- Hymm? - przechyliłam głowę i zmarszczyłam brwi - Ach tak.. - spojrzałam w ziemie i skuliłam uszy
- Coś nie tak? - zapytał basior
- Nie, nie - odpowiedziałam nieco oschło
On popatrzył na mnie z niezrozumieniem i poszliśmy dalej. Nagle z za
drzewa wyszła jakaś wadera, ładna wadera. Spojrzała na nas i podeszła.
- Cześć Kai, a ty to kto? Hymm? - spytała z wyrzutem
Zrobiłam krok w tył, już miałam uciec ale coś mnie powstrzymało. W sumie to nie wiem dlaczego chciałam zwiać.
- To jest Nasari - gdy Kai wypowiedział moje imię wyprostowałam się dumnie - jest nowa - dodał
- Ach tak, ja jestem Sofferenzy Morte - spojrzała na mnie z pogardą - a
ty co nie masz co robić i się szlajasz po naszych terenach? Trochę żałosne, nie sądzisz Kai? - uśmiechnęła się sarkastycznie
- Nie rozumiem! - pokazałam zęby - Dlaczego się tak wywyższasz?
- Czy ja coś powiedziałam? - odpowiedziała wilczyca
- Wiecie co... Eh.. - uciekłam od nich, po prostu uciekłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło że tak wybuchłam.
- Nasari!! - coś krzyczał Kai
- Zostaw ją, hah - wadera poszła a z moich oczu lały się łzy, dopiero co
poznałam miłego chłopka, a znów dotknął mnie ból, może to i nie było
zbyt bolesne ale miałam za dużo wrażeń jak na ten dzień i wczorajszy
dzień. Dziś przybyłam do tej watahy, a wczoraj wymordowano moją...
<Kai? Sofferenzy Morte?>
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
sobota, 19 lipca 2014
Od Kiiyuko "Nowe wcielenie cz.6" (cd. Sofferenza Morte lub Valixy)
- No dobrze... Mam teraz nie za dobry humor, wybacz jeżeli jestem dla ciebie nie miła. Po prostu się nie wyspałam. - wyjaśniłam zmęczona pocierając łapą po twarzy.
- Dobrze, rozumiem.
- Musiałabym kogoś sprowadzić, kto by cię oprowadził, bo ja tak jak już mówiłam, nie mam na to energii. Kwestią zostaje tylko to, komu zlecić to zadanie. Kogoś już poznałaś?
- Dragon'a.
- Może on...
- Nie. - przerwała mi.
- Dlaczego? - uniosłam brwi.
- Nie przepadam za nim.
- No to wolisz, żeby to był basior czy wadera? Ułatwi mi to wtedy wybór, komu rozkazać oprowadzenie ciebie.
- Obojętnie. - wzruszyła ramionami, na co ja westchnęłam.
- Może Valixy... Jak mówisz, że nie zaznałaś nigdy miłości, ani nie miałaś przyjaciół, to czemu nie może to być jedna z najweselszych wader we watasze?
- Mi to wszystko jedno.
Wyszłam z jaskini i ujrzałam na szczęście Valixy, która rozmawia z Leo.
- Valixy, przepraszam, że ci przeszkodzę rozmowę z partnerem, ale mogłabyś pozwolić tutaj na chwilę?
- Jasne! - uśmiechnęła się i podbiegła do mnie.
- Mogłabyś oprowadzić nową waderę po watasze?
- A czemu nie? Gdzie ona jest?
- Sofferenza!...
Wychodząc z jaskini w stronę Valixy, czarna wadera poprawiła mnie:
- Sofferezna Morte...
Weszłam do jaskini oddając "nową" w łapy Valixy.
<Valixy? Sofferenza Morte?>
- Dobrze, rozumiem.
- Musiałabym kogoś sprowadzić, kto by cię oprowadził, bo ja tak jak już mówiłam, nie mam na to energii. Kwestią zostaje tylko to, komu zlecić to zadanie. Kogoś już poznałaś?
- Dragon'a.
- Może on...
- Nie. - przerwała mi.
- Dlaczego? - uniosłam brwi.
- Nie przepadam za nim.
- No to wolisz, żeby to był basior czy wadera? Ułatwi mi to wtedy wybór, komu rozkazać oprowadzenie ciebie.
- Obojętnie. - wzruszyła ramionami, na co ja westchnęłam.
- Może Valixy... Jak mówisz, że nie zaznałaś nigdy miłości, ani nie miałaś przyjaciół, to czemu nie może to być jedna z najweselszych wader we watasze?
- Mi to wszystko jedno.
Wyszłam z jaskini i ujrzałam na szczęście Valixy, która rozmawia z Leo.
- Valixy, przepraszam, że ci przeszkodzę rozmowę z partnerem, ale mogłabyś pozwolić tutaj na chwilę?
