Obudziłam się bardzo wcześnie. Cały czas przez sen burczało mi w
brzuchu. To było dość dziwne, bo gdy śpię, nigdy mi się jeszcze nie
chciało jeść, a rano miewam duży wstręt do jedzenia. Jednak żołądek nie
dawał za wygraną. Spojrzałam na Kai'ego. On jeszcze sobie smacznie spał.
Miałam już go ochotę obudzić, ale nagle głośno zaburczało mi w brzuchu.
Wyszłam z jaskini i rozejrzałam się. Nikogo nie było na zewnątrz.
"Pewnie sobie smacznie śpią" - pomyślałam. Pobiegłam do Zielonego Lasu.
Po lesie biegały trzy króliczki. Pierwszy raz od kilku dni odczułam
wielką ochotę na zwierzynę. Zjadłam kilka jagód, malin i te zajączki
naraz. Dziwne...zazwyczaj nie jadłam tak dużo i do tego to wszystko
naraz. Po posiłku wróciłam do jaskini. Kiedy stanęłam, przed nią
zwróciłam całe jedzenie.
***
Na następny dzień to samo. Znowu miałam wielki apetyt. Cokolwiek zjadłam
nadal wymiotowałam, lecz po południu było lepiej. Mogłam wtedy
normalnie jeść, ale niestety z tym samym wielkim apetytem. Zaczęłam się
zastanawiać czy jestem chora, ale nie...Nie było przecież aż tak źle,
aby była to jakaś groźna choroba. Mimo wszystko postanowiłam iść do Ice.
- Ice, masz chwilkę? - zapytałam stojąc tuż przed jej jaskinią.
- Jasne. Coś się stało?
- Nie. mam tylko małą prośbę.
***
Pobiegłam szybko do partnera, aby go o tym powiadomić.
- Kai! - zawołałam wbiegając do jaskini.
- Cześć skarbie. Coś się stało? - zapytał przytulając mnie.
- Tak! Znaczy nie! Znaczy: będziesz tatusiem!
Kai przez chwilę był lekko zdziwiony po czym zaczął tańczyć ze szczęścia.
- Zostanę ojcem! Zostanę ojcem!
Byłam zadowolona, że był wesoły z tego powodu. Chociaż trochę się bałam czy będę dobrą matką.
<C.D.N.>