Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Od Leo/Shadow'a "Impreza: grupa robienia ozdób cz.3" (cd. Ice)

Przyglądałem się planowi narysowanego przez Ice. Miałem wrażenie, że coś nie wypali.
- No to od czego zaczynamy? - zapytałem. - Dzielimy się obowiązkami?
- Ok. Ty decyduj, kto co robi.
- To ty hm... - zamyśliłem się. - No to może ty pozbieraj kwiaty, poszukaj wazonów, ja pozbieram drewno na słupy i kamieni na ognisko. Lampiony skonstruujemy później razem. Stanowisko DJ'a jeszcze jakoś skombinujemy, ale jeszcze nie wiem jak. To samo tyczy się dachu, bo to zadanie może się okazać dla nas zbyt wymagające, dlatego lepiej to zostawić na koniec.
Spojrzałem na zewnątrz jaskini. Słońce zachodziło zostawiając na niebie pomarańczową barwę z domieszką różu. Wtedy do mnie dotarło, że może zaraz zajść i zakłopotany powiedziałem do Ice:
- Może jutro się tym zajmiemy?
- Dlaczego? Jutro nie zdążymy. Lepiej zacząć już teraz i pracować do około północy, a potem od rana, a i tak możemy nie zdążyć...
- Ale... Lepiej... Już idź... - wyjąkałem.
- Leo... - odparła zdziwiona moją nagłą zmianą nastawienia. Najgorsze było to, że ona jest waderą. Zacznie się istny koszmar. Koszmar odwiedzający mnie każdej nocy... Poczułem znajome drganie ciała, ciemnienie włosów, wyrastanie skrzydeł i wtedy stało się. Słońce zniknęło za horyzontem...

****Shadow****

- No cześć mała! - wyszczerzyłem się do wadery. Nareszcie czułem się taaaaki wooolnyyy...
- Dasz mi buzi? - zapytałem szczęśliwy, zbliżając niebezpiecznie blisko swoją głowę do twarzy wadery. Nie zamierzałem jej wypuszczać z jaskini, bo to ja stałem w przejściu, nie pozwalając jej na ucieczkę.

<Ice?>

Od Ice "Impreza: grupa robienia ozdób cz.2" (cd. Leo)


Pobiegłam do swojej grupy.
- To od czego zaczniemy? - zapytał Leo.
- Myślę, że trzeba się nad tym spokojnie zastanowić. Każdy z nas ma wymyślić własny projekt dekoracji. Jutro je wszystkie zbierzemy i zdecydujemy, które są najładniejsze. - powiedziała Tara. Wszyscy się na to zgodziliśmy.
Kiedy wszyscy się rozchodzili podeszłam do Leo.
- A może chcesz zrobić tą pracę ze mną? - zapytałam nieśmiało.
- Tak, czemu nie - powiedział.
****************************************************************************
Wieczorem siedziałam w jaskini z Leo i myśleliśmy nad naszym projektem.
- Więc...można by powbijać na plaży drewniane słupy, a na nich zawiesić lampiony ze świetlikami i girlandy z kolorowych kwiatów, najlepiej niebieskich, fioletowych, różowych, czerwonych i żółtych. Oprócz tego na środku plaży można rozpalić wielkie ognisko, a obok ustawić stoły. - uśmiechnęłam się.
- Tak! Na stołach też powinny być kwiaty, ale w wazonach. Można też zrobić parkiet do tańczenia, a niedaleko postawić sprzęt Mordcai'a, żeby mógł puszczać muzę. No i przydałoby się jakieś zadaszenie. Może zrobimy taką dużą wiatę. - powiedział basior.
- To jest myśl! - rysowałam na kawałku kory wszystko, co powinno znaleźć się na takiej imprezie...