- Jasne! - uśmiechnęła się i podbiegła do mnie.
- Mogłabyś oprowadzić nową waderę po watasze?
- A czemu nie? Gdzie ona jest?
- Sofferenza!...
Wychodząc z jaskini w stronę Valixy, czarna wadera poprawiła mnie:
- Sofferezna Morte...
Weszłam do jaskini oddając "nową" w łapy Valixy.
<Valixy? Sofferenza Morte?>
Od Kai'ego "Moja (jakby) nowa wataha cz.2" (cd. Nasari)
- No to gdzie byś chciała iść na początek?
Wbijała we mnie tylko nurtujące spojrzenie nadal nic nie mówiąc.
- A no tak. Idiota ze mnie. - zaśmiałem się - Przecież nie wiesz, jakie tereny są w naszym posiadaniu.
Nadal nie odpowiadała, a gdy spojrzałem na nią pytająco, szybko pokiwała głową.
- Zawsze będziesz taka zesztywniała? Wyluzuj trochę.
- Ok. - odparła.
- No to... Może... Hm... - zamyśliłem się - Pójdziemy wszędzie, tylko nie do Różowego Lasu.
- Dlaczego? - zdziwiła się Nasari.
- Bo to miejsce dla zakochanych, a ja ledwie cię znam, więc za wcześnie na romans, nieprawdaż? - roześmiałem się.
<Nasari?>
Wbijała we mnie tylko nurtujące spojrzenie nadal nic nie mówiąc.
- A no tak. Idiota ze mnie. - zaśmiałem się - Przecież nie wiesz, jakie tereny są w naszym posiadaniu.
Nadal nie odpowiadała, a gdy spojrzałem na nią pytająco, szybko pokiwała głową.
- Zawsze będziesz taka zesztywniała? Wyluzuj trochę.
- Ok. - odparła.
- No to... Może... Hm... - zamyśliłem się - Pójdziemy wszędzie, tylko nie do Różowego Lasu.
- Dlaczego? - zdziwiła się Nasari.
- Bo to miejsce dla zakochanych, a ja ledwie cię znam, więc za wcześnie na romans, nieprawdaż? - roześmiałem się.
<Nasari?>
Od Sofferenzy Morte "Nowe wcielenie cz.5" (cd. Kiiyuko)
Przez cały czas Kiiyuko przyglądała mi się nieufnie, ale ja to odrobinkę
rozumiałam. Po chwili westchnęła i powiedziała, że mogę zostać.
- Jak chcesz to się u nas zatrzymaj na jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś rozwiązaniem.
- Dziękuję, jesteście dla mnie tacy dobrzy.
Kiiyuko przewróciła oczami,a ja podeszłam do wyjścia, lecz w połowie drogi się zatrzymałam.
- Zapewne się zastanawiasz czemu moich ran i innych oznak tortur nie widać.
- Owszem.
- Moja matka najpierw mnie torturowała i dręczyła, bo podobno jestem jej najgorszą porażką, a potem uleczała i zaczynała od nowa tortury. I jeszcze jedno, zrozumiem jeżeli będziecie nieufni w stosunku do mnie, ja też taka bym była, na waszym miejscu.
- Do czego zmierzasz?
- Że, chociaż urodziłam się jako córka Asai - imię mojej matki wypowiedziałam takim tonem, jakby to było najgorsze przekleństwo - i Śmierci, nie jestem ani moją matką, ani moim ojcem. Jestem tylko niepozytywnie nastawioną do życia waderą, która przez całe życie nie zaznała ani odrobiny miłości, współczucia, troski i nigdy nie miała przyjaciół, więc nie dziwcie się jeżeli będę oschła, wredna albo okropna, ja po prostu inna nie potrafię być.
<Kiiyuko?>
- Jak chcesz to się u nas zatrzymaj na jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś rozwiązaniem.
- Dziękuję, jesteście dla mnie tacy dobrzy.
Kiiyuko przewróciła oczami,a ja podeszłam do wyjścia, lecz w połowie drogi się zatrzymałam.
- Zapewne się zastanawiasz czemu moich ran i innych oznak tortur nie widać.
- Owszem.
- Moja matka najpierw mnie torturowała i dręczyła, bo podobno jestem jej najgorszą porażką, a potem uleczała i zaczynała od nowa tortury. I jeszcze jedno, zrozumiem jeżeli będziecie nieufni w stosunku do mnie, ja też taka bym była, na waszym miejscu.
- Do czego zmierzasz?
