Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 1 kwietnia 2016

Od Yuki "Mroczny zamek" cz.4

- Przynieś mi kurczy liść z zielnika na dachu czarnej wieży, ale uważaj, liść ten jest pilnie strzeżony przez kruki i wrony - powiedział. Zaczęłam szukać czarnej wieży. Gdy znalazłam pierwsze lepsze schody - od razu nadzieja powróciła. Pobiegłem na górę schodów, które OCZYWIŚCIE musiały być kręcone. Gdy weszłam na górę zobaczyłam pustkę. Czułam wiatr. Byłam na dachu jednej z wież. Na drugim końcu zamku była czarną wieża. Zauważyłam czarny klucz blisko krańca dachu. Do klucza była przyklejony kartka z napisem "czarna wieża". Uważając na każdy krok, zbliżyłam się do krańca dachu i zabrałam w pysk klucz. Od razu się cofnęłam i zeszłam z schodów. Zaczęłam znowu błądzić po pokojach. Wchodziłam do pokoi, wychodziłam... Minuty mijały, aż w końcu znalazłam czarne schody. Od razu na nie weszłam. A schody kręcone... Gdy weszłam na górę schodów zobaczyłam czarne drzwi. Włożyłam klucz i przekręciłam szyją tak, aby zamek się zwolnił. Drzwi się otworzyły a ja usłyszałam trzepot skrzydeł. Moim oczom ukazało się miliony wron i kruków. Nad
wieżą latały kruki i wrony, a na samym dachu wyrastał ogromny dąb z czarnymi liśćmi. Podeszłam do drzewa i już chciałam urwać liść, kiedy wielki kruk wylądował przede mną. Przyglądał się mnie bardzo uważnie. Naglę parę wron wylądowało za mną. To nietypowe zachowanie ptaków mnie niepokoiło. Po chwili jedna z wron dziabnęła zakrwawiony bandaż wyrywając go. Próbowałam wydać jakiś odgłos, ale nie mogłam. Czułam strach że te wrony mnie zeżrą. Moje oczy były rozszerzone. Naglę inna wrona wyrwała inny bandaż. Po chwili cała gromada wron zaczęła wyrywać bandaże. Ja stałam nieruchomo jak słup soli, jakbym nie wiedziała o tych wronach. Skrawki bandażu latały po całej wieży. Po paru minutach wrony odleciały zostawiając mnie. Gdy spojrzałam nie miałam ŻADNYCH ran. Jak bym wyzdrowiała. Ale czułam dziwny ból głowy. Zauważyłam kątem oka, że wielki kruk pochylił głowę. Odwróciłam głowę w jego stronę. W dziobie trzymał kruczy liść z czymś na nim. Położył liść i popatrzał na mnie. Zdezorientowana popatrzyłam na liść.
Na nim leżał srebrny medalion z piórami wron i kruka. Największe pióro było krucze. Zbliżyłam się do liścia i lekko pochyliłam szyję spoglądając na kruka. Stał i się przyglądał. Złapałam liść i medalion w pysk i uniosłam głowę. Odwróciłam się i weszłam w klatkę schodową. Gdy już zamknęłam drzwi odetchnęłam z ulgą. Przeteleportowałam się do "Sali tronowej". Rycerz zapytał:
- Masz już to, co miałaś przynieść? - położyłam przed nim liść z medalionem
- Dzięku... a po co przyniosłaś kruczy medalion? - zdziwił się
- Wielki kruk mi go podarował... chyba... - odpowiedziałam
- Jeżeli Król kruków ci go dał, pilnuj go niczym oka w głowie, ponieważ jeżeli coś się złego z nim stanie, kruki się zemszczą - powiedział i podniósł swój miecz, doprowadzając mnie do tronu, na którym był klucz. Chwyciłam "kruczy medalion" i go założyłam na szyi, a potem podeszłam i zabrałam klucz w pysk.
- Do wiedzenia - powiedziałam (to nie było w moim stylu) i poszłam w podskokach. Gdy byłam koło drzwi wejściowych, pełna nadziei włożyłam klucz w zamek i przekręciłam, jednak nadzieja znikła, ponieważ klucz nie chciał do końca zaskoczyć, co świadczyło o tym że klucz nie był do tych drzwi. Usłyszałam nagle głos co powiedział "Jeżeli drzwi nie chcą się otworzyć musisz odnaleźć inną drogę ucieczki". "Ale jaka droga ucieczki?" spytałam sama w myślach. Nagle ten sam głos powiedział "Twoja droga ucieczki nie jest zbyt łatwa, musisz przejść przez terytorium wroga, terytorium Gallery". "O jaką Gellere mu chodziło?" rozmyślałam. Spojrzałam na medalion, a on zaczął promieniować, po czym głos się odezwał "Galler'a potrafi się przemieniać w wilki, które były tobie bliskie, tym samym podstępnie psuć twoją psychikę i żywić się twoim cierpieniem". "TEN MEDALION GADA" odskoczyłam, gdy o tym pomyślałam. "Chwila chwila.... tamta wadera przemieniła się najpierw w moją matkę, a później w Ripple. Tamta wadera jest Galler'ą" od razu poszłam w stronę wejścia do piwnicy. Gdy znalazłam się w pokoju z zegarem, dłuższa wskazówka była koło liczby dziewięć, a krótsza na liczbie cztery. Weszłam do piwnicy. Nie było tu żadnej żywej duszy. Nawet te kobiety gdzieś znikły. Czułam się samotna. Weszłam do pokoju ze schodami. Zaczęłam z chodzić na dół. Poczułam nieprzyjemny odór gnicia, który się nasilał za każdym schodkiem. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam dziwne stworzenie.

