Spałyśmy w tej jaskini, podróżowałyśmy (niestety bez Alexa, ale wierzyłyśmy, że sobie poradzi i wróci) i w końcu okazało się, że już przeszłyśmy cały wąwóz dookoła. Było w nim kilka rzek, strumyków, jeden wodospad, mnóstwo kamieni i jaskinie. "Rosły" też pojedyncze, uschnięte krzewy i drzewa, a konkretnie gałęzie.
Gdy już wróciłyśmy do watahy, okazało się, że tam już był Alex. Cały i zdrowy
- Powiedziałeś im? - zapytałam się, jak rozpromieniona podbiegłam do niego
- O czym?
- Ty tym, że "coś" ci się przydarzyło...
- Ale co masz na myśli?
- No tego wilka... Czy... Kto tam właściwie jeszcze był?
<Alex?>