Świętujemy! Mamy 1900 postów!!!
Każdy wilk otrzyma po bonusowe 19 pkt. (jak będzie 2000 postów - 20 pkt., 2100 postów - 21 pkt. itd., więc naprawdę watro)!
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
sobota, 25 sierpnia 2018
Od Valkoinen "Poranne wróble" cz. 2 (CD. Cess)
Lipiec 2021 r.
Mała wilczyca stała przede mną, a ja wesoło spoglądałem na nią. Musiałem przyznać, że jej wygląd lekko mnie rozbawiał. Była drobna, ale to wcale nie oznaczało, że była niegroźna. W takim małym ciele tkwił diabeł. Chyba nawet coś w tym było, miała dwa rogi. Co prawda tylko ten z lewej strony ciała zachował się nienaruszony. Drugi wyglądał jakby ktoś go urwał. Jej wygląd trochę przypominał smoka.
Wskoczyła do wody i spojrzała wymownym wzrokiem. Jak już wcześniej wspomniałem o diable w tej małej istocie, cóż, przekonałem się, że to nie tylko diablica z wyglądu.
- Widzę, że ty też lubisz pływać – powiedziałem spoglądając na nią wesoło.
- Zaraz dowiemy się, jak bardzo TY lubisz pływać – powiedziała uśmiechając się w moją stronę. Spojrzałem pytająco, a ona odpłaciła mi się gromkim śmiechem. Coś w nim było, nie dało się nie śmiać, słysząc go. Pociągnęła mnie za łapę, a ja niespodziewanie wpadłem do wody. Towarzyszył ku temu ogromny hałas, jakby ktoś wrzucił co najmniej jakiś ciężki kamień do wody. Kiedy wynurzyłem się z wody, mój śmiech dołączył do jej i podpłynąłem w stronę Cess. Musiałem jej przyznać, była bardzo szybka.
- Zaraz się policzymy – rzuciłem w jej stronę z lisim uśmieszkiem. Lisy, okropne stworzenia, zawsze, jak chciało się od nich coś kupić, musiały cię oszukać. Zasada pierwsza: nigdy nie kupować nic od lisów.
- Chciałabym to zobaczyć – powiedziała to jeszcze cwaniej ode mnie.
W pewnym momencie zanurkowałem chcąc ją chwycić za tylne łapy i przyciągnąć do siebie. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ich nie ma. Szybko wypłynąłem na powierzchnie.
- Gdzieś ty zgubiła te łapy, no i ten ogon. - Była to rzecz naprawdę zdumiewająca. Pomyślałem, że to czary, ale nigdy nie słyszałem o czymś takim. Wadera lekko piskliwie zaśmiała się na moje słowa.
- Każdy ma jakieś talenty, no nie? - Miałem totalnie osłupiałą minę, na co wilczyca, (może jednak diablica) ponownie się zaśmiała. - No dobrze, mam żywioł wody – uśmiechnąłem się, w końcu zaczynałem coś z tego łapać.
- Dlatego tak świetnie pływasz! - Kiwnęła głową na znak potwierdzenia. - Potrafisz coś jeszcze?
- Tak, całkiem sporo rzeczy – spojrzałem na nią ponaglająco. Bardzo chciałem to zobaczyć. No błagam, nie baw się mną! - Nie! - krzyknęła śmiejąc się dalej – Kto wie, czy kiedyś nie będziemy czasem wrogami? - Co za diabeł!
Posłała w moją stronę dumny uśmiech, czy diabły potrafią czytać w myślach? Słońce zaczęło ukrywać się za chmurami. Nie było szansy, aby szybko się wyłoniło. Dzisiejszy dzień był bardzo pochmurny. Od razu stało się zimniej, a ja poczułem ochotę wyjścia na brzeg. Cess ujrzała moją kwaskowatą minę. Jej chyba też było zimno. Im dłużej siedzieliśmy w wodzie, tym bardziej stawało się paskudnie. Będzie trudniej wyschnąć, powiedziałem w mojej głowie.
- Wychodzimy już? - Energicznie przytaknęła głową, przynajmniej znowu mnie nie pociągnie do wody.
Obydwoje prawie rzuciliśmy się na brzeg. Każde z nas wytrzepywało z sierści wodę. Wymieniliśmy spojrzenia.
- Wyglądasz jak niewylizany kot – powiedziała hamując śmiech. Krótko jej się to udawało. Już po momencie położyła się na przednie łapy i ukryła pysk w łapach tłumiąc śmiech.
- Zaraz cię wrzucę do tej wody – powiedziałem zbliżając się do niej. Nic sobie z tego nie zrobiła, więc stanąłem krok przed nią spoglądając w oczy. Powoli się uspokajała.
Pokiwałem głową na boki, jednocześnie wzdychając. Zostawię to bez komentarza.
- Chodź, idziemy – powiedziałem i ruszyłem szybkim tempem przed siebie.
- Idziemy? Gdzie? - Zerwała się i już po momencie dumnie kroczyła przy moim boku. Dało się dostrzec w jej oczach błysk zaintrygowania. Przez moment wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.
- Na festyn – powiedziałem uśmiechnięty. Całkiem miło spędzało mi się z nią czas. Przypominała mi moją młodszą siostrę. Chyba nie dało jej się ujrzeć smutnej. Była bardzo zaintrygowana światem.
