marzec 2021r.
Kiedy zobaczyłem Tori, poczułem się jakby ktoś przejeżdżał pazurami w środku mojego łba. Jakby wspomnienia dotyczące tej małej wadery były gdzieś tam szczelnie zamknięte, a teraz wyły i uderzały o ściany swojej celi, czekając aż je odnajdę. A ja nawet nie wiedziałem, gdzie powinienem szukać.
A jednak rozpoznałem ją. Czułem, że ta wilczyca jest tą, której poszukiwałem. Mało tego! Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że była dla mnie kimś bliskim. Może nawet była moją najbliższą przyjaciółką? Hm, to byłoby całkiem możliwe.
Rozmowa z nią była czymś niesamowitym. Ta wadera przedstawiała historię naszej znajomości tak spokojnie, jakby było to dla niej coś oczywistego.
Może dlatego, że było? Gościu, to że ty nic nie wiesz, nie oznacza, że i ona zapomniała – myślałem.
W każdym razie nie mogłem pohamować zainteresowania i szoku, kiedy słuchałem słów samicy. A kiedy nadeszła chwila, w której musiałem jej wszystko opowiedzieć... To było okropne. Widziałem, że Tor była załamana, przez co czułem się jeszcze gorzej. Wcześniej tak miłe chwile przywitania, wydały się nagle czymś odległym i... Nienaturalnym.
W końcu stwierdziłem, że najlepsze co mogłem zrobić, to odwrócić jej uwagę. Gadanie na temat magii oraz mojej wrodzonej wspaniałości szybko okazało się świetnym pomysłem. Wilczyca skupiła się na czymś innym, a na jej pysk na powrót wstąpił uśmiech. Dzięki niech będą Eydis za to, że jestem tak cudowny i rozmowa o mnie jest tak fascynująca!
Patrolowaliśmy tereny przydzielone mojej przyjaciółce rozmawiając na całkowitym luzie. Tori wtrącała czasem coś o miejscu, w którym akurat się znajdowaliśmy. Nie powiem, tereny tej watahy były całkiem ładne, ale chyba najbardziej podobały mi się Góry, w których odnalazł mnie ten cały Magnus.
- Mogę już spróbować? - zapytałem w końcu. Nie mogłem się doczekać chwili, w której dostanę się do umysłu przyjaciółki. Wilczyca jednak niezbyt chciała, żebym widział jej myśli, co sprawiało, że byłem jeszcze bardziej ciekawy. Chciała przede mną coś ukryć?
- Dobra, dawaj – westchnęła Tori.
Wydałem z siebie krótki okrzyk radości, na co samica ponownie westchnęła i pokręciła głową mrucząc coś pod nosem. Czyżby mnie wychwalała? Ach, nieważne. Musiałem się skupić na czymś innym.
Zamknąłem oczy i odetchnąłem kilka razy próbując odgonić myśl o wpadnięciu na drzewo. Nie byłoby to zbyt... Przyjemne i budzące podziw. Chociaż prawdopodobnie nawet to zrobił w taki sposób, że...
Przestań – nakazałem sobie w myślach i ponownie skupiłem się na oddychaniu. Już po chwili byłem idealnie wyciszony.
- Usiądźmy, dobrze?
Nie czekałem na odpowiedź Tori, tylko od razu usiadłem w miejscu, w którym przed chwilą stałem. Moje wyczulone w tym momencie zmysły zarejestrowały, że po chwili samica również usiadła. Uśmiechnąłem się nie wiedząc do końca z jakiego powodu. Może to miał być wyraz stłumionej ekscytacji?
- Postaram się, żebyś usłyszała mnie w swoim umyśle. Słuchaj uważnie – poleciłem.
Wadera potaknęła i zamilkła pozwalając mi jeszcze bardziej się skupić. Oczywiście skorzystałem z okazji i zacisnąłem mocniej powieki starając się myśleć jedynie o umyśle mojej przyjaciółki. Niestety, choć czułem aurę myśli otaczającą sylwetkę samicy, to nie potrafiłem jej naruszyć. Zdawała się być zbyt odległa dla mojego głupiutkiego umysłu.
Po dłuższej chwili nieudanych prób, otworzyłem oczy. Światło słoneczne oślepiło mnie na jeden krótki moment i dopiero, kiedy ten minął mogłem odnaleźć wlepione we mnie spojrzenie Tori.
- Nie było cię tam – stwierdziła, na co pokiwałem głową. Wspaniałemu Asowi – rany, jak dziwnie znowu znać swoje imię... - się nie udało.
- Nie poczułaś nic, prawda?
- Przykro mi, As.
Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się. Starałem się ukryć smutek i poczucie porażki. Chyba nie szło mi za dobrze, bo Tori ciągle przyglądała mi się z czymś w rodzaju troski, przez co czułem się jeszcze gorzej.
- Hm, no nic. Jeszcze się nauczę. Będę Panem Umysłu z prawdziwego zdarzenia, zobaczysz! - uśmiechnąłem się szeroko mając nadzieję, że brzmiałem przekonująco.
