Świętujemy! Mamy 400 postów!!!
Każdy wilk otrzyma po 40 pkt. (jak będzie 500 postów - 50 pkt., 600 postów - 60 pkt. itd., więc naprawdę watro)!
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
niedziela, 6 lipca 2014
Od Shadow'a "Taki straszny jestem? cz.9" (cd. Sora)
Cholera! Że też tak łatwo dałem się przechytrzyć! Ale ona już uciekła. Nie mogłem się ruszyć. Denerwowałem się z tego powodu coraz bardziej. Wtedy poczułem, że lód dookoła mnie zaczyna się powoli topić. To mój żywioł mnie uratował... Dzięki możliwości władania nad ogniem potrafię nagrzać swoje ciało do dowolnej temperatury. Gdy już byłem wolny, zastanawiałem się, czy jest sens gonić ją, czy uczepić się do innej... Lepiej do innej.
Wyszedłem więc z jej jaskini zatrzymałem się we wejściu rozkoszując się delikatnym światłem, które ofiarowywał mi w tej chwili blady księżyc. Uwielbiam tą mroczną noc. Ruszyłem powoli przed siebie, w poszukiwaniu za jakąś ładną śpiącą lub nie waderą. Zajrzałem do pierwszej jaskini - Splintel. W drugiej był ten nowy nazywany Percy'm, a w trzeciej ujrzałem czarny zarys postaci leżącej w przeciwną stornę ode mnie. Klatka piersiowa unosiła się i opadała pogrążona w spokojnym śnie. Bezszelestnie podszedłem, by przyjrzeć się kto to. Nachyliłem się cicho i patrzyłem. Po chwili obserwacji, z radością stwierdziłem, że to jest wadera.
- Powiedz Kotku, kto jest w środku? - szepnąłem jej do ucha. Gwałtownie otworzyła oczy wyrwana ze swojego słodkiego snu.
<Sora?>
Wyszedłem więc z jej jaskini zatrzymałem się we wejściu rozkoszując się delikatnym światłem, które ofiarowywał mi w tej chwili blady księżyc. Uwielbiam tą mroczną noc. Ruszyłem powoli przed siebie, w poszukiwaniu za jakąś ładną śpiącą lub nie waderą. Zajrzałem do pierwszej jaskini - Splintel. W drugiej był ten nowy nazywany Percy'm, a w trzeciej ujrzałem czarny zarys postaci leżącej w przeciwną stornę ode mnie. Klatka piersiowa unosiła się i opadała pogrążona w spokojnym śnie. Bezszelestnie podszedłem, by przyjrzeć się kto to. Nachyliłem się cicho i patrzyłem. Po chwili obserwacji, z radością stwierdziłem, że to jest wadera.
- Powiedz Kotku, kto jest w środku? - szepnąłem jej do ucha. Gwałtownie otworzyła oczy wyrwana ze swojego słodkiego snu.
<Sora?>
Od Ice "Taki straszny jestem? cz.8" (cd. Shadow)
- To aż takie straszne? Boisz się krwi? - zaśmiał się.
- N-nie... To t-ty mnie przerażasz...
- Czym niby? - basior zbliżył się jeszcze bardziej, tak, że nasz nosy praktycznie się stykały.
- Tym, że..
- Że co? - już chciał mnie pocałować.
- P-przerażasz mnie swoim zachowaniem. - wykrztusiłam. Shadow na chwilę się odczepił.
- To musisz się do mnie przyzwyczaić, bo nie mam zamiaru się zmieniać. - uśmiechnął się zadziornie. Zaczęłam gorączkowo myśleć.
- Nie mam zamiaru spędzać z nim całej nocy. Hm... - nagle przypomniało mi się, że przecież potrafię zamrażać dotykiem, a on wyjątkowo działał mi teraz na nerwy. - Ale zwykłe dotknięcie nie zatrzyma go na długo... - basior znów do mnie podszedł, tym razem bardzo stanowczo. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zamknął mi usta swoimi. Zaczęłam się miotać, ale ten złapał mnie i najwyraźniej nie chciał wypuścić. Nagle, kiedy się "poddałam", wpadłam na pomysł.
- To jest moja szansa! - pomyślałam. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. W tym samym momencie zamrażałam go od środka.
