Po utracie wszystkiego czego miałam, chciałam ze sobą skończyć ale... Coś trzymało mnie przy życiu... Nie wiem co, ale po prostu jeszcze
dlatego żyję. Jakiś mój wewnętrzny głos kazał mi iść dalej przez
życie. Pamiętam jeden z dni, kiedy byłam jeszcze w mojej ojczystej
Norwegii... Jedyna z nocy... Najdłuższa z nocy... Polarna noc. Ta
najpiękniejsza, która trwa najdłużej... Piękne zorze, które nazywałam też
nocnymi tęczami, przecinały niebo. Śnieg padał na moją czarną sierść, a
Immortal tuż obok wtulał się we mnie... Przypominając sobie tę noc
ciągle płaczę. I jego ostatnie słowa przed śmiercią "Bądź silna. Nie
poddawaj się. Zawsze będę blisko Ciebie..." ciągle siedzą mi w głowie.
Przez długie dni i tygodnie (jeśli nie miesiące) szłam przez las.
Nie
wiem ile przeszłam, ale na pewno bardzo dużo. Już na pewno
przekroczyłam granice mojej ukochanej ojczyzny i kierowałam się na
południe. Z każdym krokiem na południe czułam, że robi się co raz
cieplej. Aż w końcu pewnego słonecznego dnia doszłam tu. Wilki, które
napotkały były pierwszymi, jakich spotkałam w ciągu mojej wędrówki.
Zaprowadziły mnie do swojej Alphy. Po rozmowie z nią zgodziła się mnie
przyjąć. Lekko się ucieszyłam. Może teraz spotkam nowych przyjaciół...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz