Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 12 lutego 2014

Cd. Kiiyuko "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.4" (cd. Thresh)

Miałam ochotę mu zdrowo przyłożyć, ale musiałam się powstrzymywać, bo inaczej mnie nigdy stąd nie wypuści... Zamknęłam oczy i idąc liczyłam do dziesięciu. On zniecierpliwiony powiedział:
- To wyjaśnisz mi to? Bo zaraz cię tu zostawię...
Otworzyłam oczy i wrzasnęłam na niego, bo naprawdę zaczął mnie denerwować:
- DOBRA, DOBRA! MOŻESZ PRZESTAĆ MI WRESZCIE NARZEKAĆ?! CHCĘ SIĘ SKUPIĆ!
Chyba trochę się wystraszył, ale właśnie o to mi chodziło. Te duchy czy co to tam było, też mnie irytowały. Te inne dziwne małe istoty, które mi się plątały wokół nóg myślały, że mnie wystraszą... Ha! Od kiedy to?! Znudzona zrzuciłam je z stóp. Zauważyłam, że kiedy jestem wściekła na kogoś, niczego się nie boję... Wtedy jakieś plączopodobe coś, co przypominały trochę jak macki, lecz było rośliną owinęło mi się dookoła łydki. A to czego znowu chce? Podniosłam jakiś miecz, który leżał tuż obok i odcięłam "to coś", które z cichym sykiem upadło na ziemię puszczając moją piękną i zgrabną nóżkę. Phi! Miecz sobie na wszelki wypadek sobie zatrzymałam.No bo skoro pierwsze lata w watasze spędziłam w stadzie, które NICZEGO się nie bało.
- Nooo więc... Od czego by tu zacząć?... - zaczęłam przejeżdżając palcem po ostrzu miecza - Hm... Ja niczego od ciebie nie chciałam, po prostu, będąc Alfą mojej watahy, muszę pilnować jej bezpieczeństwa, nie sądzisz? - powiedziałam spokojnie - A więc... Chciałam się tylko upewnić, czy nie jesteś intruzem.
Nawet trochę się zdziwiłam moim spokojem i opanowaniem... On też był w lekkim szoku. Ale to dobrze... Trzeba to wykorzystać. Nagle rzuciłam się na niego tak, że on za późno się zorientował co planuję i nie zdążył uciec. Wylądował z łoskotem na ziemi z moim pobłyskiwującym mieczem zaraz przy szyi. Tak, teraz to JA jestem górą. Nie ma gdzie uciec, ani jak. Użyłam potajemnie zaklęcia, którego niedawno się nauczyłam. Nie mógł się ze mną zamienić na miejsca, ani teleportować się. Spróbował tego, a gdy mu się nie udało, zrozumiał co się stało.
- I co kochany?... Co mi ciekawego powiesz?... Uroczy masz ten domek, wiesz? - powiedziałam szczerze mu prosto w twarz. Nie wiedział co powiedzieć. Hm... Pozory mylą.

<Thresh? Jeżeli się ruszysz odetnę ci tą "piękną" twarzyczkę, a jeżeli użyjesz któregoś ze swoich podwładnych osobiście oderwę mu łeb, albo poćwiartuję, cokolwiek to będzie i zniszczę. Było ze mną nie zadzierać.>

Od Thresh'a "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.3" (cd. Kiiyuko)

Udało jej się uciec. Stała naprzeciwko mnie.
-Ja cię zaczepiam? Słoneczko to ty się za mną skradałaś – złapałem ją na łańcuch i przyciągnąłem do siebie. Stanąłem za nią i szepnąłem do ucha. –Widziałaś kiedyś swoją duszę? A chcesz ją zobaczyć? -pociągnąłem za łańcuch i wyrwałem duszę z dziewczyny. Włożyłem ją do latarni, zmieniłem się w Strażnika Łańcuchów i poszedłem w ślad za nią. Staliśmy obok siebie. –Podoba ci się? Myślę, że tak bo jeśli mi nie odpowiesz, to miejsce stanie się twoim domem na wieki wieków.
-Wypuść mnie stąd! – krzyknęła i ponownie się na mnie rzuciła. Tym razem dostałem kilka razy w twarz.
-Uspokój się, odpuść. Stąd mogę wyciągnąć cię tylko ja.
-Co to za miejsce? – opuściła gardę i się rozejrzała. Wykorzystałem ten moment i zamieniliśmy się stronami. Przemieniłem się w człowieka.
-Wstrzymuję się od odpowiedzi – popatrzyłem na swoje dłonie.
-No ej! – zaczęła się szarpać.
-Jak mi powiesz czego chciałaś i po co mnie śledziłaś, to opowiem ci o tym miejscu i pozwolę ci odejść. Podoba ci się taki układ?
-Niech będzie – powiedziała oburzona. Wstałem z niej i podałem rękę. Odtrąciła ją.
-No to zaczynaj, mamy długą drogę do przejścia.
-Co?!
-Musimy iść do ołtarza. Tam znajduje się wyjście, które mogę otworzyć tylko ja – słodko się uśmiechnąłem i ruszyłem przed siebie. Po chwili dołączyła do mnie białowłosa.

