Byłam przerażona kiedy odkryłam że to co widziałam ma wpływ na
teraźniejszość, pierwszy raz coś co widziałam w moim umyśle odniosło się
do rzeczywistości. Jednak po chwili moje przerażenie zniknęło, a w jego
miejsce pojawiło się dziwne uczucie radości. Zaczęłam się
psychopatycznie śmiać. Sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam, jednak
szybko się opamiętałam. Wilki które mnie otoczyły chyba się
przestraszyły, bo cofnęły się o dobre parę kroków.
- Wsszystko w pporządku? - Wydukał z przerażeniem mój brat
- Jak w najlepszym, tylko dręczy mnie jedna sprawa: możesz mi wyjaśnić co się stało, że wyglądam tak?
- Nie potrafię ci tego wytłumaczyć - burknął
- Zaraz mnie szlak trafi, powiedz mi co się do diabła stało w tej powalonej jaskini! - Wydarłam się na niego, stając na równych łapach
Dopiero w tej chwili zauważyłam, że jestem dużo większa od niego. Mój
brat milczał przez parę minut, nie wytrzymałam dłużej tej ciszy. Coś we
mnie cały czas wzbudzało agresje.
- No mów!!
Dopiero po chwili zauważyłam, że zamroziłam całą podłogę w jaskini,
ściany się zaczęły palić jednak nie normalnym płomieniem, tylko
niebieskim. Byłam zaskoczona, nigdy nie miałam takiej umiejętności, a co
więcej nad całym moim ciałem pojawiła się czarna osłona, jakby starała
się mnie bronić.
- Uspokój się - usłyszałam głos
Głos ten nie należał do żadnego z obecnych tu wilków.
- Co? Gdzie jesteś?
- Nie możesz mnie zobaczyć ale możesz mnie usłyszeć - powiedział bardzo cieniutki głos
Ten głos pochodził z mojej głowy, to było niemożliwe. Czyżby ten głos to
była jedna z tych postaci, która weszła w moje ciało? No cudnie... nim
zdążyłam się spostrzec grałam w jakąś chorą grę, w której nikt mi nie
mógł wytłumaczyć zasad. Uspokoiłam się, wszystko wróciło do normy oprócz
mojego wyglądu. Wilki patrzyły na mnie jak na czubka, w sumie to się
nie dziwiłam.
- Dobra, a teraz na spokojnie. Co tam się stało? - powtórzyłam pytanie
- Do była część przepowiedni... - powiedział patrząc w podłogę
Nie chciałam mu przerywać, więc postanowiłam wysłuchać, to co ma mi do powiedzenia.
- Według niej pewnego dnia miał zjawić się wilk, który postanowi pozbyć
się zła z całej tej krainy. Miał być to potomek jednego z mieszkających
tu wilków. W momencie kiedy się pojawił, miał on otrzymać pewnego rodzaju
dar od martwych. Dusze, które nie mogą zaznać spokoju miały zostać
umieszczone w ciele tego wilka, dzięki czemu on otrzyma ich zdolności. Ma
on następnie przegonić stąd demony i złe dusze. Jednak nigdy nie
pomyślałbym, że to jesteś ty.
Po jego ostatnich słowach zatkało mnie, pozwoliłam grzywce opaść mi na oczy. Była zła, smutna i załamana jednocześnie.
- Idiota.
-Że co?
- Jesteś idiotą, bracie - Powiedziałam nadal patrząc w podłogę - Jeżeli wierzysz w takie rzeczy, nie mogę cię inaczej nazwać.
- Ale ty nic nie rozumiesz! - Krzyknął
- Ja nic nie rozumiem? Głupi jesteś? Myślisz, że jestem wilkiem, który ma
pokonać zło, czyż nie? Głupku, życie to nie jest jakiś film, w którym
jedna osoba pokonuje całe zło z całego świata. Zastanów się nad tym co
do mnie mówisz. Nie pisnąłeś ani słowa wcześniej, a potem pozwoliłeś
jakimś posranym duchom wejść w moje ciało. Nienawidzę cię, rzygam tobą i
tym całym miejscem. Jak mogłeś mnie tak potraktować!? Własną siostrę!
Zresztą teraz to bez znaczenia, i tak cię nienawidzę - Podniosłam głowę i
ostatnie zdanie powiedziałam mu prosto w pysk.
