Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 20 lipca 2016

Od Nigrum "Jak trafiłem do watahy" cz. 1

Obudził mnie huk. Mama coś krzyczała, potem złapała mnie i siostrę. Próbowała uciec z nami, ale jej się nie udało: została zabita na moich oczach, tak jak siostra. Wilk, który nas zaatakował był ogromny. Miał wiele blizn: jedną na oku, a jego drugie oko było czarne jak smoła. Próbował mnie ugryźć, ale zrobiłem unik i uciekłem do Zielonego Lasu. Chodziłem tu i tam po lesie aż znalazłem jakąś watahę. Podszedłem do wilka ze skrzydłami jak u wrony. Okazało się że to Alfa. Super, zrobiłem złe wrażenie na tej Alfie - pomyślałem.
- Nie przyjmujemy przybłęd. - Powiedział Alfa z przekąsem, więc odszedłem i poszedłem w drugą stronę. Burczało mi w brzuchu niemiłosiernie. Zacząłem się rozglądać za jakimś królikiem, jednak go nie znalazłem, ale za to rzekę z rybami tak. Złowiłem jedną, tylko mi się wyślizgnęła z łapy. Drugą już mi się udało złapać w zęby. Mama mówiła bym nie jadł surowych ryb bo się rozchoruje - po tych myślach poszedłem po patyki i kamienie zrobiłem ognisko, tylko brakowało ognia. Zacząłem pocierać patyk o patyk, aż w końcu zrobił się ogień. Upiekłem rybę nad ogniskiem i ją zjadłem ze smakiem. Przeciągnąłem się i zasnąłem. Następnego dnia obudziłem się niedawno po zachodzie słońca, poszedłem się wykąpać w rzece. Po krótkiej kąpieli ruszyłem w drogę.
Gdy słońce było wysoko na niebie spotkałem w końcu jakąś watahę. Spotkałem się z Alfą. Zgodził się mnie przyjąć. Ukłoniłem się nisko i powiedziałem:
- Mam pytanie: w której jaskini mogę zamieszkać? - Alfa się uśmiechnął i odpowiedział:
- W której chcesz, tam są jaskinie. - I pokazał drogę do jaskiń. Ruszyłem w tam tą stronę i wybrałem tą, która mi się najbardziej spodobała.

Uwagi: Powtórzenia. Nie uznajesz przecinków... poczytaj o nich nieco, bo ich brak pozbawia zdania sensu. Niektóre zdania są zdecydowanie za długie. Nie pisz wszystkiego w jednym ciągu. Do robienia wypowiedzi służy Enter. Znalazłam mnóstwo błędów technicznych: W Zielonym Lesie nie mieści się żadna inna wataha, teren ten należy w całości do WMW. Suzanna to Alfa, a nie jakiś basior... choć z drugiej strony jakoś to ujdzie. Uznajmy, że akcja toczy się w niedalekiej przyszłości... Każdy wilk ma jednakową jaskinie. Nie dzielą się na one na "mroku", "światła", "tęczy" czy Bóg wie co jeszcze.

Od Kirke “Odkrycie” cz.6 (C.D. Sarah)

Popatrzyłam na siebie i na wystraszoną Sarah. Byłyśmy ludźmi, jak to w Mrocznym Lesie. Ona najwyraźniej bała się ich.
- Sarah. Uspokój się - rękoma złapałam ją za ramiona. - Patrz na mnie, patrz na mnie! - popatrzyła na mnie przerażona - Teraz się uspokój… wdech - zrobiłyśmy głęboki wdech - i wydech - zrobiłyśmy to równocześnie.
- Dobrze… teraz zamknij oczy i policz powoli do pięciu - Sarah przerażona robiła to, co mówię. Po chwili jej oddech się uspokoił.
- Lepiej… Dzięki - powiedziała Sarah z lekkim uśmiechem.
- To jest Mroczny Las. Tutaj bez względu na wszystko zmieniamy się w ludzi. Trzymaj zimną krew, a będzie dobrze - powoli szliśmy dalej. Las z każdą sekundą był coraz mroczniejszy.
- Kirke…
- Co? - spytałam.
- Nie czujesz się dziwnie? Tak… nic nie pamiętać, a chodzisz jakby nigdy nic.
- Da się przywyknąć - w tym momencie zaczęła spadać na nas gałąź z drzewa. Schyliłyśmy się, a Riven zrobił nad nami pole, które nas obroniło przed kłopotami.
- Kirke?! Co tu się dzieje?! - spytała przerażona. Wzięłam głęboki wdech.
- Sarah… poznaj Rivena. Mojego... “przyjaciela” - Riven odepchnął gałąź i napisał na ziemi “Cześć”.
Wpatrywała się w litery pojawiające się na glebie. W jej oczach można było zobaczyć ciekawość zmieszaną z zaskoczeniem. Zdumiona popatrzyła na mnie.
– Porozumiewasz się z nim telepatycznie?
– Można tak to ująć...
– Wow.
Na jej jakże rozbudowane stwierdzenie po prostu się uśmiechnęłam.
- To… idziemy dalej? - spytałam.
- Owszem - odpowiedziała. Natychmiast ruszyłyśmy dalej, a Riven mi biadolił o tym, jak jestem nierozważna. On nie umie się zamknąć… NAWET NA CHWILĘ!

