Chłodne powietrze przenikało do szpiku kości. Siedziałam na jednej z
gór, cicho rozmyślając nad wydarzeniami ostatniego czasu. Eter nagle
zniknął, zostawiając mnie samą z tym wszystkim. Ja...? Córką samego pana
Śmierci? To wydawało się nierealne. Chociaż teraz wiedziałam, dlaczego
mój przyszywany ojciec traktował mnie z rezerwą od czasu ujawnienia się
moich mocy.
Wpatrzona we wczesnowiosenny krajobraz, nie miałam pojęcia, co mogę
robić. Niechętnie omiotłam wzrokiem otoczenie, po czym rozłożyłam
skrzydła. Kochałam to uczucie, kiedy stałam na szczycie góry, czując
wiatr. Wybiłam się gwałtownie i wzleciałam. Obrałam kierunek na tereny
naszej watahy, chcąc zaszyć się w ciemnej jaskini. To było na razie moim
jedynym pragnieniem. Uśmiechnęłam się pod nosem - od niedawna zaczęłam
bardziej wychodzić do innych. W ludzkim mieście zostałam gitarzystką, w
watasze mam funkcję atakującej i bibliotekarki.
Stwierdziłam, że należałoby zajrzeć do biblioteki. Cóż, to co przyjemne,
nie trwa wiecznie. Ale muszę przyznać, że przesiadując w bibliotece,
mam okazję poczytać coś ciekawego, jak np. "Biały płomień na magię".
Wciągnęło mnie, nie powiem. Śnieg powoli topniał, tworząc niezłe błocko.
Przekonałam się o tym, kiedy wylądowałam na ziemi. Nie dość, że zimno,
to jeszcze wyrżnęłam orła i leżałam przez chwilę, cała tak utytłana
błotnistą mazią. Zdałam sobie po chwili sprawę z komizmu sytuacji i
zaśmiałam się cicho.
"Lith, artystko. Co jeszcze odwalisz?"
Powoli wstałam i otrzepałam się ile dałam rady. Z futra brud raczył
zejść, ze skrzydeł - niekoniecznie. Zauważając niezłą gromagę śniegu w
promieniu dziesięciu metrów, podeszłam do niej powoli i... dałam w nią
nura! Poczułam się jak dzieciak, kulkując się w białym puchu. To
uczucie... ono było wspaniałe! Z niechęcią wtedy wstałam, po czym
otrzepałam się ponownie. Ponoć była wiosna, ale ja jej nie widzę. Bo
śnieg jak leżał - tak leży.
Wróciłam do jaskini, w której zastałam pustkę oraz powieszoną bandankę,
którą zawiązywałam w ludzkiej formie. Szara, kamienna jama, a
przywoływała tyle pięknych wspomnień i legend. Pierwszą, jaką
usłyszałam, była historia Rei, córki bożka ciemności. Uśmiechnęłam się,
przywołując jej słowa. Następna legenda o pani deszczu i smutku,
Raisad... Znałam ich tak wiele... a po chwili w mojej głowie zaświtał
pomysł, który miał się zaraz stać rzeczywistością... jeżeli oczywiście
się uda i ktokolwiek skusi się na małe ognisko...
Jak burza pognałam do biblioteki, zgarnęłam jakieś kilka książek, po
czym z szuflady wytrzasnęłam kilka kartek i ołówków. Usłyszałam po
chwili, jak stare, podniszczone drzwi zaczynają skrzypieć.
- Jest tu kto?
<Ktoś chętny na małe ognisko? :D>
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
czwartek, 2 lipca 2015
Od Mizuki "Prawdziwa historia pełna krwi" cz.5
Podczas przerwy jeden z wilków przyniósł mi nogę sarny. Nie ufałam tym
wilkom dlatego nawet jej nie tknęłam. Po przerwie ruszyliśmy, biegliśmy
cały dzień. W nocy zatrzymaliśmy się na nocleg.
-Jutro rano będziemy na miejscu- powiedział przywódca
Kolejną noc z rzędu nie spałam, gryzły mnie straszne wyrzuty sumienia. Przecież przeze mnie zginęli prawie wszyscy z mojej watahy i najcenniejsza dla mnie osoba Ren! Po moim pyszczku zaczęły płynąc łzy. Nienawidziłam wszystkich tych wilków, najchętniej wszystkich bym pozarzynała. Całą noc leżałam patrząc się w gwiazdy. Wyliczałam też ile jest tu wilków.
Było ich dokładnie 45, nie dała bym rady wszystkich pozabijać. Jednak wiedziałam że prędzej czy później wszystkich ich zabije. Z samego rana ruszyliśmy, zza drzew zaczął wyłaniać się zamek.
Gdy dobiegliśmy do bramy piątka basiorów zdjęli czarne kryształy ze swoich szyi i w tym samym momencie włożyli je do pięciu różnych dziur. Po chwili brama poszła w górę, nie chciałam tam wchodzić ale jakiś basior popchnął mnie. Tuż za nami brama poszła w duł.
Byłam tam uwięziona, a co gorsze nie wiedziałam co oni planują. Dookoła ciągnął się mur, stali na nich strażnicy. Szliśmy w głąb miasteczka, wszystkie wilki były tam bardzo agresywne. Jeden z wilków który mnie prowadził odrzekł żebym nie zadzierała z tym wilkami bo bez najmniejszego problemu mnie zabiją, postanowiłam go posłuchać. Szliśmy prosto do głównego zamku, przed wejściem do zamku stała 4 strażników.
