Siedziałam
przykuta do ściany przez kilkanaście minut. Chciałam się
przeteleportować, nici. Próbowałam się zbliżyć do kluczyka. Łańcuch był
zbyt krótki. Kobieta stała z uśmiechem zwycięstwa. Zdenerwowałam się i
warknęłam. Jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Poczułam się bezradna. Nagle poczułam odór pleśni. „No przecież” pomyślałam i próbowałam kopnąć w
podłogę, żeby się załamała i słoiczek
się przekulał i mogłabym się uwolnić, lecz nici. Jej uśmiech trochę zmalał, lecz i tak bił w oczy. Zauważyłam, że ściany, do których
jestem przykuta są stare i spleśniałe. Kręciłam się i próbowałam
rozwalić ścianę. Za jednym szarpnięciem prawej łapy, a raczej ręki,
ściana zaskrzypiała. Za dziesiątym razem pękła. Zrobiłam tak samo
z lewą ręką i byłam w połowie wolna. Wstałam i szarpałam nogami,
łańcuch się oderwał i byłam wolna. Podeszłam do słoiczka otworzyłam go i
zabrałam zawartość i się uwolniłam. Twarz kobiety zmieniła się na
zaskoczoną. Uśmiechnęłam się ironicznie.
- I co… zdałam? - Zapytałam się
- Nie - Uśmiechnęła się - To była dopiero rozgrzewka
- Co jeszcze mam zrobić?
- Przynieś mi szmaragdowy medalion - zrobiłam wielkie oczy
- A gdzie się go znajduję? - zapytałam się
- To już twój problem - powiedziała – a, i masz 23 godziny.
Poszłam szukać tego medalionu. Po chwili chodzenia usłyszałam szelest za sobą. Odwróciłam się, żeby sprawdzić co to było… Odskoczyłam z przerażenia. To coś się na mnie patrzało. Zauważyłam na jego szyi medalion. Podszedł do mnie jak zwierzę. W wersji „człowieka” byłam bezbronna. Zaczął mnie wąchać. Nagle poczułam ból. Wgryzł mi się w nogę. Poczułam, że wlewa mi się coś w nogę. Zaczęłam się szarpać. Przewróciłam się i usłyszałam bieg. Pojawiło się więcej takich istot, lecz bez medalionu. Zaczęły mnie gryźć. Byłam bezbronna, ale walczyłam. Rzucałam się w boki. Nie pozwalałam im ugryźć szyi i twarzy. Usłyszałam dziwny ryk. Istoty rozbiegły się. Ja wstałam jak najszybciej i rzuciłam się na istotę z medalionem. Zaczęła dziwnie ryczeć i się wiercić. Pociągnęłam za łańcuszek. Istota nie miała czym oddychać. Po chwili zmarła. Zabrałam medalion i schowałam go do kieszeni. Odwróciłam się. Odskoczyłam z przerażenia. Stał nade mną czarny smok. Popatrzał na mnie ognistym wzrokiem i przeszedł obok mnie. Zaczął jeść martwe ciało istoty. Nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzałam na jego skrzydło. Było widać na nich białe kropki podobne do gwiazd łączące się liniami. Jego ogon jakby kości, był czarny. Miał ostrza ustawione jak pióropusz na grzbiecie. Z jego głowy wystawały rogi. Popatrzałam jak je istotę. Bawił się nią. Nagle przytrzymał jego ciało i wyrwał głowę. Podniósł głowę do góry. Machną skrzydłem i prawie by mnie uderzył. Upadłam na ziemie. Jęknęłam i podniosłam plecy. Nagle smok na mnie popatrzał. Podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Ostatnim razem, gdy coś mnie wąchało skończyło się to ugryzieniem. Nagle wsunęło głowę pod moją rękę i „rzuciło” swoim ciałem o ziemie. Zamknęło oczy i odetchnęło. Pewnie to dziwnie wyglądało. Czarny smok z głową na kolanach nastolatki. Otworzył oczy i tak jak by chciał mi powiedzieć „Ufasz mi?”
- Tak - odpowiedziałam. Podniosłam rękę i zaczęłam go głaskać. Głaskałam go gdzieś pół godziny, aż nagle przypomniało mi się, że muszę znaleźć medalion w dwadzieścia trzy godziny. Smok się nagle zerwał i podniósł mnie za top. Podrzucił mnie i wylądowałam na jego szyi pomiędzy kolcami. Poczułam jak on wystartował. Leciał tak parę minut aż nagle zobaczyłam chatę tamtej kobiety.
<Kazuma?>
Uwagi: "Nagle poczułam pleśń." - w jakim sensie poczuła? Nie lepiej to jakoś uwzględnić? "Odkluczyć" czy "przekulać" nie są poprawnymi słowami. To pierwsze można zastąpić inaczej, niestety do drugiego nie mogłam znaleźć pasującego synonimu. Jeśli wypowiedź jest pytająca lub gdy postać krzyczy, należy podkreślić to używając właściwego znaku interpunkcyjnego. "Podeszedł"? "Ugryźnięciem"? "Jakby" piszemy razem. "Rzuciło" piszemy przez "rz". Um... Posłańcy Mroku są więksi od typowych smoków. Uznajmy więc, że ten spotkany przez Yuko był jeszcze młody. Posłańcy Mroku z prawdziwego zdarzenia są duzi jak... Hm... W każdym razie, gdyby taka Yuko położyła się na jego głowie, jeszcze miałaby sporo miejsca (czyli logiczne, że gdyby z kolei on położył łeb na jej kolanach nie dość, że by to się nie udało, a jeśli nawet, to połamałby jej kości). Jeden taki smok może mieć do dwustu metrów długości. Tymczasem ten, o którym pisałaś był wyraźnie kilkakrotnie mniejszy.
