Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 2 listopada 2016

Podsumowanie października

Podobno moje kazania już stały się legendarne, więc nie odpuszczę tym razem.
Wyniki ankiety:
14% członków (lub gości) WMW nie czyta wcale książek, co jest zdecydowanie złym podejściem. Chcąc dobrze tworzyć, powinno się czytać przez tyle samo czasu, co pisać. 5% czyta jedną na miesiąc, co raczej też jest raczej za mało. 41% czyta od 2 do 5 na miesiąc, co już jest w miarę dobrym wynikiem. Dalej: 17% (w tym ja) 5-10 książek przynajmniej 300-stronnicowych, 2% od 10 do 15, 2% od 15 do 20, a 15% powyżej 20. Jakoś nie chce mi się w to ostatnie wierzyć, bo takie osoby musiałyby codziennie czytać (prawie) całą jedną książę, a chociażby przez szkołę nie jest to do końca możliwe.

Przechodząc do spraw WMW samego w sobie: 19 postów, z czego 2 są administracyjne, co daje raptem 17 op. Dla porównania możecie zerknąć w poprzednie lata. Niby jest już lepiej, ale wciąż to nie to, na co czekam. W duchu dopingowałam Was, abyście dali radę dociągnąć do 20... niewiele co prawda brakowało, ale jednak.
Usunęłam dopiero w tym miesiącu festyn. Mam nadzieję, że dociągniemy do 5-tych urodzin WMW, by ten mógł powrócić, a Wy ponownie korzystać z bonusów, które dawał.
Ponadto w październiku jak widzicie odpadło dość sporo osób... Może i wolę mieć 10 członków, ale aktywnych, lecz z taką ilością ludzi trudno o naprawdę dobrą aktywność, nawet jeśli Yuko obiecywała, że zaspami (w co nie wątpię) stronę op. Może jej pomożecie? Chociażby ze względu na to, że jak już niektórzy wiedzą - w listopadzie nie będę pisać op. 
Los WMW jest teraz wyłącznie w Waszych rękach.
PROSZĘ O UZUPEŁNIENIE DZIAŁU "HISTORIA PO DOŁĄCZENIU" W FORMULARZACH WILKÓW! ZA ZROBIENIE TEGO OTRZYMUJECIE PO 5 SG!
UWAGA! OD TERAZ NA POCZĄTKU KAŻDEGO OP. NALEŻY PISAĆ MIESIĄC ORAZ ROK, W KTÓRYM TOCZY SIĘ AKCJA OPOWIADANIA! W TEN SPOSÓB BĘDZIE NAM ŁATWIEJ UNIKNĄĆ POMYŁEK ZWIĄZANYCH Z PORAMI ROKU!
 P.S. Przepraszam za to chaotyczne przemówienie, ale resztki "weny" wykorzystałam w ostatnich dniach na ostatnie październikowe op.

Ponadto zapraszam do korzystania z zapoznania oraz innych przygód. Przypominam również o konkursach.

Wilki, które brały czynny udział w pełnionym stanowisku:
RADA ŻYWIOŁÓW
Obecni na zebraniu: -
Kto napisał op.: -

POLOWANIA
Rano: -
Popołudnie: -
Wieczór: -

SZPITAL
Kto napisał op.: -

WOJSKO I PATROL
Kto napisał op.: -

ROZRYWKOWE I INNE
Kto napisał op.:

SZKOŁA
Kto napisał op. (z nauczycieli): -

*****************************
Leniwe Alfy:
Kiiyuko: 0 (+0 = 0)
Suzanna: 1 (+1 = 2)
---------------------------------------------
Mizuki: 4 (+0 = 4) <-- Beta
Renethrain: 2 (+2 = 4) <--- Gamma
Yuki: 3 (+0 = 3) <--- Delta
Valka: 1 (+0 = 1)
Kirke: 1 (+0 = 1)
Astrid: 1 (+0 = 1)
Sohara: 1 (+0 = 1)
Sarah: 1 (+0 = 1)
Moone: 1
Miniru: 0 (+1 = 1)

Kai: 0 (+1 = 1)
Serill: 0 (+0 = 0)
Nirvaren: 0 (+0 = 0)
Kazuma: 0 (+0 = 0)

Za zostanie Betą dostaje się 15 SG i 40 pkt., Gammą 10 SG i 30 pkt., a Deltą 5 SG i 20 pkt.

