaczenie, jednak błagam, nie możesz ulec demonowi. Jeśli to zrobisz, będziesz patrzeć jak demon zabiera twoje ciało by pozabijać wszystkich, a następnie w bardzo bolesny sposób zabierze i pożre ci duszę. Po takiej śmierci nie pójdziesz ani do piekła ani do nieba. Staniesz się istotą gorszą od demona, a nawet od szatana. Dlatego... proszę... nie poddawaj się! - Ostatnie zdanie mówiłam ledwie oddychając.
Straciłam przytomność. W głębi dusze przeklinałam zarówno siebie jak i demona którego niegdyś tak podziwiałam. Obudziłam się w swojej podświadomości, obok mnie stała Emilia. Wydawała się jakby była zdziwiona całą tą sytuacją.
- Cudownie, lepiej być nie mogło - wydukałam, przewracając oczami.
- Gorzej raczej też - powiedziała, patrząc w ziemie. - Używając tej mocy, twoje ciało nie wytrzymało.
- Co chcesz mi powiedzieć?
- Zapadłaś w śpiączkę.
- Że co proszę!? - podniosłam głos.
- Będziesz w niej przez co najmniej trzy dni.
- Nie! Tak nie może być! Musze jej pomóc! Sama nie da rady pokonać demona! Ja muszę... - powiedziałam ze łzami w oczach
- Pomóc? Z tego co wyczytałam z jej głowy, już dosyć jej pomogłaś. Czy to nie przez ciebie ona oślepła? - Zapytała i zaczęła się psychopatycznie śmiać.
- To... nieprawda! - Wykrzyczałam. Mimo tego, co powiedziałam doskonale wiedziałam, że to była prawda i że to przeze mnie teraz została opętana. Zaczęłam płakać. Nagle poczułam jak Emilia mnie przytula.
- Zapomnij o niej, zapomnij o emocjach, zapomnij i od teraz ufaj tylko mi. Patrz tylko na mnie i tylko mnie proś o pomoc. - Powiedziała najdelikatniejszym głosem jaki w życiu słyszałam. Zasnęłam. Jednak już wtedy wiedziałam że gdy się obudzę, moje życie nigdy już nie będzie takie samo.
(Valka? W jakim jesteś stanie?)
Uwagi: W niektórych formach wyrazów powinno się pisać dwa "i" na końcu. Poczytaj może nieco o tym. Poza tym cały czas nieprawidłowo zapisujesz wypowiedzi. "Nieprawda" piszemy razem.
- Valka? Valka, co ty robisz? - zapytałam ze zdziwieniem.
Wilczyca olała moje pytanie i szła dalej. Po chwili podniosła z ziemi tajemniczy koszyk. Wtedy już zrozumiałam, uciekając przede mną zgubiła tą ważną rzecz. Jej zachowanie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przestała się mnie bać, a nawet zaczęła si stawiać. Chciałam zostawić ją w spokoju i pozwolić jej odejść. Jednak Emilia miała inny plan. Ziemia się zatrzęsła, ptaki odleciały a ziemie okrył mrok jakby była noc. Emilia pozbawiła równowagi Valkę i szybko na nią naskoczyła.
- Nie! Przestań! - krzyczałam biegnąc w ich stronę.
W połowie drogi odbiłam się od niewidzialnej przeszkody.
- Emilia, zdejmij tą barierę! - Wydarłam się.
Emilia udawała jednak że mnie nie słyszy. Próbowałam rozwalić barierę. Używałam lodu i ognia, jednak wszystko na nic. Niebo stało się jeszcze ciemniejsze, ptaki ucichły, wszystko... jakby umarło. Nagle koło Emili pojawiło się kilka innych demonów. Każdy z nich zaczął się psychopatycznie śmiać. Bezradnie patrzyłam jak jeden z nich wszedł do ciała Valki. Nie wytrzymałam, poczułam nagły przypływ nie znanych mi emocji i siły której nigdy nie posiadałam. Moje oczy zmieniły kolor na czarny, a moje futro zaczęło świecić dziwnym czarnym światłem. Z niewiadomych przyczyn na moim ciele pojawiło się wiele ran, z których zaczęła lecieć krew. Dookoła mnie powstał pentagram, utworzony z mojej krwi.