- I co? Nie było tak źle? - uśmiechnął się do mnie.
- Tak. To ja już może sobie pójdę. - odwróciłam się i dałam dwa kroki w tył.
- Nie, nie idź! Tak fajnie się zapowiadało! - chciał do mnie podejść, ale tylko stanął w bezruchu.
<Shadow?>
- N-nie... To t-ty mnie przerażasz...
- Czym niby? - basior zbliżył się jeszcze bardziej, tak, że nasz nosy praktycznie się stykały.
- Tym, że..
- Że co? - już chciał mnie pocałować.
- P-przerażasz mnie swoim zachowaniem. - wykrztusiłam. Shadow na chwilę się odczepił.
- To musisz się do mnie przyzwyczaić, bo nie mam zamiaru się zmieniać. - uśmiechnął się zadziornie. Zaczęłam gorączkowo myśleć.
- Nie mam zamiaru spędzać z nim całej nocy. Hm... - nagle przypomniało mi się, że przecież potrafię zamrażać dotykiem, a on wyjątkowo działał mi teraz na nerwy. - Ale zwykłe dotknięcie nie zatrzyma go na długo... - basior znów do mnie podszedł, tym razem bardzo stanowczo. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zamknął mi usta swoimi. Zaczęłam się miotać, ale ten złapał mnie i najwyraźniej nie chciał wypuścić. Nagle, kiedy się "poddałam", wpadłam na pomysł.
- To jest moja szansa! - pomyślałam. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. W tym samym momencie zamrażałam go od środka.
- I co? Nie było tak źle? - uśmiechnął się do mnie.
- Tak. To ja już może sobie pójdę. - odwróciłam się i dałam dwa kroki w tył.
- Nie, nie idź! Tak fajnie się zapowiadało! - chciał do mnie podejść, ale tylko stanął w bezruchu.
<Shadow?>
Od Margaux "Uwielbiam samotnośc cz.1" (cd. chętny)
Czas smutku nadszedł. Lato - najgorsza pora roku. Wszyscy się bawią,
śmieją, jest gorąco i duszno. Masakra... Szłam przez łąkę bez żadnego
cienia. Czasem podnosiłam niemrawo głowę, by rozejrzeć się w
poszukiwaniu drzewa. Nic... Mijałam kolejne wilki biegające po trawie z
radością. Są zdecydowanie zabawni. Że im się chce? Dziwne. Śmiałam się z
nich w duchu, a czasem uśmiechałam lekko kącikiem ust.
Zaznałam wreszcie spokoju. Dotarłam w okolice, w których było mało zwierząt mego gatunku. To dobrze. Znalazłam sobie miejsce obok sadzawki. Położyłam się tuż pod pniem rośliny i zaczęłam nasłuchiwać. Czego? Szumu wiatru. Przymknęłam swe oczy nucąc piosenkę:
I'll be your light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
And we'll feel alright, and we'll feel alright,
Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.
I'll be doing this, if you had a doubt,
Till the love runs out, 'till the love runs out.
I'll be your ghost, your game, your stadium.
I'll be your fifty-thousand, clapping like one.
And I feel alright, and I feel alright,
Cuz I worked it out, yeah I worked it out.
I'll be doing this, if you had a doubt,
Till the love runs out, till the love runs out.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
There's a maniac out in front of me.
Got an angel on my shoulder, and Mestopholes,
But mama raised me good, mama raised me right.
Mama said "do what you want, say prayers at night",
And I'm saying them, cuz I'm so devout.
Till the love runs out, till the love runs out, yeah.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second 'til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
Ooh, we all want the same thing.
Ooh, we all run for something.
Run for God, for fate,
For love, for hate,
For gold, and rust,
For diamonds, and dust.
I'll be our light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second 'til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
I'll be your light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
And we'll feel alright, and we'll feel alright,
Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
Till the love runs out.
< Chce ktoś dokończyć? >
Zaznałam wreszcie spokoju. Dotarłam w okolice, w których było mało zwierząt mego gatunku. To dobrze. Znalazłam sobie miejsce obok sadzawki. Położyłam się tuż pod pniem rośliny i zaczęłam nasłuchiwać. Czego? Szumu wiatru. Przymknęłam swe oczy nucąc piosenkę:
I'll be your light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
And we'll feel alright, and we'll feel alright,
Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.
