Przeszyłem Kiiyuko wzrokiem.
-Zostaniecie tu, gdy ja i Alexander ruszymy na zwiad.
-Czemu tylko wy? - sprzeciwił się Trey
-Bo ja mam tu najlepsze doświadczenie jeśli chodzi o strategię i walkę,
więc lepiej bądź cicho szczeniaku - zbeształem czerwonego wilka, na co
Alexander przewrócił tylko oczyma
-Dobrze - mruknęła pod nosem Kiiyuko
-Idziemy-ryknąłem do towarzysza i zacząłem biec. Przelecieliśmy cały
teren, a po Asai nie było nawet śladu. Nakazałem więc by zrobić
jeszcze jedno okrążenie. Znów nic. Usiadłem zdyszany na kępce mchu.
-Nie możliwe.. Jak?! Co, oni latać umieją!? - myślałem "na głos''
-Może - Alex wzruszył ramionami.
-Przewiduję rychły upadek tej watahy - powiedziałem ślepo spoglądając w dal.
-A to niby czemu?
-Zatruta woda, to zatruta zwierzyna, zatruta zwierzyna to zatruta padlina, zatruta padlina to śmierć.
-A... Czemu sądzisz że jestem "za młody''? - wilk odbiegł od tematu
-Bo jesteś dopiero nastolatkiem i nie masz doświadczenia bitewnego
-A ty niby masz?!
-Mój ojciec mnie uczył. A potem chciał zabić. Do dziś mam bliznę pod postacią człowieka, rozumiesz?
<Alexander?>