<Sarah?> 

Uwagi: Błędy techniczne... Za chwile powinny wpaść na Kazię, która je stamtąd wyrzuci. Świat Mroku to nie Mroczny Las. Już powinny się wykrwawiać. Tamtejsze zwierzaczki nie są tak potulne jak te z WMW. .-.

Od Yui "Wakacyjna przygoda" cz. 1 (CD. Chętny)

Gwałtownie wyrwałam się ze snu. Chociaż, zakładając moją reakcję, mógł być to równie dobrze koszmar. Ciężko określić, gdyż wspomnienia wydarzeń uleciały tak szybko, jak zdążyłam się obudzić. Westchnęłam zamyślona i rozciągnęłam się. Musiałam niewygodnie leżeć, gdyż przez kark przechodził nieprzyjemny ból. Wyszczerzyłam pysk w lekkim uśmiechu na myśl o kolejnym, letnim poranku. Dni upływały niemiłosiernie wolno, jednak można było nazwać to zaletą. Uwielbiałam spokojne wędrówki po terenach watahy, lub leniwe pluskanie się w wodzie. Jednak dzisiejszy dzień nie zachęcał do tych czynności w żaden możliwy sposób. Krążyłam między cieniami rozłożystych drzew, nie wiedząc, co ze sobą począć. Wtedy przypomniałam sobie, iż dawno nie odwiedzałam miasta. Lato to świetna okazja, by nieco odświeżyć sobie ludzką część świata, zwłaszcza że młodzież obecnie ma wakacje. Bez dłuższego zwlekania, ruszyłam biegiem w stronę zabudowań, przemieniając swoją postać już w lesie. Dosyć długo jej nie używałam, więc przez pierwszą część drogi potykałam się o wszystko na ścieżce, jednak później było tylko lepiej. Podskoczyłam z radości i, mimo zmęczenia, przyspieszyłam jeszcze, chcąc jak najszybciej dojść do wyznaczonego celu. Tylko czym tak właściwie chciałam zająć swój wolny czas? Zatrzymałam się zdyszana na obrzeżach miasta i zgięłam w pół, próbując złapać oddech. Ludzka postać była o wiele słabsza od tej wilczej, ale mogło być gorzej. Przejrzałam się w szybie sklepowej. Nie było źle. Z uśmiechem poszłam w głąb miasta, wstępując po drodze do kilku sklepów, niestety nie znalazłam w nich niczego interesującego. Włóczyłam się jakiś czas bez celu, aż w końcu postanowiłam odwiedzić park. Spokojne miejsce... Usiadłam pod jednym z drzew, wsłuchując się w kroki i rozmowy przechodniów, ćwierkanie ptaków, czy chociażby szum spowodowany delikatnym, przyjemnie chłodnym wiaterkiem. Jakiś czas później do moich uszu dobiegł dźwięk instrumentów, a dokładniej gitar. Widocznie ktoś próbował zarobić, jak to latem w takich miejscach bywa. Po krótkim namyśle, podniosłam się i wytężyłam wzrok, próbując dostrzec źródło muzyki. Nie musiałam się długo rozglądać, gdyż grajkowie rozstawili swój sprzęt niemal w centrum parku. Podbiegłam do nich radośnie i zapytałam o pożyczenie gitary. Zaczęło mi już tego brakować... Młody chłopak, który był właścicielem pożądanej przeze mnie rzeczy nie zachwycił się tym pomysłem, ale po chwili namów i wprawiania w życie smutnych oczu zbitego szczeniaczka, niechętnie zgodził się i podał mi gitarę. Stanęłam nieco pewniej przed mikrofonem i ku uciesze ludzi, zagrałam solo kilka znanych kawałków. Grajkowie również nie mieli niczego przeciwko, dzięki czemu mogłam na zmianę grać razem z nimi. Czas zleciał zaskakująco szybko. Gdy wyjęłam komórkę, na ekranie wyświetlała się dwudziesta godzina. Podziękowałam za możliwość grania i wróciłam do miasta. Na zakończenie dnia wstąpiłam do pobliskiego lokalu, zamawiając bezalkoholowy napój, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wtedy mój wzrok padł na osobę, która wydawała mi się dziwnie znajoma. Przytknęłam dłoń do podbródka w zamyśleniu, by chwilę potem uświadomić sobie, iż był to jeden z wilków należących do watahy. Podeszłam do postaci z uśmiechem na ustach.
- No cześć, mogę się dosiąść?

< Ktoś? >

Uwagi: brak