Kolejny dzień. Słońce grzeje niemiłosiernie. Chyba już południe.
Wcześnie. Musiałem dłużej spać. Obejrzałem się wokół siebie i pomyślałem
przez chwilę co działo się wczoraj. Ach... No tak. Już pamiętam. Byłem
głodny. Szukałem czegoś do jedzenia, ale jak coś jest potrzebne to
zwykle tego nie ma. Więc szedłem przed siebie, nie wiedząc nawet w jakim
kierunku. Po jakiś siedmiu godzinach marszu byłem tak wygłodniały, że zjadłem
jakieś jagody, które rosły na przypadkowym krzaku. Wcześniej skubały go
ptaki, więc pomyślałem, że nie mogą być trujące. Cóż... Bynajmniej nie
były to trujaki, ale to co działo się potem...
Po zjedzeniu dość sporej ilości obraz zaczynał mi się zamazywać. Drzewa
falowały, moje serce biło zaskakująco głośno - wystarczająco abym nie
słyszał własnych myśli. Potem zrobiło mi się gorąco, na tyle, że
pobiegłem co sił do sadzawki i żłopałem tak, że o mało nie
zwymiotowałem. Potem... eee... Potem już nie pamiętam. Ale nie pamiętam
też żebym widział w tej sadzawce wodospad.
Wbiłem wzrok w kaskadę wody spadającą do niewielkiego jeziorka.
Kaskada... Do mojej głowy od razu wepchały się nieprzyjemne wspomnienia.
Odgoniłem je czym prędzej.
Gdzie ja jestem? A w sumie. Czy to ważne? Po prostu pójdę dalej przed
siebie. Z zapałem ruszyłem naprzód. Szedłem tak z dwadzieścia minut, ale krajobraz
wciąż się nie zmieniał. Miałem wrażenie, że chodzę w kółko. O matko... Ja
chodzę w kółko ! Usiadłem kiedy ujrzałem ponownie wodospad.
Te dziwne jagody chyba jeszcze działają... Zwiesiłem uszy.
- Kim jesteś? - usłyszałem zza krzaków
Podskoczyłem przerażony i od razu skierowałem wzrok w stronę, z której dochodził głos. Niczego tam nie było.
- Kim jestem? Pyta się o to osoba, chowająca się w krzakach. Jesteś głupcem jeśli myślisz, że ci odpowiem - odburknąłem
- Nie chowam się w krzakach. - usłyszałem tym razem od strony wodospadu
Szybko się odwróciłem. Przede mną stała wadera. I to chyba nie
przeciętna samica, która odłączyła się od swojej watahy. W ogóle jej nie
wyczułem. Nawet nie wiem jak zjawiła się za moimi plecami. Postanowiłem
nie tracić pewności siebie, ale jakaś część mojej podświadomości kazała
mi powstrzymać sarkastyczny ton.
- W takim razie zwracam honor - wykrzywiłem twarz w czymś co miało być uśmiechem
Wadera tylko zmarszczyła podejrzliwie brwi.
- Jesteś na terenie MOJEJ watahy - rzuciła ostrzegawczo
Och, a więc jest Alfą. To wszystko wyjaśnia.
- Spokojnie... Nie jestem żadnym szpiegiem ani nic. Przechodziłem tylko.
- Żaden szpieg nie mówi na prawo i lewo, że jest szpiegiem
- No cóż, to prawda. No dobrze. Nazywam się Renethrain. Możesz mi mówić
Rene. Przyszedłem ee... Chyba z południa... Albo z północy... -
Powiedziałem spoglądając na słońce - W każdym razie. To skąd pochodzę
już dawno nie istnieje, więc nie ma sensu się nad tym zastanawiać.
- Jesteś samotnikiem?
- Ta. Chyba tak.
- Aha...
Jakoś dziwnie się czuję rozmawiając z innym wilkiem po dwumiesięcznym
milczeniu. A na dodatek ta wadera wyjątkowo mnie peszy. Nie mogę się
zebrać żeby podnieść moje uszy. Kurde, nawet nie zauważyłem, że je
płożyłem!
