Zima 2020
Jakiegoś dnia nudziło mi
się na tyle, że postanowiłam iść w tereny granic watahy. Wiedziałam, że
jest to dość długa droga, ale na szczęście byłam kilka godzin od tamtego
obszaru.
Nadal doskwierał mi głód, czułam się źle. Nawet bardzo źle.
Idąc
jakąś lekko wydeptaną dróżką, wyczułam zajączka. Poskradałam się w
krzaki, wypatrując go. Sam do mnie podszedł, choćby zainteresowany
czymś.
Wyskoczyłam sama od siebie, automatycznie, na szczęście w odpowiednim momencie.
Wbiłam mu kły w głowę. Coś we mnie się obudziło, coś co wytwarzało nienawiść, chęć krwi. Zbytnio tym nie umiałam kontrolować.
Jedynie co dawało o tym znać innym to przecięcie na udzie, z którego wydostawał się różany dymek, tak jak rok wcześniej.
- Nie! Nie chcę ciebie! Nie dziś! - wykrzykiwałam, myśląc, że Sagope mnie usłyszy.
Popatrzyłam
się na zakrwawione zwłoki zająca. Wzięłam je do pyska i przeniosłam do
krzaków, by go samotnie zjeść. Później poszłam dalej.
Podeszłam do jakiegoś drzewa po czym położyłam się obok niego, bo zrobiło mi się słabo. Dawno nie miałam takich objawów.
Wstałam otrzepując się z białych puszków lecących z drzewa.
- Apsik! - kichnęłam, bo jeden z nich oczywiście musiał wlecieć mi do nosa.
- Na zdrowie! - odpowiedział mi ktoś z naprawdę niedaleka.
Podeszłam
do miejsca, gdzie było źródło odpowiedzi. Był tam jakiś wilk. Podeszłam
do niego powoli, by upewnić się, czy to nie jest wróg.
- Witaj, wilczku! Co cię tu sprowadza?
Stanęłam
w bezruchu. Nie wiedziałam czy mam odpowiedzieć, podejść. Odważyłam się
jednak i zbliżyłam się o kilka kroków. Był to samiec Alfa, nareszcie go
zobaczyłam.
- Dzień dobry! - odpowiedziałam.
- Co cię tu sprowadza? Zachciało ci się iść na granicę watahy?
Prowadziliśmy krótką rozmowę dlatego, że usłyszeliśmy jakieś dźwięki.
- Ktoś ty? - samiec zapytał się od razu, jak zobaczył szczeniaka wychodzącego zza krzaków.
- Jestem Winteren i poszukuję watahy. - rzekł nieznajomy.
- A ile ty masz lat? - spytałam jego zaciekawiona.
Zaczął dziwnie na mnie spoglądać, czułam jego wzrok na jego ciele. Było to dziwne.
- Ponad dwa lata, a dlaczego pytasz? - odpowiedział.
- A nic... - i tak spytałam się tylko dlatego, że mówił wielką powagą, jak dorosły.
Patrzył się ciągle w moje oczy, co to miało oznaczać? Nie wiem.
- Dobrze się czujesz? - ponownie go o coś zapytałam.
W odpowiedzi pokiwał głową. Wciąż się na mnie patrzył, jedynie raz zwrócił wzrok w inną stronę.
Alfa
porozmawiał sobie jeszcze z nim w temacie dołączenia, po czym poszedł
gdzieś, a ja musiałam zostać z najprawdopodobniej nowym członkiem
watahy.
- Ładnie tu macie. - rzekł, po czym nastąpiła cisza.
- Tu to jeszcze nic, mamy więcej ciekawych miejsc, ale do niektórych nie wolno wchodzić.
Pokiwał
głową. Zaproponowałam mu przechadzkę po watasze. Jedyna rzecz, która mi
w nim przeszkadzała, to jego ciągły wzrok na mnie. Reszty jeszcze nie
zauważyłam.
Powiedziałam mu, że obowiązkiem szczeniaka jest chodzenie do szkoły. Nie był zbyt zaskoczony.
- Kiedyś, także chodziłem do niej. Możesz podać mi nazwy przedmiotów jakie są w tej szkole? - wypowiedział to Wii.
-
Jest lekcja polowania, sztuki walki, logika, obrona, wilcza historia,
magia, eliksiry i jakieś jeszcze. - odpowiedziałam po czym skręciłam w
jakąś stronę i odbiegłam.
Tak szczerze nie chciało
mi się z nim chodzić, nawet gdy doskwierała mi nuda. Odbiegłam w
krzaki, ale on musiał za mną pobiec. Pomyślał chyba, że chcę się z nim
pobawić. Nie miałam tego na myśli!
Biegłam jak
najszybciej i naokoło krzewów robiąc jakieś zygzaki czy coś. Po chwili
wzbiłam się w powietrze, bo zauważyłam dziurę wśród koron drzew.
Spojrzałam
w dół i zauważyłam spoglądającego na mnie basiora. Zrobiło mi się
jednak go żal. Mimo, że nie znałam jego pochodzenia, to wydawało mi się,
że miał niezbyt miłe wspomnienia. Dlatego wylądowałam obok niego.
- A tak w ogóle skąd pochodzisz? - spytałam zaciekawiona.
-
Z odległego lądu, gdzie panuje wietrznie zima i nie ma tylu roślin. Ale
za to mamy piękne budowle. Najpiękniejszą budowlą jest pałac mojego
ojca. Reszta była mniej interesująca, bo mieszkali tam poddani.
- No dobra. Ale powiesz mi co to są budynki i czy to jest takie królestwo?
-
Jest to mniej więcej królestwo, bo Alfa ma swój wielki dom, a reszta
wilków to poddani. A budynek to coś w rodzaju jaskini, ale jaskinie
występują zazwyczaj w skałach, a budynek można sobie samemu stworzyć,
gdzie się chce.
Jak on tak opowiadał to słuchałam go z zaciekawieniem i rozmyślałam, czy przypadkiem nie jest on z rodziny Alf innej watahy.
- Chciałabyś usłyszeć jeszcze moje przeżycia?
Stałam zamyślona przez chwilkę po czym przytaknęłam i położyłam się, a on usiadł.
Opowiadał o sobie, a ja tylko słuchałam, a pod koniec historyjki Aoki wyskoczyła zza drzew.
- Hej! Co tam? - wykrzyknęła po czym spojrzała na niebieskiego wilka. - A kto to?
- To nowy. - rzekłam. - Dobra, to ja już idę, bo zbliża się noc, pa!
Po czym poszłam i zostawiłam ich samych.
<nie dawaj mi do dokańczania Wii bo długo poczekasz xD>
Uwagi: "Choćby" piszemy przez "ć". "Nareszcie" piszemy przez "sz". "W ogóle" i "po czym" piszemy osobno.