Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 12 listopada 2016

Od Annabeth "Dołączenie" cz. 1

Marzec 2018 r.
Kolorowe motyle latały dookoła mnie. Było ich tyle, że widziałam tylko tęczę, szybko tańczącą przed moimi oczami, niepozwalającą skupić mi się na detalach. Nie przeszkadzało mi to jednak, gdyż sama nie potrafiłam długo ustać w miejscu. Nawet teraz, obserwując te wspaniałe stworzenia, biegałam i skakałam, próbując złapać chociaż jednego w mój pyszczek. Właśnie brałam rozbieg gdy...
Poczułam zęby mojej mamy na karku. Nie przeszkadzały mi, a wręcz przeciwnie, czułam spokój i komfort, który zapewnić mi może tylko mój rodzic. Zrelaksowałam się i domyślając się, że mama chce jedynie zabrać mnie wycieczkę, powróciłam do snu o pięknych motylkach i zielonych łąkach.
Gdy ponownie się obudziłam, czułam ciepłe promienie słońca ogrzewające moje brązowe futerko. Przewróciłam się leniwie na drugą stronę, nie chcąc jeszcze przyjąć do wiadomości, że moje marzenie senne nie było prawdziwe. Po przypomnieniu sobie o byciu wyniesionym przez moją mamę wstałam i otrzepałam swoje futerko ze śniegu, próbując wybudzić się do końca poprzez szybkie ruchy mojego ciała. Gdy mogłam już spojrzeć na drzewo bez przymykania oczu, postanowiłam, że rozglądanie się za moją rodziną byłoby pewnie dobrym pomysłem. Obracając się w kółeczku, spróbowałam znaleźć coś znajomego, lecz niestety nie udało mi się, ponieważ dookoła mnie widziałam tylko gołe drzewa, oraz zaspy ze śniegu. Zaczęłam iść w losową stronę, poszukując znaku życia. Po przebrnięciu jednego kilometra drogi zaczęłam się męczyć, lecz na całe szczęście zobaczyłam jasną, wysoką (chociaż w porównaniu do mnie wszystko i każdy jest ode mnie wyższy) sylwetkę, chociaż jasnobrązowe cętki na jej grzbiecie sprawiły, że była widoczna pomimo zimnego puchu leżącego na ziemi. Podbiegłam do niej, mając nadzieję, że mi pomoże.
- Dzień dobry - wydyszałam, gdy już do niej dobiegłam - czy może mi pani pomóc?
- Dzień dobry - odpowiedziała - A, w czym mogłabym ci pomóc?
- No bo, zgubiłam się i nie mogę znaleźć swojej mamy.
Usłyszałam ciche „kolejny zgubiony szczeniak”, ale wydawało mi się, że się przesłyszałam.
- To chodź za mną, zabiorę cię do mojej Alfy i zobaczymy czy przyjmie cię do naszej watahy, przynajmniej dopóki nie znajdziemy twojej mamy.
Z tymi słowami ruszyła w kierunku, w którym wcześniej zmierzałam, a ja posłusznie za nią podążałam, często się przy tym potykając.
- Tak w ogóle, to mam na imię Sohara - powiedziała po momencie ciszy - a ciebie jak zwą?
- Nazywam się Annabeth - odpowiedziałam - chociaż każdy nazywa mnie Ani.
Po tych słowach więcej się nie odzywałyśmy. Skakałam dookoła, nie raz wpadając w zimny śnieg, a nieraz próbowałam złapać śnieżynki w pyszczek. Sohara tylko przyglądała mi się z rozbawieniem. Zatrzymałyśmy się po pewnym czasie przed jakimiś jaskiniami.
- To tutaj - powiadomiła mnie - Alfa prawdopodobnie jest w środku.
Weszłyśmy do środka, a Sohara pokierowała mnie do jednej z grot. W środku siedziała brązowa wilczyca. Sohara wytłumaczyła wszystko co wiedziała, a niektóre rzeczy dopowiedziałam ja.
- To mogłabym dołączyć? - zapytałam entuzjastycznym głosem, równocześnie robiąc duże oczka szczeniaczka, próbując wyglądać przekonująco.
- Na razie jesteś na okresie próbnym, a później, jeżeli będziesz się odpowiednio zachowywać, będziesz mogła dołączyć jako członek.
Na te słowa zaczęłam dosłownie tańczyć z radości. Po krótkim pożegnaniu Sohara zaprowadziła mnie do groty, w której będę spała, zapowiadając jutrzejsze oprowadzanie po terenach tej watahy.

C.D.N.

Uwagi: Nie możesz kończyć wypowiedzi (tak samo jak dowolnej innej wypowiedzi) przecinkiem, po czym wtrącać narracji i kończyć wypowiedź. Słowo "Alfa" w WMW zapisujemy z wielkiej litery. "Nieraz" piszemy razem.