- Może Imortal? - zapytałem Patty po krótkiej ciszy.
- Może być! - znowu odwróciła się w strone drzewa. Podszedłem do Yusufa.
- Co jej jest? - spytałem go po cichu.
- Nie wiem, jakaś dziwna jest od początku - odpowiedział Aszaszyn.
Nagle sobie coś przypomniałem. Coś ważnego.
- Zaraz wrócę, tylko muszę coś wziąć z jaskini. Nie zdążyłem
popatrzyć się na ich reakcje. Już biegłem do jaskini. Musiałem niektóre
rzeczy wziąć. Pędem wbiegłem do jaskini. Zabrałem zapasowe ukryte
ostrza, do naprawy, opatrunki itp. Nagle z torby wypadło zdjęcie mojej
rodziny. Podniosłem je i zobaczyłem wszystkich... Mamę, tatę i
siostrę... Wziąłem zdjęcie i pobiegłem pod Pomarańczowe Drzewo. Jednak tam ich nie było. "Włączyłem" wzrok orła. Byli 2-3 km
ode mnie. Zacząłem szybko biec w ich stronę. Nie było łatwo ich dogonić,
ale ich złapałem nad jakimś pagórkiem.
- BEZE MNIE?! - krzyknąłem.
- Wiesz ile ty tam siedziałeś?! - odpowiedziała ze złością Kiiyuko.
- Byłem bardzo szybko!
- Uspokójcie się! - krzyknął Rafael. Ugryzłem się w język i zamikłem.
- Dobra, idziemy! - wykrzyknął Yusuf. No to szliśmy w strone zachodzącego Słońca
******************
Szliśmy i szliśmy ciągle. Już myślałem że nigdy nie dojdziemy do
tych terenów wroga. Po mozolnej wędrówce znaleźliśmy się na
pomarańczowej łące. Było widać przełomy czerwonych róż i zielonych
kwiatów.
- Zostajemy tutaj na nocleg! - zarządziła Kiiyuko. Zrzuciliśmy wszystko i rozdzielaliśmy kto co ma robić.
- Mid, Rafael i Yusuf idą po drewno! - powiedziała Kiiyuko. Więc
poszedłem w raz z Aszaszynem i Alfą do lasu. Zebrałem mase drewna i
wróciłem. Patty zebrała chrust, a Percy z Kiiyuko używali krzemieni. Tak
rozpaliliśmy szybko i sprawnie ognisko.
Gdy inni poszli spać wybrałem się w raz z torbą do lasu, zmieniając się po drodze w człowieka. Tam na ściętym pniu położyłem materiały na "automatyczną kusze i broń palną".
To był mój stary pomysł i ciągle go doskonalałem. Gdy tak robiłem nie
zauważyłem gdy przyszedł Yusuf.
- HAHAH! Ładne urządzenie! - zaśmiał się nagle.
Wyskoczyło mi wszystko z rąk i spadło na wilgotną ziemie. Podniosłem je szybko i zwróciłem się do niego.
- Staram się to zrobić, ale ciężko.
- A co to tak w ogóle jest?
- "Automatyczna kusza i broń palna" jest prawie gotowa. Skończe tej nocy. - odpowiedziałem zajęty układaniem części.
- To ja lece spać. Cześć! - powiedział i sobie poszedł.
Włożyłem magazynek do kuszy i dołączyłem do ukrytego ostrza. Tak samo postąpiłem z bronią palną. Tak powstał prototyp "AKIBP".
*************
Nie wiem kiedy nastał ranek. Obudziłem się oparty o pień wyciętego
drzewa. Na rękach miałem bronie. Poszedłem szybko w stronę obozowiska.
ONI JESZCZE SPALI. Podbiegłem do nich i wybudziłem Percy'iego.
- Co... jest? - spytał zaspany.
- JUŻ 10! wstawaj! - potrząsnąłem nim. Wstał szybko. Po minucie wstali
też inni. Tylko Aszaszyn wylegiwał się. Podszedłem do niego i tak nim
potrząsłem, że aż z krzykiem się obudził. Zacząłem się śmiać.
- Dobra, idziemy? - spytała Kiiyuko.
<Ktoś z wyprawy?>
Kto ile napisał op. w tej przygodzie?
- Kiiyuko: 1Kto ile napisał op. w tej przygodzie?
- Rafael: 0
- Midnight: 2
- Patty: 1
- Yusuf: 0
- Percy: 0
Uwagi: "Pędem" piszemy przez "ę". No i znowu to "...............", które mnie po prostu dobija. Czasami zapominasz o "ę". "Pomarańczowe Drzewo" to nazwa, dlatego piszemy to od wielkiej litery. "Alfa" piszemy przez "f", a nie "ph". To nie Anglia. Nie "zciętym", tylko "ściętym". Cudzysłowie piszemy za pomocą ", a nie dwóch przecinków. Zrozumcie to w końcu! Twój wilk za dużo czasu spędza w formie ludzkiej, bo więcej niż w wilczej. Nie powinno być na odwrót?