Okres próbny ukończyli:
Moone: 1 (1)

Skreślone są te, które nie przeszły. Wilki, które napisały poniżej 3 op. i są dość długo na watasze zostają wyrzucone, a te mające powyżej 4 op. są już pełnoprawnymi członkami. Zaznaczone na fioletowo mają drugą szansę.
Tak, ilość napisanych op. podczas okresu próbnego też ma znaczenie! 

Dodaję po 6 pkt. umiejętności i 3 pkt. mocy każdemu wilkowi (jak to zawsze czynię po podsumowaniu) za kolejny miesiąc członkostwa. 

Od Yuki 'Wygnanie" cz. 2

Po chwili usłyszałam dziwne odgłosy i zobaczyłam, że coś miga na czerwono-niebiesko. Zabije tego człowieka za to, że zawołał swoje stado... Zobaczyłam innego osobnika tego przeklętego gatunku ubranego w niebieskie ubranie. Zaczął rozmawiać z tym debilem... Po chwili poczułam, że ktoś mnie podnosi. Zawarczałam. Nie chcę, by mi pomagali, tymi swoimi amatorskimi technikami. Jednak mnie podniósł. Zobaczyłam jego okropną mordę... Położył mnie na jakiejś szmacie. Po ich gatunku myślałam, że mogą podnieść więcej... A nawet nie mogą podnieść czterdziestokilogramowej wadery. Zostałam zawieziona do ich terenu.
Położyli mnie na jakimś stole i wstrzyknęli jakąś miksturę. Położyli mi na twarzy jakąś szmatę i zawiązali łapy. Po chwili poczułam, że się rozluźniam. Poczułam, że ucinają mi sierść. Jak ja będę wyglądać?! Zaczęłam się szarpać. Nagle poczułam, że trzymają mnie, bym się nie wierciła. Zabije ich, jak mnie całą zgolą... Poczułam jak wyjmują mi szkło z ciała. Musieli golić moją cenną sierść?! Jest zima, nie przeżyje z gołym plackiem... A raczej będzie mi zimno... Nagle mnie puścili i zdjęli szmatę z głowy. Jakaś baba założyła mi coś na pysk. Próbowałam go otworzyć, na marne... Podnieśli mnie i zaczęli... Myć. Użyli jeszcze czegoś co śmierdziało chemią. Po chwili włożyli mnie do jakiejś klatki. Nalali do miski wody i wrzucili kawał mięsa. Myślą, że się najem takim czymś? Poszłam w jak najciemniejszy kąt i położyłam się spać.
Usłyszałam otwieranie klatki. Otworzyłam ślepia. Człowiek do mnie podszedł i kucnął. Dopiero teraz zorientowałam się, że mam coś na szyi. Więc teraz będę waszym kundlem? W snach. Odwróciłam się, ale i tak poczułam, że ciągnie mnie za szyję. Poczułam nagłe szarpnięcie. Bez zainteresowania spojrzałam na człowieka. Że niby mam z nim iść? Pociągnął jeszcze raz, drugi, trzeci i czwarty. Wnerwiona tym w końcu wstałam. Ruszyłam wolnym krokiem za człowiekiem. Poprowadził mnie wzdłuż korytarza. Patrzałam na te wszystkie kundle z pogardą. Są tak słabe, że potrzebują pomocy ludzi. Gdy wychodziliśmy z korytarza, zobaczyłam grupkę ludzi patrzącą się na mnie. Człowiek podał małemu człowiekowi sznurek, który był podczepiony do obroży. Podbiegł do mnie i zaczął głaskać po głowie. Zawarczałam, ale ona to zignorowała. Zaraz jej ugryzę tą zniekształconą łapę. Podeszła bliżej i... Przytuliła mnie. Za dużo sobie pozwala ta baba. Spróbowałam ją ugryźć, ale jedyne co zrobiłam, to chwyciłam lekko jej ubranie. Zaśmiała się i chwyciła mój pysk. Zdziwiło mnie to. Otworzyłam pysk, by dać jej znak, by puściła. Bluzka się odczepiła od kła, a ona puściła mój pysk. Wstała i poszła z innymi ludźmi, tym samym ciągnąc mnie. Czy na serio myślą, że ja będę ich kundlem?! Wsadzili mnie do skrzynki i odjechali. Ta sama baba ciągle mnie tuliła i głaskała. Zaraz nerwicy przez nią dostanę...

C.D.N

Uwagi: "Czterdziestokilogramowej" - wagi tego rodzaju zapisujemy razem. Podkreśla je na czerwono dlatego, że przecież żaden słownik nie ma wgranej nieskończonej ilości liczb we wszystkich możliwych odmianach. "Kont" (konto), a "kąt" (kąty) to dwa różne słowa. "Bezinteresownie" nie znaczy tego samego, co "bez zainteresowania"!

