Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 4 lutego 2015

Od Kiiyuko "Powrót Rodzinki" cz.4 (cd. Tamorayn)

Odwróciłam wzrok od basiora nazywanego Altarem. Nie można patrzeć na płaczącego mężczyznę.
- Altar, ryczysz jak baba! Dudlą tylko ci słabi! - ryknął jego brat z krzywym uśmiechem na pysku. Najwidoczniej jego zdaniem ta cała sytuacja była niezmiernie zabawna. Zwróciłam na niego wzrok i syknęłam mrużąc oczy z zaciętością:
- Łzy to nie oznaka słabości, tylko tego, że ma się jednak jakieś uczucia.
- Doprawdy? - powiedział teraz już nie mogąc pohamować szaleńczego śmiechu. Uparcie milczałam, by nie dawać mu tej przyjemności, gdyż wiedziałam, że tylko się ze mną droczy. Mi jednak niezbyt to się podobało.
- A więc jak to udowodnisz? - zapytał okrążając mnie i Rayna dookoła.
- Nie mam po co. Po prostu tak jest i nie wolno ci temu przeczyć. - odrzekałam i podeszłam nie zwracając uwagi na tego drugiego dość zmartwiona do Altara, wciąż w duchu opanowując swoją dotychczas duszoną w sobie złość.
- Nie płacz już... Wybaczam ci. Bylebyś już nikogo nie atakował.
Basior pospiesznie pokiwał głową próbując się uśmiechnąć przez nadal cieknące po policzkach, chcące uciec do ziemi łzy. Jasper widząc to zmarszczył nos, wyrażając tym samym swoje niezadowolenie.
- Czyli mam rozumieć, że od teraz działam sam? Na nikogo już liczyć nie można. W szczególności na ciebie! - krzyknął wskazując łapą z wyrzutem zmieszanym z złością na starszego brata. Rayn milczał. Najwidoczniej sparaliżowany ze strachu i zdumienia nie wiedział ani co powiedzieć, ani zrobić.
- W życiu różnie bywa... A więc odpuścisz nam? - podsumowałam patrząc mu głęboko w oczy, usilnie próbując coś konkretnego z nich wyczytać. Robię to, ponieważ wiem, że czasami ten sposób pomaga w "ujarzmieniu" przeciwnika.
- Nie. - odparł wyginając grzbiet, opuszczając łeb, napinając wszystkie mięśnie i głośno warcząc, tym samym wyzywając któregoś z nas na kolejny pojedynek.
- A może ja... - zaczął Rayn, lecz ja mu przerwałam:
- W takim razie możemy spróbować zawrzeć sojusz, gdyż widzę, że walka będzie nierówna. Może zmienisz zdanie tyczące się tej wymiany?

<Rayn? Odpowiedz mi za brata. Ja nie mam pojęcia, czego on może chcieć.>