Zrobiłam unik. Zaczęłam uciekać w stronę niekończącego się korytarzu.
Dziwne ryki świadczyły o tym, że potwór był wręcz wkurzony tak, że
najchętniej by mnie rozszarpał. Zobaczyłam cele więzienne. Jedna z nich
była otwarta. Weszłam do niej i zamknęłam za sobą kraty. Stwór szarpał
kratami i próbował mnie dosięgnąć, lecz byłam na drugim końcu sali, więc
nie dał rady. Dopiero teraz zauważyłam, że byłam zamknięta w celi.
- F*CK - przeklęłam. Rozejrzałam się po pseudo pokoju. Jedyne co się tu
znajdowało, była stara skrzynia, coś w rodzaju łoża i dziura z wodą, co
pewnie było pseudo kiblem. Popatrzałam do "kibla". Dziura wydawała się
być przejściem. "Raz kozie śmierć" pomyślałam, po czym zanurkowałam w
"kiblu". Nie lubię pływać więc to było dla mnie okropne. Dziura się
zwężała, a powietrza było coraz mniej. Naglę ujrzałam, że dziura skręca
na bok i do góry. Ucieszyłam się, ponieważ już moja nadzieja
się sypała. Wynurzyłam się z wody. Śmierdziałam, jakbym się w gównie łosia wytarzała. Otrzepałam
się i rozejrzałam po pokoju. Była to stara komnata, przyozdobiona
srebrem i innymi takimi rzeczami. Była zbudowana w pradawnym
stylu. Nad głową był powieszony ogromny złoty żyrandol, a pomiędzy jego
ramionami były pajęczyny z ogromnymi włochatymi pająkami. Mam
arachnofobie, dlatego zadygotałam. Komnata była ogromna, większa od
wszystkich pomieszczeń w jakich
kiedykolwiek byłam. Zaczęłam się przechadzać. Płytki ozdabiające podłogę
były zimne i wilgotne. Jak na ukrytą komnatę wyglądała na bardzo
zadbaną. Dopiero teraz ujrzałam, że na końcu pokoju była wilczyca. Gdy
podeszłam bliżej, rozpoznałam ją. To była Galler'a. Zawarczałam, lecz ona
tylko spokojnym tonem powiedziała:
- Nie spodziewałam się ciebie tu żywej - wyglądała na pewną siebie -
przeszłaś już dwie próby, pora na kolejne. - Po tym jak skończyła z "nieba"
wyłoniły się różne kreatury. Jedna z nich wyglądała jak wielki czarny
kocur połączony z niedźwiedziem, za to inny był wielką jaszczurką z
zębami większymi niż swój mózg. Pokazałam swoje kły Gallerze i syknęłam:
- Ty diable wcielony - nagle potwory zaczęły na mnie szarżować. Kocur
skoczył na mnie, lecz za nim mnie złapał zrobiłam unik, a on przeleciał
na inną kreaturę. Były na siebie zdenerwowane i zaczęły się
gryźć. O dwóch mniej. Pozostało jeszcze osiem. Jaszczurka chwyciła moją
tylną łapę i zaczęła gryźć. Przeszywający ból skłonił mnie do obrony.
Rzuciłam się na kark jaszczura i zacisnęłam szczękę. Wydobył z siebie
przerażający ryk, który z czasem cichł. Inne potwory odsunęły się ode
mnie, gdy zobaczyły martwego jaszczura. Zaszarżowałam na pierwszego
lepszego. Był to wilk, lecz trochę zmutowany z ptakiem. Był cały biały.
Jasne pióra wymieszały się z czarną sierścią.
Jego pierze było zabarwione na bordowy. Zaczął skomleć. Chwyciłam jego
przednią łapę i w szalę zaczęłam nim miotać jak kompletną szmatę. Jego
wołania o pomoc w niczym nie pomogły. Po chwili rzuciłam jego zwłokami w
Galler'e, lecz przeleciał nad nią. Zapatrzona w jego zwłoki jak
poleciały nie zauważyłam szarżującego na mnie ogromnego czarnego lisa.