Powoli wyszłam z jaskini zostawiając za sobą zszokowanego brata i tych idiotów, którzy nawet się nie odezwali.
- Zaczekaj! - Wykrzyknął mój brat, biegnąc w moim kierunku
- Zostaw mnie! - wydarłam się
Uderzyłam łapą o ziemie i nagle pojawiły się trzy czarne duchy wilków, broniły mnie.
Poszłam dalej, a mój brat zaczął walczyć z duchami. Silne bestie z tych
duchów. Pobiegłam przez las, zatrzymałam się dopiero w miejscu, w którym
byłam pewna, że nikt mnie nie znajdzie. Postanowiłam spróbować przywołać
te duchy jeszcze raz. Jak postanowiłam tak zrobiłam, jednak pojawił się
tylko jeden. Byłam śpiąca, więc wydałam mu telepatycznie polecenie, by
nikomu nie pozwolił się do mnie zbliżyć, kiedy będę spać. Duch, a może
raczej cień? Pokłonił się delikatnie na przednich łapach i usłyszałam w
myślach:
- Yes, my lady!
Padłam jak zabita, nawet nie pamiętam kiedy usnęłam. Kolejne głosy w
mojej głowie dyskutowały o jakiś ważnych rzeczach, jednak nie rozumiałam
ani słowa. Nagle do dźwięku doszedł obraz, były to te ludzkopodobne
istoty. Kiedy jedna z nich spojrzała w moją stronę, zobaczyłam jakieś
wspomnienia. Należały one najpewniej do tej istoty. Był w nim biały
zamek z trzema wysokimi wieżami, wokół płynęła rzeka. Ciche i spokojne
wspomnienie zmieniło się w ułamku sekundy na okropne i pełne krwi. Cały
las i zamek stały w ogniu. Przez pole biegli uzbrojeni wojskowi z
miotaczami ognia. Zwierzęta i magiczne stworzenia uciekały jednak każde z
nich ginęło stając w płomieniu. Ciągłe wybuchy bomb były okropne. Ziemia
się trzęsła, las stał w ogniu, w koło słychać było wrzaski i błagania o
litość przerywane co chwile strzałem i ciszą. Cisza ta była jeszcze
gorsza od samych wrzasków, zwiastowała ona bowiem śmierć istoty.
Obróciłam się za siebie i spostrzegłam ogromne skupisko demonów. Jednak
sama wyglądałam jak jeden z nich. To krwawe spojrzenie, ciemne futro,
ostre kły i ogromne pazury były przerażające.
- Czas na małą zabawę! - Krzyknął jeden z nich
Wszyscy zaczęli się śmiać i w mgnieniu oka każdy znalazł się przy
ludziach. Ludzie bronili się z całych sił, jednak nie dało powstrzymać
się ich potęgi. Ludzie byli rozrywani na strzępy, demony odgryzały im
głowy, ręce i nogi. Krwawa walka trwała całą noc. Kiedy słońce wstało,
moim oczom ukazał się widok potworny. Setki ciał leżało w kałużach krwi.
Demony zebrały się razem i ogłosiły zwycięstwo. Nagle przed demonami
pojawiła się ta postać, którą cały czas widzę.
- Dziękujemy wam za pomoc, a teraz zgodnie z obietnicą znikajcie stąd!- powiedziała.
- Ani nam się śni, podoba nam się tu - Zaśmiał się przywódca - Czy wam się to podoba czy nie, zostaniemy tu!
- A co z naszym paktem? - zapytała zdenerwowana
- Nie wiesz, że jesteśmy demonami? Dla nas takie rzeczy znaczenia nie
mają! - Krzyknął, po czym rzucił się na nią z pazurami i pozbawił ją
życia. Demony nie zaprzestały na ludziach, wybijali wszystko na swojej
drodze. Zajęli zamek i tam się osiedlili. Tak zakończyło się
wspomnienie.
- Teraz już wiesz co się stało, dlatego prosimy Cię, pomóż nam - powiedziała postać kłaniając się przede mną
Zaraz po niej wszystkie tak zrobiły. Istoty były strasznie irytujące,
miałam dość już tego snu, dosyć tego świata. Dlaczego te stworzenia
zwabiły akurat mnie? Dlaczego musiałam biec za tymi jeleniami i iść
przez tą pustynie lodową? W obecnej chwili miałam tak dużo pytań a
żadnej odpowiedzi. A istoty, które znajdowały się obok mnie zdawały się
nigdy nie dać mi spokoju, dopóki im nie pomogę. Postanowiłam się zgodzić,
choć najpewniej i tak nie wiele zdziałam.
