Zatrzymałem się. Ciężko westchnąłem i spojrzałem na dziewczynę nie odwracając się.
-Nie wiem.
-Nienawidzę cie... – złożyła ręce na klatce piersiowej.
-Mocne słowa – powiedziałem telepatycznie. – Zmień się w wilka – wykonała moje polecenie.
-C-co ty robisz?! – warknęła. Chciała rzucić się na moje plecy.
Teleportowałem się i stanąłem za nią. Poczułem lekkie ukłucie w szyi.
Zignorowałem je.
-Siad – powiedziałem na głos i szyderczo się
uśmiechnąłem. – Dobry piesek – pogłaskałem ją po głowie. Ból zaczął się
zwiększać. Złapałem się za szyję i przestałem kontrolować Kiiyuko. Od
razu się na mnie rzuciła.
-Przegiąłeś! – zacząłem kaszleć i dusić
się. Coraz ciężej mi się oddychało. – Nie udawaj! – nie miałem siły jej
odpowiedzieć. Ostatkami sił udało mi się teleportować. Po kilku
sekundach znalazłem się w Mrocznym Lesie.
-Nie o to mi chodziło –
powiedziałem w myślach. Szedłem ostatkami sił. – Wody, gdzie jest
pieprzona woda?! – spojrzałem na moje ręce. Były pokryte zarazą. Coraz
ciężej mi się oddychało. Padłem na ziemię. Kaszlałem krwią. – Czemu
teraz? – zapytałem się w głowie. Miałem już tracić przytomność, kiedy
ujrzałem kogoś lub coś. – Dobij mnie… - czarny obraz.
<cd. chętny>
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
sobota, 10 maja 2014
Od Yato "Chcesz się bić?! cz.2" (cd. Victoria)
-Czemu chciałeś zrobić coś temu dziecku?! – krzyknęła za mną. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią przez ramię.
-Bo ich nie lubię – powiedziałem bez emocji. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą ścianę ognia. – Naprawdę chcesz się ze mną bawić w ten sposób? – byłem zdenerwowany. Przywołałem swój miecz i teleportowałem się. Stałem za nią. Przyłożyłem ostrze do jej gardła. – Czy masz jeszcze jakiś problem?
-Tak! – złapała mnie za rękę i poparzyła.
-Nie ładnie! – stworzyła sobie miecz z ognia i przybrała pozycję do ataku. Po chwili zaatakowała. Jej ciosy może i były szybkie, jednak nie tak bardzo jak ja. – Za wolno skarbie – skontrowałem ją. Staliśmy naprzeciwko siebie. Odepchnąłem ją tak, aby upadła. Rzuciłem zaklęcie unieruchamiające. Kucnąłem przy niej. – No i po co ci to było? – zbliżyłem się do jej ucha. – Lepiej nie zadzieraj z lepszymi. To mogło skończyć się inaczej. Następnym razem nie będzie tak miło – powiedziałem bez emocji, wstałem i zdjąłem zaklęcie. – Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy – wskoczyłem na drzewo.
-STÓJ!
-Co jeszcze… - powiedziałem do siebie.
<Victoria?>
-Bo ich nie lubię – powiedziałem bez emocji. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą ścianę ognia. – Naprawdę chcesz się ze mną bawić w ten sposób? – byłem zdenerwowany. Przywołałem swój miecz i teleportowałem się. Stałem za nią. Przyłożyłem ostrze do jej gardła. – Czy masz jeszcze jakiś problem?
-Tak! – złapała mnie za rękę i poparzyła.
-Nie ładnie! – stworzyła sobie miecz z ognia i przybrała pozycję do ataku. Po chwili zaatakowała. Jej ciosy może i były szybkie, jednak nie tak bardzo jak ja. – Za wolno skarbie – skontrowałem ją. Staliśmy naprzeciwko siebie. Odepchnąłem ją tak, aby upadła. Rzuciłem zaklęcie unieruchamiające. Kucnąłem przy niej. – No i po co ci to było? – zbliżyłem się do jej ucha. – Lepiej nie zadzieraj z lepszymi. To mogło skończyć się inaczej. Następnym razem nie będzie tak miło – powiedziałem bez emocji, wstałem i zdjąłem zaklęcie. – Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy – wskoczyłem na drzewo.
