Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 9 listopada 2014

Od Dragona "I co ja mam zrobić?" (cd.chętny)

Wstałem dzisiaj wcześnie. Sagrina spała jak kamień. Ucałowałem ją w czoło i wyszedłem na zewnątrz. Słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu. Powoli ruszyłem w góry. Bardzo lubiłem tam przesiadywać. Zazwyczaj nikt tam nie przychodził, więc było cicho i spokojnie. Po godzinnej wędrówce dotarłem na miejsce. Do ogromnego, starego dęba. Wszedłem na drzewo i usadowiłem się na gałęzi. Było widać stamtąd całą watahę. Wszyscy jeszcze spali, gdzieś w oddali przebiegło stado jeleni i saren. Widoki były cudowne.
Jednak po chwili przypomniałem sobie po co tutaj przyszedłem. Chciałem spokojnie przemyśleć odejście z tego cudownego miejsca. Nie mam innej rodziny niż oni tutaj, ale chyba nie za bardzo odnajduję się w tym miejscu. Może i mam przyjaciół, najwspanialszą dziewczynę pod słońcem, lecz coś podpowiada mi żeby stąd odejść. Nie mam gdzie pójść. Na pewno nie wrócę do poprzedniego domu. Nie mam zamiaru ich więcej widzieć. Chyba będę po prostu podróżował, póki nikt mnie nie zabije, albo coś w tym stylu. A może jeszcze mi się odmieni i zostanę tutaj. Kto wie? Fajnie by było z kimś o tym pogadać, ale nie wiem czy mam na to odwagę. 

<ktoś chętny?>

Od Lithium Vane "Rodzicielskie obowiązki cz.2" (cd. Desoto)

Niby jestem dopiero dwa dni w watasze, a już się dzieje... Więc to było tak:
Zwiedzałam tereny watahy, chciałam ją lepiej poznać no i poszukać sobie jakiejś ładnej, lekko zaciemnionej jaskini i inne takie. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Zastygłam w miejscu i nasłuchiwałam.
- No podejdź, no, dawaj... - szepnęłam, kiedy zza krzaków wyłonił się... szczeniak!? Taka malutka wadera, słodziutka!
Stałam przez chwilę jak wryta, a po chwili to mała się do mnie odezwała. Trzeba dodać, że przedtem przyczepiła mi się do nogi.
- Dzień dobry! - po czym puściła mnie. Ja po prostu się tam rozpływałam! Była taka słodka...
- Dzień dobry. Gdzie twoja mama?
- Mama robiła obiadek, a wyszłam z tatą. Bawiliśmy się puzzlami, i przyszedł taty kolega, a ja żeby nie przeszkadzać to poszłam.
 Mała mnie rozbroiła!
- Aha... Tata cię pewnie szuka, wiesz?
Biała wadera przedstawiła się jako Serena. Jedyne, co na tę chwilę przyszło mi do głowy, to pójść za małą tam, gdzie bawiła się ze swoim ojcem. Kiedy miałam wskoczyć z Sereną w krzaki... coś, a raczej ktoś wylądował na mnie!
- SERENA!
- Złaź ze mnie!!!
Basior spojrzał na mnie jak na UFO i zszedł ze mnie. Pozbierałam się z ziemi i przyjrzałam mu się. Miał szaro-niebieskie futro i jasnoniebieskie znaki.

<Desoto? Ktoś chętny?>