Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 6 października 2016

Od Renethraina "Cisza przed burzą" cz. 4

Ostatnio moje dni są całkiem normalne. Zero dziwnych snów. Zero nagłych napadów psychicznych basiorów. No i las jako tako odżył od ostatniego czasu jak tam byłem, czyli... Tydzień temu? Wow, dość szybko mu idzie, bo pierwsze małe siewki już pną się w górę i konkurują o dostęp do światła. Po tym jak Malachit zniknął, zaszyłem się w norze i spałem. Chyba musiałem odreagować te nieprzespane noce, bo przyznaję. Bałem się, że znów nawiedzi mnie jakaś nienormalna wizja i unikałem snu jak ognia. Teraz czuję się znacznie lepiej. I chyba w końcu ruszę te leniwe kości, żeby jakoś przeczołgały się do miejskiej biblioteki, bo jeśli dalej będę przedłużaj moje "wakacje", to w końcu jakiś Rubin, czy Topaz przyjdzie i skróci mnie o łeb.
Zmieniłem się w człowieka i przekroczyłem granicę miasta. To już drugi raz w tym miesiącu kiedy odwiedzam bibliotekę. Lubię to miejsce. Jest tam sporo rzeczy, których normalnie w internecie się nie znajdzie. A już widzę strony jakie by mi wyskoczyły jakbym wpisał "Kamienie Szlachetne - tajna organizacja wilków".
Stanąłem na schodach, wziąłem głęboki wdech i otworzyłem skrzypiące drzwi. Nie wiem czemu, ale ta atmosfera w bibliotece zawsze wprawia mnie w jakieś takie dziwne uczucie. Jakbym był obserwowany przez te tysiące ksiąg. Trochę nieprzyjemne, ale idzie się przyzwyczaić. Ruszyłem w kierunku regałów z rzadziej odwiedzanymi egzemplarzami. Kątem oka wychwyciłem "Ezoterykę", a potem wziąłem jeszcze "Historie Swiftkill - czyli dziewczyna, która myślała, że jest wilkiem". Cóż za tytuł. Nie dało się krócej? No nie ważne. Usiadłem na hebanowym krześle i zacząłem kartkować te opasłe tomiszcza. Po dwóch godzinach zmagań z morzącym snem, w końcu zacząłem mu się poddawać i lekko przysypiać nad "Ezoteryką". Jak nie widać efektów, to od razu traci się zapał. Wyszedłem bardziej niż zawiedziony.
Nie dowiedziałem się niczego nowego. No może prócz tego, że na południu watahy lubiły dzielić się na komanda, a te nie zawsze były "prawe" i "dobroduszne".
A nie. Nauczyłem się jeszcze jednej rzeczy. Nie wszystko jest takie proste, że wystarczy odwiedzenie miejskiego magazynu starych papierów żeby to rozwiązać. Będę musiał ruszyć trochę głową. Echh... Jakie to upierdliwe.
Nie znam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Jedyna droga jaka wydaje mi się słuszna to wyruszenie na południe. Mogę jeszcze czekać aż ktoś przyjdzie do mnie, ale chyba wybiorę element zaskoczenia. Już nieraz słyszałem o tym jak odmieniał losy całych wojen.
Zmieniłem się w wilka i wróciłem do swojej jaskini. Po drodze uśmiechnąłem się do Alfy i jakiejś innej wadery, która jej towarzyszyła - to już coś. Przynajmniej ich nie zignorowałem, a mam tendencję do nakładania maski z marmuru jak kogoś widzę. Taki swoisty bitch-face.
Rozejrzałem się po moim "mieszkaniu". No niewiele tu jest. Złapałem jakieś suszone mięso i owoce, wrzuciłem je do torby i przewiązałem ją sobie przez ramię, tak, że wisiała mi na łopatce. No dobra. Nie ma na co czekać.

Uwagi: "Historie Swiftkill - czyli dziewczyna, która myślała, że jest wilkiem" - nie stawiasz tych dwóch Spacji między myślnikiem a tekstem. Postaraj się następnym razem napisać trochę dłuższe op.