Od Yuki "Wygnanie" cz. 1

Następny dzień w tym zadupiu... Nie mogę po prostu zapaść w śpiączkę? Najlepiej taką cztero i pół miesięczną. Ciekawe, co Nirvaren teraz porabia... Może ma teraz nowego opiekuna? Na przykład tą Miniru... A może czeka na nowego opiekuna... A co jeśli coś mu się stało? Po co się zamartwiasz? Przecież i tak wiesz, że wataha jest o wiele szczęśliwsza bez takiej psycholki, jak ty... Nie ma się co użalać... Wstałam i się otrzepałam. W brzuchu zaburczało mi. Nie jadłam od około paru dni... Dziś muszę coś upolować, a raczej odnaleźć jakieś resztki... Tu jest chyba teren tych stworów... Może powinnam raz się zbuntować? Ale potrzebuję siły... A aby mieć siłę potrzeba dobrego jedzenia. Muszę coś upolować, tak by oni mi tego nie ukradli.
Wyszłam z jaskini i zaczęłam poszukiwać zdobycz. Po chwili wyczułam królika. Spał pod pierzynką z liści przykrytą śniegiem. Zauważyłam lekki pagórek. Obejrzałam się. Wokół mnie nie było nikogo. Widziałam jak lisy polują. Wykorzystałam ich strategię. Odbiłam się od ziemi i wylądowałam pyskiem w śniegu. Ku mojemu zdziwieniu poczułam puchate zwierzę. Chwyciłam je i obejrzałam się. Nagle zobaczyłam, że parę metrów ode mnie stoi grupka tych przeklętych stworzeń. A sami polować nie umieją... Popatrzałam na nie groźnie i zaczęłam biec do swojej kryjówki. Usłyszałam, że za mną biegną. Odwróciłam głowę i to co zobaczyłam było straszne, jak dla mnie. Były parę metrów ode mnie. Zobaczyłam wejście do mojej nory. Gdy już wskakiwałam do kryjówki, poczułam lekkie uszczypnięcie w ogon. Spadłam na skały. Popatrzałam do góry. Stworzenia próbowały się tutaj dostać, ale były za duże.
- UPOLUJCIE SOBIE COŚ SAMI!!! - krzyknęłam na nich. Zasyczały. Zaczęłam jeść królika. W końcu normalne mięso... Delektowałam się mięsem i nawet się nie zorientowałam, kiedy stworzenia odeszły. Zjadłam połowę królika. Resztę zachowałam na później. Od czasu wygnania zjadłam coś porządnego...
Może jakiś mały trening? W sumie nie chcę powrócić do watahy jako słabsza... Mam energię by upolować coś. Chcę mieć zapas, by później nie polować. Wyszłam z nory. Obejrzałam się. Nagle zobaczyłam ich się czających. Czemu na mnie się uwzięły? Zaczęły biec w moją stronę. A będę rebeliantką. A co mi tam. I tak mnie nie zabiją. Uśmiechnęłam się i nastawiłam do uniku. Pierwszy osobnik skoczył na mnie. Siła uderzenia poturlała nas. Próbował mnie ugryźć. Kopnęłam go tylnymi nogami w brzuch. Poleciał na pobliskie drzewo. Poczułam wbijające się kły w moją skórę. Odwróciłam głowę i zobaczyłam innego osobnika gryzącego mnie w słabiznę lewej nogi. Przez ból noga odmówiła posłuszeństwa i spadłam. Istota zaczęła wgryzać się coraz głębiej. Zaczęłam drapać to coś, by przestało. Wygięłam się, tak że zdołałam ugryźć jego ucho i mocno szarpnąć. Zwierze ryknęło i puściło moją nogę. Zaczęła się regenerować. Puściłam ucho.