CDN
Uwagi: "Porządek" piszemy przez "rz". "Niemożliwe" piszemy razem. Piszesz zbyt długie zdania. "Stąd" piszemy razem, przez "s" i "ą". "Wiesz" a "wież" to dwa kompletnie różne słowa! Wciąż masz problem ze stawianiem przecinków.
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Od Onux'a 'Światło w ciemności' cz.1 (cd. Kirke)
Każdy ma czasem takie sny w których nagle tracimy wszystko co udało nam
się zdobyć przez całe życie, jednak moje sny nie są tylko snami, po
których wilki budzą się z łzami w oczach, moje zamieniają się w
rzeczywistość. Jednak ja już do tego przywykłem, każdego dnia otacza
mnie mrok i ciemność. Pytanie tylko czy ty dasz radę zatańczyć z
ciemnością? Szczerze w to wątpię, ale jeśli myślisz że dasz sobie radę,
życzę ci szczerze powodzenia! - Onux
Ciemność, to jedyne co teraz posiadam. Błąkałem się w tym mroku odkąd tylko pamiętam. Od zawsze zadawałem sobie pytanie: Dlaczego ja? Jednak nikt mi nie potrafił odpowiedzieć, ani rzeka ani księżyc.
Pozostało mi tylko się z tym pogodzić. "Hmm, jak łatwo to powiedzieć" - pomyślałem. Błąkałem się bez celu po terenach. Sądząc po temperaturze panowała już noc, jednak dla mnie to już nic nie znaczyło. Nie mogłem zawrócić bo za mną był tylko strach, złość i nienawiść. Wizja przyszłości nie zanosiła się dużo lepiej. Zarówno przede mną jak i za mną było tak samo:
- Mrocznie - powiedziałem na głos
Nie pamiętam, który to już dzień czy noc tak szedłem. Miałem już tego dość, całe moje zmęczenie powaliło mnie na ziemię. Chciałem się poddać, leżeć w śniegu aż do momentu w którym bym zginął, może to właśnie w śmierci znalazł bym spokój.
"Nie, nie mogę tego zrobić!" - powiedziałem w myślach
Jeśli bym się poddał przestałbym być sobą. Nigdy się nie poddałem i teraz też tak było. Ostatnimi siłami podniosłem się. Zacząłem iść dalej. Moja droga nigdy nie była prosta, a życie nigdy nie było dla mnie łaskawe. Podczas gdy normalne szczeniaki bawiły się i śmiały skacząc po drodze pełnej kwiatów, ja szedłem po drodze wysypaną kamieniami w zupełnych ciemnościach i w dodatku całkowicie sam. Z moich myśli wyrwał mnie znowu ten sam smak: ciepłej metalicznej krwi. Zacząłem się nią dławić i kaszleć. Mój kaszel z dnia na dzień stawał się coraz gorszy. Była to wina: odwodnienia, silnego głodu lub tej rany na brzuchu która teraz zaczęła dziwnie pachnieć. Próbowałem wyjąć zębami ciało obce które się tam znajdowało, jednak tylko pogarszałem swój stan. Kula musiała tam zostać, przynajmniej na razie. Kolejne uderzenie bólu. Zwinąłem się aż w pół. Wiele wilków nienawidzi bólu, jednak dla mnie był jak przyjaciel, który mówił mi, że nadal żyję. Zimny powiew wiatru, sprawił że poczułem się jeszcze gorzej. Jednak powiew wiatru przyniósł pewien nowy zapach.
- Niemożliwe! To wilk - powiedziałem radowany
Zacząłem biec w kierunku zapachu, moja rana zaczęła krwawić jeszcze bardziej, ale wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Zapach stał się bardzo wyraźny, zatrzymałem się jakieś trzy metry od jego źródła. Musiałem wyglądać wtedy koszmarnie, jednak to już było bez znaczenia. Zaświecił się pierwszy promień światła w mojej ciemności a jego źródłem był ten wilk.
- Proszę, pomóż mi - wydukałem po czym straciłem przytomność
Pomimo, że straciłem przytomność wszystko słyszałem. Wilk którego poprosiłem o pomoc głośno zawył i po chwili u jego boku stały kolejne trzy wilki.
