- Kochanie, dlaczego się tak zachowujesz?
- To znaczy jak? - mruknęłam lekko zdenerwowana (co było zupełnie nieuzasadnione), przygryzając nerwowo zębami gałązkę znalezioną obok ścieżki.
- No... nie wiem jak to ująć... dziwnie?
- Ty się pytasz czy odpowiadasz?
- Odpowiadam.
- No to mów jak trzeba. Intonacja w dół. - parsknęłam rzucając patyk gdzieś w krzaki. Teraz zachciało mi się szyszki. Przybliżyłam więc nos do ziemi i zaczęłam węszyć chodząc niecierpliwie w kółko.
- To wytłumacz mi, dlaczego tak się zachowujesz. Jesteś jakaś taka... nieswoja. - powiedział podążając za mną wzrokiem. Gwałtownie zatrzymałam się, uniosłam głowę i popatrzyłam na niego mrużąc oczy.
- Zachowuję się całkowicie normalnie, nie mam pojęcia o co ci chodzi.
- Eh... Po prostu zachowujesz się jak nie ty.
- Jak kosmita, wiesz? Przyleciało UFO i podmienili mnie. - warknęłam.
- Nie to miałem na myśli... Może lepiej idź z tym do Ice?
- Nie.
- Dlaczego? - zapytał zatroskany.
- Bo nie. - rzekłam ponownie przyciskając nos do ścieżki i idąc w swoim kierunku. Rafael podążył za mną. Byliśmy w końcu na spacerze, to powinien iść, nie? Trochę głupio by było, jakbyśmy wyszli razem, a wrócili osobno.
- Kiiyuko, o nic więcej cię nie proszę... Tylko tyle.
Westchnęłam.
- Niech ci będzie, ale to tylko i wyłącznie ze względu na ciebie.
***
- Zaraz... Co? - zapytałam zszokowana.
- Tak jak już mówiłam. - uśmiechnęła się Ice. - Mam nadzieję, że nie muszę ci tego dwa razy lub nawet trzy powtarzać. Idź do Rafaela i mu to przekaż.
- Um... No dobra. - mruknęłam co nieco zmieszana. Wyszłam z jaskini naszej lekarki, wstępując do "krainy" lodu i śniegu, którą się stała nasza wataha i zwróciłam głowę w stronę czekającego przy jamie basiora.
- Posłuchaj... Jest taka sprawa.
- Jaka? - zapytał zmartwiony wpatrując się we mnie z oczekiwaniem tymi swoimi porywającymi niebieskimi oczami, którym nie sposób nie zdradzić swojej tajemnicy.
- Jestem w ciąży.
<Rafi? ;p>