-STÓJ!
-Co jeszcze… - powiedziałem do siebie.
<Victoria?>
Od Mike'a - "Ucieczka z rodzinnej watahy cz.1" (cd. Nari)
Miałem dosyć życia z moimi rodzicami. Nie miałem tam w ogóle wolności. Nie mogłem za często widywać się z wilkami, bo rodzice bali się, że kogoś zabije i mieli racje...
Ten dzień był jednym z najpiękniejszych, ale i jednym z najgorszych. Wyszedłem z jaskini. Szedłem sobie tak, aż nie poczułem głodu. Niedaleko zauważyłem piękna zdobycz - sarnę. Poszedłem wolno i po cichu, żeby nie uciekła. Byłem już blisko, a tu nagle ten dureń - James wyskoczył i spłoszył ją.
- Ty idioto! Spłoszyłeś mi jedzenie już piąty raz w tym miesiącu! - krzyknąłem zły.
- Stary, jesteś ciotą i dlatego niczego nie możesz złapać - powiedział...
- Ty gnojku...zabije cie! - czułem, że coś we mnie każe mi wyjść... I stało się - zmieniłem się.Wilk popatrzył na mnie przerażony... A ja na niego... Później tak jakby urwał mi się film i zobaczyłem, że jego ciało jest całe we krwi.
- Ej! Obudź się! - szturchałem go, żeby się obudził. On nie oddychał. Uciekłem trochę dalej... Jakaś wadera zauważyła Jamesa i próbowała mu pomóc. Zauważyłem, że strażnicy idą. Myślałem, że będą wiedzieli, że to ja, a oni wzięli tamtą waderę do lochu. Poszedłem za nimi i powiedziałem, żeby ją wypuścili i, że to nie ona go zabiła. A oni na to:
- Mike, to ta wadera, niejaka Nari jest winna.
Poszedłem przygnębiony do jaskini.. Przeze mnie niewinna i piękna wadera siedzi w lochach. Postanowiłem, że ją uwolnię. Gdy cała wataha zasnęła i strażnicy prawie też, poszedłem pod lochy i wpatrywałem się w waderę. Po kilku minutach powiedziałem do niej:
- Nie bój się, uwolnię cię.
Ona popatrzyła mi prosto w oczy, jakby chciała zobaczyć czy nie kłamie. Używając magii, uniosłem kamień i wyrzuciłem z całej siły kratę i ścianę. Nagle strażnicy obudzili się.
- Uciekaj! - zawołałem do wadery. Gdy wybiegła, waliłem się łbem o ścianę i zmieniłem się. Postraszyłem trochę ich i zamknąłem, tak jak oni Nari. Po kilku minutach uspokojony wybiegłem.
- Wszystko ok? - zapytałem się.
<Nari?>
Ten dzień był jednym z najpiękniejszych, ale i jednym z najgorszych. Wyszedłem z jaskini. Szedłem sobie tak, aż nie poczułem głodu. Niedaleko zauważyłem piękna zdobycz - sarnę. Poszedłem wolno i po cichu, żeby nie uciekła. Byłem już blisko, a tu nagle ten dureń - James wyskoczył i spłoszył ją.
- Ty idioto! Spłoszyłeś mi jedzenie już piąty raz w tym miesiącu! - krzyknąłem zły.
- Stary, jesteś ciotą i dlatego niczego nie możesz złapać - powiedział...
- Ty gnojku...zabije cie! - czułem, że coś we mnie każe mi wyjść... I stało się - zmieniłem się.Wilk popatrzył na mnie przerażony... A ja na niego... Później tak jakby urwał mi się film i zobaczyłem, że jego ciało jest całe we krwi.
- Ej! Obudź się! - szturchałem go, żeby się obudził. On nie oddychał. Uciekłem trochę dalej... Jakaś wadera zauważyła Jamesa i próbowała mu pomóc. Zauważyłem, że strażnicy idą. Myślałem, że będą wiedzieli, że to ja, a oni wzięli tamtą waderę do lochu. Poszedłem za nimi i powiedziałem, żeby ją wypuścili i, że to nie ona go zabiła. A oni na to:
- Mike, to ta wadera, niejaka Nari jest winna.
