Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Od Sierry "Wyłamanie ze schematu" cz. 1 (cd. chętny)

STYCZEŃ 2019
Sierra nie wyglądała, jakby ją cieszył powrót do pracy, ale uwierzcie – tak było, i mówię wam to ja.
Może i praca jako sierżant na ludzkim komisariacie nie jest ani niezwykła, ani zupełnie zwyczajna, ale ma pewien urok, którego nie mogę jej odmówić. Nawet papierkowa robota pozwalała mi po prostu na chwilę zapomnieć o stuprocentowo magicznych problemach "mojej" watahy. Trudno mi było też powiedzieć, że czułam się dobrze – wciąż nie powróciłam do pełni sił po mojej morderczej wyprawie. Rzekłabym wręcz, że wciąż wyglądałam jak zmaltretowana anorektyczka. To z kolei zmartwiło mojego szefa (a to ci niespodzianka! On jednak ma ludzkie uczucia!). Nie jest do końca przekonany moim tłumaczeniem, że to tylko chwilowy kryzys zdrowotny.
No, cud, że po tej nieobecności nie wywalił mnie z pracy na zbity pysk, jestem ciekawa, czy Kai coś podziałał. Skarciłam siebie szybko w myślach, przypominając sobie, że to zbyt dojrzały wilk jak na mnie. Serce wie swoje, niestety!
– Norah? Jesteś pewna, że wszystko jest okej? – w zasadzie głos inspektora nie był zbyt przyjazny, ale wysilił się na nieco współczucia.
Wydęłam z irytacją policzki i odpowiedziałam patetycznym tonem:
– Nie potrzebuję współczucia, na serio, nie jestem małym dzieckiem. Dzięki za troskę.
Mężczyzna spojrzał na mnie z niepewnością wymalowaną na twarzy. Rzucił jeszcze:
– Wyjdź dziś dwie godziny wcześniej. Bez dyskusji. – z tymi słowami oddalił się w kierunku swojego gabinetu. Cudowne.
Mimo wszystko ucieszyło mnie jego zainteresowanie – pomimo wrodzonej niechęci do innych ludzi, potrafiłam docenić ich dobroć dla mnie. Pożyteczna umiejętność, szczególnie kiedy większość osobników uważa cię za szaloną i niewdzięczną.
Może i z tym szaleństwem mieli sporo racji – w głowie dźwięczał mi pełen troski głos Kai'ego, który opiekował się mną w trakcie "rekonwalescencji", który w pewnym sensie stał się moim aniołem stróżem na ten czas... Imponował mi. Pomimo tego, że zdecydowanie nie był ideałem mężczyzny, dostrzegałam w nim pewne oparcie, promieniował on bowiem spokojem i po prostu dobrocią... albo to że mną coś jest nie tak.
– Dobra, wychodzę. – powiedziałam szybko, wyrywając się z rozmyślań i wymaszerowując z komisariatu. Torba w dłoni nieznośnie mi ciążyła, może to zanik mięśni? Pomimo wszystkiego kucnęłam przy przystanku autobusowym i zapaliłam papierosa. Kojący smak nikotyny w ustach, drażniący zapach dymu... Do jakich środków człowiek nie sięga, by zagłuszyć swoje natrętne myśli?
– A zdaje się, że wilki nie mogą palić. – parsknął głos koło mnie.
– Widzisz, wyłamuję się że schematów. – odpowiedziałam bezwiednie.

<Ktoś, coś?>

Uwagi: Powinnaś inaczej zapisywać tytuły.

Od Zirael "Czyżby zapomniany?" cz. 4 (c.d Shiryu)

Grudzień 2018 r.
Po dziwnie miękkim lądowaniu znaleźliśmy się w grocie. Nie dość, że na powierzchni temperatura zaczęła doskwierać, to tu, pod ziemią, było lodowato. Shiryu wydawał się podekscytowany, co bynajmniej nie było dobrą oznaką. Rośliny wokół nas były eksplozją barw i kształtów, co było na tyle niezwykłe co i nietypowe zwłaszcza o tej porze roku. Byliśmy w komnacie, z której prowadziła tylko jedna droga. Nie czekając na reakcję basiora spróbowałam wdrapać się z powrotem na górę.
- Poczekaj! - zawołał wręcz natychmiast - Nie mówiłem ci, że być może znajdziemy antidotum na amnezję występującą po zetknięciu się z wodą?
- Być może, jest o wiele zbyt niepewne. Poza tym nie słuchałeś co wilki mówią o Kiiyuko? Nigdy nie znaleziono lekarstwa. Wiesz czemu? Ponieważ go nie ma!
- Przestań, pomyśl co jeśli jednak istnieje cień szansy na to, że uratujemy starą Alfę?
- Myślisz, że jej rodzina i inni nie próbowali WSZYSTKIEGO, co mogłoby pomóc?
- Zawsze mogli coś przeoczyć...
- I akurat ty to odkryłeś, korzystając z książek, które należą do watahy. Każdy mógł ich użyć i zapewne zostały wykorzystane do granic możliwości, zanim w ogóle dołączyłeś do watahy.
- Czy to oznacza, że nie możemy obejrzeć tej jaskini? - zapytał z nadzieją.
Spojrzałam na korytarz. Nie wyglądał groźnie, natomiast niezwykle kusząco. Bez słowa ruszyłam powoli w jego stronę, na początku ostrożnie by po chwili omal nie wbiegnąć w zbiornik wodny, który rozlewał się po jaskini. Stąd już nie było żadnego wyjścia. Ze ściany wylewał się ciurkiem drobny wodospad napełniając podziemne jezioro. Oczarowana tym widokiem, dopiero po chwili zorientowałam się, że w całej jaskini leżą tuziny kościotrupów wilków. Kości leżały połamane na ziemi, pływały po powierzchni jeziora, jak i wyglądały złowieszczo zza skał rzucając jeszcze mroczniejsze cienie.
- To mógł być teren jakiejś watahy. Mogli tu mieszkać a jaskinia się zawaliła - powiedziałam cicho, jakby bojąc się naruszyć spokój dusz - Myślisz, że to woda z Jeziora Zapomnienia?
- Znajdujemy się gdzieś pod nim więc to bardzo możliwe.
Kości zdecydowanie leżały tu już dłużej. Ostatni raz omiotłam wnętrze wzrokiem i wyszłam. Shiryu został jeszcze przez chwilę, a potem do mnie dołączył. Wdrapaliśmy się z powrotem na górę - Shiryu ma bardzo przydatną umiejętność przemiany we wszelkiego rodzaju zwierzęta co bardzo nam pomogło - i postanowiliśmy wracać do watahy. Ciążyła na nas smutna atmosfera, przez co nie odzywaliśmy się wiele do siebie. Niestety, po paru metrach w ciszy nadarzyła się taka okazja. Zapomnieliśmy całkiem o wilku z przedtem, a nawet jeśli byliśmy świadomi że mógł być w pobliżu nie sądziliśmy że zaatakuje nas na naszym terenie. Basior wskoczył Shiryu na grzbiet, zanim zdążyłam jeszcze krzyknąć.

<Shiryu?>

Uwagi: Przed "że" powinno się stawiać przecinek.