Przeteleportowałam się, tak że byłam nad stworzeniem. Spadłam na jego grzbiet i wgryzłam się w jego kark. Istota stanęła dęba i przewróciła się na grzbiet. Czując ogromny ciężar puściłam jego kark. Zmaterializowałam się nad nim i zaczęłam gryźć jego krtań. Poczułam metaliczny smak krwi. Istota zaczęła kopać mnie w klatkę piersiową. Po chwili przestała. Reszta popatrzała na nią ze strachem. Puściłam martwe stworzenie. Gdy popatrzałam na resztę, nie widziałam w ich oczach chęci zemsty. Widziałam strach. Zawarczałam, tym samym pokazując okrwawione kły. Stały jak słupy soli. Zaczęłam biec w ich stronę, a one uciekły. Zatrzymałam się i wróciłam do martwego zwierzęcia. Ciekawe jak smakuje. Chwyciłam jego kopyto w pysk i przeteleportowałam się do jaskini. Tam gdzie leżała połowa królika, pozostawiłam to ciało.
Wyszłam z nory i skierowałam się do strumyku, którego niedawno odkryłam. Woda w nim jest stale pod wysokim ciśnieniem, więc nie ma szans by zamarzła. Po paru minutowej wędrówce w mrozie doszłam do celu. Znad wody unosiła się para. Ta woda jako jedyna była ciepła, co można było wytłumaczyć tym że wydobywała się z gorącego źródła. Zaczęłam pić ciepłą ciecz. Prawię sobie poparzyłam język. Wróciłam do jaskini. Poza terenami watahy nie ma żadnej biblioteki. Zanudzę się na śmierć. Może pójdę na spacer? Albo zaznaczę że to jest moja jaskinia? Chociaż... Lepiej pójść na spacer. Wyszłam z jaskini i poszłam na wschód. Ale na serio, to nie wiem gdzie poszłam. Słońce świeciło nade mną, więc nie miałam jak określić kierunków.
Idąc tak dłuższy czas natrafiłam na coś zrobionego z kamienia. Kamień, z którego było to coś zrobione był czarny. Przecinała las i na swoim środku miała białe przerywane pasy. Powąchałam to diabelstwo. Śmierdziało czymś okropnym. Usłyszałam dziwny szałas. Rozejrzałam się. Ku mnie jechała jakaś skrzynka. Świeciła swoimi, tak myślę, ślepiami i przemieszczała się bardzo szybko. Tak mi się zdaje, że to coś na mnie warczało. Odpowiedziałam mu tym samym. Ruszyłam wolnym krokiem ku temu czemuś. Nastroszyłam sierść na grzbiecie, by zdawać się większa. Nie zatrzymywało się. Gdy było około dziesięć metrów przede mną, zrozumiałam że się nie zatrzyma. Skoczyłam, lecz w locie poczułam, że w coś uderzam. Usłyszałam pisk i poczułam, że się "odbijam". Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam rozbite szkło i zatrzymane to diabelstwo. Zauważyłam człowieka wychodzącego z tego czegoś i podbiegającego do mnie. Zawarczałam, gdy próbował mnie dotknąć. Poczułam, że rany zaczynają się regenerować. Spróbowałam wstać. Przez ten wypadek straciłam dużo siły. Człowiek wyjął jakąś kartę, która zaświeciła własnym światłem. Klikał jakieś numerki i po chwili rozmawiał z tą kartą. W moim ciele utknęło parę odłamków szkła. Nie mogę się regenerować, jak mam coś w ciele. Nie chcę, by wołał tu swoje stado. Ludzie są okropni. Jeszcze pomyślą że mam śmiertelne obrażenia...