I'll be doing this, if you had a doubt,
Till the love runs out, 'till the love runs out.
I'll be your ghost, your game, your stadium.
I'll be your fifty-thousand, clapping like one.
And I feel alright, and I feel alright,
Cuz I worked it out, yeah I worked it out.
I'll be doing this, if you had a doubt,
Till the love runs out, till the love runs out.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
There's a maniac out in front of me.
Got an angel on my shoulder, and Mestopholes,
But mama raised me good, mama raised me right.
Mama said "do what you want, say prayers at night",
And I'm saying them, cuz I'm so devout.
Till the love runs out, till the love runs out, yeah.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second 'til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
Ooh, we all want the same thing.
Ooh, we all run for something.
Run for God, for fate,
For love, for hate,
For gold, and rust,
For diamonds, and dust.
I'll be our light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
I got my mind made up, man I can't let go.
I'm killing every second 'til it saves my soul.
I'll be runnin, I'll be runnin,
Till the love runs out, till the love runs out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
I'll be your light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin you run.
And we'll feel alright, and we'll feel alright,
Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.
And we'll start a fire, and we'll shut it down,
Till the love runs out, till the love runs out.
Till the love runs out.
< Chce ktoś dokończyć? >
Od Shadow'a "Taki straszny jestem? cz.7" (cd. Ice)
- Mnie to tam się podoba. - uśmiechnąłem się. Zatkało ją. - No co tak patrzysz?
- E... Mogę iść?
Trzęsła się ze strachu i patrzyła jak krew powoli spływa po moim policzku.
- To aż takie straszne? Boisz się krwi? - zaśmiałem się.
- N-nie... To t-ty mnie przerażasz...
- Czym niby?
Podszedłem tak blisko, że prawie nasze nosy się stykały razem.
- Tym, że...
- Że co?
Czułem bicie jej serca... Już prawie ją pocałowałem...
<Ice?>
- E... Mogę iść?
Trzęsła się ze strachu i patrzyła jak krew powoli spływa po moim policzku.
- To aż takie straszne? Boisz się krwi? - zaśmiałem się.
- N-nie... To t-ty mnie przerażasz...
- Czym niby?
Podszedłem tak blisko, że prawie nasze nosy się stykały razem.
- Tym, że...
- Że co?
Czułem bicie jej serca... Już prawie ją pocałowałem...
<Ice?>
Od Ice "Impreza: grupa robienia ozdób cz.6" (cd. Shadow)
- No tak. Ja też jestem teraz dużo ładniejszy, prawda? - wyszczerzył zęby będąc już o krok przede mną.
- Oj uważaj, bo Twoja buźka już nie będzie taka śliczna. - warknęłam.
- Jesteś tego pewna? - zapytał z drwiącą miną. Nie wiedziałam, co robić. Chciałam się bronić, ale z drugiej strony byłam tak sparaliżowana strachem, że nie mogła się ruszyć. Postanowiłam zachować zimną krew. Rzuciłam się na basiora z pazurami. Przejechałam mu nimi po pysku zostawiając długą, czerwoną smugę.
- I co, już nie jest tak milutko? - wilk odwrócił się w moją stronę z wyszczerzonymi kłami.
<Shadow?>
- Oj uważaj, bo Twoja buźka już nie będzie taka śliczna. - warknęłam.
- Jesteś tego pewna? - zapytał z drwiącą miną. Nie wiedziałam, co robić. Chciałam się bronić, ale z drugiej strony byłam tak sparaliżowana strachem, że nie mogła się ruszyć. Postanowiłam zachować zimną krew. Rzuciłam się na basiora z pazurami. Przejechałam mu nimi po pysku zostawiając długą, czerwoną smugę.
- I co, już nie jest tak milutko? - wilk odwrócił się w moją stronę z wyszczerzonymi kłami.
<Shadow?>
Od Rafael'a "Konkurencja cz.4" (cd. Kai)
- Hejka, jestem Kai, nowicjusz w wataszce. A ty?
- Jestem Rafael. - odparłem.
- Jak sądzisz, który z nas znajdzie jako pierwszy znajdzie sobie dziewczynę? Zakład, że ja? - walnął "prosto z mostu" jak mówią.