http://www.silenthillmemories.net/music/osts/pics/silent_hill_sounds_box_booklet_08.jpg

Odwróciło głowę w mą stronę, Poczułam na mnie jego wzrok, choć nie miało to oczu. Zimny dreszcz przeleciał po mym grzbiecie. Dziwny skręt w brzuchu świadczył o tym, że zaczęłam się bać. Słyszałam o tych stworzeniach - bezlitosne, krwiożercze, dzikie, jadowite i demoniczne. Jak hieny kradną zdobycze, zabijają śpiące wilki, męczą psychicznie, zatruwają i czekają na śmierć i jeszcze to, że atakują w stadach. Częsty widok na terenach mojej starej watahy. Zaczęło się skradać w mą stronę wydając przy tym dziwne dźwięki. "Muszę się bronić" pomyślałam "ale jak?". Byłam usztywniona przez strach. To coś nazywało się jak roślina - Ambrozja. Nagle zwierze ruszyło do ataku.

<C.D.N... Jak polsat :'D>

Uwagi: Wypowiedzi z małych liter, pisanie wyrazów prawidłowo, a później z błędem, Spacje przed przecinkami, literówki w prostych wyrazach, np. "nię", "przyglądywał", złe końcówki, np. "oczą", błędy ortograficzne, np. "króków", "puźniej", powtórzenia, brak przecinków, wszystko walnięte w jednym akapicie - a to wszystko w op. Yuko! Dziewczyno, mam wrażenie, że ty po tej przerwie znacznie cofnęłaś się w rozwoju... ;__; Mam już dość wrażeń po Twoim poprzednim op... a tutaj kolejne, z jeszcze większą porcją byków! Tradycyjnie w akurat Twoich op. nie poprawiam powtórzeń, żebyś je po prostu zobaczyła. O czasowniku "odkluczyć" palnęłam Ci nawet wykład... a to najwyraźniej poszło na nic. Powtórzę, a może Ci się przypomni - TAKI WYRAZ NIE ISTNIEJE W PRAWIDŁOWEJ POLSZCZYŹNIE! Zauważyłam również, że źle używasz wyrazu "jak". Ostatnio w ogóle jest plaga osób, które nie potrafią z tego korzystać... Np. "chciałam wstać, jak na mnie wpadł". Powinno być "chciałam wstać, kiedy na mnie wpadł"... Tak samo jest ze zdaniem "potrafi się przemieniać w wilki, co były tobie bliskie", w którym powinno użyć zamiast "co", "które". "Zapytał się"? Znaczy zapytał siebie? Ostatnimi czasy takie formy również mnie zastanawiają, bo wiem, że nie mają większego sensu. "To coś nazywało się jak roślina - Ambrozja." - ale że co? Kto? Ten potwór się przedstawił, a ja o niczym nie wiem? Dziwne jest jeszcze to, że medalion najpierw tłumaczył jej jak głupiej, czym są Gallery, na co ta zareagowała spowolnionym łączeniem faktów, a później Yuko sama oznajmiła, że dużo o nich wie i to był codzienny widok w jej dawnej watasze. To w końcu zna się na tym, czy nie? Ja już zgłupiałam. Następnym absurdem jest to, że nie potrafi tutaj odczytywać godzin, a podczas polowania wykonuje dość skomplikowane (jak na osobę, która matmy nigdy się nie uczyła) obliczenia.
Ponadto... gratuluję, pobiłaś rekord ilości błędów! I nie ciesz się, bo to nie wróży niczego dobrego. ;_;

