Lipiec 2022
Nastał świt, a przynajmniej tak się wydawało. Trudno to określić przez te dziwne zjawiska pogodowe. Postanowiłem poszukać czegoś do picia, ewentualnie jakiegoś wilka. Zastanawiało mnie to, czy znajdę tutaj żywą duszę, która byłaby wstanie ze mną porozmawiać. Tak drepcząc w stronę domniemanego wrzosowiska, myślałem co tu się stało. Wszystko wyglądało inaczej, bardziej osobliwie. Znaczy, wszystko było na swoim miejscu, łąki, rzeki i lasy, ale wyglądało to trochę inaczej. Roślinność tutaj była jakaś większa i masywniejsza niż ich pobratymcy z innych terenów na których bywałem. Gdzieniegdzie widziałem spalone drzewa, najczęściej w wyższych piętrach gór. I ten irytujący, niewyobrażalnie silny wiatr, który słabł gdy zbliżałem się do domniemanego centrum watahy. Pomijając już te ciemno-fioletowe chmury, wręcz czarne. Nie dawała mi również spokoju ta dziwna sarno-potwora, którą widziałem całkiem niedawno. Była ona o wiele większa niż zwykła taka sarenka, miała strasznie silne kończyny, także nienormalne było jej "futerko" na grzbiecie. Jasnoniebieski porost, który odznaczał się od płowego futerka bardzo mocno. W dodatku te oczy, były znaczniej bystrzejsze, miały w sobie taką „inteligencję”. Działy się tu dziwne rzeczy. Widziałem sporo rzeczy włócząc się po świecie szukając własnego miejsca, ale te widziałem pierwszy raz. Zbliżałem się do wrzosowej łąki, choć teraz bardziej wyglądała ona jak młody lasek, przez te mutacje. Gdzieniegdzie wydeptane były ścieżki, po której coś ewidentnie często chodziło. Zauważyłem poruszającą się białą sylwetkę, szybko zmierzającą w moją stronę, a raczej w stronę granicy. Nie chciałem mieć wątpliwej przyjemności kontaktu z zmutowanym niedźwiedziem czy wilkiem. Licho wie co mogło się tu narodzić, ewentualnie zmutować z pomocą tej pogody. Szybko znalazłem dogodną kryjówkę, z której mogłem w każdej chwili uciec, schować się bądź dogodnie skoczyć do ataku. Przed moimi oczyma błysnęła biała smuga z jakimiś kolorowymi plamkami. Chciałem skoczyć w stronę wrzosowej łąki by uciec, ale najwyraźniej ta smuga miała inne plany. Podczas mego "lotu" złapała mnie zręcznie za nogę i przewróciła mnie na grzbiet, przytrzymując mi łapy swoimi łapami.
- Co tutaj robisz i kim jesteś? - warknęła.
- Jestem Natanael. Wyprowadziłem się od rodziców i szukam watahy o której opowiadał mi ojciec - odparłem trochę przerażony. Plusem tej sytuacji było to, że odkryłem kim była postać, która mnie zablokowała. Była to biała wadera, a te kolorowe plamki to piórka pokrywający jej wątłe, ale silne ciałko. Gdzieniegdzie na jej równie białych włosach znajdowały się równie kolorowe pasemka. A pod okiem szare kropeczki.
- Kim był twój ojciec, że opowiadał ci o naszej watasze? - zapytała już milszym dla ucha tonem.
- Mieszkał tu przez jakiś czas. Podobno był tu kimś "ważnym" przez jakiś czas, ale z jego fantazjami to nigdy nie wiadomo. Do tej pory nie wiem, czy to co mi mówił było prawdą. Szczególnie o tym miejscu. Nic nie wspominał o czarnych chmurach, zmutowanej zwierzynie i przerośniętych krzakach. Co tu się stało?
- Sama chciałabym wiedzieć -Wadera powoli puszczała mnie z uścisku.
- Nie możecie się pozbyć tych dziwnych zjawisk za pomocy zaklęć? Założę się, że...
- Myślisz, że nie próbowaliśmy? Nie jesteśmy tępi. Te zjawiska są odporne na naszą magię, nic się nie dało zrobić i został taki stan rzeczy. Wspominałeś coś o jakimś „sarno-potworze”. Przypominał czarną sarnę z poranioną nogą?
- Chodzi ci o tą potworę wysokości łosia, która przebiegła mi przed oczami? Z czego co zobaczyłem czarna nie była, miała niebieski „porost” na grzebiecie i bardzo silne nogi. Trochę czarna była, ale chyba nie tak jakbyś chciała. Kuleć też nie kulała. - Wadera przez chwilę była cicho, po czym się ożywiła.
- Tak czy siak, zabieram cię do Alf. Oni zdecydują co z tobą zrobią i opowiesz im o tym, jak to sam nazwałeś, „sarno-potworze”. - Po czym zaczęła przywoływać skrzydła z powietrza, czy coś w tym rodzaju. Pierwszy raz spotykam wilka posługujący się żywiołem powietrza.
<Co było dalej?>
Uwagi: Kilka przecinków. Gdy zapisujesz dialog, powinnaś dać spację po myślniku. "(...), ale silne ciałko gdzieniegdzie. Na jej równie białych włosach znajdowały się równie kolorowe pasemka." - domyślam się, że miałaś na myśli "Gdzieniegdzie na jej równie białych włosach znajdowały się równie kolorowe pasemka.". "Sarno-potwór" to raczej rodzaj męski. "Jeśli chodzi ci o tą potworę wysokości łosia (...)" - słowo "jeśli" jest raczej zbędne.