- A co to niby miało być za pytanie? Nie, nie. Czekaj... - spojrzałem na basiora. - ...co ty dziś brałeś? - zapytałem.
- Ja...nic. A co? - przewrócił oczami.
- Aha...okey.
- To co? Zakład, że ja będę pierwszy?
- Pff...czy to wyzwanie?
- Tak. - zaśmiał się.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnąłem się zadziornie.
<Kai?>
- Jestem Rafael. - odparłem.
- Jak sądzisz, który z nas znajdzie jako pierwszy znajdzie sobie dziewczynę? Zakład, że ja? - walnął "prosto z mostu" jak mówią.
- A co to niby miało być za pytanie? Nie, nie. Czekaj... - spojrzałem na basiora. - ...co ty dziś brałeś? - zapytałem.
- Ja...nic. A co? - przewrócił oczami.
- Aha...okey.
- To co? Zakład, że ja będę pierwszy?
- Pff...czy to wyzwanie?
- Tak. - zaśmiał się.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnąłem się zadziornie.
<Kai?>
Od Desari "Nowe zdolności cz.6" (cd. jeżeli chce to Percy)
- No cóż, rozumiem. Mimo wszystko dzięki... - samiec zeskoczył ze skały i
ze spuszczonym łbem szedł powoli w stronę jaskiń. Gdy już doszedł na
skraj łąki, zatrzymał się i spojrzał na mnie zasmucony. Przewróciłam
oczami.
- No już dobra. Chodź. - burknęłam. Basior podbiegł do mnie.
- Skoro nie możesz mi pomóc, nie zmuszaj się. - powiedział przyjaźnie.
- Skoro powiedziałam Ci, że pomogę, to pomogę. Chodź za mną. - mruknęłam i ruszyłam kłusem w stronę Mrocznego Lasu. Basior, gdy zorientował się, gdzie idziemy obdarował mnie pytającym wzrokiem.
- Trzymaj się blisko mnie, łatwo się tu zgubić. - właśnie wkroczyliśmy do miejsca, w którym zawsze panowała ciemność. Szłam pewnie mimo otaczającego mroku, a towarzysząc mi wilczur również próbował, ale widziałam w nim nutkę strachu. Nawet mnie to bawiło. Doszliśmy do wielkiego drzewa rosnącego w środku lasu. Wokół niego krążyły cienie, które wpatrywały się w nas żółtymi ślepiami.
- Uważaj i nie okazuj strachu... - szepnęłam do niego. Potem przyłożyłam łapę do drzewa. Samiec wpatrywał się we mnie. Gdy moje złote poduszki, których kolor przypominał oczy cieni zetknęły się z czarną korą, odsunęłam się. Pień zaczął się przeobrażać w portal, a w środku niego wirowała czarna mana. Objęłam basiora łapą i pociągnęłam go za sobą do teleportu. Znaleźliśmy się w ciemnej, ciasnej jamie. Odezwał się mój atak klaustrofobii, zatrzymałam się na chwilę. Wilk spojrzał na mnie.
- Ufasz mi? - spytałam, gdy się ocknęłam.
- Chyba tak... - odpowiedział cicho. Prychnęłam.
- To dobrze. - Ruszyłam przed siebie. Po krótkim czasie zobaczyłam światło w oddali tunelu. Wysunęłam pazury i wbijałam je bezszelestnie w twardą ziemię. Moje ślepia błyszczały złotym kolorem coraz bardziej. Światło zaczął tarasować jakiś cień, który sunął powoli w naszym kierunku. Jego oczy były tego samego koloru, co moje, a kształtem przypominał wilka. Stanęłam przed nim dumnie.
- Desari Valentine. - dołożyłam nacisk na nazwisko. Demon skinął niematerialnym łbem i zniknął. Poczułam na sobie zdziwione spojrzenie mojego towarzysza. Ruszyliśmy dalej. Dotarliśmy do miejsca, skąd padało światło. Był to biały pokój, po którym poruszały się demony. Parę rozmawiało ze sobą w tajemniczym języku, inne, mniejsze, siedziały skulone w kątach, jakaś para całowała się pod ścianą. Wszystkie o jednakowej nienamacalnej budowie i z takimi samymi oczami. Jednak gdy szliśmy przez pokój, każdy osobnik przyglądał się nam, zapominając o swoich zajęciach. Rozstępowały się przede mną i przechodziły między nami, chcąc oddalić mnie od basiora, dlatego znów objęłam go łapą i wyrównałam nasze kroki.
