***
Z miną wróżki-dobrodziejki wbiegłam do jaskini mojego nowego znajomego. Toboe spał, chrapiąc cicho.- Wstawaj! - krzyknęłam. Gdy to nie poskutkowało, przyczołgałam się do wilka i mocno chuchnęłam w jego ucho. Wtedy dopiero poderwał się z miejsca. Przetarł zdziwiony oczy.
- Patrz, dzielny pacjencie, co dla ciebie mam! – pokazałam mu wielkiego lizaka.
- Ty wczoraj na serio…? – zaczął się śmiać.
- Nie, na żarty, Tobi – prychnęłam.
- Tobi? – przewrócił oczami.
- Tak, Tobi. Coś nie pasuje? – zamrugałam oczkami. Potrząsnął głową.
- A więc, Tobi, jeśli czujesz się na siłach, to zapraszam na małą wyprawę.
- Gdzie?
Nie odpowiedziałam, tylko wskazałam głową by poszedł za mną, co uczynił (chętnie lub niechętnie, co to za różnica).
Może być ciekawie…
***
Kierowaliśmy się na Wschód. Chciałam dojść do Plaży Wschodniej, jednak
przed nią było jeszcze kilka terenów, między innymi Zielony Las, do
którego właśnie wchodziliśmy. Poczułam piękny zapach, charakterystyczny dla drzew. Gdy stąpałam po ziemi, moje pazury lekko w nią wchodziły, a pod nimi trzeszczały gałązki. Słychać było ptaka, który śpiewał na całe gardło. W oddali było małe źródełko, z którego piły wodę dwie sarny. Stosunkowo blisko nich, zając kicał, co chwila podjadając bujną, zieloną trawę. Sielankowy obraz tak mnie urzekł, że zapomniałam o Toboe, który przyglądał się, a to jak tarzam się w trawie, a to jak (w postaci człowieka) wspinam na drzewo lub biegam w kółko, oczarowana tym miejscem.
- Może już się uspokój królewno i chodźmy dalej - po braku mojej reakcji on również przemienił się w człowieka i stanowczo wziął mnie na ręce. I tak szliśmy sobie na przód. Ja oczywiście wyrywałam się, ale na nim nie zrobiło to wrażenia. W końcu się uspokoiłam.
- Przestań się odchudzać - zażartował Tobi. - Jesteś taka lekka, że aż się o ciebie boję - zaśmiał się.
- Nie przesadzaj - uśmiechnęłam się szeroko. - Lepiej już mnie postaw.
Ale moje nogi poczuły ziemię dopiero gdy wyszliśmy z lasu.
- No dziękuję - otrzepałam się.
Parę minut dalszej wędrówki i dotarliśmy do Wodopoju. Oboje się napiliśmy i nie przedłużając poszliśmy dalej, znów jako wilki. Gdy ujrzałam ostatni przed Wschodnią Plażą teren, Wschodni Klif, po raz kolejny oniemiałam.
- Jak tu pięknie! - zaczęłam biec i po raz drugi w ciągu dwudziestu czterech godzin wpadłam na Toboe. - Oj, sorry, teraz to już na serio moja wina - pomogłam mu wstać.
<Toboe? XD Sorki że musiałeś tyle czekać>
Uwagi: Brak