Czekałam na moją matkę i ojca. Po chwili przyszli oni.
- Iloriel. - Zaczęła moja matka. - Życzymy ci miłej drogi, oraz wszystkiego dobrego.
Podeszłam do nich.
- Dziękuję.
Przytulili mnie. Po chwili odezwał się mój ojciec.
- Gdyby nie ty, nie wiem jak skończyłaby się ta wojna.
Uśmiechnęłam się. Za moją pomocą między watahą, gdzie mieszkali moi
rodzice, a inną watahą nastąpił pokój. Zapanowała cisza. Wyszliśmy z
jaskini i udaliśmy się do głównej sali. Były tam wszystkie wilki,
mieszkające w Due Ombre. Podeszłam do Alf.
- Postanowiłam. Odejdę już i wrócę do Watahy Magicznych Wilków.
Wszyscy, oprócz moich rodziców westchnęli ze zmartwienia.
- Ale obiecuję, że kiedy będę mogła, odwiedzę was.
Alfa zwrócił się do mnie.
- Iloriel, jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebować pomocy, lub będziesz chciała z kimś porozmawiać użyj tego naszyjnika.
Zawiesił mi on na szyi pewien naszyjnik.
- Dziękuję.
Wybiegłam z sali i skierowałam się w stronę Watahy Magicznych Wilków, w stronę domu.
***
Podróżowałam już kilka dni. Nagle wpadłam na pewnego wilka.
- Iloriel?!
Spojrzałam na niego. Okazało się, że to Sora.
- Owszem to ja. - Uśmiechnęłam się. - Możesz zaprowadzić mnie do Kiiyuko?
- Dobrze. - Odwzajemniła uśmiech.
Poszłyśmy do jaskini Alfy. Zastałyśmy ją tam.
- Witaj Kiiyuko, wróciłam i chciałabym dołączyć na nowo.
- Iloriel?!
<Kii? Co powiesz?>
Uwagi: brak
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
sobota, 14 lutego 2015
Od Vanderus "Witam i przepraszam" cz. 5 (Cd. Yusuf)
Jestem w nieznanym mi miejscu. Łące. Jest noc, rozglądam się dookoła
zaintrygowana. Wydaje się, że jest tutaj lato. W oddali widzę jedyne
drzewo, a pod nim jest coś czarnego. To coś wydaje dziwne jęki i
szelesty. Spojrzałam w górę. Była pełnia. Ogromny księżyc górował nad tą
dziwną łąką. Wielki księżyc miejscami przysłaniają bielsze od śniegu
chmury. Jęki nasilają się. Postanowiłam podejść do dziwnej rzeczy lub co
to tam było. Ruszyłam w kierunku drzewa powolnym krokiem. Przynajmniej
tak mi się zdawało. Pod drzewem znalazłam się szybciej niż można, by się
tego spodziewać. Spojrzałam w dół. To był worek. Kiedy dotknęłam go
dostałam gęsiej skórki. W środku coś było. Ciekawa szukałam otworu.
Nigdzie go nie było, dlatego w ruch poszły pazury i zęby. Ten worek był
niezniszczalny! Po 10 minutach pojawiła się dziura. Zajrzałam do środka.
Tam był wilk! Był szary, jedna jego tylna łapa była czarna, a przednie
miał czymś zawinięte. Patrzyłam na niego wystraszona (co jest dla mnie
bardzo dziwne). Coś nagle kazało mi spojrzeć na księżyc. Był na nim
księżyc, a na nim napis: On nie żyje. Ty jesteś następna.
- Nie! - krzyknęłam i się obudziłam.
Uff... To był tylko sen. Rozejrzałam się po jaskini. Była noc. Poczułam, że nie zasnę, więc ruszyłam ku wyjściu. Może ta nocna wędrówka mnie trochę wykończy. Kiedy wyszłam poczułam wyczuwalny chłód. Było na minusie.
Przechadzałam się w okolicach jaskiń. Zaglądałam do środka i przyglądałam się ich właścicielom. W jednej z jaskiń był znajomy mi wilk. To ten wilk ze snu! Przyjrzałam mu się uważnie. On krwawił! Weszłam śmiało do jaskini. Spojrzałam na niego i łapę, z której kapała ciemna ciecz. Krew.