-Nareszcie jesteście, nasz pan zaczął się niepokoić- powiedział jeden ze strażników
-Wybaczcie, mieliśmy małe trudności- powiedział przywódca patrząc się na mnie
Gdy to powiedział ja tylko odwróciłam wzrok, przecież nie mogłam być potulna jak baranek dla tych co pozabijali wszystkich na których mi zależało. Po chwili brama się otworzyła a my weszliśmy do zamku. Był on pięknie zdobiony, na ścianach widniały ręcznie robione malunki wilków a pod sufitem wisiały przepiękne żyrandole z najcenniejszymi klejnotami. Szliśmy dalej aż doszliśmy do sali królewskiej. Stał tam wielki biało czarny basior.
-Witaj panie- powiedziały wszystkie wilki po czym się pokłoniły
Wtedy zdałam sobie sprawę że ci tu to zwykłe pionki, które wypełniają wolę tego wielkiego. Czyli to on nakazał wymordowanie całej mojej watahy, by się zemścić muszę zabić właśnie jego. Jeden z wilków złapał mnie za łapę i zmusił mnie do pokłonienia się.
Po chwili razem z resztą wstaliśmy.
-Panie, zadanie które nam zleciłeś zostało wykonane w stu procentach- powiedział przywódca oddziału
-Dobra robota- odpowiedział basior
Jak on śmiał zlecić takie zadanie!? Moje oczy znów zrobiły się czerwone od nienawiści, wokół mnie pojawiło się koło z którego zaczęły wylatywać małe drobinki lodu te same drobinki wylatywały mi z pyska, zrobiłam kilka kroków w stronę ich " księcia ". Na ziemi zastawiłam kilka zamarzniętych odcisków łap stanęłam przed ich przywódcom.
-Prędzej czy później zarżnę cię jak świnię! Będziesz błagał o śmierć! A ja spełnię twoją prośbę i cię zabiję a następnie porozrywam twoje ciało na kawałeczki i rozrzucę we wszystkie cztery strony świata- po moich słowach odział który mnie tu przyprowadził zaczął się cofać, a w oczach ich księcia dostrzegłam strach. Po chwili poczułam cios w boku mojej szyi, nim się zorientowałam leżałam nieprzytomna na ziemi.
<C.D.N.>
-Jutro rano będziemy na miejscu- powiedział przywódca
Kolejną noc z rzędu nie spałam, gryzły mnie straszne wyrzuty sumienia. Przecież przeze mnie zginęli prawie wszyscy z mojej watahy i najcenniejsza dla mnie osoba Ren! Po moim pyszczku zaczęły płynąc łzy. Nienawidziłam wszystkich tych wilków, najchętniej wszystkich bym pozarzynała. Całą noc leżałam patrząc się w gwiazdy. Wyliczałam też ile jest tu wilków.
Było ich dokładnie 45, nie dała bym rady wszystkich pozabijać. Jednak wiedziałam że prędzej czy później wszystkich ich zabije. Z samego rana ruszyliśmy, zza drzew zaczął wyłaniać się zamek.
Gdy dobiegliśmy do bramy piątka basiorów zdjęli czarne kryształy ze swoich szyi i w tym samym momencie włożyli je do pięciu różnych dziur. Po chwili brama poszła w górę, nie chciałam tam wchodzić ale jakiś basior popchnął mnie. Tuż za nami brama poszła w duł.
Byłam tam uwięziona, a co gorsze nie wiedziałam co oni planują. Dookoła ciągnął się mur, stali na nich strażnicy. Szliśmy w głąb miasteczka, wszystkie wilki były tam bardzo agresywne. Jeden z wilków który mnie prowadził odrzekł żebym nie zadzierała z tym wilkami bo bez najmniejszego problemu mnie zabiją, postanowiłam go posłuchać. Szliśmy prosto do głównego zamku, przed wejściem do zamku stała 4 strażników.
-Nareszcie jesteście, nasz pan zaczął się niepokoić- powiedział jeden ze strażników
-Wybaczcie, mieliśmy małe trudności- powiedział przywódca patrząc się na mnie
Gdy to powiedział ja tylko odwróciłam wzrok, przecież nie mogłam być potulna jak baranek dla tych co pozabijali wszystkich na których mi zależało. Po chwili brama się otworzyła a my weszliśmy do zamku. Był on pięknie zdobiony, na ścianach widniały ręcznie robione malunki wilków a pod sufitem wisiały przepiękne żyrandole z najcenniejszymi klejnotami. Szliśmy dalej aż doszliśmy do sali królewskiej. Stał tam wielki biało czarny basior.
-Witaj panie- powiedziały wszystkie wilki po czym się pokłoniły
Wtedy zdałam sobie sprawę że ci tu to zwykłe pionki, które wypełniają wolę tego wielkiego. Czyli to on nakazał wymordowanie całej mojej watahy, by się zemścić muszę zabić właśnie jego. Jeden z wilków złapał mnie za łapę i zmusił mnie do pokłonienia się.
Po chwili razem z resztą wstaliśmy.
-Panie, zadanie które nam zleciłeś zostało wykonane w stu procentach- powiedział przywódca oddziału
-Dobra robota- odpowiedział basior
Jak on śmiał zlecić takie zadanie!? Moje oczy znów zrobiły się czerwone od nienawiści, wokół mnie pojawiło się koło z którego zaczęły wylatywać małe drobinki lodu te same drobinki wylatywały mi z pyska, zrobiłam kilka kroków w stronę ich " księcia ". Na ziemi zastawiłam kilka zamarzniętych odcisków łap stanęłam przed ich przywódcom.
