Kolejny dzień błąkałam się po jakimś lesie, jak zwykle sama, co
oczywiście było mi na rękę. Zaczęłam zastanawiać się, co robią pozostali z
mojej rodziny: czy tak samo jak ja błąkają się po jakiś terenach? Czy
może znaleźli już swoje miejsce? Powoli zaczęłam myśleć, że może nie żyją. Jednak szybko doszłam do wniosku, że to niemożliwe. Gdy tak szłam po
chwili zdałam sobie sprawę, że ktoś mnie śledzi. Stwierdziłam, że będę
szła dalej tak jakbym tego kogoś nie widziała, lecz jeśli spróbuje mnie
zaatakować zagryzę jak psa. Nie jestem wilkiem, który zaczyna spory, lecz
jeśli będzie to potrzebne to umiem się obronić, w końcu przeszłam przez
specjalne szkolenie. Szłam dalej i zdałam sobie sprawę, że ten ktoś, albo
jest przyjazny, albo czeka na odpowiedni moment by zaatakować. Po chwili
wilk stanął na drodze jakieś 10 metrów ode mnie.
- Co tutaj robisz? - spytał.
- Nic, znalazłam się tu całkiem przypadkiem, jeśli to twoje tereny to bardzo przepraszam. że tu weszłam.
<Dokończy ktoś?>
Uwagi: zapominasz o przecinkach. "Niemożliwe" i "zagryzę" piszemy razem.