- Co ty tu robisz?! - usłyszałam.
O Jezu! On się obudził.
- Ty krwawisz. - zauważyłam
- No i co z tego?! - spytał zdenerwowany
- Nic. Wykrwawisz się na śmierć i tyle. Co tu wiele gadać. Siedź sobie sam i umieraj. - warknęłam
Skąd u mnie tyle współczucia?!
- Idź lepiej do lekarki. - poradziłam mu
Basior spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Jak masz na imię?
- Vanderus. - przedstawiłam się
- A ja to Yusuf. Jesteś z watahy? - zapytał ciekawy
- Tak. Ty też. - stwierdziłam
Pokiwał głową.
- Jesteś pielęgniarką? - zapytał
- Nie, nauczycielką.
- Czego? - spytał Yusuf
- Sztuk walki. - odpowiedziałam
- To skąd wiesz, że rana jest głęboka? - pytał dalej
- Powiedzmy, że czuje śmierć wokół ciebie, a rana może być jej powodem.
Ups! Wziął mnie pewnie za uciekinierkę z psychiatryka.
Yusuf nic nie powiedział, siedział i mierzył mnie wzrokiem. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć.
- Vanderus.... - zaczął
<Yusuf?>
Uwagi: "spojrzał na mnie ze zmarszczonymi oczami" jakie zmarszczone oczy...? Yusuf nazywa się Yusuf, a nie Yasuf.
- Nie! - krzyknęłam i się obudziłam.
Uff... To był tylko sen. Rozejrzałam się po jaskini. Była noc. Poczułam, że nie zasnę, więc ruszyłam ku wyjściu. Może ta nocna wędrówka mnie trochę wykończy. Kiedy wyszłam poczułam wyczuwalny chłód. Było na minusie.
Przechadzałam się w okolicach jaskiń. Zaglądałam do środka i przyglądałam się ich właścicielom. W jednej z jaskiń był znajomy mi wilk. To ten wilk ze snu! Przyjrzałam mu się uważnie. On krwawił! Weszłam śmiało do jaskini. Spojrzałam na niego i łapę, z której kapała ciemna ciecz. Krew.
- Co ty tu robisz?! - usłyszałam.
O Jezu! On się obudził.
- Ty krwawisz. - zauważyłam
- No i co z tego?! - spytał zdenerwowany
- Nic. Wykrwawisz się na śmierć i tyle. Co tu wiele gadać. Siedź sobie sam i umieraj. - warknęłam
Skąd u mnie tyle współczucia?!
- Idź lepiej do lekarki. - poradziłam mu
Basior spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Jak masz na imię?
- Vanderus. - przedstawiłam się
- A ja to Yusuf. Jesteś z watahy? - zapytał ciekawy
- Tak. Ty też. - stwierdziłam
Pokiwał głową.
- Jesteś pielęgniarką? - zapytał
- Nie, nauczycielką.
- Czego? - spytał Yusuf
- Sztuk walki. - odpowiedziałam
- To skąd wiesz, że rana jest głęboka? - pytał dalej
- Powiedzmy, że czuje śmierć wokół ciebie, a rana może być jej powodem.
Ups! Wziął mnie pewnie za uciekinierkę z psychiatryka.
Yusuf nic nie powiedział, siedział i mierzył mnie wzrokiem. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć.
- Vanderus.... - zaczął
<Yusuf?>
Uwagi: "spojrzał na mnie ze zmarszczonymi oczami" jakie zmarszczone oczy...? Yusuf nazywa się Yusuf, a nie Yasuf.
Od Yusuf'a "Witam i przepraszam" cz. 4 (cd. chętny)
Wadera kiwnęła tylko głową.
- Zastanowię się nad tym, potem dam wam znać - powiedziała poważnie. Posłałem jej lekki uśmiech, po czym spojrzałem na Mida.
- Mam wrażenie, że nasza Alfa ma ciekawsze zajęcie niż zawracanie sobie głowy nami - rzekłem.
- Może i faktycznie - przyznał mi racje basior.
- Najmocniej przepraszam za stracony na nas czas - skłoniłem się jej znowu, następnie odszedłem na pewną odległość. Mid jeszcze coś tłumaczył Kii i dopiero po chwili do mnie dołączył.
