Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 24 września 2015

Od Kirke "Podróż" cz.4

Kiedy wpadłam na małą waderę białą z czarnymi elementami zdenerwowałam się. Chciałam ją udusić, ale wiedziałam, że nie powinnam. Wyglądała na nieco wystraszoną, kiedy zaczęłam na nią krzyczeć. Przestałam i wzięłam parę wdechów.
- Wybacz... nie lubię, gdy ktoś na mnie wpada - powiedziałam nieco smutnie.
- Nie szkodzi... to moja wina - rzekła smutna. Zrobiło mi się jej trochę żal, ale nie chciałam by widziała to po mnie. 
- Coś się stało?  - spytałam nie trzymając do niej urazy.
- Nie, wszystko dobrze - odpowiedziała. Wiedziałam, że kłamie, ale już nie chciałam ciągnąć tematu.
- Jak masz na imię? - spytałam jej z uśmiechem.
- Jestem Shayle... mówią mi Thunder, Shy lub Blacky - powiedziała nieco pewniej.
- Jesteś tu od dawna? - spytałam.
- Nie, od paru minut, a co? - zapytała mnie już pewnie.
- Nie, bo... a, nie ważne... - rzekłam i zaczęłam iść w stronę wyjścia, gdy nagle poczułam czyjąś łapę.
- Zaczekaj. Chodź, pogadamy z Alfą - powiedziała i poszłyśmy szukać przywódczyni watahy. Nie wiedziałam po co. Nie minęła chwila i już dotarłyśmy do Alfy.
- O, cześć Shayle. Widzę, że nasza pacjentka czuje się lepiej - Powiedziała z uśmiechem. Shayle zamerdała ogonem.
- Jak się nazywasz? - spytała się mnie. Nic nie odpowiedziałam. Nie z powodu strachu. Po prostu nie lubię Alf... zawszę są złe lub nie wiadomo jakie. 
- Nie bój się... - powiedziała do mnie.
- Jestem Kirke... mówią mi czasami... - od razu się zamknęłam. Nie lubiłam swojego przezwiska z wielu powodów, o których nie mam ochoty gadać.
- Kirke wystarczy. Co cię sprowadza w nasze tereny? - spytała mnie Alfa.
- Spacerowałam... i tyle.
Nagle zauważyłam wilczyce, którą spotkałam w czarnym lesie. Natychmiast do niej pobiegłam. Nie wyglądała na zadowoloną z mojego widoku.
- To znowu ty? - spytała zniesmaczona, patrząc na mnie.
- Tak... chciałam podziękować za pomoc - powiedziałam, patrząc na jej szalony uśmieszek.
- Och, mała waderko... nie znasz mnie... ale dam ci radę... nie dziękuj mi. To tylko strata czasu... - powiedziała ze swoim uśmieszkiem. Odeszłam od niej i wróciłam do Shayle i Alfy.
- Więc... chcesz dołączyć do naszej watahy? - spytała mnie. Ja? W watasze? Czy taka mało potrzebna mała wadera powinna należeć do watahy?
- Kirke, no zgódź się - powiedziała do mnie Shayle z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i przytaknęłam.
- Chcę dołączyć do tej watahy - powiedziałam z uśmiechem
- Witaj we Watasze Magicznych Wilków! - oświadczyła z uśmiechem. Odwzajemniłam go i poszłam razem z Shayle się bawić. Nie wierzę, że to mówię ale... mam wrażenie, że znalazłam przyjaciółkę.

Uwagi: Po raz kolejny powtórzę (a raczej zastosuję opcję Kopiuj -> Wklej): notorycznie powtarzasz wyrazy i zapominasz o przecinku przed niektórymi czasownikami, np. podchodząc, patrząc, wskazując. Znalazłem kilka drobnych literówek. Musisz poćwiczyć nad stawianiem przecinków. "Alfa" to nie tylko zwrot grzecznościowy, ale i także tytuł wilka, więc wypada, żeby pisać ten wyraz z wielkiej litery.

Od Kirke "Przygotowania do imprezy" cz. 1 (cd. chętny)

 Czwarte op. na wrześniowy Tematyczny Weekend!