Poszedłem przygnębiony do jaskini.. Przeze mnie niewinna i piękna wadera siedzi w lochach. Postanowiłem, że ją uwolnię. Gdy cała wataha zasnęła i strażnicy prawie też, poszedłem pod lochy i wpatrywałem się w waderę. Po kilku minutach powiedziałem do niej:
- Nie bój się, uwolnię cię.
Ona popatrzyła mi prosto w oczy, jakby chciała zobaczyć czy nie kłamie. Używając magii, uniosłem kamień i wyrzuciłem z całej siły kratę i ścianę. Nagle strażnicy obudzili się.
- Uciekaj! - zawołałem do wadery. Gdy wybiegła, waliłem się łbem o ścianę i zmieniłem się. Postraszyłem trochę ich i zamknąłem, tak jak oni Nari. Po kilku minutach uspokojony wybiegłem.
- Wszystko ok? - zapytałem się.
<Nari?>
Cd Kiiyuko "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.12" (cd. jakiś chętny basior)
Siedziałam sobie spokojnie czekając aż sobie pójdzie. Już od jakiegoś czasu go widziałam. Obserwował tego Thresha. Był gotów uderzyć lada moment, czekał na odpowiednią chwilę. Wszedł tu za nami do portalu, wiedząc że grozi mi niebezpieczeństwo, pomimo tego, że i równie dobrze mogłabym poradzić sobie sama. Eh... Najważniejsze, że chociaż ktoś o mnie pamiętał. Chwila moment... To... Naprawdę on? Nie wierzę...
<cd. jakiś basior>
Od Kiiyuko "Zabawa według Yato cz.2" (cd. Yato)
- Oj, przyjemniaczku, przypominam, że to JA jestem Alfą!! - krzyknęłam za nim z irytacją. Co on sobie w ogóle myśli? Trzeba go nauczyć dyscypliny, bo jak tak dalej będzie postępować, to daleko nie zajdzie. Wszyscy będą go uważać za zboczeńca i okropnego podrywacza, który nie ma w ogóle za grosz szacunku dla innych osób. Odzywa się do innych z pobłażaniem, przez co nie będzie lubiany przez społeczność naszej watahy. Zachowanie jego jest wręcz naganne, niczym mały niewyuczony dzieciak. Odwrócił się tylko po to, żeby pokazać mi język i iść dalej. Przewróciłam oczami widząc jego dziecinność pomimo tego, że jest o wiele ode mnie starszy.
- Wracaj tu, bo inaczej sama będę musiała po ciebie iść... - warknęłam. Na te słowa on pokazał mi tylko środkowy palec, nawet nie odwracając się. Eh... Na pewno mnie nie posłucha... Pobiegłam za nim i stanęłam z nim twarzą w twarz i powiedziałam:
- Dlaczego tak się zachowujesz?
<Yato?>
- Wracaj tu, bo inaczej sama będę musiała po ciebie iść... - warknęłam. Na te słowa on pokazał mi tylko środkowy palec, nawet nie odwracając się. Eh... Na pewno mnie nie posłucha... Pobiegłam za nim i stanęłam z nim twarzą w twarz i powiedziałam:
- Dlaczego tak się zachowujesz?
<Yato?>
Od Yato "Zabawa według Yato cz.1" (cd. Kiiyuko)
Jadę limuzyną w towarzystwie 6 pięknych kobiet. Na głowie mam koronę, a na plecach czerwoną pelerynę.
-Panie Yato, dolać szampana? – pyta jedna z nich. Podstawiam kieliszek pod butelkę. Dziewczyna nalewa alkoholu do połowy po czym odstawia butelkę. Siada koło mnie i się przytula.
-Yato. Yato. Yato! – słyszę znajomy głos. – Wstawaj idioto!
Spadłem z kamienia na którym drzemałem. Wstałem i pomasowałem pośladki.