- Mam cię oprowadzić, opowiedzieć co się tu mniej więcej dzieje, powiedzieć o znanych mi wilkach i całej masie innych rzeczy - uśmiechnął się basior.
- No cóż, zaczynaj - wzruszyłem ramionami.
***
- I zapomniałbym: z tych wszystkich wolnych jaskiń jakie widziałeś wybierz jedną na swoją - powiadomił mnie jeszcze "brat". Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i rzuciłem mu jeszcze przez bok pożegnanie. Miałem na oku już jedną wybitnie wysoko znajdującą się jaskinie nad poziomem morza. Cienka warstwa śniegu, ku mojemu nieszczęściu zostawiała ślady. Chyba nikt jeszcze nie zauważył, że przebiłem sobie łapę i krwawię. Nie pozwalałem sobie kuleć wytrwale doszedłem do wyznaczonego miejsca i tam zająłem się łapą. Miałem w niej mały kołek zawinięty w co... pergamin? Albo papier? Nie wiem, w każdym razie mało ważne. Z syknięciem go wyjąłem, a z rany wylała się ciepła krew. Zlizałem ją i czekałem moment, aż zakrzepnie. W miedzy czasie próbując odczytać cokolwiek z niewyraźnego, zaplamionego skrawka pisma. Po jakimś czasie zrezygnowałem i postanowiłem że tym zajmę się rano. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Nawet nie wiem o czym śniłem.
<wybacz, ale musiałam odpisać XD zrobi Yusuf'owi ktoś Ranne Ptaki XD Mid? Kii? Ktoś? XD?>
Uwagi: Literówkiiii... "Cienka" piszemy przez "en". "Nie zauważył" piszemy osobno. Nie piszemy "aż się zakrzepi", tylko "aż zakrzepnie".
- Zastanowię się nad tym, potem dam wam znać - powiedziała poważnie. Posłałem jej lekki uśmiech, po czym spojrzałem na Mida.
- Mam wrażenie, że nasza Alfa ma ciekawsze zajęcie niż zawracanie sobie głowy nami - rzekłem.
- Może i faktycznie - przyznał mi racje basior.
- Najmocniej przepraszam za stracony na nas czas - skłoniłem się jej znowu, następnie odszedłem na pewną odległość. Mid jeszcze coś tłumaczył Kii i dopiero po chwili do mnie dołączył.
- Mam cię oprowadzić, opowiedzieć co się tu mniej więcej dzieje, powiedzieć o znanych mi wilkach i całej masie innych rzeczy - uśmiechnął się basior.
- No cóż, zaczynaj - wzruszyłem ramionami.
***
- I zapomniałbym: z tych wszystkich wolnych jaskiń jakie widziałeś wybierz jedną na swoją - powiadomił mnie jeszcze "brat". Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i rzuciłem mu jeszcze przez bok pożegnanie. Miałem na oku już jedną wybitnie wysoko znajdującą się jaskinie nad poziomem morza. Cienka warstwa śniegu, ku mojemu nieszczęściu zostawiała ślady. Chyba nikt jeszcze nie zauważył, że przebiłem sobie łapę i krwawię. Nie pozwalałem sobie kuleć wytrwale doszedłem do wyznaczonego miejsca i tam zająłem się łapą. Miałem w niej mały kołek zawinięty w co... pergamin? Albo papier? Nie wiem, w każdym razie mało ważne. Z syknięciem go wyjąłem, a z rany wylała się ciepła krew. Zlizałem ją i czekałem moment, aż zakrzepnie. W miedzy czasie próbując odczytać cokolwiek z niewyraźnego, zaplamionego skrawka pisma. Po jakimś czasie zrezygnowałem i postanowiłem że tym zajmę się rano. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Nawet nie wiem o czym śniłem.
<wybacz, ale musiałam odpisać XD zrobi Yusuf'owi ktoś Ranne Ptaki XD Mid? Kii? Ktoś? XD?>
Uwagi: Literówkiiii... "Cienka" piszemy przez "en". "Nie zauważył" piszemy osobno. Nie piszemy "aż się zakrzepi", tylko "aż zakrzepnie".
Subskrybuj:
Posty (Atom)