- Emilia! To rozkaz, zdejmij barierę! - Wydarłam się na całe gardło
Zgodnie z moim rozkazem bariera znikła, istoty znikły a natura znowu odżyła. Podeszłam do Emilii i spojrzałam jej w oczy.
- Dosyć tego! Możesz mi powiedzieć do diabła, coś ty odwaliła!? - Powiedziałam spoglądając na Valkę.
- Chciałam Cię chronić... - Wydukała.
- "Chronić"? Według Ciebie "to" jest ochrona!? Sama umiem o siebie zadbać. Nie zrobisz już nic bez mojej zgody, rozumiesz?
- Tak, pani - Po tych słowach Emila weszła w moje ciało i zasnęła.
Moja czarna aura zniknęła, oczy wróciły do normalnego niebieskiego koloru, jednak rany nie zniknęły. Zaczęłam kaszleć krwią. Dopiero teraz zauważyłam jaki wielkie mam obrażenia: Pocięte łapy, brzuch, ogon oraz głowa z której cały czas kapała krew. W tamtym momencie nie miało to dla mnie znaczenia. Ostatnimi siłami doczłapałam się do wilczycy. Nachyliłam się nad nią i wyszeptałam jej do ucha:
- Nie proszę Cię o wybaczenie, jednak błagam, nie możesz ulec demonowi. Jeśli to zrobisz, będziesz patrzeć jak demon zabiera twoje ciało by pozabijać wszystkich, a następnie w bardzo bolesny sposób zabierze i pożre ci duszę. Po takiej śmierci nie pójdziesz ani do piekła ani do nieba. Staniesz się istotą gorszą od demona, a nawet od szatana. Dlatego... proszę... nie poddawaj się! - Ostatnie zdanie mówiłam ledwie oddychając.
Straciłam przytomność. W głębi dusze przeklinałam zarówno siebie jak i demona którego niegdyś tak podziwiałam. Obudziłam się w swojej podświadomości, obok mnie stała Emilia. Wydawała się jakby była zdziwiona całą tą sytuacją.
- Cudownie, lepiej być nie mogło - wydukałam, przewracając oczami.
- Gorzej raczej też - powiedziała, patrząc w ziemie. - Używając tej mocy, twoje ciało nie wytrzymało.
- Co chcesz mi powiedzieć?
- Zapadłaś w śpiączkę.
- Że co proszę!? - podniosłam głos.
- Będziesz w niej przez co najmniej trzy dni.
- Nie! Tak nie może być! Musze jej pomóc! Sama nie da rady pokonać demona! Ja muszę... - powiedziałam ze łzami w oczach
- Pomóc? Z tego co wyczytałam z jej głowy, już dosyć jej pomogłaś. Czy to nie przez ciebie ona oślepła? - Zapytała i zaczęła się psychopatycznie śmiać.
- To... nieprawda! - Wykrzyczałam. Mimo tego, co powiedziałam doskonale wiedziałam, że to była prawda i że to przeze mnie teraz została opętana. Zaczęłam płakać. Nagle poczułam jak Emilia mnie przytula.
- Zapomnij o niej, zapomnij o emocjach, zapomnij i od teraz ufaj tylko mi. Patrz tylko na mnie i tylko mnie proś o pomoc. - Powiedziała najdelikatniejszym głosem jaki w życiu słyszałam. Zasnęłam. Jednak już wtedy wiedziałam że gdy się obudzę, moje życie nigdy już nie będzie takie samo.
(Valka? W jakim jesteś stanie?)
Uwagi: W niektórych formach wyrazów powinno się pisać dwa "i" na końcu. Poczytaj może nieco o tym. Poza tym cały czas nieprawidłowo zapisujesz wypowiedzi. "Nieprawda" piszemy razem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)