Styczeń 2020
Nergal spał jeszcze długo. Praktycznie co godzinę zaglądałam czy już się nie obudził. Otrzymałam od Alfy torbę z lekami, zakupionymi w Mieście. Miałam przekazać je dla Nergala, gdy się obudzi.Minęły dwa dni. Było popołudnie, po skończonym polowaniu poszłam do jaskini basiora. Już miałam wejść, gdy nagle z wnętrza jaskini wyleciał nietoperz. Praktycznie na mnie wleciał. Pisnęłam. Nie boję się takich takich zwierzątek, ale każdy na moim miejscu zrobiłby to samo.
- Nie dość, że jestem ranny to chcesz, bym jeszcze ogłuchł?! – usłyszałam śmiech Nergala. Weszłam do jaskini i patrzyłam przez chwilę jak kaszle krwią. Spojrzał na mnie.
- Jak się czujesz? – spytałam, zerkając na lepką substancję na podłodze.
- Bombowo. – zażartował.
Humor dalej mi nie dopisywał, spojrzałam na niego wrogo. Chciałam zdjąć torbę z grzbietu, ale okazało się, że przez incydent z nietoperzem, spadła na ziemię, przed jaskinią. Wyszłam po nią. Rzuciłam nią o ziemię.
- Możesz usiąść? – spytałam basiora.
- Co tylko panienka sobie zażyczy. – uśmiechnął się w sposób, którego nawet nie jestem w stanie określić. Spojrzałam na niego spode łba.
Zajęłam się opróżnianiem zawartości torby. Nalałam wody do wcześniej wyjętej miski.
- Czyli to jednak ty… - spytał, ale mu przerwałam.
- A kogo się spodziewałeś? Biorąc pod uwagę, że jesteś obcy, nic o tobie nie wiemy i ten rozpiernicz, co zrobiłeś w Mieście, większość wilków ci nie ufa. – powiedziałam, wyjmując kilka tabletek z plecaka. – Połknij to. – dodałam.
- Jak długo byłem nieprzytomny? – spytał, po połknięciu leku.
- Niecałe dwa dni. – odparłam.
- Że co?! No nieźle…
Na chwilę trochę się zadumał, potem nagle spojrzał mi w oczy. Odwróciłam wzrok. Co on sobie myśli?
- Wyjaśnisz mi, dlaczego zabiłeś te wilki? – spytałam.
- Nie ma takiej potrzeby, to ciebie nie dotyczy. – uciął krótko. To mnie nie dotyczy, tak?
- Owszem, dotyczy, od chwili, gdy ci pomogłam, a potem sama posprzątałam ten bajzel, to dotyczy również mnie! – Zaczęłam się denerwować. On tego nie rozumie. To już teraz moja sprawa, zdecydowałam się mu pomóc i teraz to dokończę!
Wstał. Zbliżył swój pysk do mojego.
- Nie przypominam sobie, bym prosił cię o pomoc. Tak w ogóle, czemu mi pomogłaś? Jestem mordercą, więc dlaczego ktoś taki jak ty zechciał pobrudzić sobie łapy, by pomóc takiemu śmieciowi jak ja? Dodatkowo przeze mnie musiałaś pobrudzić się krwią moich wrogów… Więc dlaczego? Wystarczyłoby, gdybyś mnie tam zostawiła. – powiedział twardo.
- Dlatego, że każdy zasługuje na drugą szansę. – odparłam równie chłodno co on.
Odsunęłam się, nie przestając na niego patrzeć.
- A ty nie jesteś wyjątkiem. – dodałam, odwracając wzrok.
Nagle syknął z bólu. Usiadł, cicho jęcząc.
- Wszystko dobrze? – Spytałam. Natychmiast do niego podeszłam.
-Tak… Tak… - odparł. – Już mi lepiej. – położył się na ziemi i znowu kaszlnął krwią.
- Na pewno? – Spojrzałam na niego twardo. Spryciarz, chyba widzę, że coś się dzieje. Jak już zdecydowałam się u pomóc, to raczej szybko nie zostawię go w spokoju.
- Tak. – odparł z naciskiem.
Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił. Powiedz coś. No powiedz!
- Jesteś głodny? – spytałam, w duchu dziękując, że tak szybko coś wymyśliłam.
- Skoro nie jadłem nic od dwóch dni – odpowiedź jest raczej jasna. – powiedział, zerkając na mnie podejrzliwie.
- Poczekaj tu. – rzekłam, spoglądając na niego z góry.
- Ciekawe, gdzie miałbym pójść. – usłyszałam jeszcze, wychodząc z jaskini.
Czemu mu pomagam?! Odpowiedź którą podałam, nie wyczerpywała tego pytania, była tylko częściowa. Więc dlaczego to robię? Potwierdziły się moje przypuszczenia, że jest po prostu mordercą. Mordercą jakich wiele na świecie. Mogłam wybrać sobie kogokolwiek innego – więc, czemu on?
Weszłam do spiżarni. Przez chwilę zastanawiałam się, co wziąć dla Nergala. Zdecydowałam się na dwa zające, które i tak nie należały już do tych świeżych. Wrzuciłam je sobie na grzbiet i wyszłam z jaskini. Zauważyłam ruch w krzakach, jakieś dziesięć metrów ode mnie. Po chwili dostrzegłam, że to wilk. Czarny basior chyba mnie jeszcze nie zobaczył. Natychmiast skoczyłam do tyłu, chowając się w mroku jaskini. Po kilku sekundach zaczął iść w kierunku innych jaskiń. Chwilę odczekałam, po czym udałam się za nim. Po kilkunastu minutach zatrzymał się przed jaskinią Nergala. Skierował wzrok ku jej półmrokowi. Wytężył wzrok.
- Mam cię… – Powiedział prawie bezgłośnym szeptem. Nagle gwałtownie zawrócił i zaczął pędzić na południe. Po kilku sekundach odpuściłam pościgu. Basior był o wiele ode mnie szybszy. Zawróciłam.
- Proszę. – powiedziałam, rzucając przed niego zające. – Nergal…
- Co? – Spytał. Szybko opowiedziałam mu o zdarzeniu. Jego mina nie wyrażała nic pozytywnego.
- Teraz chyba możesz mi opowiedzieć? – spytałam, patrząc na niego przenikliwie.
<Nergal?>
Uwagi: Brak daty i dopisku na końcu.