"Stracić to jedno, ale żeby zrozumieć, odzyskać, wybaczyć... to drugie" ~Kirke
Zapadła noc. Pełnia księżyca zawitała mnie i moją nieprzytomną koleżankę.
- Kirke... - odwróciłam się i zobaczyłam Kasume.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam zaskoczona - powinieneś być ter... - Kasume przerwał mi kładąc łapę na moim pysku.
- Sam chciałem tu zostać - odparł - ale tylko przy pełni możemy się widzieć. I... to nasze ostatnie spotkanie - opuściłam głowę.
- Kasume, ja... - odwróciłam wzrok - to ja powinnam zginąć, nie ty...
- Uwierz mi, że to nieprawda - objął mnie - trzymaj się - Kasume wzbił się w powietrze i zaczęliśmy latać nad chmurami.
- C... Co ty robisz? - spytałam.
- Zabieram Cię tam, gdzie nie mogłaś dotrzeć - wylądowaliśmy na chmurzę w której była kolejna skrzynka.
- Ale.. co ja mam...? - zanim się odwróciłam go już nie było. Moment... Ja stoję na chmurze?!
Riven zaczął się odzywać.
-
Tak... też to uważam za dziwne... wróć... nie uważam - rozglądnęłam się
- w końcu... kiedyś miałam skrzydła nie? Tylko... - złe wspomnienia
przyprawiły mnie o dreszcze - nieważne... - podeszłam do skrzynki i ją
otworzyłam. W środku była kolejna zagadka.
Gołym okiem nie widać wad
Gołym okiem nie widać was
Gołe oko jest puste
Cień to ty
A mrok to zły brat, którego nikt słuchać nie powinien
Riven?
Jakieś pomysły? - spytałam, a ten zaprzeczył. W środku był jeszcze
jakiś pakunek. Schowałam go do torby i popatrzyłam w dół.
- No... to mamy problem - wymamrotałam - jak mam zejść? - Riven zaczął rozmyślać na głos.
- Riven, zwariowałeś?! - krzyknęłam - z takiej wysokości?! Ciebie pogięło do reszty! - Riven zaczął znowu nawijać.
-
Dobra dobra... - mruknęłam i popatrzyłam w dół - Jak zginę to Cię
zabiję - skoczyłam z chmury na ziemię. Nagle poczułam jak coś mnie
otacza. Gdy wylądowałam zrobił się ślad kuli.
- Em... Co to było? - Riven mi wytłumaczył, że może wokół mnie może zrobić tarczę, ale limit ma na raz na parę miesięcy.
-
Mam nadzieję, że będziesz mógł to użyć w odpowiednim momencie... -
ruszyłam w stronę jaskini w, której leżała nieprzytomna Sarah. Dobiegłam
do jaskini i położyłam torbę koło siebie. Księżyc zaczął padać na
jaskinie. Odwróciłam się w stronę swojego cienia, a tam... były
skrzydła. Ja miałam skrzydła na cieniu. Usiadłam przed cieniem i
popatrzyłam na skrzydła, które zaczęły się rozpadać.
-
Kirke...? - Sarah obudziła stając za mną. Odwróciłam lekko pysk i
popatrzyłam na nią. Pełnia odsłoniła na futrze moje blizny po
skrzydłach.
- Nie pytaj... - powiedziałam cicho patrząc na cień. Skrzydła się rozpadały, a ja tylko patrzyłam na nie. Wstałam i odwróciłam się w stronę Sary.
- Nie pytaj... - powiedziałam cicho patrząc na cień. Skrzydła się rozpadały, a ja tylko patrzyłam na nie. Wstałam i odwróciłam się w stronę Sary.
- Już ci lepiej? - spytałam patrząc na towarzyszkę.
<Sarah?>
Uwagi: Nie bardzo rozumiem, o co chodzi w całym op. - pojawia się Kasume, lecą na chmurę, on znika, ale nie ma o tym mowy, Kirke gada z Rivenem, całkiem olewając Kasume, zeskakuje, przeżyła, zero uczuć, idzie do siebie, tam są jakieś skrzydła, bla, bla... No i "nieważne" piszemy razem.