-Jak mogłaś? Miałem taki piękny sen – rozmarzyłem się.
-Cieszę się twoim szczęściem – powiedziała sarkastycznie.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Zemszczę się… Czego ode mnie chcesz? – usiadłem na kamieniu i wziąłem do ręki moje ostrze.
-Sprawdzam, czy pracujesz – usiadła obok. Wstałem i pochyliłem się nad nią.
-Nudzi ci się? – zapytałem. Cisza. Pchnąłem ją lekko tak, aby położyła się na kamieniu. Usiadłem na niej i szepnąłem jej do ucha. – Chcesz się pobawić? – czułem jej oddech. Była zestresowana. Odsunąłem się i zauważyłem rumieńce na jej twarzy. – Tak, czy nie? Wydaje mi się, że chcesz – uśmiechnąłem się. Zbliżyłem się do je ust, a po chwili odskoczyłem. Wstałem, wziąłem miecz do ręki i ruszyłem w stronę lasu. – Miłej warty! – krzyknąłem i pomachałem jej.
<Kiiyuko?>
-Panie Yato, dolać szampana? – pyta jedna z nich. Podstawiam kieliszek pod butelkę. Dziewczyna nalewa alkoholu do połowy po czym odstawia butelkę. Siada koło mnie i się przytula.
-Yato. Yato. Yato! – słyszę znajomy głos. – Wstawaj idioto!
Spadłem z kamienia na którym drzemałem. Wstałem i pomasowałem pośladki.
-Jak mogłaś? Miałem taki piękny sen – rozmarzyłem się.
-Cieszę się twoim szczęściem – powiedziała sarkastycznie.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Zemszczę się… Czego ode mnie chcesz? – usiadłem na kamieniu i wziąłem do ręki moje ostrze.
-Sprawdzam, czy pracujesz – usiadła obok. Wstałem i pochyliłem się nad nią.
-Nudzi ci się? – zapytałem. Cisza. Pchnąłem ją lekko tak, aby położyła się na kamieniu. Usiadłem na niej i szepnąłem jej do ucha. – Chcesz się pobawić? – czułem jej oddech. Była zestresowana. Odsunąłem się i zauważyłem rumieńce na jej twarzy. – Tak, czy nie? Wydaje mi się, że chcesz – uśmiechnąłem się. Zbliżyłem się do je ust, a po chwili odskoczyłem. Wstałem, wziąłem miecz do ręki i ruszyłem w stronę lasu. – Miłej warty! – krzyknąłem i pomachałem jej.
<Kiiyuko?>
Od Mordecai'a "Arioch, Demon Zemsty cz.3" (cd. Valixy)
-Upolowałaś, tak? – szliśmy w stronę mojego domu.
-Kupiłam… to znaczy się… ten tego… yyy… no wiesz.
-Ukradłaś?
-Nie.
-No to może… Złapałaś królika w sidła. Zabijałaś go bardzo wolno. Biedne zwierze cierpiało, a ty miałaś z tego radochę. Potem go zjadłaś.
-N-nie.
-No to co?! – otworzyłem drzwi od wejścia do mieszkania.
-Zaraz, czekaj, co?! Nigdzie nie idę! Jest noc – wyciągnąłem telefon.
-Jest 6. Wchodzisz, czy nie? – weszła. Wsiedliśmy do windy. Kliknąłem guzik z 80 piętrem i pojechaliśmy na górę.
<Valixy?>
-Kupiłam… to znaczy się… ten tego… yyy… no wiesz.
-Ukradłaś?
-Nie.
-No to może… Złapałaś królika w sidła. Zabijałaś go bardzo wolno. Biedne zwierze cierpiało, a ty miałaś z tego radochę. Potem go zjadłaś.
-N-nie.
-No to co?! – otworzyłem drzwi od wejścia do mieszkania.
-Zaraz, czekaj, co?! Nigdzie nie idę! Jest noc – wyciągnąłem telefon.
-Jest 6. Wchodzisz, czy nie? – weszła. Wsiedliśmy do windy. Kliknąłem guzik z 80 piętrem i pojechaliśmy na górę.
