Biegłam nad wodospad.
Słyszałam od innych, że jest to przyjemne miejsce. Podobno jest bardzo
zachwycające. Wodospad leży na północy od watahy. Wyruszyła rano, myśląc
że jak by co to przenocuję pod gwiazdami. Kiedy dotarłam na miejsce był
wieczór. Słyszałam nie opodal śpiewające ptaki. Na zakończenie dnia
chciałam skoczyć do wodospadu. Weszłam kamiennymi schodami do góry.
Kiedy byłam na górze zobaczyłam cień. Zaczęłam się rozglądać. Nagle coś
zakneblowało mi pysk. Usłyszałam przy swoim uchu:
- Zjezd to.
Przed moimi oczami widniał purpurowy kwiatek. Nie widziałam jeszcze nigdy takiego. Znowu usłyszałam ten głos:
- Zjedz go.
Otworzyłam pyszczek i połknęłam kwiata. Po chwili upadłam.
[rankiem]
Obudziłam się z bólem głowy. Leżałam w pokoiku dla pacjentów w mojej watasze. Usiadłam na leżajce. Usłyszałam głos.
- Nie ruszaj się.
Odwróciłam się i zobaczyłam Blade'a. Jest on lekarzem.
- O cześć! - przywitałam sie
- Czy my się znamy?
- No tak należę do tej watahy?
- Ale u nas nigdy cię nie widziałem.
- Hmm, może skojarzysz moje imię. Mam na imię Pipper.
- Nie możliwe, Pipper tak nie wygląda.
- Ale jak?
- Spójrz w lustro.
W lustrze zobaczyłam swoje nowe odbicie.
<Blade?>