-Prędzej czy później zarżnę cię jak świnię! Będziesz błagał o śmierć! A ja spełnię twoją prośbę i cię zabiję a następnie porozrywam twoje ciało na kawałeczki i rozrzucę we wszystkie cztery strony świata- po moich słowach odział który mnie tu przyprowadził zaczął się cofać, a w oczach ich księcia dostrzegłam strach. Po chwili poczułam cios w boku mojej szyi, nim się zorientowałam leżałam nieprzytomna na ziemi.
<C.D.N.>
Od Moon "Samokontrola" cz.2 (cd. Blue)
Siedziałam sobie w jaskini czytając książkę wypożyczoną z biblioteki.
Opowiadała ona o zaginionej wyspie i kilku podróżnikach którzy chcieli
ją zdobyć.
-Moon!-zawołał głos dobiegający z dworu.
Podniosłam się z ziemi i wyjrzałam z jaskini. Stał tam Kai i jakaś wadera o czarnym futrze z bandażami na rękach. Nie raz ją widziałam, ale dokładnie jej nie poznałam.
-O co chodzi?-zapytałam
-To jest Blue. Biedaczka nie umie odkryć swojego żywiołu.
Podeszłam do wadery i spojrzałam jej prosto w oczy.
-Zostaw nas samych Kai, postaram się jej pomóc.
Basior się oddalił a my zostałyśmy same. Wilczyca wyglądała jakby miała zamiar ją zabić.
-Chodź.-powiedziałam.
Poszłyśmy razem na Wschodni Klif. Blue nie powiedziałam do mnie ani słowa, lecz starałam się ją motywować.
-Po co tu jesteśmy?-zapytała
-Bo właśnie w takich okolicznościach poznałam swój żywioł.
-Kai coś mówił, że jak go zaatakowałam… - przerwała wadera
-Coś się stało?
-Wiem co o mnie myślisz. Jestem taka dziwna i atakuję inne wilki.
-Wcale nie jesteś! Jakbym mogła tak uważać skoro cię nie znam?
-No bo wiesz… niektóre wilki takie są.
-Ale ja taka nie jestem. Możesz mi wierzyć. A teraz koniec tego gadania i zaczynamy trening.
Blue przez cały czas słuchała moich poleceń, lecz z czasem zachowywała się uparcie, co mnie dręczyło.
-Czemu mi nic nie wychodzi?! – wrzasnęła.
-Musisz się opanować. - powiedziałam spokojnie - Jesteś raczej jak woda i wiatr.
-Woda i wiatr? - powtórzyła wadera.
-Spójrz, woda i wiatr są raczej opanowane, jednak gdy wpadną w złość powstają różne katastrofy, takie jak tsunami lub wichura. - powiedziałam łagodnie po czym lekki wietrzyk, kontrolowany przeze mnie, dmuchnął w Blue, aby ochłonęła.
-Może zrobimy sobie przerwę, a przy tym napijesz się wody.
-Niech będzie. - powiedziała ironicznie wadera.
Gdy Blue piła wodę, coś sobie przypomniałam. Przypomniało mi się, że w młodzieńczych latach znałam pewnego basiora o imieniu Felix, który miał podobny charakter co ona i dziwny żywioł.
-No dobra, koniec przerwy – powiedziałam.
-Ale jeszcze nie minęła minuta.
-Jeżeli chcesz poznać swój żywioł, to lepiej żebyś była gotowa.
-Ja zawsze jestem gotowa!
-Naprawdę? Jakoś nie sądzę.
-Przestaniesz?
-Nie. Chciałam ci powiedzieć, że inne wilki miały rację. Jesteś jakaś dziwna.
-Przestań natychmiast!
Gdy wypowiedziała te słowa, ziemia jakoś dziwnie zadrżała, a oczy Blue zmieniły swój kolor. Pouczyłam siłę wadery, która wzrastała z każdą sekundą. Stała się niezniszczalna. Po chwili Blue powiedziała dziwnym głosem:
-Odszczekaj to!!! - i zerwała się do ataku.
-Maflo munno!
Jak wypowiedziałam te zaklęcie, waderę odepchnęła fala wody. Po chwili Blue odzyskała dawny kolor oczu.
-Co...co się stało? – zapytała.
-Wolała byś nie wiedzieć. – powiedziałam - A przy okazji odkryłam twój żywioł.
-Na razie mnie to nie obchodzi, tylko chciałam zapyta, czy ty serio tak o mnie myślisz?
-Oczywiście, że nie. Ja specjalnie cię sprowokowałam, żeby dowiedzieć się jaki masz żywioł. Tylko na razie nie wiem, czy to jedyny czy jeszcze kilka poznasz.
-Nieważne. Mów jaki on jest.
-Zdecydowanie ‘‘chaos’’.
<Blue?>
-Moon!-zawołał głos dobiegający z dworu.
Podniosłam się z ziemi i wyjrzałam z jaskini. Stał tam Kai i jakaś wadera o czarnym futrze z bandażami na rękach. Nie raz ją widziałam, ale dokładnie jej nie poznałam.
-O co chodzi?-zapytałam
-To jest Blue. Biedaczka nie umie odkryć swojego żywiołu.
Podeszłam do wadery i spojrzałam jej prosto w oczy.
-Zostaw nas samych Kai, postaram się jej pomóc.
Basior się oddalił a my zostałyśmy same. Wilczyca wyglądała jakby miała zamiar ją zabić.
-Chodź.-powiedziałam.
