Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 12 września 2015

Od Takashi "Mój początek?" cz.1 (cd. Suzanna)

Bieg dawał mi to ukojenie w bólu, który rozdzierał mój lewy bok, promieniował w przedniej, prawej łapie. Potykałam się przez krzaki. Umazana własną krwią, goniły mnie oddziały wadery zwanej Asai. Cienie przemieszczały się, co jakiś czas ujawniając się oraz coraz bardziej raniąc pazurami i zębami. Zacisnęłam jedynie zęby. Musiałam im jakoś uciec! Ale nie miałam pojęcia, jak... Nie miałam dość siły, aby zadziałać swoją mocą.
Ale, czego oni ode mnie chcą? Co ja zrobiłam!? Wilki! Zlitujcie się!
Nagle postanowiłam zmienić taktykę. Chcą mnie? Będą mieli, oj, będą. Siniaki. Skumulowałam w sobie resztę mocy, dosłownie rezerwy. Wypuściłam falę mocy, która ogłuszyła połowę wrogów. Przynajmniej coś.
Ku mojemu zdziwieniu, nie gonili mnie dalej. Mokra od deszczu, poraniona i wyziębiona, starałam się trzeźwo myśleć. Przede mną rozciągały się tereny pewnej watahy. Wywnioskowałam to po tym, że było tam od groma wilków. Nie wiem, ile jeszcze tak biegłam, wszystko powoli zaczęło się rozmywać. Łapa coraz bardziej łapała, przez co więcej kuśtykałam niż biegłam.
Udało mi się dotrzeć do jakiegoś wodospadu. Tam też wilków było na pęczki.
A co było potem? Nie pamiętam. Upadłam i straciłam kontakt z otoczeniem.
***
- Ała... - wydałam z siebie.
Leżałam na czymś twardym, to na pewno. Otworzyłam ślepka i zauważyłam pochylające się nade mną wilki. Wszystko przez dobrą chwilę nieźle się mazało, potem się wyostrzyło.
- Moja bania... - podniosłam się do pozycji siedzącej i syknęłam. No tak, rozwalona łapa. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. - Wszystko ładnie, pięknie, ale gdzie ja jestem?
- W Watasze Magicznych Wilków. - odpowiedziała biało-niebieska wadera, przyglądająca się moim dosyć... zabawnym poczynaniom.
- Ok... - chwilę zajęło mi przetrawienie informacji.
Nie miałam dokąd wracać. To było pewne. Ciekawiło mnie, czy mogę tu zostać. Już chciałam pytać się o Alfę, kiedy do jaskini weszła pewnym krokiem wilczyca o ni to kremowym, ni to jasnobrązowym umaszczeniu.
- Widzę, że już się obudziłaś. Napędziłaś nam niezłego stracha - uśmiechnęła się lekko. - Jak się nazywasz?
- Jestem Takashi. - odpowiedziałam bez ceregieli.
- A ja to Alfa, Suzanna. - przedstawiła się wadera.
- Alfo. - zaczęłam. - Czy jest możliwość dołączenia do twojej watahy?
Suzanna zastanawiała się dłuższą chwilę. Wpatrywałam się w nią jak zwierciadło, próbując cokolwiek wyczytać z jej pyska cokolwiek.

<Alfo?> 

Uwagi: "biało-niebieska" należy zapisać przy użyciu myślnika, poza tym wykryłem jeszcze tylko skromne uwagi odnośnie samej treści... "Ludzie! Zlitujcie się!"? Skąd tu ludzie? Nie lepiej wilki? Wiem, że to będzie nieco dziwnie brzmieć, ale bardziej przypasuje się do faktu, że to nie człowiek jest narratorem, a wilk, dodatkowo psowate nie mają twarzy, no chyba, że o czymś mi nie wiadomo. Kilka zdań wyglądało na niedokończone. W opowiadaniach lepiej nie używać języka potocznego, ale z tekstu wynika, że Twój wilk właśnie nim się charakteryzuje, więc w takich przypadkach można to uznać. ;)

Od Lithium „W poszukiwaniu szczęścia” cz.3 (Cd. Kiiyuko)

Drugie op. na wrześniowy Tematyczny Weekend!