Od Yuki „Głodna znaczy zła” cz. 1

Od ilu dni muszę oszczędzać na jedzeniu? Od dwóch? Trzech? Czy pięciu? Czy wilk musi cierpieć z głodu bo inne wilki są leniwe i nie chce im się ruszyć d*pska by coś upolować? Dlaczego w tej watasze po prostu są egoistami niedbającymi o watahę i gnijącymi w swoich jaskiniach, którzy marzą o pieniądzach i przetrzymują jedzenie tylko dla siebie nie myśląc o innych. Ile wilków już głoduje?  Prawie cała wataha! Wataha liczy trzydzieści jeden członków i nie dość, że grubo ponad połowa to, niektóre wilki wciąż mają całą spiżarnie mięsa! Czyż to nie obrzydliwe? Być aż tak egoistycznym? Nawet ja bym takiego czegoś nie zrobiła! Tak. Ja nie pozwolę by wilki cierpiały, bo polującym nie chce się ruszyć więc postanowiłam wyjść na polowanie. Był przepiękny ranek. Wilgoć unosiła się w zimnym powietrzu. Trawa mokra od rosy łaskotała moje łapy i przenosiła chłód zawarty w rosie na nie przez co zrobiło mi się zimno. Teraz jest najlepsza chwila na polowanie na kozice. Skały są od rosy więc kozice mogą się śliznąć (nie licząc mojej zdolności do teleportowania się). „Najpierw muszę policzyć ile wilków głoduje” pomyślałam. „Kazuma odpada, bo niema przewodu pokarmowego, tak samo jak nowi”. Naliczyłam się dwadzieścia osób. Pewnie myślicie skąd wiem, że głodują. A ma się "znajomości". Muszę sobie ustalić cel. Hmm… każdy dostanie dwadzieścia kawałków mięsa. Jedna kozica - wykarmienie dwóch wilków. Dwadzieścia podzielić na dwa równa się dziesięć. Na pewno nie uda mi się zapolować na dziesięć kozic więc upoluje pięć, a jeżeli mi się nie uda to będzie problem. Ruszyłam w stronę Gór. Po paru minutach dotarłam. Zaczęłam się wspinać zachowując się jak najciszej i zważając na każdy mój ruch i czynniki zewnętrzne. Nagle usłyszałam stukanie. Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Zobaczyłam ranną kozicę z widocznymi ranami na tylnej nodze. Wyglądało jakby zaatakował ją jakiś wilk lub potwór. Zaczaiłam się na biedne zwierze i w pewnym momencie skoczyłam. Kozica skapnęła się co się dzieje pół sekundy przed śmiercią. Popatrzałam na zakrwawioną kozicę. Aż kusiło by przekąsić sobie zwierzę. W ostatniej sekundzie powstrzymałam się. Ostrożnie rozerwałam kozicę na pół i schowałam jedną część. Zabrałam w pysk połowę kozicy i przeteleportowałam się do jaskini Alf. Kiiyuko głodowała, a nie chce by był pogrzeb emerytowanej Alfy. Położyłam ostrożnie połówkę kozicy na podłodze i wyryłam na niej napis „smacznego”. Oczywiście się podpisałam, bo inaczej pomyślałaby, że to jakiś spisek i kozica jest zatruta. Przeteleportowałam się do kryjówki, w której leżała druga część kozicy - tylna. Zaniosłam ją do najbliższej jaskini i po kryjomu położyłam ją na zimnej ziemi. Nikogo tu nie było, lecz wiedziałam, że to jaskinia jakiegoś basiora po zapachu sierści, która była tu WSZĘDZIE. Uciekłam z miejsca zdarzenia. Jeszcze osiemnaście wilków.Przeteleportowałam się w góry i zaczęłam węszyć. Po godzinie szukania znalazłam starą kozicę. Gdy przygotowywałam się do skoku kozica zobaczyła mnie i zaczęła uciekać. Zaczęłam gonić ją co chwile potykając się o jakiś kamyk lub o swoje łapy. Byłam od niej hen hen daleko i kozica już chciała triumfować, gdy zniecierpliwiona przeteleportowałam się nad nią i chwyciłam jej kark ściskając jak najmocniej z gniewu. Kozica zaczęła się szarpać. Zdenerwowała mnie na maksa. Najlepiej by było gdyby połamała sobie wszystkie kości… Nie będzie wtedy z nią problemu. Nagle usłyszałam chrzęst. Kozica wydała z siebie ryk i znieruchomiała. Zdezorientowana puściłam zdobycz. Lekko ruszyłam jej kopytem i zauważyłam, że jest cała połamana. W końcu idzie jak po mojej myśli. Kozica jeszcze żyła, więc jest nadzieja na dobrą zabawę. Zaczęłam rozrywać ciało biednego stworzenia. Gdy rozerwałam jej klatkę piersiową zaczęła tryskać krew. Kozica ryczała, stękała i wydawała z siebie dziwne ryki. W końcu ucichła, a strumień tryskającej krwi się skończył. Rozniosłam dwie części do jaskiń następnych członków powstrzymując się od jedzenia. Nie będę już opisywała dwóch innych polowań bo były podobne do zwykłych - wytropienie, gonitwa, zaatakowanie, zabicie i rozdzielenie na pół i zaniesienie do jaskiń. Jeszcze dwanaście członków.

<C.D.N.> 

Uwagi: Mnóstwo literówek. Znowu jest "tylnia łapa", chociaż istnieje tylko "tylna łapa"... Liczby i cyfry w op. zapisujemy słownie. "Obrzydliwe" piszemy przez "rz"! "Skąd" piszemy razem i przez "s". "Alfa" to tytuł, więc powinien być on zapisany z wielkiej litery. "Góry" to nazwa miejsca, więc to również zapisujemy z wielkiej litery. "Momencie" piszemy przez "en". "Triumfować" - jeśli masz problem z tym wyrazem, lepiej sprawdź w internecie pisownię, inaczej wychodzi z tego jakiś poplątaniec liter. "Chromotanie"? A co to znaczy? "W końcu" piszemy oddzielnie.