Poszłyśmy razem na Wschodni Klif. Blue nie powiedziałam do mnie ani słowa, lecz starałam się ją motywować.
-Po co tu jesteśmy?-zapytała
-Bo właśnie w takich okolicznościach poznałam swój żywioł.
-Kai coś mówił, że jak go zaatakowałam… - przerwała wadera
-Coś się stało?
-Wiem co o mnie myślisz. Jestem taka dziwna i atakuję inne wilki.
-Wcale nie jesteś! Jakbym mogła tak uważać skoro cię nie znam?
-No bo wiesz… niektóre wilki takie są.
-Ale ja taka nie jestem. Możesz mi wierzyć. A teraz koniec tego gadania i zaczynamy trening.
Blue przez cały czas słuchała moich poleceń, lecz z czasem zachowywała się uparcie, co mnie dręczyło.
-Czemu mi nic nie wychodzi?! – wrzasnęła.
-Musisz się opanować. - powiedziałam spokojnie - Jesteś raczej jak woda i wiatr.
-Woda i wiatr? - powtórzyła wadera.
-Spójrz, woda i wiatr są raczej opanowane, jednak gdy wpadną w złość powstają różne katastrofy, takie jak tsunami lub wichura. - powiedziałam łagodnie po czym lekki wietrzyk, kontrolowany przeze mnie, dmuchnął w Blue, aby ochłonęła.
-Może zrobimy sobie przerwę, a przy tym napijesz się wody.
-Niech będzie. - powiedziała ironicznie wadera.
Gdy Blue piła wodę, coś sobie przypomniałam. Przypomniało mi się, że w młodzieńczych latach znałam pewnego basiora o imieniu Felix, który miał podobny charakter co ona i dziwny żywioł.
-No dobra, koniec przerwy – powiedziałam.
-Ale jeszcze nie minęła minuta.
-Jeżeli chcesz poznać swój żywioł, to lepiej żebyś była gotowa.
-Ja zawsze jestem gotowa!
-Naprawdę? Jakoś nie sądzę.
-Przestaniesz?
-Nie. Chciałam ci powiedzieć, że inne wilki miały rację. Jesteś jakaś dziwna.
-Przestań natychmiast!
Gdy wypowiedziała te słowa, ziemia jakoś dziwnie zadrżała, a oczy Blue zmieniły swój kolor. Pouczyłam siłę wadery, która wzrastała z każdą sekundą. Stała się niezniszczalna. Po chwili Blue powiedziała dziwnym głosem:
-Odszczekaj to!!! - i zerwała się do ataku.
-Maflo munno!
Jak wypowiedziałam te zaklęcie, waderę odepchnęła fala wody. Po chwili Blue odzyskała dawny kolor oczu.
-Co...co się stało? – zapytała.
-Wolała byś nie wiedzieć. – powiedziałam - A przy okazji odkryłam twój żywioł.
-Na razie mnie to nie obchodzi, tylko chciałam zapyta, czy ty serio tak o mnie myślisz?
-Oczywiście, że nie. Ja specjalnie cię sprowokowałam, żeby dowiedzieć się jaki masz żywioł. Tylko na razie nie wiem, czy to jedyny czy jeszcze kilka poznasz.
-Nieważne. Mów jaki on jest.
-Zdecydowanie ‘‘chaos’’.
<Blue?>
Od Lily "Nowa" cz. 1 (Cd. Astrid)
Pewnego dnia wstałam wcześnie rano, aby iść do rodziców,na obiad. Na
obiad był zając. gdy tak zajadaliśmy tego zająca, nagle do drzwi jaskini
ktoś zapukał. Była to sąsiadka , która chciała pożyczyć kawałek zająca,
lecz mama zapytała:
-Na co sąsiadce zając?
-Chcę przyrządzić potrawkę z zająca
-Nie wierze pani-powiedzałam stanowczo ja,
-No dobrze powiem wam,
- No to opowiadaj sąsiadko,
- A nie boi się pani iść sama do lasu z nieznajomym?
-Na targu wydawał się na bardzo miłego,
-Aha. No dobrze proszę tego zająca,
-Dziękuje do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
-Coś mi nie gra nasza sąsiadka nie jest taka jak zawszę. Ona nigdy by się nie spotkała z nieznajomym.życie
-Daj jej spokój to jej życie no dobrze to jedzmy dalej.
Lecz mnie to nie pokojiło, bo to nie było zachowanie do naszej sąsiadki Kerisy.
Więc pomyślałam, że pójdę za nią, bo ostatnio mi mówiła gdzie ma się zamiar wybrać.
Wie powiedziałam mamie, że idę się przejść do lasu. Więc poszłam za nią. znałam tego wilka to był mój kolega z podstawówki. Więc nie miałam o co się martwić więc wróciłam do jaskini rodziców i pożegnałam się i poszłam do swojej jaskini.
<Astrid?>
-Na co sąsiadce zając?
-Chcę przyrządzić potrawkę z zająca
-Nie wierze pani-powiedzałam stanowczo ja,
-No dobrze powiem wam,
- No to opowiadaj sąsiadko,
- A nie boi się pani iść sama do lasu z nieznajomym?
-Na targu wydawał się na bardzo miłego,
-Aha. No dobrze proszę tego zająca,
-Dziękuje do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
-Coś mi nie gra nasza sąsiadka nie jest taka jak zawszę. Ona nigdy by się nie spotkała z nieznajomym.życie
-Daj jej spokój to jej życie no dobrze to jedzmy dalej.
Lecz mnie to nie pokojiło, bo to nie było zachowanie do naszej sąsiadki Kerisy.