Słyszałam o tym, że Kiiyuko ponoć straciła pamięć, ale szczerze mówiąc, nie dawałam wiary plotkom. Aż do teraz. To było… dziwne. Idąc w towarzystwie Dantego, który co jakiś czas wypytywał mnie o różne takie rzeczy, np. „Ale jak to możliwe, że Kii straciła pamięć!?”. Nosz do jasnej ciasnej, nie wiem! Z drugiej strony miałam Astrid, z którą co jak co, ale rozmowa się kleiła. Sensowna, ogarnięta i tak dalej.
Ni z gruszki, ni z pietruszki zjawiła się Kii, pytając nas o pomoc przy imprezie. W tym momencie moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Witaj, Kiiyuko… - przywitałam się co najmniej zszokowana. – Jasne, mogę pomóc z muzyką, gram na gitarze elektrycznej…
- To świetnie! – zachwyciła się, po czym spojrzała na mnie z pytaniem. – A tak na marginesie, to skąd znasz moje imię?
- Byłaś kiedyś Alfą tej watahy, zanim przekazałaś władzę… - tu się zawiesiłam, gdyż miałam przeczucie, że jak na tę chwilę to za dużo informacji. – Czyli nie pamiętasz nikogo, ani nic… - dodałam po cichu.
- Więc wypadałoby zacząć od nowa? – zapytała z uśmiechem, chyba mnie usłyszała. – Jak się nazywasz?
- Jestem Lithium Vane. Mów mi Lith albo Li Vane. – uśmiechnęłam się blado, postanowiłam przy okazji „przedstawić” jej Dantego i Astrid. - To jest Dante, a to…
- A to Astrid. Zdążyłyśmy się zapoznać! – uśmiechnęła się od ucha do ucha, a potem lekko spoważniała. – Czyli jest ostrzej, niż myślałam.
- Nie przejmuj się, Kiiyuko. Niedługo przyjdę z gitarą i wzmacniaczem, ok? – powiedziałam.
- Dobra! A więc dzięki, Lith!
I tyle jej widziałam. Po chwili Dante i Astrid stwierdzili, że idą pomóc Kii z przygotowaniami. A ja postanowiłam pójść po gitarę i wzmacniacz, które trzymałam na zapleczu biblioteki. Może po drodze zastanowię się, jakie działania powinnam podjąć. Nie miałam ochoty na lot. Spokojny spacer był najlepszym rozwiązaniem. Pozwalał mi poskładać myśli.
W ludzkiej formie wtaszczyłam wzmacniacz na plażę. Z gitarą miałam lepiej, bo mogłam ją sobie nałożyć jak kołczan dzięki pasowi nabytemu przy jej zakupie. Patrzyłam na Kii, Astrid, Dantego i inne wilki krzątające się przy obszarze, na którym miała się odbyć dyskoteka. Były już balony, serpentynki, i porozkładane stoliki. No, nieźle się uwinęli! Tylko zasadnicze pytanie: Gdzie okablowanie? A może mamy tu jakiegoś wilka panującego nad elektrycznością czy tam prądem? Ale nie wiem, czy niechcąco nie spali mi wzmacniacza. Kurde, no!
Rozejrzałam się po Plaży Wschodniej. Kii bawiła się świetnie. Lekko spuściłam głowę, po czym westchnęłam. Ale co mogło spowodować taki stan rzeczy? Przecież ona jest, a raczej była rozważna, no i nie umoczyłaby łapy w Jeziorze Zapomnienia! A może?
Vane, weź się puknij w baniaka! Kii nie jest głupia, wiedziała, czym to może się skończyć!
Kiedy tak stałam, ktoś zdążył rzucić trochę okablowania. Z lekkim uśmiechem, choć dalej z umysłem przesłoniętym wszystkimi tymi myślami, podpięłam wzmacniacz i na próbę przetestowałam akordy. Nie grałam od miesiąca, miała prawo się rozstroić. Pierwsze dwa były ok. Reszta… niekoniecznie.
- Czy ma ktoś urządzenie do strojenia gitary? – zapytałam. W moją stronę odwróciło się kilka wilków...

<Kiiyuko? Wiem, marnie wyszło, wybacz> 

Uwagi: Kilka literówek, a tak poza tym wydaje się być w porządku. :)

Od Igły "Pierwszy znajomy" cz. 1 (cd. Toboe)

- Własnej córki nie akceptować? Bezczelność! Już dłużej nie wytrzymałam z tymi wrednotami! Przynajmniej teraz mam szansę znaleźć normalne wilki i watahę. - mruczałam pod nosem.
Kilka dni temu opuściłam rodzinną jaskinię w poszukiwaniu innych wilków. Byłam z siebie dumna. W końcu nie każdy wilk ma odwagę uciec! Cóż... Od takiej rodziny każdy chyba chciałby uciec... Wolnym truchtem sunęłam przed siebie. Rytmicznie poruszałam ogonem, a moje białe kły lśniły w słońcu. Po kilku minutach zatrzymałam się, żeby odpocząć.
- Witam. - usłyszałam nagle głos.
Dochodził zza drzewa. Zaciekawiona wstałam i podeszłam do miejsca, z którego dochodził dźwięk.
- Ktoś ty? - spytałam.
Byłam pewna siebie i gotowa do ataku.
- Ty z WMW? - zapytał głos.
Zdziwiona zamachałam ogonem.
- WM.. Co? - wykrzyknęłam oszołomiona.
- Wataha Magicznych Wilków. - westchnął.
Ucieszyłam się. Prawdę mówiąc, to od początku szukałam jakiejś watahy.
- Wyjdź i opowiedz mi o niej. - poprosiłam grzecznie.

<Toboe?> 

Uwagi: Troszeczkę krótko... Może następnym razem postaraj się o coś dłuższego? Zazwyczaj wychodzą lepiej, niż te kilkunastolinijkowe i są ciekawsze. ;)

Odświeżenie WMW

Podsumując odświeżenie WMW odchodzi tylko Nimitsuu, gdyż nie zgłosiła, że chce z nami zostać. Ponadto możecie się spodziewać ogarnięcia formularzy wilków na stronie głównej WMW, bo jak część z Was wie, ponad połowy nie było. :)

Pozdrawiam, 
tymczasowy zastępca Simki Animki