<Valixy?>
Cd. Thresha "Nowy wróg? cz.8" (cd. Bella)
Otworzyłem drzwi, przerzuciłem dziewczynę przed ramię i wszedłem do środka.
-Zostaw mnie! – uderzała pięściami w moje plecy.
-Nie – zamknąłem drzwi i odstawiłem ją. – Robimy tak. Albo akceptujesz to co się stało, albo usuwam to wspomnienie z twojej głowy. Zastanów się – patrzyła w podłogę. Widziałem jak z jej oczu płyną łzy. Zignorowałem to. – No to jak? – zapytałem bez emocji.
<I znowu nie wiem co napisać. Bella?>
-Zostaw mnie! – uderzała pięściami w moje plecy.
-Nie – zamknąłem drzwi i odstawiłem ją. – Robimy tak. Albo akceptujesz to co się stało, albo usuwam to wspomnienie z twojej głowy. Zastanów się – patrzyła w podłogę. Widziałem jak z jej oczu płyną łzy. Zignorowałem to. – No to jak? – zapytałem bez emocji.
<I znowu nie wiem co napisać. Bella?>
Cd Thresh "Ja? Zły? Haha, możliwe... cz.11" (cd. Kiiyuko)
-Powiedz tylko, co mam przekazać twoim „przyjaciołom” – odwróciłem się w stronę wyjścia.
-Powiedz im, że…
-Kłamałem. Miłej śmierci – uśmiechnąłem się do niej.
-Nara – ruszyłem w stronę ogromnych kamiennych schodów. Wszedłem na górę. Stałem przed łukiem zrobionym z tego materiału co schody. Poświeciłem przed nim lampą. Portal został uruchomiony. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki.
<O fak. Co to jest. Nie miałam no to pomysłu. Kiiyuko?>
-Powiedz im, że…
-Kłamałem. Miłej śmierci – uśmiechnąłem się do niej.
-Nara – ruszyłem w stronę ogromnych kamiennych schodów. Wszedłem na górę. Stałem przed łukiem zrobionym z tego materiału co schody. Poświeciłem przed nim lampą. Portal został uruchomiony. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki.
<O fak. Co to jest. Nie miałam no to pomysłu. Kiiyuko?>
Od Victorii "Chcesz się bić?! cz.1" (cd. chętny)
Jechałam przez las konno, gdy usłyszałam jakieś warczenie wilka.
Podjechałam tam żeby zobaczyć co się dzieje. To co zobaczyłam było
okropne. Jakiś obcy wilk nie dość, że warczał na jakąś małą dziewczynkę
to jeszcze znajdował się na naszym terenie. Podeszłam tami i stanęłam
przed dziewczynką.
-Co tutaj robisz?!- Warknęłam.- I dlaczego ją atakujesz!?
Zmienił postać i odparł.
-Weszła na nasz teren, mam prawo ją atakować.
-Teraz jesteś na moim terenie i nie masz prawa-odparowałam.
Dopiero teraz poczułam, że dziewczynka trzęsie się z przerażenia.
- Choć odwiozę cię do domu - powiedziałam miłym tonem.
-A ty- warknęłam- jeszcze raz wejdziesz na nasz teren to nie dożyjesz kolejnego dnia.
Pojechałam z dziewczynką do miasta nakarmiłam ją i zawiozłam do jej domu.
-Mamusiu! - zawołała - Tatusiu!
- Wkońcu się znalazłaś - powiedzieli razem. - Diękujemy, że ją znalazłaś.
- Czy możemy Ci się jakoś odwdzięczyć? - spytała matka dziewczynki
- Tak - odpowiedziałam.
- Możecie jej bardziej pilnować. A ty - zwróciłam się do dziewczynki -
obiecaj mi że nie wejdziesz nigdy więcej w tamtą część lasu.
- Obiecuję - powiedziała
Wróciłam do lasu i zobaczyłam tego sameo wilka, który ją atakował.
- Czego? - rzuciłam
A on nic nie mówią odzedł śmiejąc się na cały głos.
<cd. chętny>
Subskrybuj:
Posty (Atom)