- Że, chociaż urodziłam się jako córka Asai - imię mojej matki wypowiedziałam takim tonem, jakby to było najgorsze przekleństwo - i Śmierci, nie jestem ani moją matką, ani moim ojcem. Jestem tylko niepozytywnie nastawioną do życia waderą, która przez całe życie nie zaznała ani odrobiny miłości, współczucia, troski i nigdy nie miała przyjaciół, więc nie dziwcie się jeżeli będę oschła, wredna albo okropna, ja po prostu inna nie potrafię być.
<Kiiyuko?>
Od Nasari "Moja (jakby) nowa wataha cz.1" (cd. Kai)
Moja wataha już nie istniała... Rodzicie i rodzeństwo oraz inni członkowie zostali zabici, przez Ashibę - wroga mojej watahy.
- Znajdę cię Ashiba! Znajdę! i zabiję... - pomyślałam
Rozglądałam się. Nagle zauważyłam stado wilków, a raczej ich osadę.
Schowałam się w trawie. Nagle jakiś wilk zauważył mnie i podszedł.
- Co się tak chowasz? - schylił głowę i popatrzył mi w oczy.
- J...J..ja? Nie, skądże! - wstałam zrywając kontakt wzrokowy
- No przecież widzę. Jesteś w tych terenach nowa? - wilk zmieszał się.
- Tak, a ty to kto?
- To raczej ja powinienem cię o to spytać - uśmiechnął się
- Jestem Nasari - zarumieniłam się i odwróciłam wzrok
- Ja jestem Kai - znowu się uśmiechnął - Chodź, oprowadzę cię
Poszłam za samcem zainteresowana. Wpatrywałam się w niego jak by był moją miłością życia.
- Otrząśnij się Nasari! Ziemia do Nasari! - pomyślałam..
<Kai?>
- Znajdę cię Ashiba! Znajdę! i zabiję... - pomyślałam
Rozglądałam się. Nagle zauważyłam stado wilków, a raczej ich osadę.
Schowałam się w trawie. Nagle jakiś wilk zauważył mnie i podszedł.
- Co się tak chowasz? - schylił głowę i popatrzył mi w oczy.
- J...J..ja? Nie, skądże! - wstałam zrywając kontakt wzrokowy
- No przecież widzę. Jesteś w tych terenach nowa? - wilk zmieszał się.
- Tak, a ty to kto?
- To raczej ja powinienem cię o to spytać - uśmiechnął się
- Jestem Nasari - zarumieniłam się i odwróciłam wzrok
- Ja jestem Kai - znowu się uśmiechnął - Chodź, oprowadzę cię
Poszłam za samcem zainteresowana. Wpatrywałam się w niego jak by był moją miłością życia.
- Otrząśnij się Nasari! Ziemia do Nasari! - pomyślałam..
<Kai?>
Od Kiiyuko "Nowe wcielenie cz.4" (cd. Sofferenza Morte)
Coś mi nie pasowało...
- Ile masz lat? - zapytałam marszcząc brwi.
- Trzy.
- Kiedy miałaś urodziny?
- Jakiś tydzień temu.
Wyglądało na to, że jesteśmy w podobnym wieku. Nigdy nie słyszałam o tym, żeby Asai miała dzieci... Coś było zdecydowanie nie tak, ale nie miałam pojęcia co. Ona sama nie miała na swoim ciele żadnych ran czy blizn, które świadczyłyby o tym, że mówi prawdę. No cóż, może rany jej się szybko goją tak jak mi? Mówi się trudno, kiedy indziej o tym pomyślę. Jakoś tak nie za bardzo jej ufałam z nieznanych mi przyczyn...
- Przyszłaś do nas, by od niej uciec? - zapytałam.
- Tak, dokładnie. - odparła ze łzami w oczach. Wzruszyłam ramionami i odparłam chłodno:
- Jak chcesz to się u nas zatrzymaj na jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś rozwiązaniem.
<Sofferenza Morte?>
- Ile masz lat? - zapytałam marszcząc brwi.
- Trzy.
- Kiedy miałaś urodziny?
- Jakiś tydzień temu.
Wyglądało na to, że jesteśmy w podobnym wieku. Nigdy nie słyszałam o tym, żeby Asai miała dzieci... Coś było zdecydowanie nie tak, ale nie miałam pojęcia co. Ona sama nie miała na swoim ciele żadnych ran czy blizn, które świadczyłyby o tym, że mówi prawdę. No cóż, może rany jej się szybko goją tak jak mi? Mówi się trudno, kiedy indziej o tym pomyślę. Jakoś tak nie za bardzo jej ufałam z nieznanych mi przyczyn...
- Przyszłaś do nas, by od niej uciec? - zapytałam.
- Tak, dokładnie. - odparła ze łzami w oczach. Wzruszyłam ramionami i odparłam chłodno:
- Jak chcesz to się u nas zatrzymaj na jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś rozwiązaniem.
<Sofferenza Morte?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)