Więc pomyślałam, że pójdę za nią, bo ostatnio mi mówiła gdzie ma się zamiar wybrać.
Wie powiedziałam mamie, że idę się przejść do lasu. Więc poszłam za nią. znałam tego wilka to był mój kolega z podstawówki. Więc nie miałam o co się martwić więc wróciłam do jaskini rodziców i pożegnałam się i poszłam do swojej jaskini.
<Astrid?>
Od Moon "Wataha" cz.2
-To…gdzie ta wataha?-zapytałam
-Chodź za mną .- powiedziała wadera po czym udaliśmy się w kierunku jakiegoś jasnego punktu.
Cała droga trwała około 5 minut, a ja chciałam zadawać mnóstwo pytań, lecz za bardzo się wstydziłam. Kiiyuko spoglądała na mnie przenikliwym wzrokiem, co mogło oznaczać, że nie ma do mnie zaufania i chce mnie sprawdzić. Gdy dotarłyśmy na miejsce, musiałam poczekać, aż oczy przyzwyczają mi się do światła, gdyż zawsze tak mam jak wychodzę z jakiegoś ciemnego miejsca.
-Jakby co, to tam jest twoja jaskinia - pokazała łapą alfa - ale najpierw muszę oprowadzić cię po niektórych terenach watahy.
-Czyli są jakieś tereny?
-Jasne, na przykład tamte miejsce nazywa się Mroczny Las.
-Nie dziwię się, że go tak nazwałaś
-No dobra, to od czego możemy zacząć? - zastanawiała się wilczyca, jednak nie myślała zbyt długo.
Zaczęliśmy zwiedzać Wodospad, później Zielony Las, a na końcu Magiczny Ogród. Zapoznałam się także z kilkoma wilkami z watahy. Gdy miałam zamiar odwiedzić sama jakieś miejsce, zapadł zmrok i poczułam zmęczenie. Wtedy poszłam do jaskini.
-Mam nadzieję, że ci się tu spodoba - odparła wadera.
Co prawda w grocie było kilka zaschniętych gałęzi, lecz mi nic nie przeszkadzało.
-Jeżeli byś chciała pomocy, to wiesz gdzie mnie znaleźć – powiedziała.
-Kiiyuko! – zawołałam.
-Tak?
-Chciałam ci podziękować za to, że mnie przyjęłaś.
-Nie musisz mi za nic dziękować. Ja przyjmuję każdego do watahy.
-No to ja lepiej pójdę już spać.
-To na razie.
-Pa. - powiedziałam do wadery po czym szybko zasnęłam.
-Chodź za mną .- powiedziała wadera po czym udaliśmy się w kierunku jakiegoś jasnego punktu.
Cała droga trwała około 5 minut, a ja chciałam zadawać mnóstwo pytań, lecz za bardzo się wstydziłam. Kiiyuko spoglądała na mnie przenikliwym wzrokiem, co mogło oznaczać, że nie ma do mnie zaufania i chce mnie sprawdzić. Gdy dotarłyśmy na miejsce, musiałam poczekać, aż oczy przyzwyczają mi się do światła, gdyż zawsze tak mam jak wychodzę z jakiegoś ciemnego miejsca.
-Jakby co, to tam jest twoja jaskinia - pokazała łapą alfa - ale najpierw muszę oprowadzić cię po niektórych terenach watahy.
-Czyli są jakieś tereny?
-Jasne, na przykład tamte miejsce nazywa się Mroczny Las.
-Nie dziwię się, że go tak nazwałaś
-No dobra, to od czego możemy zacząć? - zastanawiała się wilczyca, jednak nie myślała zbyt długo.
Zaczęliśmy zwiedzać Wodospad, później Zielony Las, a na końcu Magiczny Ogród. Zapoznałam się także z kilkoma wilkami z watahy. Gdy miałam zamiar odwiedzić sama jakieś miejsce, zapadł zmrok i poczułam zmęczenie. Wtedy poszłam do jaskini.
-Mam nadzieję, że ci się tu spodoba - odparła wadera.
Co prawda w grocie było kilka zaschniętych gałęzi, lecz mi nic nie przeszkadzało.
-Jeżeli byś chciała pomocy, to wiesz gdzie mnie znaleźć – powiedziała.
-Kiiyuko! – zawołałam.
-Tak?
-Chciałam ci podziękować za to, że mnie przyjęłaś.
-Nie musisz mi za nic dziękować. Ja przyjmuję każdego do watahy.
-No to ja lepiej pójdę już spać.
-To na razie.
-Pa. - powiedziałam do wadery po czym szybko zasnęłam.
Od Shayd'a ''Pierwsze spotkanie'' cz. 5 (cd. Mizuki)
Było późno, nie mogłem spać chociaż byłem niebywale zmęczony.
Postanowiłem zaczerpnąć świeżego powietrza, wyszedłem z jaskini, którą w
między czasie przydzieliła mi Kiiyuko, omówiłem także z Alfą funkcję
jaką będę pełnił w watasze. Zdecydowałem zostać goniącym, szybko
biegałem i wolno się męczyłem dlatego mogłem zaganiać ofiary do reszty.