Napadł na mnie. Był silniejszy, ale wydawał się być głupi.
Odepchnęłam go tylnymi łapami i wstałam. Upadając stłukł sobie głowę.
Oszołomiony nie potrafił się podnieść. Zaatakowałam go, kończąc przy tym
jego marny żywot. Ukradkiem zobaczyłam czarnego kocura zabijającego
tamtą kreaturę. Pora go zabić. Szybkim ruchem przeteleportowałam się
obok niego i napadłam go. Zaczęłam gryźć jego grzbiet. Zaryczał i
uciekł. Bitwa z resztą potworów była już łatwiejsza. Gdy już kończyłam
żywot ostatniej kreatury Galler'a powiedziała:
- Jednak nie jesteś taka słaba jak myślałam. Ostatni
etap... - przerwała. Poczułam jak coś na mnie naskakuje. To ona napadła
na mnie i zaczęła mnie gryźć po grzbiecie. Zaskomlałam. Zaczęłam biec z
całej petary. Galler'a nie wytrzymując siedemdziesięciu kilometrów na
godzinę puściła mnie. Spadła, turlając się po ziemi. Zrobiłam driwta i
zaszarżowałam na nią. Popełniła najgłupszy błąd. Odsłoniła miękki
brzuch, który miał cienką skórę. Chwyciłam jej przednią łapę ostrymi
zębami i zaczęłam zgniatać ją. Galler'a darła się na cały głos. Skomlała
i wyła z bólu.
Poczułam nagle że mam coś w pysku. Galler'a uwolniła się z uścisku i
odeszła kulejąc ode mnie w parę metrów. Nie miała łapy. Odgryzłam tej
babie łapę. Byłam szczęśliwa z tego powodu. Wyplułam kawałek jej ciała i
zaczęłam ją gryźć. Teraz to nie była taka cwana. Po paru minutach
zaciętej walki upadła martwa na ziemię. Sama tego jędza chciała. Nagle
na czele komnaty otworzyły się ogromne drzwi. Prowadziły na zewnątrz.
Ucieszona wybiegłam na dwór. Gdy się odwróciłam, zamku już nie było.
Na szczęście koniec koszmaru. Odetchnęłam świeżym powietrzem. W końcu
wolna. Ta noc była jedną z najdłuższych. Zmęczona poszłam do jaskini.
Idąc tam rozmyślałam o moich przygodach minionej nocy. Wielkie kruki i
wrony, pielęgniarki, Ambrozje i Galler'a. Czy to wszystko mogło się
zmieścić w jednej nocy? Moje oczy kleiły się od zmęczenia. Nie zważając
uwagi na ziemię, przypadkiem potknęłam się o błękitną bransoletkę.
Bez zainteresowania ją zabrałam w pysk i poszłam dalej. W jaskini zastałam
wielką stertę książek dotyczących eliksirów. Wybrałam sobie najdalszy
kąt jaskini, w którym nie docierało światło i zwinęłam się w kłębek.
Zaczęłam intensywniej myśleć o dzisiejszych rzeczach. Powtarzałam sobie
wszystkie sceny. Nie wiedziałam, że byłam taka szybka. Zrobiłam sobie
podsumowanie minionego dnia. Na prawdę mi się udał. Rozmyślając minęła
godzina. W końcu zmęczona zasnęłam.
Uwagi: Nie "przeklnęłam", tylko "przeklęłam". Wiem, ja też byłam zaskoczona poprawną formą. Standardowo powtórzenia i przecinki. "Gówno" też podchodzi pod wulgaryzm... "w starym pradawnym
stylu" - to pradawny nie jest stary? "Zapatrzona w jego zwłoki jak
poleciały nie..." - totalnie nie rozumiem sensu tego zdania. "Zrobiłam driwta" - gdy to przeczytałam, aż się zaczęłam śmiać. Powinno być "wykonałam zwrot", ale niech ci już będzie. "Bezinteresownie" to nie to samo co "bez zainteresowania"!