Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 29 sierpnia 2014

Od Damien'a "Randka? cz.5''

Po tym jak Desari mnie prawie udusiła, zniechęciłem się do niej. Jest za bardzo wybuchowa i woli być sama. Ja taki nie jestem. Jestem inny, chociaż teraz... Szukałem wadery doskonałej, ale jej nie znalazłem. Chyba już do końca życia będę samotny. Tiffany próbuje postawić mnie na duchu, ponieważ jednym z jej żywiołów jest życie. Ma dobre porady... Dobrze mieć taką siostrę. Lecz nie zniechecam się do wader. Nadal szukam tej ''wyjątkowej'', choćby trwało to wieczność, nigdy nie odpuszczę. Jedną nawet poznałem... Wygląda tak:

http://darkwolves.blox.pl/resource/wiki.png

Należy do innej watahy, ale też jest czarodziejką, jak ja czarodziejem . Czasem utrzymujemy doskonałe tematy. Cieszę się przynajmniej że mam przyjaciół i rodzinę...

Od Desari "Randka? cz. 4" (cd. Damien)

Następnego dnia uświadomiłam sobie, że zgodziłam się pójść z nim... na randkę?
- W co ja się do cholery wpakowałam... - mruczałam pod nosem. Większość dnia medytowałam, żeby ochłonąć. Później poszłam na coś zapolować, niestety, nie wyszło mi to za dobrze. Cóż, czasem się tak zdarza. Na szczęście miałam przy sobie kilka jeżyn, które z przyjemnością zjadłam. 18:00 pojawiła się tak szybko, jakby specjalnie dla mnie. Przeklęłam cicho i ruszyłam żółwim tempem z jaskini. Gdy odsunęłam głaz zasłaniający wylot, zobaczyłam Damiena.
- Idziemy? - spytał machając ogonem. Ja tylko wzruszyłam barkami i usiadłam.

<Damien?>

Od Sofij "Nieprzyjemny powrót z urlopu... cz.1" (cd. chętny)

Pożegnaliśmy się z rodziną i wyruszyliśmy w drogę powrotną do "domu". Po dość długim czasie wyczerpującej wędrówki zapytałam:
- Eragon, kiedy zrobimy postój? Mały jest bardzo zmęczony...
- Już niedaleko stąd jest jama, gdzie zawsze w dzieciństwie się ukrywałem. - uśmiechnął się w odpowiedzi.
5 min. później doszliśmy do miejsca, o którym mówił Eragon.
- Już jesteśmy. - powiedział.
- Och, nareszcie! Ty idź coś upoluj, a ja z Sambo posiedzę tutaj i odpoczniemy trochę.
- Dobra. - oparł i zniknął w gęstych krzakach jagód.
Minęła godzina, potem dwie, a Eragona wciąż nie było. Czułam się naprawdę zaniepokojona.
- Mamo, jestem głodny... - rzekł zmartwiony Sambo.
- Ja też. Masz zjedz trochę tych jagód. - odparłam wskazując na krzak.
Mały gdy zjadł natychmiast usnął, więc miałam trochę czasu by poszukać Eragona. Poszłam na polane niedaleko od naszej jaskini, na którą on się kierował. Nagle patrzę rozchylając ostatnie gałęzie dzielące mnie z moim celem poszukiwań, a Eragon toczy zaciętą bitwę z jakimiś nieznanymi mi, groźnie wyglądającymi wilkami. Gdy już dobiegłam, zdążyli uciec. Podbiegłam do Egragona, ponieważ leżał na ziemi wyczerpany.
- Eragon... - szepnęłam przerażona.
- Sambo... - odparł dysząc.
- Co?
- Chodziło im o Sambo! Idź do niego! Poradzę sobie! - wydusił resztami sił. Skinęłam głową i prędko pobiegłam do jaskini. Było już niestety za późno - zabrali go.
Poleciałam do Eragona i powiedziałam mu to. Był ranny, więc pospiesznie zabrałam go na barki i poleciałam do domu. W połowie drogi straciłam siły i zlecieliśmy na ziemie. Poszliśmy pod drzewo i tam leżeliśmy, nie wiedząc co zrobić. Zza krzaków pojawił się jakiś wilk...