- Pracujesz na festynie, prawda? - Kiwnąłem łbem. - Tak właśnie myślałam! Chyba coś takiego mi się zdawało. Kim tak właściwie jesteś?
- Występuję jako mim.
- Ty? Jako mim? Dałabym uciąć łapę, że nie umiesz siedzieć cicho!
- Chyba już nie miałabyś tej łapy – powiedziałem wskazując na jej szarą kończynę. Młoda zapatrzyła się na nią, tymczasem ja popchnąłem ją w krzaki i zacząłem uciekać. Korzystając z chwili przewagi ukryłem się za szerokim drzewem i nasłuchiwałem. Prawie wypuściłem moją drugą postać.
- Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbyć? - powiedziała wskakując na mój kark. Po momencie obydwoje leżeliśmy przewróceni na ziemi.
- Nie siostrzy... Cess – zakończyłem ostro. Podniosła się i spojrzała na mnie z niepohamowanym zdziwieniem – Przepraszam.
- Ty miałeś siostrę? - Spojrzała się na mnie. Zdawało mi się, że Cess też się coś przypomniało. - Chyba nie powinnam się pytać, wybacz.
- Nie, jest w porządku – powiedziałem, dało się dosłyszeć w tym ogromny smutek, którego nie zawsze można pohamować. Dopiero po momencie przypomniało mi się jej pytanie – Tak, miałem dwie siostry. Jedna była całkiem podobna do ciebie.
Szliśmy w totalnej ciszy. Proszę, masz tą swoją, upragnioną ciszę.
- Valk, popatrz tam – powiedziała wskazując pysk na jakąś wilczycę. Nie rozumiałem jednak, co takiego miałem tam dostrzec. - Chodź, szybko. - Puściła się w bieg, a ja totalnie nie wiedząc, o co chodzi, wyruszyłem moment po niej.
Stanęliśmy pyskiem w pysk z niejaką Navri. Nie miałem pojęcia skąd znałem jej imię. Musiałem ją wcześniej gdzieś widzieć, jednak to nie było możliwe. Jej futro było takiej samej barwy jak moje. Jedynie miała coś dziwnego szarawego na sobie. Zdawało mi się, że ledwie wyrosła z bycia szczeniakiem. Przyszliśmy na konkurencję związanych łap.
- Cześć – rozpoczęła Cess (czasem w myślach mówiłem na nią Cessdamer).
- Hej – odpowiedziała samiczka. Od razu spodziewała się, że nie przyszliśmy tutaj dla niej. - Przyszliście na konkurencję związanych łap?
- Tak – odpowiedziałem za naszą dwójkę.
- W takim razie będziecie musieli pokonać tor przeszkód ze związanymi łapami. - Kiwneliśmy potakująco głowami – Twoje prawe – powiedziała wskazując na mnie – a jej lewe.
Wzięła dwa sznury o podobnej długości i przywiązała najpierw nasze tylne kończyny, a następnie przednie. Mieliśmy sprawdzić, czy jest, aby na pewno dobrze zawiązane. Każde z nas ciągnęło łapy w swoim kierunku. Obydwoje uznaliśmy, że wszystko jest tak, jak powinno.
- To jak? - Spojrzałem, układając dynamiczniej łeb.
- Gotowa – powiedziała z zadziornym uśmiechem. - Zaczynamy od związanych, jasne?
- Może być – powiedziałem, ruszając niespodziewanie. Wadera wydała z siebie odgłos zdumienia, po czym jej pysk obił się o jedną z moich wystających kości.
- Mogłeś mnie ostrzec – powiedziała jeszcze się plącząc o swoje łapy.
- Przecież byłaś gotowa – westchnęła, podłożyła przypadkowo łapę pod moją.
Obydwoje straciliśmy równowagę i polecieliśmy w przód. Nasze podbródki przejechały co najmniej metr po ziemi, zanim się zatrzymaliśmy. Na szczęście podłoże tutaj nie było twarde. Obydwoje jęknęliśmy. Podnieśliśmy się i głośno wciągnęliśmy powietrze.
- Teraz tego nie schrzańmy – odezwała się Cess. Mała miała rację.
Ruszyliśmy nawet równym tempem. Na samym początku jedynie znajdywałem się trochę z tyłu, jednak już po momencie biegliśmy równo ramię w ramię. Byłem z nas dumny, nie licząc momentów, w których jedno z nas traciło równowagę. Najgorzej było z błotem, nie dało się chyba wymyślić nic gorszego. Było głębokie na pół łapy i trudno się w nim biegło, szczególnie w sznurze. Jednak była to ostatnia z przeszkód. Wcześniej sprawnie minęliśmy rozłożone drzewo oraz ciemny tunel, w którym tylko otarłem się o ścianę. Reszta przeszkód była bardzo prosta. Na mecie Navri rozwiązała nam łapy. Cali śmierdzący stwierdziliśmy, że trzeba będzie znowu wskoczyć do wody. Zleciało nam już prawie całe popołudnie
<Cess?>
Wygrane karty: brązowe: Jelenie, Nauczyciel, Medalion Rosnącej Potęgi, Złoty Pył; srebrne: Elektryczność, Omega; złote: Hitam.
Uwagi: Pomylony tytuł! Brak daty! Nie można "przykiwnąć", a co jedynie "kiwnąć". Wciąż masz problem z oddzielaniem myśli od narracji i narracji od wypowiedzi. Komentując wypowiedź musisz odnosić się do osoby mówiącej, a nie tej drugiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)