<Kiiyuko, pamiętaj że stąd nie ma ucieczki i tylko ja potrafię to otworzyć.>

Cd. Kiiyuko "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.2" (cd. Thresh)

Niech to! Zrobił unik, dodatkowo kopnął mnie, że straciłam równowagę, po krótkim locie uderzyłam się w ścianę więzienia i upadłam, a gdy chciałam się podnieść, przydusił mnie swoją nogą, tak, że nie mogłam się podnieść... Wstrętny! I co teraz zrobić? Gdy tak się gorączkowałam powiedział:
- To odpowiesz grzecznie?
- Nigdy!
- Czyżby? - powiedział lekko się śmiejąc, jakbym powiedziała coś zabawnego. Muszę go jakoś zaskoczyć, albo czymś zająć, tak żebym miała chwilkę na ucieczkę... A no tak, jeszcze to jakieś dziwne więzienie. Nie wyglądało na łatwe do pokonania. Z zamyślenia wyrwało mnie jego pytanie:
- Spytam jeszcze raz: jak się nazywasz?
- Czy to takie ważne i czego ode mnie chcesz? Czemu mnie zaczepiasz? - powiedziałam już wściekła. Traciłam dla niego cierpliwość, bo nic nie jest wieczne...

<Thresh? Nie zapomnij tylko, że jestem nieśmiertelna>

Od Thresh'a "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.1" (cd. Kiiyuko)

Błąkam się po świecie już od ponad 2000 lat. Moim zadaniem jest łapanie zabłąkanych dusz do mojej latarni. Nigdy nie zastanawiałem się nad moim pochodzeniem, bądź osobie, która mnie stworzyła. Od samego początku błąkam się sam…

---

Był wieczór. Szedłem przez las. Poszukiwałem jakiejś bezbronnej duszyczki, którą mógłbym złapać. Usłyszałem jak coś poruszyło się w krzakach. Rzuciłem tam moją latarnię, aby sprawdzić co to. Nic nie zauważyłem. Bez zastanowienia poszedłem dalej. Intuicja mówiła mi jednak, że coś jest nie tak. Zacząłem szukać.
-Wyjdź i pobaw się – powiedziałem rozświetlając sobie drogę. Ponownie usłyszałem szelest, tylko tym razem za sobą. Odwróciłem się i otworzyłem latarnię. –Skujcie ich! – kilka dusz wyleciało z środka i przeszukało cały teren wokół mnie.
-Puść mnie – powiedziała oburzona wadera. Zmieniła się w człowieka.
-Dlaczego mnie śledziłaś? –podszedłem do niej.
-Ponieważ znajdujesz się na terenie mojej watahy? Wyglądasz na złego typa – popatrzyła na mnie od góry do dołu.
-Ja? Zły? Haha, możliwe… –zmieniłem się w człowieka i uśmiechnąłem się upiornie. Stworzyłem wokół nas więzienie. Dusze z powrotem schowałem do latarni. Dziewczyna upadła na ziemię, a ja usiadłem po turecku. – No to teraz jak na spowiedzi. Kim jesteś?
-Wstrzymuję się od odpowiedzi – skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę.
-Zacznijmy jeszcze raz. Jak masz na imię.
-Nie odpowiem. To koniec przesłuchania – wstała.
-Nie skarbie. To ja mówię kiedy jest koniec – podbiegła do mnie i przewróciła mnie na ziemię. Wycelowała pięścią w twarz.
-Nie kochany, to a mówię kiedy jest koniec.

<Kiiyuko?>

Od Oliwki "Spotkanie Oliweczki"

Kiedyś, gdy spacerowałam przez las i bawiłam się zarazem z moją siostrą Faantaasią, to oddaliłam się ciut za daleko, chcąc zrobić jej kawał i z po chwili z przerażeniem stwierdziłam, że jej nie ma... Więc z braku innych pomysłów spanikowana szłam i szłam, aż nareszcie doszłam do jakiejś groty. Później przewyższyła mnie moja ciekawość, co może być na końcu groty... "Może skarb?" pomyślała i poszłam przed siebie. Po kilku minutach oślepiło mnie nagłe światło i zauważyłam, że jestem w jakimś innym lesie, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Nie wiedziałam co mam robić, ale na szczęście ktoś nadchodził, więc poprosiłam tego kogoś o pomoc. Ten ktoś, był kotem, a właściwie małą kotką, więc mi się wydało odrobinkę dziwne, bo co taki kot mógłby robić w lesie? Zapytałam ją o to, a ona mi wyjaśniła, że jest kotem z magicznymi zdolnościami. Przedstawiła mi się. Nazywała się Oliweczka. Następnie i ja się przedstawiłam i mała kotka wyprowadziła mnie stąd i spojrzała na mnie z powagą i zapytała:
- Mogę zostać twoją towarzyszką? Czuję, ze jest nam to pisane - byłam trochę zdziwiona na te słowa, i odpowiedziałam:
- Skoro tak mówisz, to zgoda.
Potem razem odnalazłyśmy Faantaasię i wszystko jej wyjaśniłyśmy. Tak Oliweczka została moją towarzyszką i przyjaciółką na dobre i złe.