Przecież to nie moja Alfa. Zaraz... A co jeśliby nią była? Nie mam
dokąd pójść, a mając watahę będę mógł nareszcie myśleć o zemście, a nie o
tym jak przeczyć kolejny dzień. Już dawno nie natknąłem się na żadnego
wilka. Poczułem nagły przypływ siły.
- Mógłbym dołączyć do twojej watahy? - walnąłem prosto z mostu
Wadera chyba się tego nie spodziewała, bo nie zdołała ukryć chwilowego
zmieszania. Zaraz jednak spojrzała się jeszcze bardziej nieufnie.
- Nie. Dopiero co zobaczyłam cię na oczy. Myślisz, że pozwolę jakiemuś
pierwszemu lepszemu wilkowi wejść na teren mojego domu!? - podniosła
ton - Odejdź stąd. I nie wracaj.
Ugh, nie mogę znieść tej gęstej atmosfery. Czemu wadery są takie trudne w
rozmowie? Tak jakbym mógł napaść samodzielnie na całą watahę. Byłbym
głupcem. Ale nie mam wyjścia. Nie mogę odpuścić. To moja szansa na
bezpieczne schronienie i planowanie.
- W takim razie daj mi okres próbny - ciągnąłem - nie wiem. Jak będziesz
chciała możesz mnie nawet na pewien czas przydzielić kogoś do
obserwacji.
- Nie.
- No to nie wiem. Zwiąż i wprowadź jako więźnia?
- Czemu ci tak zależy?
- Po prostu mam dość rozmawiania z drzewami.
I na ten krótki moment na naszych pyskach jednocześnie pojawił się
nikły uśmiech, który trwał zaledwie ułamek sekundy, ale wystarczył, by
nieco rozluźnić atmosferę.
- To jak... ? - spytałem.
Wadera westchnęła.
- Możesz mówić na mnie Pestka lub Ishi.
- Dzięki, Pestka.
- Ale jak tylko zrobisz coś co będzie chodź trochę podejrzane...
- To każesz mnie zabić, tak, tak, zrozumiałem - przewróciłem oczami.
Przydzielono mi jaskinię. Dostałem stanowisko. Dużą kolację. Już od
dłuższego czasu nie czułem tego uczucia...Takiego... Miłego uczucia
spokoju i bezpieczeństwa. Mimo, że przez większość czasu unikałem innych
członków.
Uwagi: Do tytułu op. dawaj pełne imię postaci. "Ach" i "och" piszemy przez "ch". Jeśli chcesz zrobić trzykropek - licz, ile ich postawiłaś. Przed znakiem zapytania oraz wykrzyknikiem (tak jak przed innymi znakami interpunkcyjnymi) nie stawiaj Spacji! Liczby i cyfry w op. zapisujemy słownie. Rozwijaj skróty (np. min. = minut). "Alfa" jako tytuł na WMW zapisywane jest z wielkiej litery. Przed "więc" stawiaj przecinek. "Dwumiesięcznym" piszemy razem. Wilki nie mają twarzy. Zapominasz o kropkach na końcu zdań (szczególnie wypowiedzi lub zakończeń narracji).
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
poniedziałek, 29 sierpnia 2016
Ciekawostka #30
ZKWMW to wataha jednocząca strony tego pokroju. Jednak nie każdy wie, w jakich okolicznościach dokładnie powstało. Otóż w drugim kwartale 2015 r. została skopiowana od A do Z (włącznie z postaciami) wataha zaprzyjaźniona z WMW. Nie chciałam tego tak zostawić (właścicielka upierała się przy zbiegu okoliczności), więc stworzyłam zasady "gry w wojnę". Chodziło w niej o to, że watahy z ZKWMW wystąpiły przeciwko watasze kopiarskiej. Sprawa była prosta - należy napisać łącznie 50 op. o bitwie. Która ze stron stworzy ich więcej, wygrywa. Jeśli ZKWMW przegra, zostawia sprawę w spokoju, kiedy z kolei przegra, druga ze stron musi usunąć wszystkie skopiowane elementy (czyli właściwie wszystko).
Jako, że było nas ponad 100, wygraliśmy i w ten sposób druga zmuszona była zrobiona zrobić, to co kazaliśmy.
Jako, że było nas ponad 100, wygraliśmy i w ten sposób druga zmuszona była zrobiona zrobić, to co kazaliśmy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)