<cd. chętny>

Od Tsume'a "Porwani cz 6'' (cd.Damien)

Powoli spadłem z pleców Damien prosto w łapy wrogich wilków wilków. W tym momencie poczułem się jak szczeniak. Wiec zrobiłem coś co kiedyś. Schowałem obolałą głowę w łapach. Pomyślałem o matce i od razu łzy napłynęły mi do oczu.
- Tsuume! - wrzasnął Damien.
- Uciekaj! - krzyknąłem na lecącego w moją stronę Damien'a. Zdezorientowany posłuchał mnie i odleciał na pewną długość. A wokół mnie pojawiało się pole magnetyczne nasiąknięte ogromną temperaturą i ciśnieniem. Wilki nie zważając na nią ruszyły w moją stronę, a pole wybuchło wyrzucając szczątki wilków na wszystkie strony świata. Dałem znak Damien'owi aby mi pomógł.

<Damien?> 

Od Damien'a "Porwani cz 5'' (cd.Tsume)

- Nie mam pojęcia. Wyczyścili nam moce - padłem na ziemię z bólu.
- Nie ociągać się! - krzyknął basior z wrogiej watahy za mną.
Zaprowadzili mnie do ciemnego pomieszczenia. Nie widziałem tam nic. W takiej ciemności rozmyślałem jak tu coś zrobić.
- Jak będę tutaj z tydzień oślepnę - pomyślałem w duchu.
Spojrzałem na swoje łapy. Były całe zakrwawione nie mówiąc już o innych częściach ciała. Wyglądałem jak nie ja. Tak całą noc myślałem jak stąd uciec. Myślałem o Tsume'ie. Nagle zerwałem się z miejsca. Pod moimi łapami pojawiły się jakieś iskry.
- Co to? - zapytałem sam siebie.
Wytworzyłem proste zaklęcie oświetlające drogę! Jak mi się to udało sam nie wiem. Najwyraźniej słabła moc Asai, czyli odzyskiwałem powoli swoją moc. Podążałem za światłem. Doszedłem wreszcie do krat, które ''nieumożliwiały'' wyjście z tej morderczej pułapki. Teraz wywołałem zaklęcie ''rozsuwania krat" i nie tylko. Wyszedłem z klatki i chodziłem sobie z resztek sił po korytarzu. O dziwo nie było tam żadnych strażników. Byłem na tyle silny, że mogłem zrobić się niewidzialny. Po chwili doszedłem do pomieszczenia z napisem ,,Piekielny Pokój''. Widziałem tam Tsume, niemalże smażonego na ogniu. Leżał tam, w najchłodniejszym miejscu, obolały i krwawiący. Zrobiłem się widzialny. Gdy mnie zobaczył od razu zrobiło mu się lepiej.
- Pomóż mi! - wyszeptał, gdyż miał o wiele dłużej niż ja tę diabelską obrożę na szyi.
Otworzyłem kraty tą samą metodą. Musiałem szybko go stąd zabrać. Podszedłem do niego. Nie miał siły wstać. Próbowałem uleczyć jego rany, ale nic z tego nie wyszło. Byłem jeszcze za słaby. Powoli ''wygramoliłem'' go z tego wręcz wulkanu ognia.
Zobaczyli nas strażnicy.
- Łapać ich! - krzyknęli.
Z resztek sił wyczarowałem sobie skrzydła. Wziąłem Tsume'a na grzbiet i uciekłem strażnikom. Asai jednak o wszystkim wiedziała. Przy wyjściu z tej mega ogromnej jaskini stała z piętnastoma wojownikami.
Aż tu nagle nad nimi przelecieli...

<Tsume? Nie umieraj mi tu!> 

Od Tsume'a "Porwani cz. 4" (cd.Damien)

Położyłem uszy, zaskoczony obecności Asai. Zmieniała się kiedyś wraz z moją matką potrafiły rozmawiać i śmiać się dniami i nocami co było ich odbiciem. Moja matka potulna, chłodna i ciemna noc, a Asai upalny słoneczny dzień. Teraz widziałem w niej część swego ojca. Przeraża mnie to, nie wiem co powiedzieć. Milczeniem z lekko uchylonym pyskiem skwitowałem jej rozkaz:
- Damien'a do Klatki Nocy, a Tsume'a do Piekielnego Pokoju!
Damien spojrzał na mnie błagalnie. Nie byłem w sanie nic zrobić.
- Chcę popatrzeć jak cierpią, uciekając od ich prawdziwych duszy.
Dostałem batem z hakami, tak mocno że 2/3 skóry na grzbiecie zostało zerwane. Ryknąłem z łzami w oczach i przez łzy spojrzałem jak przykładają Damien'owi, rozgrzany do czerwoności kawał żelaza. Jego wrzask poruszył całą dolinę. Oby go ktoś usłyszał. Obaj padliśmy na ziemie, jak muchy.
- Matki nie byłyby z was dumne. Jesteście żałośni. Zabrać ich!
Założyli nas równie rozgrzane oborzę i pociągnęli w dwie inne strony.
- Damien wymyśl coś! - krzyknąłem obolałym gardłem.