- I co… zdałam? - Zapytałam się
- Nie - Uśmiechnęła się - To była dopiero rozgrzewka
- Co jeszcze mam zrobić?
- Przynieś mi szmaragdowy medalion - zrobiłam wielkie oczy
- A gdzie się go znajduję? - zapytałam się
- To już twój problem - powiedziała – a, i masz 23 godziny.
Poszłam szukać tego medalionu. Po chwili chodzenia usłyszałam szelest za sobą. Odwróciłam się, żeby sprawdzić co to było… Odskoczyłam z przerażenia. To coś się na mnie patrzało. Zauważyłam na jego szyi medalion. Podszedł do mnie jak zwierzę. W wersji „człowieka” byłam bezbronna. Zaczął mnie wąchać. Nagle poczułam ból. Wgryzł mi się w nogę. Poczułam, że wlewa mi się coś w nogę. Zaczęłam się szarpać. Przewróciłam się i usłyszałam bieg. Pojawiło się więcej takich istot, lecz bez medalionu. Zaczęły mnie gryźć. Byłam bezbronna, ale walczyłam. Rzucałam się w boki. Nie pozwalałam im ugryźć szyi i twarzy. Usłyszałam dziwny ryk. Istoty rozbiegły się. Ja wstałam jak najszybciej i rzuciłam się na istotę z medalionem. Zaczęła dziwnie ryczeć i się wiercić. Pociągnęłam za łańcuszek. Istota nie miała czym oddychać. Po chwili zmarła. Zabrałam medalion i schowałam go do kieszeni. Odwróciłam się. Odskoczyłam z przerażenia. Stał nade mną czarny smok. Popatrzał na mnie ognistym wzrokiem i przeszedł obok mnie. Zaczął jeść martwe ciało istoty. Nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzałam na jego skrzydło. Było widać na nich białe kropki podobne do gwiazd łączące się liniami. Jego ogon jakby kości, był czarny. Miał ostrza ustawione jak pióropusz na grzbiecie. Z jego głowy wystawały rogi. Popatrzałam jak je istotę. Bawił się nią. Nagle przytrzymał jego ciało i wyrwał głowę. Podniósł głowę do góry. Machną skrzydłem i prawie by mnie uderzył. Upadłam na ziemie. Jęknęłam i podniosłam plecy. Nagle smok na mnie popatrzał. Podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Ostatnim razem, gdy coś mnie wąchało skończyło się to ugryzieniem. Nagle wsunęło głowę pod moją rękę i „rzuciło” swoim ciałem o ziemie. Zamknęło oczy i odetchnęło. Pewnie to dziwnie wyglądało. Czarny smok z głową na kolanach nastolatki. Otworzył oczy i tak jak by chciał mi powiedzieć „Ufasz mi?”
- Tak - odpowiedziałam. Podniosłam rękę i zaczęłam go głaskać. Głaskałam go gdzieś pół godziny, aż nagle przypomniało mi się, że muszę znaleźć medalion w dwadzieścia trzy godziny. Smok się nagle zerwał i podniósł mnie za top. Podrzucił mnie i wylądowałam na jego szyi pomiędzy kolcami. Poczułam jak on wystartował. Leciał tak parę minut aż nagle zobaczyłam chatę tamtej kobiety.
<Kazuma?>
Uwagi: "Nagle poczułam pleśń." - w jakim sensie poczuła? Nie lepiej to jakoś uwzględnić? "Odkluczyć" czy "przekulać" nie są poprawnymi słowami. To pierwsze można zastąpić inaczej, niestety do drugiego nie mogłam znaleźć pasującego synonimu. Jeśli wypowiedź jest pytająca lub gdy postać krzyczy, należy podkreślić to używając właściwego znaku interpunkcyjnego. "Podeszedł"? "Ugryźnięciem"? "Jakby" piszemy razem. "Rzuciło" piszemy przez "rz". Um... Posłańcy Mroku są więksi od typowych smoków. Uznajmy więc, że ten spotkany przez Yuko był jeszcze młody. Posłańcy Mroku z prawdziwego zdarzenia są duzi jak... Hm... W każdym razie, gdyby taka Yuko położyła się na jego głowie, jeszcze miałaby sporo miejsca (czyli logiczne, że gdyby z kolei on położył łeb na jej kolanach nie dość, że by to się nie udało, a jeśli nawet, to połamałby jej kości). Jeden taki smok może mieć do dwustu metrów długości. Tymczasem ten, o którym pisałaś był wyraźnie kilkakrotnie mniejszy.