Noc była nieco chłodna jednak nie przeszkadzało mi to, stałem chwilę przed jaskinią i myślałem o tym wszystkim. W końcu mam watahę, moje małe miejsce na Ziemi, nie jest aż taki samotny. Nagle zauważyłem idącą w jakimś kierunku Mizuki. Wadera chyba nie za bardzo mnie lubi, jednak ja nie dam za wygraną, chcę zdobyć tu czyjeś zaufanie, chcę mieć przyjaciółkę. Zawsze lepiej dogadywałem się z waderami niż z basiorami, sam nie wiem dlaczego. Ruszyłem za wilczycą, przystanęła w lesie, a ja ukryłem się w zaroślach. Wpadłem na ''genialny'' pomysł, że wyskoczę z krzaków i ją wystraszę. Jak się okazało mój plan nie był taki cudowny jak mogło się wydawać, Mizuki odsunęła się wtedy kiedy wyskoczyłem, chyba mnie słyszała. Upadłem na grzbiet, moje skrzydła opadły w największe błoto.
- Nie potłukłeś się?- spytała dość ironicznie Mizuki, uśmiechnąłem się i odpowiedziałem wstając.
- Nie, ale dzięki za troskę- wilczyca odwróciła łeb w innym kierunku, kiedy na nią spojrzałem. Miałem zamiar już coś powiedzieć ale uprzedziła mnie.
- Kiedy Ci się w końcu to znudzi?- za bardzo nie wiedziałem o co jej chodzi. Patrzyłem na nią nieco zdziwiony, nadal nie mogłem nawiązać kontaktu wzrokowego.
- Co takiego miałoby mi się znudzić?- spytałem. Mizuki westchnęła i powiedziała podnosząc wzrok w moim kierunku.
- To chodzenie za mną, starasz się ze mną zaprzyjaźnić kiedy w watasze jest tyle innych wilków- warknęła patrząc na mnie gniewnie. Uśmiechnąłem się obchodząc wilczycę w koło, nie traciłem z nią kontaktu wzrokowego, cały czas byłem skupiony na jej oczach.
- Możesz uznać mnie za skończonego idiotę ale nie dam Ci spokoju dopóki nie osiągnę swojego celu. Jeśli chodzi o to dlaczego chcę mieć Ciebie za przyjaciółkę, a nie kogoś innego, to dlatego, że to właśnie ty mnie intrygujesz, kiedy na Ciebie wpadłem od razu pokazałaś swoją naturę, nie ukrywasz tego jaka jesteś przed kimkolwiek- zakończyłem stając naprzeciw Mizuki. Wyglądała na zdziwioną? Sam nie wiem, nie mogłem odczytać żadnych emocji z jej zimnych oczu. Wadera nic nie odpowiadała, stała osłupiała. Westchnąłem i złożyłem wilczycy propozycję.
- Jeśli masz ochotę to możemy się gdzieś przejść- od razu uzyskałem odpowiedź, która mnie nie zadowoliła.
-Nigdzie z Tobą nie idę- uśmiechnąłem się zadziornie, Mizuki nie da za wygraną. Wilczyca odwróciła się i zaczęła iść w stronę jaskiń. Wyprzedziłem ją i zagrodziłem drogę. Mizuki chyba się zdenerwowała bo chciała odskoczyć ode mnie jednak ja ponownie nie dałem jej przejść. Wilczyca cofnęła się nieco i z rozbiegu wyskoczyła, bez żadnych problemów przeskoczyła nade mną. Spojrzała przez ramię na mnie i uśmiechnęła się zadziornie. Pierwszy raz zobaczyłem jej uśmiech, mam nadzieję, że nie ostatni raz.
- Idziesz w końcu?-spytała wskazując łapą ciemny las. Zdziwiłem się nieco, z początku nie chciała ze mną iść, a teraz zmieniła zdanie. Skinąłem jedynie głową i wyrównałem z Mizuki krok. Szliśmy chwilę w ciszy, postanowiłem przerwać ten niezręczny moment.
- Masz jakiś pomysł gdzie idziemy? Bo ja za bardzo nie znam tych terenów- wyjaśniłem nieco zawstydzony.
- Pokaże Ci całkiem fajne miejsce co ty na to?- spytała wilczyca, zgodziłem się. Doszliśmy do jeziora, w nocy wydawało się być tak piękne. Księżyc odbijał się w wodzie, która lekko falowała.
-Niesamowite-Wyrwało mi się. Razem z waderą weszliśmy do wody, była nieco zimna. Błoto zeszło z moich skrzydeł. Nagle zanurkowałem, wynurzyłem się za Mizuki i skrzydłami przejechałem po wodzie, która uderzyła w waderę.
- Ale z Ciebie szczeniak- rzuciła wilczyca niby poważnie chociaż jej głos był taki ciepły. Uśmiechnąłem się kontynułując zabawę wodą. Było już naprawdę późno, mogła być druga czy trzecia w nocy. Razem z Mizuki postanowiliśmy wrócić do swoich jaskiń. Wadera zdawała się być wesoła, chociaż do końca nie mogłem rozgryźć jej emocji. Odprowadziłem ją do jej jaskini, jak przystało na samca.
-Dzięki, świetnie się bawiłem- podziękowałem i ją przytuliłem, wilczyca nieznacznie odsunęła się ode mnie nieco onieśmielona.
<Mizuki?>
Noc była nieco chłodna jednak nie przeszkadzało mi to, stałem chwilę przed jaskinią i myślałem o tym wszystkim. W końcu mam watahę, moje małe miejsce na Ziemi, nie jest aż taki samotny. Nagle zauważyłem idącą w jakimś kierunku Mizuki. Wadera chyba nie za bardzo mnie lubi, jednak ja nie dam za wygraną, chcę zdobyć tu czyjeś zaufanie, chcę mieć przyjaciółkę. Zawsze lepiej dogadywałem się z waderami niż z basiorami, sam nie wiem dlaczego. Ruszyłem za wilczycą, przystanęła w lesie, a ja ukryłem się w zaroślach. Wpadłem na ''genialny'' pomysł, że wyskoczę z krzaków i ją wystraszę. Jak się okazało mój plan nie był taki cudowny jak mogło się wydawać, Mizuki odsunęła się wtedy kiedy wyskoczyłem, chyba mnie słyszała. Upadłem na grzbiet, moje skrzydła opadły w największe błoto.