<Leo?>

Od Kai'ego "Czy to waderka? cz.1" (cd. chętna wadera)

   Dzisiaj znowu zostałem wywalony z watahy. Właściwie to już chciałem odejść, bo każda z tych wader nie akceptowała mnie za bardzo... A szczególnie ta urocza samica Alfa, której się nie podobał zwrot "piękna" na taką skalę, że mnie wyrzuciła na zbity pysk. No ale mówi się trudno, szukam dalej kolejnych ślicznotek. Już od półtora roku szlajam się po świecie szukając mojej królowej życia, która mnie nie odrzuci... Tak, miałem kiedyś kilka dziewczyn, no ale... Zawsze pojawiał się drugi basior, dla którego rzucały mnie, myśląc, że on jest lepszy. Jakoś specjalnie się tym nie przejmuję, tak jak resztą innych rzeczy. Muszę się myć? Nikt mi tego nie rozkaże. Właśnie sobie nuciłem radosną piosenkę, niemyty od jakiegoś miesiąca. Kąpiel to po prostu strata czasu, nieprawdaż? Trochę tańcowałem, trochę poskakałem po okolicy. Chciałbym znaleźć kolejną watahę, a szczególnie taką liczną, z dużą ilością wader i tą jedną, jedyną.
   Słońce już zachodziło, a ja pogwizdując dostrzegłem jakąś jaskinię. Podskakując niczym mała dziewczynka wszedłem do środka. Gdy już stwierdziłem, że nikt w niej nie mieszka i mogę się tam zdrzemnąć, dosłownie walnąłem się na co nieco twardą ziemię i natychmiast zasnąłem.
******
- Jeszcze pięć minutek... - jęknąłem, jeszcze zaspany, przez nadejście jakiegoś ptaszka, który MUSIAŁ urządzić sobie koncert akurat zaraz obok mojego ucha. Klepnąłem ciężko łapą na łebek ptaszka, który zaskoczony zakończył swoją piosenkę. Ziewnąłem przeciągle i chwiejnym krokiem podszedłem do wejścia od swojej jaskini. Wyglądało na to, że nastało południe. Dla mnie to i tak za wcześnie.
    Wyszedłem z jaskini i szedłem za dźwiękiem wody. Tam gdzie woda, tam i żarcie. Jak doszedłem, miałem już pewność, że miałem rację. Byłem przy wodospadzie, gdzie pasało się stado jeleni i saren. Jedna sarenka stała sobie na uboczu, z dala od jeleni. Po odczekaniu do odpowiedniej chwili rzuciłem się na zwierzę. Przerażona reszta stada uciekła, gdy wbiłem swoje białe, ostre kły w delikatną szyję zwierzęcia i czekałem, aż przestanie drgać. Już po kilku chwilach miałem prawdziwą ucztę. Smakowało wyśmienicie. Gdy tak się obżerałem, kątem oka dostrzegłem coś, co mnie obserwuje w krzakach. Uniosłem głowę. Wyszczerzyłem umazane krwią kły i mordę, gdy zorientowałem się, że to wadera.

<Niech dokończy jakaś chętna wadera>

Od Kiiyuko "Impreza w klubie cz.2" (cd. Rafael)

Nie byłam pewna, co on kombinuje, i gdzie mnie prowadzi. Trochę od niego było czuć alkoholem, a szczególnie czułam to, przez mój wilczy węch, więc nie można tego ukryć, że pił, ale nie wyglądał na pijanego. Ja sama nie piłam tego wieczoru. Właściwie, to nie przypominałam sobie, żebym kiedykolwiek piła alkohol... No może pomijając moje ulubione czerwone wino, które piję tylko wyjątkowo, ale w niewielkich ilościach.
Wyszliśmy za drzwi, na dwór. Powitał mnie chłodny powiew powietrza, ponieważ było już ciemno. Miliony gwiazd delikatnie migotały na uśpionym nocnym niebie, układając się w różne, cudowne wzory które czasami się zmieniają, tylko trzeba było się uważnie przypatrzeć.
Wiedziałam to, ponieważ jak byłam jeszcze młoda, gdy mieszkałam jeszcze w swoim pierwszym domu, który opuściłam z własnej woli z chęcią zwiedzenia świata, do zwykłej ziemskiej, ale wadery ze złotym sercem, która wychowała mnie do okresu pełnoletności. Oglądałam również z nią gwiazdy, ponieważ pokochałam to, żartobliwie mówiąc "zarażona" od mojej najlepszej przyjaciółki, z którą niestety zerwałam wszelkie kontakty. Nawet nie wiem, czy ona żyje. Mam nadzieję, że nie, i że prowadzi teraz szczęśliwy żywot, bez zmartwień. Dzisiaj, prowadząc własną watahę, nie mam już czasu, by wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo i marzyć.
Spojrzałam w oczy niejakiego Rafaela, próbując wyczytać z jego twarzy, w jakim celu mnie tutaj przyprowadził. Ale on tylko patrzył. Zakłopotana spojrzałam w bok, by uniknąć jego badawczego spojrzenia. On wciąż mnie obserwował...