- Nie wątpię – parsknęła wilczyca. Ton jej głosu zdawał się przeczyć słowom i już chciałem to jakoś skomentować, ale nagle ogarnąłem, że to chyba było specjalnie... A przynajmniej taką miałem nadzieję.
Odchrząknąłem nie wiedząc zbytnio, co jeszcze mógłbym powiedzieć. Między nami zapanowała cisza, a ja totalnie nie wiedziałem jak ją przerwać. Miło było rozmawiać o niczym. Czułem się wtedy sobą. Natomiast cisza i pozostawienie siebie na kaprysy własnych myśli, które kotłowały się ciągle wokół durnego braku pamięci... Nie, to nie było fajne.
Przestań. Będziesz miał jeszcze sporo czasu na użalanie się nad sobą – pomyślałem, kręcąc głową, żeby się jakoś otrząsnąć.
- Em... Mała? - zacząłem całkowicie nie wiedząc, co chciałem powiedzieć.
Wilczyca na dźwięk mojego głosu podskoczyła. Widziałem jak jej niebieskie oczy otwierają się szeroko. Jej spojrzenie wyrażało zszokowanie, smutek i całą gamę emocji, których nawet nie potrafiłem nazwać.
- Coś nie tak?
- Co? Nie, wszystko w porządku – pokręciła łbem – Po prostu...
Kiedy wypowiadała dwa ostatnie słowa, jej głos się załamał. Pewnie było to ogromnie nietaktowne, ale nie mogłem powstrzymać ciekawości. Co takiego chciała powiedzieć?
- Po prostu?
- Nieważne – odpowiedziała przekrzywiając pysk w jedną stronę. Chciała dać mi do zrozumienia, że to nic ciekawego, ale nie dałem się nabrać. Wadera czując na sobie moje wyczekujące spojrzenie, westchnęła i kontynuowała. - Mówiłeś tak na mnie odkąd pamiętam. Chociaż nie widzieliśmy się od bardzo dawna, lubiłeś się przechwalać się, że jesteś wyższy – uśmiechnęła się przypominając coś sobie – I starszy.
Z mojego gardła wydobyło się krótkie „och”. Nie spodziewałem się, że używałem tego zwrotu już wcześniej. A tego, że byłem starszy to już całkowicie.
- Jestem starszy? - zapytałem upewniając się.
Tori słysząc moje pytanie jęknęła.
- Mogłam ci nie mówić... Znowu się zacznie... - starała się mówić dramatycznym tonem, ale uśmiech wkradający się na jej pysk ją zdradził.
- O ile?
- Miesiąc. Masz... - zerknęła na swoje pazury. – Trzy lata z kawałkiem. Jakoś zimą skończysz cztery.
Skinąłem głową przyjmując do wiadomości te rewelacje. Nie wpadło mi wcześniej do głowy zapytać, ile miałem lat. Wiedziałem, że jestem dorosły i to mi wystarczało. A gdy poznałem bardziej dokładną liczbę, nawet nie byłem specjalnie zaskoczony. Właśnie na tyle się czułem.
- Coś jeszcze powinienem o sobie wiedzieć?
Tor zamyśliła się. Hm, chyba nie umiałem myśleć o tej małej samicy jako Torance. Pełna wersja wydawała się być zbyt... dorosła jak dla tej drobnej wadery. Jestem pewien, że gdyby nas postawić obok siebie, byłoby widać, kto jest starszy. Wilczyca ogólnie wyglądała dość dziecinnie... Aż dziwne, że sam nie domyśliłem się, że to ja byłem tym starszym. Tak, podobało mi się to, że górowałem nad nią zarówno wzrostem jak i wiekiem...
Kiedy ja w myślach szczyciłem się nową wiedzą, Młoda – ha, jak fajnie, że mogłem tak o niej myśleć! - chyba się namyśliła.
- Naprawdę masz na na imię Asgrim. Nigdy ci się specjalnie nie podobało.
Skrzywiłem się słysząc te słowa. Tak, nie dziwiłem się sobie z przeszłości, że wolałem krótkie „As”. Moje prawdziwe imię było bardzo dziwne i no... Niezbyt piękne.
- Hm... - odezwała się ruda. - A teraz ci się ono podoba, Asgrimie?
Parsknąłem słysząc jak zaakcentowała moje imię.
- Zdecydowanie nie. Chodźmy dalej, co? - zaproponowałem licząc na zmianę tematu.
Moja przyjaciółka wyszczerzyła zęby w uśmiechu i wstała.
- Jak wolisz, staruszku.
Kiedy tylko podniosłem się z ziemi, podszedłem do samicy i szturchnąłem ją. Na mój pysk znowu wkradł się wesoły uśmiech. Naprawdę podobały mi się nasze relacje.
- Nie podskakuj, szczeniaku.
C.D.N.
Uwagi: Brak.