<Damien?> 

Od Dragona „A zapowiadał się całkiem udany dzień... cz.5" (cd.chętny)

Leżałem tak samotnie przed jaskinią dopóki nie zjawiła się Desari.
- Cześć - powiedziała jak zwykle ponuro.
- Cześć - odburknąłem.
- I jak się czujesz? Lepiej ci? - zapytała zdejmując bandaż.
- Trochę lepiej.
Wadera dokładnie obejrzała ranę i zmieniła opatrunek.
- Gotowe - oznajmiła po kilku minutach. - Rana szybko się goi. Za dwa tygodnie będziesz "zdrowy", jednak pamiętaj, że łapa nie wróci do pełnej sprawności.
- Trudno. - zbytnio się tym nie przejąłem. I tak nikt mnie nie kocha. Nie mam dla kogo być "piękny".
Ona tylko spojrzała na mnie swoimi złotymi ślepiami.
- Wpadnę jutro. - wstała i odeszła, a ja zostałem znów sam.

<jakiś chętny?> 

Od Asuny "Wspólne polowanie cz.1" (cd. Patricia)

Spacerowałam po Zielonym Lesie w poszukiwaniu zdobyczy. Byłam tak głodna, że moje burczenie w brzuchu można by było uznać za trzęsienie ziemi. Na całe szczęście znalazłam stado jeleni i saren. Przybrałam postać sarny i zamaskowałam zapach, to była jedna z moich ulubionych sztuczek iluzyjnych. Wkroczyłam dumnie między łanie i kozły. Przechadzałam się pośród stada i wypatrywałam jakiejś dorodnej sarny, która posłuży jako mój obiad. Nagle zauważyłam w krzewach łeb wilka, widocznie jeszcze ktoś zgłodniał.
Stado chyba wyczuło obecność gościa, bo ruszyło biegiem w stronę lasu. Tylko ja stałam w miejscu.
Wilk zaczął gonić stado, a ja za nim. Nie chcę stracić obiadu. Przybrałam swoją naturalną postać i dogoniłam wilczycę oraz stado. Rzuciłam się na pierwszego lepszego samca. Wbiłam kły w jego gardło i przegryzłam tchawicę. Padł na ziemię. Owa wadera wykonała ten sam ruch co ja. Jeleń skonał.
Podeszłam do wilka.
Jej futro na grzbiecie miało śnieżnobiały kolor, natomiast włosie przy czaszce i ogon był pomarańczowy.
- Hej. Jestem Asuna, a Ty? - Uśmiechnęłam się.

<Patricia? Odpowiesz?>

Od Tiffany "Nieustraszony, ale... cz.1'' (cd.Dejan)

Był deszczowy dzień. Deszcz padał tak mocno, że było słychać jak każda kropla uderza w ziemię. Było błotnisto. Nie mogłam iść po ziemi, bo już bym się w niej ''zagrzebała''. Wyczarowałam sobie skrzydła i leciałam sobie w deszczu. Byłam mokra do suchej nitki. Moja jaskinia była trochę drogi stąd, wiec postanowiłam poszukać jakieś jaskini by spędzić w niej noc. Nagle natknęłam się na nawet dużą jaskinię. Wylądowałam i weszłam do niej. Nie byłam tam sama. Na końcu jaskini spał pewien basior.
- Przepraszam? - powiedziałam nieśmiało.
Nagle ruszył się jak torpeda.
- Kto ty jesteś?! - odrzekł twardym głosem.
- Jestem Tiffany. Myślałam że jaskinia jest pusta, nie będę Ci przeszkadzać - rzekłam szykując się do lotu.
- Czekaj! Ja Cię przecież nie wyganiam - uśmiechnął się.
- Naprawdę, mogę tu zostać do kiedy nie skończy się ta burza? - zapytałam odwracając się.
- Tak... Tylko uważaj jesteś skazana na mękę słuchania moich kawałów - usiadł rozkładając swoje skrzydła.
- No ok, lubię kawały - usiadłam i słuchałam.