<Rafael?>

Od Rafaela "Impreza w klubie cz.1" (cd. Kiiyuko)

Szedłem ulicami miasta. Właśnie miałem wejść do klubu na imprezę z kolegami. Chciałem się trochę rozerwać. Przed wejściem zauważyłem grupkę dziewczyn. Śmiały się i coś tam gadały, wiecie "babskie sprawy". Moją uwagę przykuła jedna z nich. Była naprawdę śliczna. Chciałem do niej podejść, ale właśnie wtedy zjawili się moi kumple.
- Rafi, idziemy się zabawić? - zapytali.
- Tak. - powiedziałem.
Weszliśmy do środka. Było tam tłoczno i bardzo głośno. Usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku.
- Na co macie ochotę? Piwo, czy drinka? - zapytał Alex.
- Piwo! - wykrzyknął Shin.
- A ja chcę drinka. - zawołał Rix.
- Piwo. - powiedziałem.
Czekałem aż te dziewczyny sprzed klubu wejdą. Może i "ona" przyjdzie i wejdzie na parkiet. Dziewczyny lubią tańczyć. No i jeśli tak zrobi, to może uda mi się ją poznać... - myślałem. Po paru minutach weszły. Tak jak myślałem...wszystkie poszły tańczyć. Teraz tylko musiałem czekać na wolny kawałek. No i się doczekałem. Odstawiłem flaszkę piwa.
- Idę potańczyć. - powiedziałem.
- O! Już sobie wypatrzyłeś jakąś lalunie? - zapytał Alex.
- A żebyś wiedział, że tak!
Podszedłem do tej dziewczyny.
- Może zatańczymy? - uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jej kierunku swoją dłoń. Na początku chyba nie wiedziała, co powiedzieć. Patrzyła pytająco na swoje koleżanki. Była speszona.
- Ta...tak. - powiedziała. Ruszyliśmy na parkiet. Piosenka była naprawdę wolna. Tańczyłem z nią "przytulanego".
- Jak masz na imię? - zapytałem.
- Kiiyuko. A ty?
- Rafael. - powiedziałem....Gadaliśmy sobie o różnych rzeczach. Było naprawdę bardzo miło.
Wtedy skończyła się piosenka. Usiadłem na swoim miejscu.
- A może się do nich przysiądziemy? - zapytał Rix.
- Nie wiem, czy tego chcą. - powiedziałem i spojrzałem na dziewczyny.
- Oj no weź. Chodź. Widać, że tamta Ci się podoba.
- To prawda. Podobała mi się. Nawet bardzo. - myślałem. Tak się zagapiłem, że nie widziałem jak chłopacy wstali i chwycili mnie za ręce.
- Witam drogie panie. Czy moglibyśmy się do was dosiąść? - spytał jak zwykle Rix. One zaczęły chichotać, ale o dziwo się zgodziły. Oczywiście co...? Wepchnęli mnie koło Kiiyuko. Teraz wszyscy gadali. A ja niekoniecznie chciałem rozmawiać z Kii przy wszystkich. Jakoś tak wyszło, że chwyciłem ją za rękę i powoli wyszliśmy z budynku. Miałem wrażenie, że wyglądam jak jakiś pedofil... No trudno. Ale co powie dziewczyna, którą właśnie ciągnę za sobą i która tak mi się podoba?...

<Kiiyuko?>