C.D.N

Uwagi: Poćwicz nad robieniem akapitów, aby tekst nie był taką zbitą masą. To odpycha czytelnika. Cały czas wypowiedzi są źle zapisywane... Poza tym: przecinki. Może poczytaj nieco o zasadach stawiania ich, co? Momentami coś złego dzieje się z szykiem zdań, przez co powstaje "efekt Yody". Dogłębnej analizy op. dokonałam na Skype.

Od Miniru "Wataha-Widmo" cz. 1

  Obudziły mnie promienie słońca przedostające się przez szparę mojej jaskini. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Był to piękny poranek (jak na zimę), a jednak czułam coś w powietrzu, coś niedobrego. Ruszyłam w stronę miejsca, w które chodzę codziennie, czyli do Wodopoju. Po drodze nuciłam sobie melodię. Droga minęła mi dość przyjemnie...
- Auuu! - Nie zauważyłam drzewa i walnęłam w nie z całą siłą. Śnieg spadł na mnie i zrobiło mi się zimno.
- Nic ci nie jest? - zapytał jakiś szczeniak, którego jakoś nie mogłam skojarzyć - Jestem Moone, a ty?
- Miniru... Jesteś nowa w watasze? - zapytałam, patrząc się na nią wzrokiem bardzo zdradzającym zdziwienie. Po chwili jednak przypomniałam sobie, że kilka dni temu znalazłyśmy ją razem z Pestką.
- Tak - odpowiedziała żwawo. Jako, że jestem strażnikiem terenów to chyba powinnam się nią trochę zająć lub przynajmniej jakoś oprowadzić po terenach watahy.
- Czy czegoś potrzebujesz? - próbowałam być jak najbardziej miła. - Może chcesz, abym cię zapoznała z różnymi miejscami?
- Nie, ale jak coś to mogę się do ciebie zgłosić? - powiedziała i nie oczekując na odpowiedź pobiegła przed siebie.
- Ech... Niech będzie, czyli... - przerwałam, ponieważ usłyszałam melodię z moich snów i którą często nucę pod nosem. - Skąd ta muzyka? - zapytałam samą siebie.
  Zaczęłam iść w stronę tych tajemniczych dźwięków. Głosy w mojej głowie nie sprzeciwiały się ze mną. Ktoś zaczął śpiewać. To był głos wadery, trochę ochrypnięty. Nie zastanawiając się weszłam na polanę trochę zbyt głośno, bo wilk ucichł. I wtedy zobaczyłam niewyraźnie zarysy ciał wilków, które natychmiast zniknęły w krzakach. Nie rozumiałam czemu te wilki nie przypominały żadnych z naszych lub chociażby tych, z tej byłej watahy Asai. Miałam wrażenie, że coś tu nie gra. Postanowiłam zapytać się Suzanny co się dzieje.
  Gdy znajdowałam się już przed jaskinią Alfy, od razu usłyszałam jej głos.
- Coś potrzebujesz? - syknęła jak to ona, a ja powoli zbliżyłam się do niej.
- Jest taka sprawa... - zaczęłam - Widziałam kogoś na polanie...
- To u nas raczej normalne. Wilki chodzą na polanę, by coś upolować.
- To było kilka wilków i one śpiewały...
- Miniru... Och Miniru... Ktoś kto lubi śpiewać to śpiewa! No proste przecież! - uniosła się trochę, a po chwili jednak się uspokoiła - Coś jeszcze?
- Nie... - powiedziałam z lekka zdenerwowana i już wychodziłam. Po chwili jednak dodałam - Czy na naszych terenach możliwe jest występowanie jeszcze jakiejś watahy prócz naszych dwóch?
- Nie... To jest niemożliwe! Nasi zwiadowcy zobaczyliby intruzów! A widziałaś kogoś? - Suzy patrzyła na mnie już jak na wariatkę, więc powiedziałam, że nie i odeszłam.
  Myśl o tych wilkach przyprawiała mnie o dreszcze... Nagle poczułam straszny głód. No tak, nie jadłam od dłuższego czasu, ponieważ o tym zapominam... Szybkim krokiem ruszyłam w stronę polany, gdzie ujrzałam młodą sarenkę. Zaczęłam się skradać i po chwili wystrzeliłam jak z procy. Zwierzę zorientowało się, że na nie poluję i zaczęło uciekać. Ja jednak nie dałam za wygraną i rzuciłam się na moją ofiarę. Nie lubię jakoś zabijać zwierzątek, więc zrobiłam, by sarenka nie czuła bólu... Okropne uczucie... Przystąpiłam do jedzenia i nie zaprzeczę, że mi smakowało. Poczułam się obserwowana. Rozejrzałam się i zobaczyłam zieloną mgłę, wśród niej te same wilki co wcześniej lecz wyraźniej... Jedna wadera spojrzała się na mnie... Serce zaczęło mi mocniej bić... Zostawiłam resztki mojego posiłku i oddaliłam się powoli, a chwilę potem zaczęłam biec czym prędzej do mojej potulnej jaskini.
***
  Długo rozmyślałam nad tym skąd przyszły te wilki, co zamierzają i dlaczego znam ich piosenkę... Te myśli nie pozwalały mi spać... Ta wilczyca miała oczy pełne strachu i nienawiści... Co się tutaj dzieje?

C.D.N.

Uwagi: Nie twórz cudzysłowie za pomocą przecinków! Przed niemalże każdą nową linijką pojawił się znak "Â"... zgaduję, że to jakieś nietypowe oznaczenie akapitów. Po i przed nawiasem (mówię o tekście będącym wewnątrz nawiasów) nie stawiamy Spacji. Wodopój to nazwa konkretnego miejsca w WMW, więc należy ją zapisywać z wielkiej litery. Mówiąc o dwóch lub więcej czynności, które wykonywane są jednocześnie, stawiamy między nimi przecinek (np. rzekłam, odwracając się, westchnęłam, wywracając oczami). "Drzeszcze"? "...bardzo zdradzającym zdziwienie" - mam wrażenie, że tutaj coś nie gra. "Nie oczekując" piszemy osobno. "Zobaczyliby" piszemy razem.