Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 1 października 2015

Od Styx'a "Znajomi? Może i wrogowie. Nigdy nie wiesz co się stanie" cz. 1 (cd. chętna wadera)

Idę sobie pustą drogą, nic nie słyszę, żadnych odgłosów. Myślę o czymś, sam nie wiem o czym. O watasze? O napaści na nią? O umarłych wilkach? Nie, to mnie nie interesuje. Ale myślę o pewnym miejscu, to miejsce było inne niż wszystkie. Było magiczne, ale takie nie pasujące do naszego świata.

http://c.wrzuta.pl/wi9078/ed011fe5001987ca506cec20

Nigdy nie widziałem czegoś takiego, ta dziura była jakaś dziwna. Coś mnie ciągnęło aby tam wejść. Nawet nie zauważyłem gdy wszedłem na czyiś teren.
- Co TY tutaj robisz?! - Zawarczał wilk najwyraźniej do mnie.
- Ja? - Mimo, że wiem o kogo chodzi (czyli o mnie) i tak zawsze pytam...
- Nie! Święty Mikołaj!
- Ha...
- Jasne, że TY, GŁĄBIE!
- Ej! To, to ja sobie wypraszam! - Nie odpowiedziała na to - A tak w ogóle jestem Styx, jak już...

<ktoś?> 

Uwagi: Ogólnie błędów nie ma... Ale całe op. jest pisane dziwnym stylem, który bardzo mi się nie podoba. Pojawiła się dziura, nie wiadomo skąd, dlaczego i kiedy, ani też gdzie. I do tego zdjęcie. Brak wyjaśnień, tylko od razu podany dialog, pisany również w nietypowy sposób, z dziwacznym humorem, którego nie mogę pojąć. To nawet nie jest czarny humor, tylko opierający się na... krzyczeniu? Nazywaniu od Świętych Mikołajów? Spróbuj następnym razem napisać nieco jaśniejsze op.

Od Angeli "Moja historia"

Pochodzę z plemienia Rainbower. Moja mama miała królewską krew tego plemienia, ponieważ była siostrą przywódcy stada. To były tęczowe wilki i ja też nim jestem. Żyliśmy długo, wesoło, aż do czasu jak zjawił się on. On, czyli stary największy wróg tego plemienia, którego pokonali około dwadzieścia lat temu, ale nie do końca, bo się odrodził. Gdy miałam kilka miesięcy, trwała zacięta wojna. On używając swojej całej mocy przeniósł nas do miejsca niedaleko Watahy Magicznych Wilków. Większość wilków nie przeżyło tego. Zaledwie kilka tęczowych wilków przetrwało. Żyliśmy sami przez rok, aż nastąpiła choroba, na którą tęczowe wilki umierały po kilku sekundach. Zmarli moi rodzice. Miałam wtedy rok i sześć miesięcy. Ocalałam tylko dlatego, że byłam przykryta jakimś wielkim liściem w wilgotnej jaskini. Był on wilgotny i nie dopuszczał do zachorowania. Przez cztery miesiące dorastałam w tamtej jaskini. Któregoś dnia chodząc po lesie zobaczyłam Kiiyuko. Myślałam, że to tęczowy wilk, bo przedstawiało mi się, że ma tęczowy ogon.
- Witaj tęczowy wilku! - krzyknęłam do wilczycy.
Kiiyuko popatrzyła się na mnie z dziwnym wyrazem pyska.
- Dzień dobry, ja nie jestem tęczowym wilkiem. - powiedziała.
Zasmucona usiadłam na pobliskim kamieniu i zaczęłam lekko płakać. Kiiyuko podeszła do mnie.
- Czemu płaczesz? - spytała.
- Straciłam plemię, rodzinę! - krzyknęłam płacząc.
- Brakuje ci braci, sióstr?
- I to bardzo!
- A może dołączyłabyś do naszej watahy? Nie będziesz się czuć już samotna, może stworzysz rodzinę?
- Bardzo bym chciała...
- To chcesz?
- Tak!
Ucieszyłam się z tego powodu. Kiiyuko zaprowadziła mnie do Suzanny, Alfy Watahy Magicznych Wilków. Porozmawiałyśmy o mnie, jakie będę miała stanowisko, czyli przyjęła mnie do watahy. Poszłam do swojej nowej jaskini. Przyozdobiłam ją kwiatkami i tęczowymi kolorami. Byłam w cudownym humorze. Widziałam watahę, która była nawet duża i od razu przypomniało mi się moje stado. Ten dzień zakończyłam piosenką wieczorną (była to tradycja w moim plemieniu), a brzmiała ona tak:
Już wieczór zbliża się,
Utulę się do snu.
Już kochane słońce
Nie oświeca drogi nam,
Bo srebrzysty księżyc
Pochodnią nocą jest... 

Uwagi: Liczby piszemy w op. słownie. Wilki nie mają twarzy, tylko pyski! "Od razu" pisze się oddzielnie. "Humor" pisze się przez "h".