Ciemna i zimna noc. Taka jaką lubię. Stąpając po ziemi, pokrytej
śniegiem, czułam przyjemny chłód pod łapami. Cały czas szukałam miejsca
gdzie zostanę na dłużej, miejsca gdzie poczuje się jak w domu. Dom... Te
słowo odbijało się echem w mojej głowie. Kiedyś byłam małą i szczęśliwą
waderką mieszkającą wraz ze swoją rodziną złożonej z dwójki rodziców i
trzech braci. Pewnego, zwyczajnego dnia, goniłam zająca, chcąc go
upolować i zanieść do domu jako pierwszą zdobycz. Ścigałam go aż
przekroczył granice watah. Nie zauważyłam że minęłam Drzewo Rady, gdzie
umownie była granica watah. W końcu odpuściłam i gdy chciałam wrócić do
domu zatrzymał mnie pewien wilk. To był Bruno - syn Alfy i znany
morderca.
- Czego tu chcesz? - zasyczał basior.
Ja skuliłam się i odpowiedziałam:
- Już... sobie... pójdę... - wyszeptałam piskliwym głosikiem.
- Jeszcze zobaczymy... -zaśmiał się diabelsko. Wykorzystałam chwile
nieuwagi Bruna i biegłam ile sił w łapach. Po drodze zauważyłam wilki
które kierowały się w stronę jej watahy. Przy Drzewie spotkałam swoich
rodziców wraz z Alfą.
- Gdzie ty byłaś?! - pytał ojciec.
- Co się stało? - spytała delikatnie matka.
- Zając... Bruno... Inni... - sapałam cichutko.
- O nie... - rzekł cicho Alfa i zawył. Po kilku minutach przybyły wszystkie wilki.
- Zabierzcie szczeniaki i ukryjcie je. - rozkazał przywódca. Ja jednak z
poczuciem winy poszłam w inną stronę... By wymierzyć sobie karę. Kiedy
wróciłam na pole bitwy, chcąc przeprosić rodzinę i Alfę, widziałam to co
było moimi najgorszymi koszmarami... Wszędzie ciała... Krew... Echa
krzyków... W końcu odnalazłam swoją rodzinę. Mama imieniem Andromeda
leżała na plecach, w kałuży krwi. Łapę miała na sercu, gdzie była ogromna
dziura.
Tata, który nazywał się Orion, miał wszędzie rany. Największa była na
brzuchu. Najpierw zaszlochałam, później zawyłam z łzami w oczach.
Przez wiele dni w moim sercu gościła żałoba. W końcu otrząsnęłam się ze
wspomnień. Nie jest to czas życia przeszłością, tylko przyszłością. Nagle
cichy szelest obudził w niej czujność.
- Pokaż się! - wykrzyczała, szykując się do ataku jeśli to wróg.
Wreszcie z ukrycia wyszła...
<Ktoś?>
Uwagi: Literówki... Masz problemy z wyrazami kończącymi się polskim znakiem "ę" (karę, Alfę, stronę itd.). Popatrz, jak zapisane są myślniki przy wypowiedziach w innych op. i zacznij je stawiać z właśnie tymi odstępami. Skoro wcześniej pisałaś o "tajemniczej postaci" jako o samicy, to dlaczego ostatnie zdanie mówi o tym, że to była ona lub on? Tak trochę się pogubiłam...