Wreszcie przeszliśmy przez pomieszczenie. Doszliśmy do drzwi i machnięciem łapy je otworzyłam. Otulił nas nieprzyjemny, duszący dym. Wrota zamknęły się za nami, a w palących oparach dostrzegłam sylwetkę mojego starego przyjaciela. Wreszcie przebiliśmy się przez kłęby i spojrzeliśmy na siebie. Człowiek w czarnym płaszczu otoczony był zgrają ślicznych, młodych dziewczyn. Siedział na tronie z papierosem w zębach i patrzył to na mnie, to na Percy'ego.
- Desari... Tak dawno Cię nie widziałem. - uśmiechnął się szeroko, ale nie przyjacielsko.
- Fate... Mam sprawę. - powiedziałam szybko.
- A kiedy Ty mnie odwiedzasz bez "sprawy"? - prychnął, na co ja wzruszyłam barkami.
- On - tu wskazałam łbem na samca - chce wiedzieć jakie ma moce. To raczej nie problem dla Ciebie, o Wszechwiedzący? - powiedziałam sarkastycznie, a jego towarzyszki z kuszącym uśmiechem spojrzały na Fate'a.
- Z taką błahostką do mnie? No dobra... - spojrzał na niego, lekko skrzywiony. Wyciągnął na chwilę skręta z ust i dmuchnął na nas cuchnącym dymem. - Potężnego masz kolegę. Psychokineza, nieźle... Co poza tym? Toksyczność.. Możesz zmienić kształt, przybrać postać zamordowanego rzez siebie osobnika... Kosmos... Dobrze cię ten reaktor usprawnił. Trzeba też kiedyś spróbować. - wyliczał, zaciągając się papierosem. - Coś jeszcze, moja Pani? - teraz wzrok zwrócił na mnie, również odezwał się z sarkazmem. Spuściłam głowę. Człowiek zamyślił się. - Jeśli chodzi o twojego Ojca, to wiesz, że nawet ja nie mogę Ci doradzić. - Westchnęłam.
- Dobra, idziemy stąd. - Chłopak machnął dłonią, a z ziemi wyrósł teleport. Przeszliśmy przez niego i wylądowaliśmy znów na skale przy łące. Natychmiast podeszłam do samca.
- Posłuchaj. Obaj dowiedzieliśmy się czegoś o sobie. To wszystko zostanie tajemnicą i nie będziesz mnie o nic wypytywał, zgoda? - warknęłam.
- Zgoda. - odpowiedział.
<Percy? Nie chcesz, nie kończ. Nie wymagam tego.>
- No już dobra. Chodź. - burknęłam. Basior podbiegł do mnie.
- Skoro nie możesz mi pomóc, nie zmuszaj się. - powiedział przyjaźnie.
- Skoro powiedziałam Ci, że pomogę, to pomogę. Chodź za mną. - mruknęłam i ruszyłam kłusem w stronę Mrocznego Lasu. Basior, gdy zorientował się, gdzie idziemy obdarował mnie pytającym wzrokiem.
- Trzymaj się blisko mnie, łatwo się tu zgubić. - właśnie wkroczyliśmy do miejsca, w którym zawsze panowała ciemność. Szłam pewnie mimo otaczającego mroku, a towarzysząc mi wilczur również próbował, ale widziałam w nim nutkę strachu. Nawet mnie to bawiło. Doszliśmy do wielkiego drzewa rosnącego w środku lasu. Wokół niego krążyły cienie, które wpatrywały się w nas żółtymi ślepiami.
- Uważaj i nie okazuj strachu... - szepnęłam do niego. Potem przyłożyłam łapę do drzewa. Samiec wpatrywał się we mnie. Gdy moje złote poduszki, których kolor przypominał oczy cieni zetknęły się z czarną korą, odsunęłam się. Pień zaczął się przeobrażać w portal, a w środku niego wirowała czarna mana. Objęłam basiora łapą i pociągnęłam go za sobą do teleportu. Znaleźliśmy się w ciemnej, ciasnej jamie. Odezwał się mój atak klaustrofobii, zatrzymałam się na chwilę. Wilk spojrzał na mnie.