Kiedy skończyłam się bawić z Shayle i się rozeszłyśmy, poszłam pozwiedzać watahę. W niewyjaśnionych okolicznościach uśmiechnęłam się. Miałam wrażenie, że mam jednak cel w życiu. Może niewielki, ale jest. Nagle usłyszałam muzykę? Pobiegłam w stronę dźwięku. Gdy dotarłam na miejsce zatrzymałam się i stanęłam jak słup.
- L...l..ludzie?! - wykrzyknęłam wystraszona. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Podchodząc do mnie zmieniała się w wilka.
- Spokojnie... to tylko przemiana ludzka - powiedziała do mnie. Jej sierść była biała z czarnymi paskami na plecach, a jej sierść na głowie miała różowe elementy.
- Jesteś nowa? Czy może już od dawna tu jesteś? - spytała się mnie, przyglądając się. Nie wiedziałam czemu zadaje mi takie pytania. Przecież wygląda jakby tu mieszkała dobre parę lat!
- Kiiyuko, ona jest nowa... - powiedziała jakaś wadera, podchodząc do nich.
- Aha... miło cię poznać! A właśnie jak masz na imię? - spytała się mnie... Kiiyuko? Chyba dobrze pamiętam. 
- Ja... jestem Kirke - powiedziałam, patrząc na całą sale.
- Miło cię poznać. Jestem Kiiyuko, a obok jest Li Vane - powiedziała, wskazując na nią. Uśmiechnęłam się.
- Co wy tu robicie? I czemu jest tyle ludzi? - spytałam rozglądając się po plaży. Wszędzie byli ludzie. 
- Nie martw się... to są wilki, tylko w transformacji ludzkiej-  powiedziała Li Vane i na mnie popatrzyła, jakby czegoś ode mnie oczekiwała.
- Em... aha? - odpowiedziałam pytająco.
- No... w twoim wieku już chyba powinnaś wiedzieć jak się zmieniać w człowieka - powiedziała, a ja opuściłam wzrok. Poczułam się źle. Nie chciałam by się dowiedzieli... ale widocznie tajemnice muszą czasami wyjść na jaw.
- Coś nie tak? - Spytała Kiiyuko, patrząc na mnie. Podniosłam wzrok z szklistymi oczami.
- Bo... ja jestem normalnym wilkiem... bez mocy... - odpadłam i moje uszy oklapły. 
- Nieprawda... każda wadera lub każdy basior ma chociaż odrobinę mocy - powiedziała Li Vane, próbując mi poprawić humor.
******
- Chcesz nam pomóc w przygotowaniach? - spytała się mnie Kiiyuko z uśmiechem.
- Zależy czy... taki ktoś ja... - nie dokończyłam, bo zamknęła mi łapą pyszczek.
- Nawet tak nie mów. Możesz pomóc przy próbach - powiedziała, uśmiechając się.
- Ale... nie umiem się zmieniać w człowieka... - powiedziałam, patrząc w stronę wszystkich wilków, które były zmienione w ludzi.
- Będziesz tylko dekorować scenę. Wiele wilków będzie pomagać takiej małej bezbronnej waderce jak ty - oznajmiła... zapomniałam jej imienia. Dziękowałam jej za pomoc.
- Kazuma... - powiedziała Li Vane, patrząc na nią.
- Nie... pójdę - rzekłam. Kazuma przez chwilę wyglądała na zaskoczoną. Weszłam na scenę, Li Vane i Kiiyuko zmieniły się w ludzi i zaczęły robić swoje. Kazuma oparła się o skrzynie i zaczęła ziewać. Chciałam w końcu pokazać, że mogę coś zrobić dobrze. Poszłam po dekoracje i zaczęłam ozdabiać  scenę. Gdy to robiłam zobaczyłam, że na krześle poza sceną było coś podobnego do... klocka z jakimś kabelkiem. Podeszłam do tego czegoś. Zobaczyłam, że ten kabelek ma dwa mniejsze zakończone jakimiś urządzeniami. Włożyłam jedno na lewe ucho, a drugie na prawe. Usłyszałam muzykę. Zamknęłam oczy i się w nią wsłuchałam.
- I-I-I wanna go, go, go... - zaczęłam nucić to, co leciało w tym dziwnym urządzeniu. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam jakąś waderę. Wyjęłam dziwne urządzenia z uszu i klapnęłam uszy.
- Widzę, że przypadła ci do gustu MP3 - powiedziała z uśmiechem.
- MP3? - spytałam.
-Tak. To takie urządzenie, do którego można wgrywać piosenki. A ten kabelek to słuchawki. Takie coś dzięki czemu tylko ty słyszysz muzykę, a nie wszyscy wokół - powiedziała z uśmiechem.
- Aha... A czyje to? - spytałam.
- Pewnie Kiiyuko... a, właśnie. Jestem Astrid. Ty jesteś Kirke, prawda? - zapytała. Przytaknęłam i wróciłam do zawieszania dekoracji. Gdy skończyłam byłam z siebie dumna.
- Ale beznadzieja... - oznajmiła, podchodząc do mnie Kazuma. Podeszły do nas Kiiyuko i Li Vane.
- Ładnie ci wyszło - powiedziała Li Vane z uśmiechem.
- Dziękuję. Przynajmniej ktoś docenia czyjąś pracę - powiedziałam i popatrzyłam na Kazumę. Ta odeszła bez słowa. Wszyscy robili przygotowania, a ja pomagałam. Byłam zadowolona, gdy mogłam w końcu w czymś pomóc. Kazuma cały czas miała na mnie oko. Miałam wrażenie, że mnie nienawidzi za te słowa. Może faktycznie nieco przesadziłam... Grunt, że mogłam pomóc to się dla mnie liczyło. Ale bardzo bym chciała dostać MP3. Wiem, że to niemożliwe, ale zawsze można marzyć.

Uwagi: Notorycznie powtarzasz wyrazy i zapominasz o przecinku przed niektórymi czasownikami, np. podchodząc, patrząc, wskazując. "Niewielki" oraz "nieprawda" zapisujemy łącznie. Znalazłem kilka drobnych literówek. Co do takich czysto technicznych błędów... Impreza nie jest na sali, a na świeżym powietrzu, a konkretniej na Wschodniej Plaży.