Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 27 marca 2015

Od Kiiyuko "Szczerze to niezbyt się cieszę..." cz. 1

Znowu siedziałam nad nagrobkiem Michaelka, pomimo tego, że obiecywałam sobie już tego nie robić. Znaczy się nie w ten sposób. Wpatruję się w koślawy napis wyryty na kamiennej płycie już od dobrych kilku godzin. Może i mnie szukają, ale ja i tak chcę spędzić trochę czasu z synem. Co z tego, że mamy wiosnę, a na cmentarzu jest zimno? Jakoś tego nie czułam. Nie teraz. Najwyżej korzenie mnie owiną tak już na wieki, a me ciało porośnie trawą i mchem. Ponownie przed oczami błysnął mi moment, kiedy okazało się, że jest martwy, a następnie jego pogrzeb...
Łeb mój spoczął na łapach, które były teraz umoczone od słonych łez. Dlaczego tak właśnie musi być? Powie mi to ktoś? Już nie miałam nawet siły się ruszyć. Pod moimi oczami pojawiły się od dnia, kiedy on zmarł sine worki, a same białka pewnie wyglądały jak u królika. Często płakałam. Sora wczoraj dowiedziała się o swojej ciąży, a ja co? Ja oczywiście zostanę bezdzietna. Kolejna potężna porcja łez pocisnęła mi się do oczu. Zaniosłam się głośnym szlochem. Dlaczego inni są tak szczęśliwi? Dlaczego ja nie mogę się również radować? No dlaczego?... - myślałam i z tą myślą zamknęłam ślepia.
***
Obudziłam się cała zdrętwiała. Nie miałam pojęcia co się stało. Zamrugałam powiekami, zastanawiając się gdzie jestem i co tu robię. Oszołomienie jednak minęło dość szybko.
- Rafael? - szepnęłam lekko zdezorientowana widząc partnera.
- Uhum... Zasłabłaś.
- Naprawdę? - zachrypiałam. Odchrząknęłam i szybko zerwałam się na łapy. Poczułam lekki skurcz. Pewnie to nic poważnego.
- Lepiej leż...
- Dlaczego?
- Bo inaczej poronisz. Nie można cię na to narażać po pierwszej ciąży. Według teorii Yusuf'a straciłaś naszego Michaela przez zbyt dużą aktywność fizyczną i przemęczenie. Musisz wypoczywać. - wyjaśnił. Co on znowu wygaduje?
- Zaraz... Co? Jak to "poronię"? Przecież nie jestem w ciąży. - zmarszczyłam brwi. Już nic nie rozumiałam.
- Ice przyszła, gdy ją wezwałem. Od razu stwierdziła ciążę, przy badaniu powodu twojej utraty przytomności. - uśmiechnął się blado. Zatkało mnie. Byłam szczerze w głębokim szoku. Posłusznie ułożyłam się ponownie i leżałam tak wpatrując się w Rafaela.
- Czyli, że... znowu mamy szansę na potomstwo? - zapytałam po kilku minutach milczenia.
- Owszem.
- Szczerze to niezbyt się cieszę... - mruknęłam. Rafael również był pełen powagi.
- Dlaczego?
- Przez cały czas mam wrażenie, że ponownie poronię i nici będą ze szczeniaka. Że znowu nie ujrzy światła dziennego. Że nie zobaczy matki ani ojca. Że... - nie dokończyłam, bo Rafael mi przerwał słowami:
- Nawet tak nie myśl. To źle wróży. Trzeba mieć nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
- Jasne... - mruknęłam. Wciąż jednak nie zmieniałam zdania, ale nie wrażałam tego głośno. Może jednak Rafi miał rację? Może nie powinnam się przejmować? Tak właściwie, to co ma być, to będzie...

<C.D.N.>