- Ufasz mi? - spytałam, gdy się ocknęłam.
- Chyba tak... - odpowiedział cicho. Prychnęłam.
- To dobrze. - Ruszyłam przed siebie. Po krótkim czasie zobaczyłam światło w oddali tunelu. Wysunęłam pazury i wbijałam je bezszelestnie w twardą ziemię. Moje ślepia błyszczały złotym kolorem coraz bardziej. Światło zaczął tarasować jakiś cień, który sunął powoli w naszym kierunku. Jego oczy były tego samego koloru, co moje, a kształtem przypominał wilka. Stanęłam przed nim dumnie.
- Desari Valentine. - dołożyłam nacisk na nazwisko. Demon skinął niematerialnym łbem i zniknął. Poczułam na sobie zdziwione spojrzenie mojego towarzysza. Ruszyliśmy dalej. Dotarliśmy do miejsca, skąd padało światło. Był to biały pokój, po którym poruszały się demony. Parę rozmawiało ze sobą w tajemniczym języku, inne, mniejsze, siedziały skulone w kątach, jakaś para całowała się pod ścianą. Wszystkie o jednakowej nienamacalnej budowie i z takimi samymi oczami. Jednak gdy szliśmy przez pokój, każdy osobnik przyglądał się nam, zapominając o swoich zajęciach. Rozstępowały się przede mną i przechodziły między nami, chcąc oddalić mnie od basiora, dlatego znów objęłam go łapą i wyrównałam nasze kroki.
Wreszcie przeszliśmy przez pomieszczenie. Doszliśmy do drzwi i machnięciem łapy je otworzyłam. Otulił nas nieprzyjemny, duszący dym. Wrota zamknęły się za nami, a w palących oparach dostrzegłam sylwetkę mojego starego przyjaciela. Wreszcie przebiliśmy się przez kłęby i spojrzeliśmy na siebie. Człowiek w czarnym płaszczu otoczony był zgrają ślicznych, młodych dziewczyn. Siedział na tronie z papierosem w zębach i patrzył to na mnie, to na Percy'ego.
- Desari... Tak dawno Cię nie widziałem. - uśmiechnął się szeroko, ale nie przyjacielsko.
- Fate... Mam sprawę. - powiedziałam szybko.
- A kiedy Ty mnie odwiedzasz bez "sprawy"? - prychnął, na co ja wzruszyłam barkami.
- On - tu wskazałam łbem na samca - chce wiedzieć jakie ma moce. To raczej nie problem dla Ciebie, o Wszechwiedzący? - powiedziałam sarkastycznie, a jego towarzyszki z kuszącym uśmiechem spojrzały na Fate'a.
- Z taką błahostką do mnie? No dobra... - spojrzał na niego, lekko skrzywiony. Wyciągnął na chwilę skręta z ust i dmuchnął na nas cuchnącym dymem. - Potężnego masz kolegę. Psychokineza, nieźle... Co poza tym? Toksyczność.. Możesz zmienić kształt, przybrać postać zamordowanego rzez siebie osobnika... Kosmos... Dobrze cię ten reaktor usprawnił. Trzeba też kiedyś spróbować. - wyliczał, zaciągając się papierosem. - Coś jeszcze, moja Pani? - teraz wzrok zwrócił na mnie, również odezwał się z sarkazmem. Spuściłam głowę. Człowiek zamyślił się. - Jeśli chodzi o twojego Ojca, to wiesz, że nawet ja nie mogę Ci doradzić. - Westchnęłam.
- Dobra, idziemy stąd. - Chłopak machnął dłonią, a z ziemi wyrósł teleport. Przeszliśmy przez niego i wylądowaliśmy znów na skale przy łące. Natychmiast podeszłam do samca.
- Posłuchaj. Obaj dowiedzieliśmy się czegoś o sobie. To wszystko zostanie tajemnicą i nie będziesz mnie o nic wypytywał, zgoda? - warknęłam.
- Zgoda. - odpowiedział.
<Percy? Nie chcesz, nie kończ. Nie wymagam tego.>
Subskrybuj:
Posty (Atom)