- Co się stało, Kirke!? - zapytał jeden lekko zdyszany
Dalej już nic nie słyszałem, znów popadłem w mrok, jednak tym razem czułem się szczęśliwy.
"Bardzo zaciekawiła mnie ta Kirke, ciekawe jaką osobą się okaże" myślałem głęboko pogrążony w ciemnościach.
<Kirke? Co będzie dalej?>
Uwagi: Przecinki~ "Odkąd" piszemy razem, przez "ą" i "d". Myśli nie zapisujemy tak samo jak wypowiedzi!
Ciemność, to jedyne co teraz posiadam. Błąkałem się w tym mroku odkąd tylko pamiętam. Od zawsze zadawałem sobie pytanie: Dlaczego ja? Jednak nikt mi nie potrafił odpowiedzieć, ani rzeka ani księżyc.
Pozostało mi tylko się z tym pogodzić. "Hmm, jak łatwo to powiedzieć" - pomyślałem. Błąkałem się bez celu po terenach. Sądząc po temperaturze panowała już noc, jednak dla mnie to już nic nie znaczyło. Nie mogłem zawrócić bo za mną był tylko strach, złość i nienawiść. Wizja przyszłości nie zanosiła się dużo lepiej. Zarówno przede mną jak i za mną było tak samo:
- Mrocznie - powiedziałem na głos
Nie pamiętam, który to już dzień czy noc tak szedłem. Miałem już tego dość, całe moje zmęczenie powaliło mnie na ziemię. Chciałem się poddać, leżeć w śniegu aż do momentu w którym bym zginął, może to właśnie w śmierci znalazł bym spokój.
"Nie, nie mogę tego zrobić!" - powiedziałem w myślach
Jeśli bym się poddał przestałbym być sobą. Nigdy się nie poddałem i teraz też tak było. Ostatnimi siłami podniosłem się. Zacząłem iść dalej. Moja droga nigdy nie była prosta, a życie nigdy nie było dla mnie łaskawe. Podczas gdy normalne szczeniaki bawiły się i śmiały skacząc po drodze pełnej kwiatów, ja szedłem po drodze wysypaną kamieniami w zupełnych ciemnościach i w dodatku całkowicie sam. Z moich myśli wyrwał mnie znowu ten sam smak: ciepłej metalicznej krwi. Zacząłem się nią dławić i kaszleć. Mój kaszel z dnia na dzień stawał się coraz gorszy. Była to wina: odwodnienia, silnego głodu lub tej rany na brzuchu która teraz zaczęła dziwnie pachnieć. Próbowałem wyjąć zębami ciało obce które się tam znajdowało, jednak tylko pogarszałem swój stan. Kula musiała tam zostać, przynajmniej na razie. Kolejne uderzenie bólu. Zwinąłem się aż w pół. Wiele wilków nienawidzi bólu, jednak dla mnie był jak przyjaciel, który mówił mi, że nadal żyję. Zimny powiew wiatru, sprawił że poczułem się jeszcze gorzej. Jednak powiew wiatru przyniósł pewien nowy zapach.
- Niemożliwe! To wilk - powiedziałem radowany
Zacząłem biec w kierunku zapachu, moja rana zaczęła krwawić jeszcze bardziej, ale wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Zapach stał się bardzo wyraźny, zatrzymałem się jakieś trzy metry od jego źródła. Musiałem wyglądać wtedy koszmarnie, jednak to już było bez znaczenia. Zaświecił się pierwszy promień światła w mojej ciemności a jego źródłem był ten wilk.
- Proszę, pomóż mi - wydukałem po czym straciłem przytomność
Pomimo, że straciłem przytomność wszystko słyszałem. Wilk którego poprosiłem o pomoc głośno zawył i po chwili u jego boku stały kolejne trzy wilki.
- Co się stało, Kirke!? - zapytał jeden lekko zdyszany
Dalej już nic nie słyszałem, znów popadłem w mrok, jednak tym razem czułem się szczęśliwy.
"Bardzo zaciekawiła mnie ta Kirke, ciekawe jaką osobą się okaże" myślałem głęboko pogrążony w ciemnościach.
<Kirke? Co będzie dalej?>
Uwagi: Przecinki~ "Odkąd" piszemy razem, przez "ą" i "d". Myśli nie zapisujemy tak samo jak wypowiedzi!
Subskrybuj:
Posty (Atom)