<Dejan?> 

Od Damiena "Porwani cz. 3'' (cd.Tsume)

Trochę się zmartwiłem że Tsume, nie odpowiadał na jakiekolwiek moje krzyki. Wilki śmiały się szyderczo. Nagle jedna mroczna wadera wcelowała strugę niebieskiego światła w Tsume'a.
- Jak nam tu umrzesz nie będzie zabawy - zaśmiała się i prowadziła pozostałe wilki.
Tsu nagle się podniósł z ziemi.
- Tsu! Ty żyjesz! - krzyknąłem wesołym głosem.
- Może... - wybełkotał.
Jeszcze czuł nie przerwany ból. Wilki prowadziły nas do jaskini. W niej latały różne stwory przypominające dementorów. Wypuściły mnie i Tsu z klatki. Przed nami stała znana mi wadera.
- Witajcie - powiedziała chłodnym tonem.
Za pomocą jej głosu sama się zdemaskowała. To była Asai! Jej córką jest Sofferenza...

<Tsume?> 

Od Tsume'a "Porwani cz.2" (cd. Damien'a)

Nagle opadałem bez siły. Nie wiem co ten urok miał w sobie, ale mnie powoli wykańczał. Blizna znów zaczęła mi krwawić przez co strumykiem i kapać na wilki, które mnie niosły.
- Tsume? - zapytał zaniepokojony Damien.
Ból rozrywał mi głowę, aż położyłem uszy, aby ograniczyć dostęp dźwięków.
- Tsu ty krwawisz! - wrzasnął i zaczął się rozglądać po wilkach - Pomóżcie mu!
- Nie ma potrzeby - szepnąłem. Spróbowałem resztkami sił wyczarować demony, ale wyszła tylko ciemno-szara mgła. Zasnąłem ze zmęczenia wsłuchując się w dalekie okrzyki Damien'a.

<sorka brak weny. Miałam wczoraj, ale ojciec neta mi wyłączył i nie napisałam ;/ Damien?> 

Od Tamorayn'a "Moja historia cz.3" (cd. Kiiyuko lub Desari)

Wszedłem do jaskini. Naprawdę miałem nadzieje, że zobaczę jeszcze tę waderę. W środku była dość ładna, biała wadera z prążkami na grzbiecie i różowo-białymi włosami.
- Co tu robisz? - warknęła
- Yyyy... Hej... Jestem Tamorayn. Jedna wadera, Des. Pokazała mi twoją grotę, chciałem cię zapytać czy mogę dołączyć. To mogę? - mówiłem jednym tchem.
- Tak. - powiedziała spokojniej - A tak w ogóle jestem Kiiyuko.
- Tamorayn, czyli po prostu Rayn. - uśmiechnąłem się.
- Chodź pokaże ci tereny - powiedziała i wyszła. Chodziliśmy po wielu pięknych miejscach. Wadera co rusz opowiadała o nich. Kiedy dochodziliśmy do końca "wycieczki", jaskiń. Zobaczyliśmy Des. Uśmiechnąłem się promiennie mówiąc do wadery:
- Hej
- Cześć - przywitała się z waderą Kiiyuko.
- Siema - odpowiedziała Des.

<Desari? Kiiyuko?> 

Od Damien'a "Porwani cz.1'' (cd.Tsume)

Była piękna noc. Leżałem sobie na wysokim wzgórzu i obserwowałem tereny watahy. Zauważyłem Shadow'a i Dragon'a, najwyraźniej też pilnowali terenów. Usłyszałem trzask gałęzi.
- Kto tam?! - krzyknąłem zdezorientowany.
Zza moich pleców wyskoczył Tsume. Nadal mi nie ufał.
- Co tu robisz? - spytałem mężnie.
- A, nic. Chciałem zobaczyć czy przypadkiem nie zmieniłeś się w złą postać - zawarczał groźnie.
- Mówiłem tobie już wiele razy, że nie jestem taki jak kiedyś - palnąłem nieubłaganie.
- Może i mówiłeś ale i tak Ci nie wierzę - odrzekł przekręcając łeb.
Nie widzieliśmy ze w tej całej kłótni ktoś nas obserwuje. Nie, to nie był wilk z naszej watahy. Nagle skoczył na nas taki basior tylko w swojej złej postaci:
http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2010/074/9/8/Animal_I_have_Become__remake__by_MirrorZan.png
Zaśmiał się złowieszczo i jakoś zasnęliśmy. Nie wiedzieliśmy z jakiego powodu. Najwyraźniej rzucił na nas urok.
Gdy się obudziliśmy byliśmy już daleko od watahy. Słyszeliśmy szum w uszach. Byliśmy jakby chwilowo sparaliżowani. Straszny ból odpuścił. Wstaliśmy. Okazało się, że jesteśmy w wielkiej klatce... Z... Z KOŚCI!
Klatka była przenośna, zobaczyliśmy nieznane wilki noszące klatkę.

<Tsume?>