- Nie potłukłeś się?- spytała dość ironicznie Mizuki, uśmiechnąłem się i odpowiedziałem wstając.
- Nie, ale dzięki za troskę- wilczyca odwróciła łeb w innym kierunku, kiedy na nią spojrzałem. Miałem zamiar już coś powiedzieć ale uprzedziła mnie.
- Kiedy Ci się w końcu to znudzi?- za bardzo nie wiedziałem o co jej chodzi. Patrzyłem na nią nieco zdziwiony, nadal nie mogłem nawiązać kontaktu wzrokowego.
- Co takiego miałoby mi się znudzić?- spytałem. Mizuki westchnęła i powiedziała podnosząc wzrok w moim kierunku.
- To chodzenie za mną, starasz się ze mną zaprzyjaźnić kiedy w watasze jest tyle innych wilków- warknęła patrząc na mnie gniewnie. Uśmiechnąłem się obchodząc wilczycę w koło, nie traciłem z nią kontaktu wzrokowego, cały czas byłem skupiony na jej oczach.
- Możesz uznać mnie za skończonego idiotę ale nie dam Ci spokoju dopóki nie osiągnę swojego celu. Jeśli chodzi o to dlaczego chcę mieć Ciebie za przyjaciółkę, a nie kogoś innego, to dlatego, że to właśnie ty mnie intrygujesz, kiedy na Ciebie wpadłem od razu pokazałaś swoją naturę, nie ukrywasz tego jaka jesteś przed kimkolwiek- zakończyłem stając naprzeciw Mizuki. Wyglądała na zdziwioną? Sam nie wiem, nie mogłem odczytać żadnych emocji z jej zimnych oczu. Wadera nic nie odpowiadała, stała osłupiała. Westchnąłem i złożyłem wilczycy propozycję.
- Jeśli masz ochotę to możemy się gdzieś przejść- od razu uzyskałem odpowiedź, która mnie nie zadowoliła.
-Nigdzie z Tobą nie idę- uśmiechnąłem się zadziornie, Mizuki nie da za wygraną. Wilczyca odwróciła się i zaczęła iść w stronę jaskiń. Wyprzedziłem ją i zagrodziłem drogę. Mizuki chyba się zdenerwowała bo chciała odskoczyć ode mnie jednak ja ponownie nie dałem jej przejść. Wilczyca cofnęła się nieco i z rozbiegu wyskoczyła, bez żadnych problemów przeskoczyła nade mną. Spojrzała przez ramię na mnie i uśmiechnęła się zadziornie. Pierwszy raz zobaczyłem jej uśmiech, mam nadzieję, że nie ostatni raz.
- Idziesz w końcu?-spytała wskazując łapą ciemny las. Zdziwiłem się nieco, z początku nie chciała ze mną iść, a teraz zmieniła zdanie. Skinąłem jedynie głową i wyrównałem z Mizuki krok. Szliśmy chwilę w ciszy, postanowiłem przerwać ten niezręczny moment.
- Masz jakiś pomysł gdzie idziemy? Bo ja za bardzo nie znam tych terenów- wyjaśniłem nieco zawstydzony.
- Pokaże Ci całkiem fajne miejsce co ty na to?- spytała wilczyca, zgodziłem się. Doszliśmy do jeziora, w nocy wydawało się być tak piękne. Księżyc odbijał się w wodzie, która lekko falowała.
-Niesamowite-Wyrwało mi się. Razem z waderą weszliśmy do wody, była nieco zimna. Błoto zeszło z moich skrzydeł. Nagle zanurkowałem, wynurzyłem się za Mizuki i skrzydłami przejechałem po wodzie, która uderzyła w waderę.
- Ale z Ciebie szczeniak- rzuciła wilczyca niby poważnie chociaż jej głos był taki ciepły. Uśmiechnąłem się kontynułując zabawę wodą. Było już naprawdę późno, mogła być druga czy trzecia w nocy. Razem z Mizuki postanowiliśmy wrócić do swoich jaskiń. Wadera zdawała się być wesoła, chociaż do końca nie mogłem rozgryźć jej emocji. Odprowadziłem ją do jej jaskini, jak przystało na samca.
-Dzięki, świetnie się bawiłem- podziękowałem i ją przytuliłem, wilczyca nieznacznie odsunęła się ode mnie nieco onieśmielona.
<Mizuki?>
Podsumowanie czerwca
Oto pierwsze wybory Bety, Gammy i Delty oraz comiesięczne podsumowanie od lutego!
