- Tak! – wykrzyknęłam. – Udało się!
- Tylko, czemu jesteśmy… w szpitalu? – zapytała Astrid.
- Jakiś wilk nas śledził. Zobaczył jak zjadamy te kwiatki. Potem podobno dostałyśmy drgawek, zaczęłyśmy wrzeszczeć wniebogłosy, a ciemna mgła zaczęła z nas wypływać i straciłyśmy przytomność… No i ten wilk teleportował się z nami tutaj. Tyle z tej historii – wzniosłam oczy ku niebu. – Ech, jestem tu już trzeci czy czwarty raz.
- A kim jest ten wilk?
- No właśnie… Podobno nikt z tej okolicy go nie zna… Teraz pytania: Kim on jest?, Co robił w tej okolicy?, I czemu nas szpiegował?…
- A wiesz pod jaką postacią był? – dopytywała As.
- Wilczą. Ale lekarze twierdzą, że gdy odchodził i już znikał we mgle, to zmienił swoją postać na ludzką.
- A jeśli to szpieg?! – poderwała się moja koleżanka. – Trzeba powiedzieć o wszystkim Alfom!
- Suzanna już o wszystkim wie – znikąd pojawił się lekarz. – A wy macie odpoczywać. Połóżcie się i spróbujcie przespać.
Z niechęcią wykonałyśmy jego polecenie. Wpatrzyłam się w sufit. Cały czas czułam radość spowodowaną wydostania się spod władzy demona. Wtedy naszła mnie dziwna myśl. Astrid także zjadła kwiatek. Z niej też wydobyła się czarna mgła. Ona też tu jest. W takim razie… Ona też była opętana?!
Gwałtownie odwróciłam łeb w jej stronę. Leżała z zamkniętymi oczami; próbowała zasnąć. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc postanowiłam później z nią pogadać.
Pogrążyłam się w swoich myślach. Nawet nie zauważyłam, gdy odpłynęłam do słodkiej krainy snów…
***
Był już ranek. Astrid nadal spała, a ja na szczęście mogłam wyjść ze
szpitala. Nie chciałam zostawiać tu mojej koleżanki, ale byłam bardzo
głodna i miałam wrażenie że zaraz zemdleję, jeśli czegoś nie zjem.
Wybrałam się więc na polowanie do Zielonego Lasu. Od razu wyczułam
jelenia. Przeczołgałam się kawałek w gęstej trawie i go ujrzałam. Był
tak duży, jak trzy sarny razem wzięte. Byłam jednak pewna, że dam radę
zjeść go sama. Powoli wstałam i skupiłam się na zwierzęciu. Chwilę
później huragan uderzył w niego z wielką siłą, porywając w powietrze na
dobre pięćdziesiąt metrów. Jeleń spadł na ziemię, głową do dołu. Słychać
było przeraźliwy trzask pękających kości i… po wszystkim. Mogłam najeść
się do syta.
***
Najedzona wróciłam do watahy. Byłam pewna, że Astrid wyszła już ze
szpitala i postanowiłam ją odwiedzić. Zmieniłam się więc w człowieka i
szybko przebrałam w ciemnogranatowe dżinsy i tunikę w biało-brązowe
pasy. Byłam już w drodze do mieszkania As, gdy nagle usłyszałam
przeraźliwy krzyk. Jej przeraźliwy krzyk. Przyspieszyłam tempa.<Astrid? Ciebie też przepraszam za długie nie odpisywanie>
Uwagi: "Trzeba powiedzieć o wszystkim Alfom!" - to są jakieś inne Alfy prócz Suzi? Kii dla jasności już nie pełni żadnej szczególnej funkcji.