Tak, trochę czasu minęło, ale jak wiecie nie robiłam podsumowania marca, kwietnia i maja, gdyż stwierdziłam, że nie ma to większego sensu. Dlaczego? A no dlatego, że aktywność była marna, co można zobaczyć w archiwum bloga: marzec - 33 op., kwiecień - 25, maj - 12. Niby mogłabym przeprowadzić to podsumowanie w marcu, ale mimo wszystko i tak stwierdziłam, że to nadal za mało. Nawet już nie wiem, dlaczego tak zadecydowałam, a nie inaczej. Ah, skleroza. Wracając do samego podsumowania czerwca: odbyło się odświeżenie watahy, dzięki któremu byłam zmuszona wyrzucić 10 wilków. Zrobiło się miejsce dla nowych członków... i słusznie, bo to głównie oni zapełniają tę stronkę. Nie mówię tu oczywiście o starych bywalcach źle, bo jak wiadomo ja również jestem wśród ich grona (poczułam się tak staro...). Dalej... dodane zostały umiejętności, które już kojarzy chyba każdy z Was. No i ostatnia, chyba najważniejsza rzecz: mamy nową Alfę! Kiiyuko przeszła sobie na emeryturę, a Rafael... no cóż... polecam Wam przeczytać serię op. pt. "Łzy beznadziei".
Wykaz op.:
Leniwe Alfy:
Kiiyuko - 2
Rafael - 3
Suzanna - 5
-------------------------
Mizuki - 9
Astrid - 5 <-- Beta
Ripple - 4
Blue - 3
Lithium - 2 <--- Gamma
Nari - 2 <--- Delta +partner
Mack - 2
Yuki - 2
Shayd - 2
Syriusz - 2
Yui - 2
Desari - 1
Dante - 1
Toboe - 1
Moon - 1
Kalona - 1
Midnight - 1
Youmiko - 1
Vicky - 1
Idonna - 1
Sohara - 0
Valka - 0
Kazuma - 0
Yusuf - 0
Percy - 0
Ice - 0
Sora - 0
Kai - 0
Tsume - 0
Tradycyjnie: wilki, które napisały mniej niż 2 op. powinny się poprawić. Jak Wam wiadomo w dniu 30 czerwca pojawiały się op. tylko i wyłącznie od Rafaela i Suzanny. Dlaczego? A no dlatego, że mi pisanie op. zajmuje tyle czasu, że nie mam czasu wstawiać innych, a byłam tak zajęta, że nie miałam na to czasu.
No i jeszcze jedna sprawa. Czy ktokolwiek zastanawiał się, dlaczego akurat 30 czerwca Suzanna miała zostać Alfą, a nie w żaden inny dzień? Otóż to zagadka dla Was. Osoby które wiedzą niech nie mówią pozostałym (Tsu, Nari, Rafi). Niech będzie jakaś sprawiedliwość. Chcę Was sprawdzić. Dla osób, które podadzą prawidłową odpowiedź czeka mały upominek. ;p
Tak, trochę czasu minęło, ale jak wiecie nie robiłam podsumowania marca, kwietnia i maja, gdyż stwierdziłam, że nie ma to większego sensu. Dlaczego? A no dlatego, że aktywność była marna, co można zobaczyć w archiwum bloga: marzec - 33 op., kwiecień - 25, maj - 12. Niby mogłabym przeprowadzić to podsumowanie w marcu, ale mimo wszystko i tak stwierdziłam, że to nadal za mało. Nawet już nie wiem, dlaczego tak zadecydowałam, a nie inaczej. Ah, skleroza. Wracając do samego podsumowania czerwca: odbyło się odświeżenie watahy, dzięki któremu byłam zmuszona wyrzucić 10 wilków. Zrobiło się miejsce dla nowych członków... i słusznie, bo to głównie oni zapełniają tę stronkę. Nie mówię tu oczywiście o starych bywalcach źle, bo jak wiadomo ja również jestem wśród ich grona (poczułam się tak staro...). Dalej... dodane zostały umiejętności, które już kojarzy chyba każdy z Was. No i ostatnia, chyba najważniejsza rzecz: mamy nową Alfę! Kiiyuko przeszła sobie na emeryturę, a Rafael... no cóż... polecam Wam przeczytać serię op. pt. "Łzy beznadziei".
Wykaz op.:
Leniwe Alfy:
Kiiyuko - 2
Rafael - 3
Suzanna - 5
-------------------------
Mizuki - 9
Astrid - 5 <-- Beta
Ripple - 4
Blue - 3
Lithium - 2 <--- Gamma
Nari - 2 <--- Delta +partner
Mack - 2
Yuki - 2
Shayd - 2
Syriusz - 2
Yui - 2
Desari - 1
Dante - 1
Toboe - 1
Moon - 1
Kalona - 1
Midnight - 1
Youmiko - 1
Vicky - 1
Idonna - 1
Sohara - 0
Valka - 0
Kazuma - 0
Yusuf - 0
Percy - 0
Ice - 0
Sora - 0
Kai - 0
Tsume - 0
Za zostanie Betą dostaje się 15 SG i 40 pkt., Gammą 10 SG i 30 pkt., a Deltą 5 SG i 20 pkt.
Tradycyjnie: wilki, które napisały mniej niż 2 op. powinny się poprawić. Jak Wam wiadomo w dniu 30 czerwca pojawiały się op. tylko i wyłącznie od Rafaela i Suzanny. Dlaczego? A no dlatego, że mi pisanie op. zajmuje tyle czasu, że nie mam czasu wstawiać innych, a byłam tak zajęta, że nie miałam na to czasu.
No i jeszcze jedna sprawa. Czy ktokolwiek zastanawiał się, dlaczego akurat 30 czerwca Suzanna miała zostać Alfą, a nie w żaden inny dzień? Otóż to zagadka dla Was. Osoby które wiedzą niech nie mówią pozostałym (Tsu, Nari, Rafi). Niech będzie jakaś sprawiedliwość. Chcę Was sprawdzić. Dla osób, które podadzą prawidłową odpowiedź czeka mały upominek. ;p
Subskrybuj:
Posty (Atom)